5.4/6 (1088 opinii)
5.0/6
Chociaż jestem kinomaniaczką, nie spodziewałam się, że tak wiele znanych filmów powstało w Maroku. Dlatego oczarowały mnie zarówno studia filmowe Atlas jak i plenery (ksar Ait Benhaddou), gdzie kręcono takie filmy jak "Gladiator", "Gra o tron", "Klejnot Nilu", "Kundun", "Asterix i Kleopatra", "Książe Persji", "Królowa pustyni" i wiele, wiele innych. Atmosfera wciąż wisi w powietrzu! Również wyprawa jeepami i wielbłądami na Saharę dostarczyła niezapomnianych wrażeń; przepiękne krajobrazy, nawet jeśli nie było spektakularnego zachodu słońca i możliwość bliższego poznania ludzi pustyni. Na południu Maroka czas jakby się zatrzymał i można sobie doskonale wyobrazić życie w ksarach i kazbach sto i więcej lat temu. Magia jest ciągle dookoła. Marrakesz to już zupełnie inna atmosfera, zgiełk i ścisk, chociaż ogród Majorelle, z ciągle obecnym duchem Yves Saint Laurent’a, to oaza spokoju i uczta szczególnie dla miłośników roślin. Zabrakło mi tylko spaceru wzdłuż sławnych murów Marrakeszu, który mógłby się spokojnie zmieścić kosztem zbyt długiego czasu na hałaśliwym placu Dżamaa el Fna.
5.0/6
Super wycieczka z bardzo dobrym i zrealizowanym programem. Niestety jak to zwykle bywa program ustawiony pod loty z i do Warszawy.
5.0/6
Dzięki wycieczce na południe Maroka mogłam poczuć klimat tego kraju i przycinać się, że to miejsce na Ziemi jest rzeczywiście magiczne.
5.0/6
Polecam wycieczkę osobom , które chcą odkryć kraj zupełnie odmienny od togo co znamy. To wycieczka do krainy, która może jest niegościnna geograficznie ( pustyni, skały góry)-, odludna, surowa klimatycznie ale zamieszkała przez ludzi życzliwych, uczynnych, honorowych i pomocnych choć żyjących prosto i biednie. To jeszcze nadal kraj, który nie jest komercyjny, nie zalany chińszczyzną. Możecie tu odkryć nowe cudowne smaki pod warunkiem, że w czasie wolnym udacie się w boczne uliczki wejdziecie do knajp gdzie żywią się zwykli Marokańczycy - jest tam zawsze tłoczno ale zapachy świeżych przypraw i smak potraw wynagrodzi wam wszystko. Nie przepadam za smażonymi rybami ale te, które kupiliśmy w jednej ulicznej knajpie - świeżo smażone, posypane cudownymi aromatycznymi ziołami z dodatkiem limonki i pieczonych papryczek chilli, sprzedawane na wagę i pakowane w papier - tamtejsze takeaway czy fast food - po prostu zniewalały smakiem (i kosztowały grosze). Jeśli będziecie otwarci i poznacie tych ludzi, którzy są honorowi, uczynni, pomocni i uczciwi choć przeważnie biedni, przestaniecie wierzyć w propagandę polityków, którzy chcą wzbudzić strach i wrogość wobec przedstawicieli innych religii i kultur.