5.5/6 (483 opinie)
Kategoria lokalna 4.5
5.0/6
wygodny, przyjazny hotel z nierewelacyjnym jedzeniem; okolice ciekawe; wspaniała plaża
5.0/6
Jestem świeżo po powrocie (wróciłem wczoraj) więc pozostawię kilka słów od siebie na temat hotelu Iberostar, oraz pobytu w Maroku...a więc od początku. Tym razem lecieliśmy liniami Enter. Lot z Warszawy trwał jakieś 40 godziny o 40 minut. Niestety od kilku lat aby obniżyć koszta, przewoźnik na tzw krótkich trasach nie serwuje (gratis) ani nic nie do pica, ani do jedzenia, tak więc warto zrobić sobie na podróż jakąś dobrą polską kanapeczkę i kupić wodę na lotnisku lub oczywiście można zakupić na pokładzie. Po wylądowaniu należy wypełnić wizę (wystarczy podstawowa znajomość języka angielskiego), rzecz jasna bez płatną jeśli się zostaje w Maroku mniej niż 90 dni. Potem przechodzi się przez kontrolę paszportową itd ,gdzieś tam w oddali czekają na nas rezydenci rozdzielający do właściwych autobusów.Podróż do hotelu trwała jakieś 20-30minut o ile dobrze pamiętam. Dotarliśmy jakoś o 3 nad ranem i po zameldowaniu rozeszliśmy się do pokoi. Ja wraz z moją partnerką trafiliśmy idealnie. Pokój na parterze, właściwie po środku. Widok na basen, od razu wyjście... 100-200 metrów do plaży , a w przeciwnym kierunku restauracja główna... jest jedna i znajduje się zaraz obok recepcji . Tam jest śniadanie, obiad oraz kolacja , którą można też zjeść w restauracji marokańskiej (polecam z tym, że trzeba sobie zarezerwować termin) znajdującej się pod nią (tuż przy kąciku dla dzieci, bądź na przeciwko windy na parterze).Sam hotel robi bardzo dobre wrażenie, można by powiedzieć pachnie świeżością, bo wszystko zostało odnowione i odmalowane w 2017 roku. Pokoje czyste, ściany pokryte świeżą farbą, nowe meble, nawet wygodne łóżka tzn materace... w sumie to spało się dobrze :). Dodatkowo w pokoju był sejf, bardzo fajna sofa, nawet mieliśmy łóżeczko dla bobasa :), oczywiście jest lodóweczka (w naszym przypadku nie była uzupełniana, ale jest to zapewne kwestia biura z jakiego się leci bo to obi ustalają takie szczegóły). Oczywiście duża szafa, jakieś krzesła itd itp W łazience prysznic, czyste ręczniki , papier, mydełka.... nie ma się co czego przyczepić. Ahaaa no i jeszcze wisi płaski telewizor na ścianie, co prawda programy w języku głównie niemieckim/angielskim/francuskim...no ale akurat nie był to żaden problem, a poza tym chyba nie jeździ się na wakacje po to aby oglądać TV w pokoju.Jedzenie całkiem, całkiem myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie...od mcdonalda :) w postaci frytek, poprzez kfc w postaci pizzy, aż do makaronów w przeróżnej postaci, dziesiątki ciastek, owoców, oczywiście drożdżówek francuskich (swoją drogą prze pyszne ... ciasto francuskie...rogaliczki rozpływają się w ustach). Na śniadanie prze pyszne świeżo wyciskane soczki z pomarańczy, buraka...koktaile z bananów, melonów. Kilka rodzai płatków, mleko, jogurty (też pyszne) . Jajka na twardo, jajecznica, omlety, parówki, chleby , bułki... na prawdę jest tego mnóstwo...do wyboru do koloru. Myślę, że każdy powinien odnaleźć coś dla siebie. No i co najważniejsze... powiem szczerze, ze przed wyjazdem trochę się obawiałem, bo ja zaliczałem Maroco do grupy takich krajów jak Egipt, Tunezna czy Turcja...ale myliłem się, Maroko jest o klasę wyżej. Nie trzeba się niczego obawiać, można wszystko śmiało jeść, oczywiście polecam umiar :). Akurat jestem osobą z delikatnym żołądkiem. Egipt, Turcja lata temu pokazały mi co znaczy tzw klątwa faroaona, więc potem się obawiałem w innych krajach jeść na początku owoc czy pić świeże soki, ale tutaj śmiało, można i warto wszystkiego spróbować, byle by nie od razu i nie na raz :).W hotelu znajduje się kilka barów. Jeden główny na piętrze , na tym poziomie co recepcja. Drugi na dole tam gdzie odbywa się Show, trzeci przy basenach...jeszcze jeden chyba na werandzie, balkonie ale akurat z tamtego nie korzystałem. Co do drinków no cóż...wiele zalezy od samego kelnera. Generalnie przydałoby się większości szkolenie. Jest tam dwoch czy trzech którzy robią dobre drinki, a reszta hmmm fajne chłopaki i przy tym zostańmy. Tak przy okazji podam kilka przydatnych arabskich słów ...szokran - dziękujężuś kahała halib - dwie kawy z mlekiemżuś ete - dwie herbatykej hafalug sahabi - jak się masz przyjacielusahabi (czasami mówili sahbi) - przyjacielhoja - bracieTe kilka słów, zdań wystarczyło aby życie w Maroko stało się łatwiejsze. Do tego trochę francuskiego, angielskiego i bez problemu można wszystko załatwić. Oczywiście część kelnerów zna , a przynajmniej rozumie język polski więc osoby mówiące w języku tylko i wyłącznie ojczystym też dadzą radę. Niestety jak zwykle zawsze się trafi "ktoś z naszych" kto za granice wyjeżdżać nigdy nie powinien, no ale co zrobić...Reasumując...można się napić dobrego drinka, ale nie każdy kelner potrafi takie zrobić. Teraz jest okres Ramadanu, więc jak im się chce pić czy jeść to nie ma się co dziwić że im drinki nie wychodzą :). Uważam , ze zdecydowanie potrzebne jest szkolenie barmanów ... nie mówię, że jest źle, ale byłoby przyjemniej dostać dobrego drinka od razu, a nie chodzić 3 razy, a dwa poprzednie, a właściwie 4 wylewać do zlewu bo nie da się ich wypić z nadmiaru kwasku cytrynowego. Oszczędność byłaby dla hotelu, która mogłaby zainwestować w szkolenie dla pracowników, wystarczą tylko dobre chęci.Za ręczniki płaci się 200 dihramów (zwracają również 200 nie euro). Najpierw płaci się kaucję tam gdzie wymienia się walutę (zaraz przy recepcji) , a póżniej oddaje się karty.Hotel położony w dobrej okolicy. Na souk czyli ten duży bazar jest jakieś 30-40minut pieszo..może i mniej. Wystarczy wyjść głównym wyjściem z hotelu w lewo. Przez pierwsze rondo prosto ... jakby wzdłuż plaży. Potem będziemy mieć ogrody , idziemy wzdłuż nich... potem rondo na którym odbijamy delikatnie w prawo aby przez nie przejść i nadal idziemy prosto, aż naszą droge nie przetnie inna droga pod kątem 45 stopni... zresztą jest to droga przed którą stoi znaj pokazujący gdzie iść do bazaru. Jeśli ktoś się zgubi to zawsze może kogoś zapytać o drogę, miejscowego, turystę. No i oczywiście nie bójcie się wychodzić z hotelu :). Na samym bazarze kupicie wszystko, ceny zróżnicowane... generalnie płaci się tak 30-45% ceny podanej na początku, chodź trochę trzeba się potargować. Aaaa no i kurs w bankach na zewnątrz jest taki sam jak w hotelu. Przy bazarze tzn w jego okolicy jest kilka miejsc gdzie można w razie czego podmienić euro czy dolary. Dolar stał jakieś 9,1 dihrama, a euro 10,83 dihrama... Bardzo dobre mają daktyle, figi , o herbacie wspominać chyba nie muszę. Tam bazarze jest wszystko. 2-3 godzinki można sobie pochodzić,. pooglądać, pohandlować. Bazar jest pod dachem więc nie grzeje. Jakby ktoś chciał magnesiki to powiem że można nabyć tam nawet po 5 dihramów i na prawde są bardzo ładne ... gdzie indziej po 10-20, co uważam za przesadę (8zł za jeden magnes)Ok. Resztę każdy sam się dowie w czasie pobytu i po nim... aha , jeszcze jedno. Jeśli ktoś lubi jeździć na rolkach, to polecam zabrać je ze sobą , bo wzdłuż plaży znajduje się deptak długi na kilka kilometrów na którym śmiało można pojeździć i przy okazji zobaczyć nieco więcej niż hotelZ mojej strony to na tyle, mam nadzieję, że kilka osób skorzysta z mojej recenzji i dojdzie do jakiegoś składu, bo pisałem co mi się przypomnialo :))Ogromny plus hotelu za to, że nie ściągają opasek po wymeldowaniu, bo z doświadczenia wiem, ze różnie z tym bywa. Myśmy mieli wyjazd z hotelu o 22 , wymeldowanie 12.00 . Wystarczy oddać walizki do przechowalni, na recepcji oddać kartę do pokoju i gotowe. Można iść pić, opalać się dalej i korzystać z dnia. Na dole są prysznice więc można się umyć i przebrać na spokojnie.Pozdrawiam
5.0/6
Pierwsza wizyta w Maroko i naprawdę ogromne pozytywne zaskoczenie. Piękny hotel, świetny pokój z widokiem na ocean (w zasadzie każdy pokój od 1 piętra ma taki widok), doskonała kuchnia (od śniadania, aż do poduszki zadbano by nikt nie poczuł się głodny). Duży teren czuć swobodę i nie ma ścisku przy dużych basenach, przy brodziku dla maluchów wiadomo. Minus dla basenów to brak atrakcji dla dzieci, ale również niewielka przestrzeń z głębokością wody 140cm, pozostałe partie basenów głębokość 160-175cm. Kilka barów, bar z przekąskami, w cenie all naprawdę szeroka oferta i dbałość o klienta. Plaża OGROMNA. 10 km przestrzeni z chłodnym gładkim piaseczkiem, niemal zero ludzi nie licząc chłopaków charatających w gałę. Nie starczyłoby wszystkich parawanów znad Bałtyku żeby taką plażę zagrodzić. Woda w miarę ciepła i daleko w głąb oceanu płytka, choć fale bywają wysokie. Dużo muszli dla amatorów wakacyjnego zbieractwa. Byłyby zame ochy i achy gdyby nie położenie hotelu. Położenie klimatyczne. Zatoka, ocean i góry z tyłu dają efekt, w który trudno uwierzyć w takim miejscu. Nie czuć zupełnie upału to fakt, ale na 7 dni 3 były praktycznie bez słońca ukrytego za mgłą. A mgła z bryzą dają czasem efekt zbliżony do temperatur nad Bałtykiem. I tu ciekawostka. 2-3km w głąb lądu jeszcze w samym Agadirze i mamy lampę pod 40 stopni. Dlatego gorąco polecam, ale jeśli ktoś marzy o opalaniu i wygrzewaniu na słońcu to nie to miejsce. I o tym powinno się uprzedzać klientów.
5.0/6
Przyjemny tydzień w hotelu, którego obsługa bardzo się stara na każdym kroku. Zdecydowanie na plus- smaczne i różnorodne posiłki, mały minus za brak kameralności w restauracji. Super taras z widokiem na dziedziniec hotelu, a dalej za promenadą, na ocean. Opcja all inclusive pozbawia wszelkich zmartwień. Animacje różnorodne, można znaleźć coś dla siebie. Nie było problemu z dostępnością leżaków. W hotelu nie używa się plastików, woda w szklanych butelkach, kawa na plażę w papierowych. Sporo udogodnień dla osób niepełnosprawnych lub rodzin z dziećmi. Polecam centrum spa - choć ceny porównywalne do polskich. Hotel położony nieco z dala od centrum handlowego Agadiru, ale dzięki temu można skorzystać ze spaceru promenadą lub za symboliczne pieniądze skorzystać z pomarańczowej taksówki. Choć hotel jest duży nie odczuwa się tu nadmiernej liczby turystów. Zdecydowanie polecam.