Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Piękna wycieczka, polecam
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka programowo bardzo ładna, godna pollecenia. Hotele bardzo fajne z basenami i dobrym wyżywieniem. Mankamentem naszej wycieczki była pilotka pani Magda , która zniszczyła skutecznie magię tej wycieczki. Osoba niemiła, której turyści chyba przeszkadzali na tej wycieczce ponieważ traktowała nas jak uczniaków, a wycieczka była bardzo zdyscyplinowana. Nie potrafiła zarządzać czasem , nie dawała czasu wolnego, a były takie możliwości. Pomineła parę pięknych punktów widokowych na których zatrzymywała się wycieczka jadąca drugim autokarem o tym samym programie. Uczestnikom wycieczki zwracała o byle co uwagę bo jej przeszkadzali niby w pracy mówiąc do siebie w czasie oprowadzania. Nadmieniam, ze nikt jej nie zagłuszał. O pomocy z jej strony nie było mowy, bo w przerwach chowała się przed wszystkimi, a jak już ją ktoś wytropił i co coś spytał to i tak nie usłyszał konkretnej odpowiedzi. Ulubiona odpowiedź tej pani "jak jest w programie to będzie". Program wycieczki zrealizowany po minimum, żeby biuro się nie doczepiło.Brak jednoznacznych wskazań punktów zbiórek. To że wszyscy się odnajdywaliśmy to była tylko dobra współpraca uczestnikówcwycieczki. W Marakeszu z biórka na autokar była o 20.00 a zaraz po 20.00 robił się zmrok i można było poczuć klimat tego miejsca. Drugi autokar miał zbiórkę o 20.30 i tyle by wystarczyło. To że można było wrócić taksówką nie zmienia faktu, że nieźle nam ta pani uprzykrzyła wycieczkę. Jedyne co udało się zrobić pilotce koncertowo to wprowadzić atmosferę niezdrowego napięcia na wycieczce. Warto się zastanowić czy nie kupić wycieczki o podobnym programie z innego biura,bo Maroko jest przepiękne, również inne kierunki takie jak Norwegia czy Tunezja byle z innym pilotem. Nadmieniam, że na Cesarskich Miastach pilot był super i z opowiadań inni piloci również bez zastrzeżeń. Po prostu pech.
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Nie oczekuj zapierających w piersiach dech zabytków architektury (chociaż jest pare sympatycznych miejsc). Jeżeli jednak lubisz smak i zapach Orientu, ładne widoki, cuda natury to polecam ten wyjazd. Na deser zawsze interesujący Marrakesz i magiczny, po zmroku, plac Jemma el Fna, gdzie warto zanurzyć się w tutejszy niepowtarzalny klimat. Polecam fakultatywną wycieczkę do ergu Chebbi. Jeżeli nie widziałeś prawdziwej, piaszczystej pustyni i nie jeźdiłeś na wielbłądzie to jest właśnie okazja aby to przeżyć.
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Piątek 6 grudnia 2024 a w mojej głowie pojawił się pomysł ostatniego w tym roku wyjazdu? Gdzie pojechać? Przez głowę przeszło wiele myśli. Może Europa, Paryż czy Neapol, jednak ostatecznie przed moimi oczami pojawiło się Magiczne Południe w Maroku. Do tej pory skojarzenia z tym krajem były dość niewielkie. Ciepło, słońce oraz Hakimi. No, ale dlaczego nie? Po chwili namysłu zdecydowałem się jadę pierwszy raz do Północnej Afryki. Nie wystraszyło mnie nawet to, że do lotniska muszę pokonać prawie 300 km, bo lotu z bliżej destynacji nie mogłem już kupić. Wyjazdowi towarzyszyło spore podekscytowanie, bo mimo, że lubię podróżować moja noga nie stała jeszcze poza Europą. Maroko przywitało mnie jak i innych ciepłem Agadiru. Słońce 24 stopnie ciepła czego chcieć więcej? W porównaniu do temperatury, która panowała w Polsce w dacie wylotu do ponad 30 stopni różnicy. Pierwsza rzecz po przylocie, którą polecam każdemu, który udaje się na Magiczne Południe to wymiana waluty w jednym z lokalnym kantorów w Agadirze. Niestety im dalej oddalamy się od północy tym trudniej o kantor albo chociaż o płatność kartą. Na południu nie ma także możliwości zapłaty w innej walucie niż miejscowy dirham, co w Marakeszu albo Agadzirze było możliwe. Pierwszy dzień to wyjazd do Tarudantu, gdzie była okazja spaceru po tradycyjnym marokańskim targu wzorowanym trochę na tym w Marakeszu. Czego tam nie było? W skrócie mydło i powidło. Potem przejazd do Pana rolnika, który zajmuje się zbiorem szafranu. Niestety ta wizyta mnie zawiodła, bo Pan nie powiedział o swojej pracy ani słowa, przeszedł tylko do sprzedaży szafranu. Niestety spodziewałem się, że usłyszę chociaż kilka słów o jego pracy. Gdyby nie film, który oglądaliśmy podczas przejazdu w autokarze nie dowiedziałbym się nic więcej o szafranie. Kolejna opcja to stacja GAS Haven, która w sumie też nie urzekła mnie swoim urokiem. Może to efekt tego, że nie jestem fanem horrorów, albo po prostu wina pogody, która zmieniła się o 180 stopni i z 24 stopni zrobiło się 12 i padało i było niezbyt zachęcająco. Z tego powodu ostatnia atrakcja czyli ksar filmowy odbył się także przy mżawce i niestety schodziliśmy już praktycznie po ciemku, co na pewno nie oddaje uroku tej pięknej miejscówki. Kolejny trzeci już dzień to zwiedzanie studia filmowego Atlas. Naprawdę fajnie, można zobaczyć jak wygląda kino od środka i jak inaczej wygląda rzeczywistość i film. Na plus trzeba zaliczyć także wizytę w oazie daktylowej po której oprowadzał nas Hassan, który nauczył się języka polskiego. Naprawdę pozytywny człowiek. Dzień zwieńczyła wioska Tissergate. Czwarty dzień pobytu w Maroku to chyba to na co wiele osób czekało, czyli wyjazd na pustynię. Najpierw jeepami, a potem przesiadka wielbłądem. Na szczęście pogoda sprzyjała i mogliśmy zobaczyć piękny zachód słońca a ponadto doświadczyć, że zimą na pustyni wcale nie jest tak ciepło. Momentalnie po tym jak słońce schowało się za horyzont zrobiło się zimno i czas było wracać do hotelu. Piąty dzień to wizyta w fabryce, która produkuje różnego rodzaju rzeczy ze skał oraz wizyta przy jednym z nieczynnych już systemów nawadniających. Byla to okazja to zobaczenia jak trudne jest i było rolnictwo na tym terenie. Zawiodła mnie jedynie wizyta w Dolinie Róż, która okazała się jedynie postojem na toaletę w jednym ze sklepów. Myślę, że postój na toaletę można było zorganizować troszkę inaczej :). Szósty dzień to powrót na północ i w stronę ciepła czyli wyczekiwany przez wszystkich Marakesz. Bardzo kolorowe miasto pełne gwaru, atrakcji. Na placu Dżama el Fna można było spędzić i 12 godzin i pewnie byłoby za mało. My mieliśmy 2 dwie godziny i moim zdaniem było to OK, chociaż wiem, że niektórzy skorzystali z opcji powrotu do hotelu taksówką. Zawiódł mnie za to ogród Majorelle. Duże wrażenie robiły palmy czy kaktusy, ale jego wielkość w porównaniu do ceny dla obcokrajowca jest chyba nieadekwatna. Ósmy dzień to przejazd do Agadiru i dla wielu w tym mnie szykowanie się do powrotu do Polski. Znów ten kurort przywitał Nas ciepłem co dla wielu zmarzniętych poprzednimi dniami było zbawienne. Podsumowując wyjazd był na pewno magiczny, bowiem Maroko to naprawdę kulturowa Mozaika. Nie brakowało akcentów arabskich, berberyjskich oraz europejskich. Jeśli ktoś chce poznać i zobaczyć jak żyje się w tym kraju to Magiczne Południe to idealny papierek lakmusowy pokazujący różnice między północą a południem. Warto wybrać się i zobaczyć jak to wygląda i chociaż na chwilę odciąć się od tego zabiegania w którym funkcjonujemy na co dzień. Południe jak wspominałem wcześniej to region gdzie nie zapłacimy kartą, gdzie mimo, że ludzie się biedniejsi są bardzo przyjaźni i pomocni. Na koniec słowo o hotelach i wyżywieniu. Wiadomo wycieczka objazdowa to nie spodziewajmy się luksusów, ale było kilka niedociągnięć, które można i warto byłoby naprawić. W kilku hotelach między innymi w Ouarzazate w hotelu Rose Valle, były kłopoty z internetem w pokojach, gdzie przy wyjeździe poza EU internet to czasem jedyna okazja kontaktu z bliskimi w Polsce. Wifi działało jedynie przy recepcji. W Zaghurze podobnie plus niestety trzeba dodać, że brakowało ciepłej wody i cała nasza grupa musiała kąpać się w bardzo letniej wodzie co chyba nie powinno mieć miejsca. Na plus trzeba uznać położenie hotelu, w fajnej spokojnej okolicy. Na plus trzeba dodać także imprezę sylwestrową w hotelu Hanne w Ouarzazate, gdzie mogliśmy poznać jak witają nowy rok miejscowi. Śniadania kontynentalne skromne i w praktycznie w każdym hotelu takie same. Na plus wychodzi Agadir i Anzi Tower gdzie obsługa się starała. W większości było czysto i schludnie. W Marrakeszu niestety w pokoju odwiedził mnie karaluch. Autobus i kierowca w porządku tak jak pilotka Magda. Jeśli ktoś chce poznać odmienną kulturę i odpocząć od europejskiego pędu to Magiczne Południe jest dla niego. Oczywiście w grudniu nie polecam nastawiać się na upały i polecam zabrać troszkę cieplejszych ubrań.