5.4/6 (1088 opinii)
5.5/6
Wycieczka była przedłużeniem Cesarskich Miast. Gorąco polecam taki wariant - całe Maroko w dwa tygodnie. Magiczne Południe było naprawdę magiczne. Przepiękne krajobrazy, pejzaże i widoki. Kolory, kolory, kolory! Bardzo przejrzyste powietrze - świetnie się fotografowało. Pilot - pani Małgorzata Kraska - bardzo kompetentna i wspaniała gawędziarka. Czas w autokarze, mimo długich przejazdów, spędzaliśmy dzięki niej bardzo owocnie. Opowiadała bardzo barwnie o Maroku. Zatrzymywaliśmy się na pięknych przystankach krajobrazowych. Zakwaterowanie i wyżywienie było dobre. Pokoje hotelowe czasem o leppszym standardzie niż przypuszczaliśmy. Gorąco polecam. Można zpbaczyć piękno Maroka, a także codzienne życie jego mieszkańców.
5.5/6
Ciekawe miejsca. Szczególnie zachód słońca na s Saharze i przejażdżka wielbłądami. Pan Kamil super kompetentny pilot z ogromną wiedzą.
5.5/6
Polecam, wprawdzie Agadir, gdzie lądowaliśmy to nic specjalnego, chyba że ktoś jest miłośnikiem plażowania, ale już na lotnisku zaskoczenie - nasz samolot był jedynym, który w tym czasie tam "parkował". Potem to wjechaliśmy już w inny świat. To w jakich warunkach ludzie mieszkają dla nas wydaje się niewyobrażalne, dla Marokańczyków to pewnie normalka. NIe ma mebli, gotują w kucki, domy z gliny i slomy, podłoga się rusza ale dla nich to zwyczajne życie, zawsze tak mieszkali. Największe wrażenie z całego progragmu zrobiły na mnie wąwóz rzeki Todra - żadne zdjęcia nie są w stanie tego oddać, przejazd przez Atlas Wysoki no i oczywiście Sahara. Wydawać by się mogło, że tyle razy ją widzieliśmy na filmach w reportażach, proszę mi wierzyć to nie to samo. Warto wydać te dodatkowe euro, po to tam się jedzie. Niesamowite wydmy na kilka pięter i ten kolor piasku. Hotele na objeżdzie przyzwoite, jeden wręcz komfortowy. Jedzenie smaczne chociaż potem trochę monotonne , baradzo ale to bardzo przyjażni ludzie.
5.5/6
Wycieczkę oceniamy bardzo pozytywnie. Udało się zrealizować plan i nasze marzenie oraz zobaczyć, według nas, najważniejsze miejsca Maroka. Na pierwszym pozycji plasuje się oczywiście Sahara z przepięknymi wydmami Erg Chebbi gdzie dojechaliśmy jeepami a potem karawaną wielbłądów, a po wspinaczce po grzbietach wydm oczekiwaliśmy na zachód słońca w tej przepięknej scenerii. Kolejne niezapomniane obrazy to bajeczne Kasby południa, zbudowane z gliny i słomy, robiące niesamowite wrażenie. Góry Atlas także cudowne, obejrzane z każdej strony i perspektywy z zapierającymi dech w piersiach widokami na przełęcze i doliny. Niemałe wrażenie robi studio filmowe Atlas i możliwość przebywania na planie zdjęciowym z rekwizytami z takich filmów jak m.in. Królowa Pustyni, Gladiator, Kundum, Pasja, Babilon, Wzgórza Mają Oczy. Na koniec wisienka na torcie, czyli cesarskie miasto Marakesz z największą mediną w tej części Afryki oraz bajecznymi ogrodami Majorelle. Spacerowanie niezliczonymi uliczkami Souków, próbowanie lokalnych specjałów, pyszne soki owocowe i na koniec oglądanie gwaru na głównym placu z tarasu Cafe Glacier do zachodu słońca to coś co trzeba przeżyć w Marakeszu. Nie będę opisywała każdego dnia, bo to zrobili już poprzednicy, ale podam kilka praktycznych porad. Warto mieć ze sobą sztućce, gdy np. lądujemy spóźnieni w hotelu i dostajemy kolację w kartonikach bez przyborów do konsumpcji, a kuchnia zamknięta. Mały czajnik elektryczny się przydaje, bo w pokojach tego brak. Euro najlepiej wymienić od razu na lotnisku, ale nie przy taśmie z bagażami, bo tam najgorszy kurs, tylko już po odebraniu bagażu, po wszystkich odprawach, na samym końcu tuż przed wyjściem z lotniska. Dużo okienek, żadnych kolejek. Tam kurs był najlepszy, nigdzie potem tak dobrego nie było. Ale nie są to jakieś wielkie różnice. Rano bowiem rusza się w trasę i jeśli grupa przyjeżdża do hotelu późnym wieczorem, to nie ma czasu na wymianę, szuka się kantorów na trasie i traci na to czas. Karty SIM nie trzeba kupować, bo wszędzie w hotelach jest wi-fi, nawet działa w pokojach, niestety nie ma wi-fi w autokarze. Aby uniknąć zemsty sułtana, polecam albo probiotyk albo mocny alkohol na koniec dnia. Wycieczka jest rajem dla zakupoholików, fanów pamiątek, gadżetów i innych kurzołapaczy. Niezainteresowanym staniem w kolejkach na straganach lub w sklepikach na każdym postoju na „siku” polecam uzbrojenie się w duże pokłady cierpliwości, a najlepiej znalezienie fajnej knajpki na kawę. W miarę możliwości polecam wspinanie się na wszelkie wzniesienia, szukanie tarasów widokowych i podziwianie pięknych krajobrazów z wyższej perspektywy. Poza tym w Marakeszu mieliśmy łącznie przez 2 dni około 5h wolnego czasu, więc można było kupić i zobaczyć wszystko czego dusza zapragnie. Każdy hotel ma basen, więc polecam popływać po wielu godzinach zwiedzania i siedzenia w autokarze – bardzo odpręża i ochładza. W Agadirze obowiązkowo kąpiel w oceanie – hotel jest przy plaży a ocean w maju był cieplutki. Wzdłuż plaży promenada, idąc w lewo do końca dochodzi się do Souku. Bardzo fajny Souk był też w Ouarzazate – duży plac, dużo straganów, trafiliśmy akurat na koncert więc były dodatkowe atrakcje, także warto wybrać się tam wieczorem po kolacji (z tego hotelu vis-a-vis Carrefoura). Chusty na pustynię mieliśmy swoje, ale można kupić wszędzie. Nam zakładał gość od wielbłąda, bo wcześniej byśmy się w tym zagotowali. Polecamy wycieczkę Magiczne Południe, gdyż zawiera ona kwintesencję Maroka i przenosi nas w zupełnie inny magiczny świat.