Opinie klientów o Maroko - Pustynny Offroad

5.4 /6
41 
opinii
Intensywność programu
5.1
Pilot
5.2
Program wycieczki
5.6
Transport
5.4
Wyżywienie
4.8
Zakwaterowanie
4.7
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

3.5/6

Małgorzata&Jacek 03.06.2018
Termin pobytu: wrzesień 2018

OFF ROAD 11/5/2018-25/5/2018

Wycieczka miała być bardzo atrakcyjna ale z powodu słabej pilotki oraz braku dyscypliny wsród kierowców wyszło słabo.Podczas jazdy przez pustynie galop ponieważ kierowcy błądzili a każdy jechał na swoją rękę. Czasu na fotki brak bo wszędzie bylismy spóznieni. Podczas objazdu jedzenie monotonne a TARZIN do znudzenia.Generalnie organizacja słaba.Matomiast pobyt w Agadirze beznadziejny, zimno, wiatr, woda w oceanie jak w Bałtyku,plaża hotelowa malutka do tego bardzo brudna. Kąpiele możliwe tylko w basenie ale nie było tłumu chętnych.Nie polecam hotelu Almochades oraz całościowo Agadiru.

3.0/6

Krystyna i Arkadiusz 03.03.2024

Katastrofa

Pokrótce, żeby nie zanudzać Agadir - słabiutko, brak informacji od transferujących pilotek o możliwościach spędzenia czasu. Tylko info - możecie iśc na plażę, i do okolicznych restauracji, reszta to nieistotne info o królewskich pałacach i zasadach zachowania na przejściach dla pieszych. Hotel Agador choć nieżle położony, lata świetności miał ćwierć wieku temu. Pokoje wyeksploatowane do granic możliwości - połamane niewygodne meble , brak płynu do kąpieli /mydła w łazience, szarobrunatne ręczniki, widok na plac budowy z tarasiku. Jedzenie słabe - ze szwedzkiego stołu, kwaśne wino 25 DHM za malutki kieliszek do kolacji. Plaża choć szeroka i długa, to brudna, po 17tej miejscowi urządzaja mecze piłki nożnej przy brzegu. Sklepy i restauracje z raczej kiepskim i drogim jedzeniem dla turystów przy ulicy hotelowej i przy odległej o kilkaset metrów plaży. Transport - porażka. Trzy osoby na tylnej kanapie Land Cruzera, jest ciasno i niewygodnie dla trójki dorosłych osób. P. Krystyna , nasza pilotka podróżuje wygodnie obok kierowcy. Na pustyni katastrofa. Kierowcy i P. Krystyna nie mają zielonego pojęcia o jeździe przez Saharę. Zabłądziliśmy po dwóch godzinach jazdy i dwóch zakopaniach się w piachu po osie, od przygodnie spotkanych w profesjonalnym pustynnym kamperze turystach z Niemiec dowiadujemy się że jesteśmy jakieś 60 km od naszego Campu. Po następnej godzinie jazdy pustynnymi bezdrożami nasz kierowca wykonuje niechcący przy prędkości ok 40 km/h skok z rampy pustynnej wydmy ok. 1,2 m wysokości, co skutkuje kompresją naszych kregosłupów, która odczuwamy do dzisiaj (leki p-bólowe przez następne 3 dni) Ani kierowcy ani P. Krystyna nie mają wgranych map pustyni offline, co uratowałoby sytuację. Sa całkowicie zagubieni na pustyni jak dzieci we mgle. Sytację ratują Beduini z Campu, którzy wjeżdzaja na spotkanie dwoma samochodami. Jest 19.15, słońce już zachodzi, gdybyśmy ich nie spotkali czekałaby nas noc w samochodach na pustyni. Do Campu docieramy po 21.15 w nocy, jest już zimno, niebo pieknie wygwieżdżone. P. Krystyna unika spędzenia wieczoru z nami. Idziemy do rozpalonego przez Beduinów ogniska i śpiewamy harcerskie piosenki na przemian słuchając miejscowych - jest fajnie ale tak całkiem, bolą nas kręgosłupy no i nie zaliczyliśmy opłaconego u P. Krystyny zachodu słońca na ergu jadąc na wielbłądach. Mogło być gorzej , przecież mogliśmy mieć poważny wypadek na pustyni. Następnego dnia zażądliśmy trzeciego samochodu, już dość jazdy jak sardynki w puszce na tylnej kanapie w trzy osoby. P. Krystyna z rozbrajajaca szczerością mówi, że przecież można było rozłożyć dodatkowe fotele tylko bagaże pójdą na dach. Rano wstaliśmy wcześnie żeby zobaczyć wschód słońca na ergu - nie widzieliśmy zachodu który miał być dl.a niektórych gwoździem programu Droga powrotna przez Atlas bardzo malownicza, liczne postoje na kawę, posiłki i zakupy. Hotele na trasie przejazdu skromne aczkolwiek czyste i ogólnie ok! Najlepszy ten w Tata. Ta część podrózy fajna - Ksar At Ben Hadou, oazy po drodze. Po powrocie z pustyni podróżujemy już wygodnie w trzy samochody po asfalcie. Marakesz to najefektowniejszą część podrózy, P. Krystyna oprowadziła nas i opowiedziała o Suku i Medresie w centrum, czas wolny na zakupy kawę na widokowym tarasie i powrót na nocleg. Rano meczet z minaretem w Marakeszu ( nic specjalnego), ogrody Majorell i powrót do tego samego hotelu w Agadirze. Mogło być naprawdę fajnie - największy niesmak - postawa P. Krystyny, która powiedziała nam, że powinniśmy być świadomi tego co nas może spotkać, a chorzy (nie wiemy kogo to miałoby dotyczyć , bo czujemy się jeszcze dość sprawni, choć w wieku 55plus) nie powinni jechać na wyprawe samochodami na pustynię.

3.0/6

Krystyna i Arkadiusz 03.03.2024

Katastrofalny offroad

Pustynny offroad był katastrofą - kierowcy i pilotka niekompetentni, kompletny brak profesjonalizmu - zgubili się na pustyni, nie mieli nawigacji , nawet głupich map offline z G-mapsa wgranych na smartfony. Krążyliśmy przez 2 godz. po pustyni jak dzieci we mgle. Zaliczyliśmy skok ze skarpy o wysokości ok. 1,5 metra - nasze kręgosłupy zostały nadwyrężone - 2 dni na lekach p-bólowych. Zakopaliśmy się 2 razy po osie w piachu. Do Campu zostaliśmy zapilotowani przez miejscowych Beduinów o godz. 21:15 w nocy. Gdyby nie oni nocowalibyśmy na pustyni w samochodach. Nie widzieliśmy zachodu słońca z wielbłądów na pustynnym ergu za co zapłaciliśmy pilotce. Hotel Agador i pobyty w Agadirze porażka - standard minimalny, brudne ręczniki, brak mydła, zatkane odpływy, połamane meble, widok z balkonu na przyszły plac budowy. Plaża brudna, jedzenie kiepskie. Pozostałe hotele na objeździe ok. Pani Krystyna - pilotka, szczyt bezczelności - powiedziała że na pustyni można się spodziewać takich rzeczy i powinni tu podróżować samochodami tylko zdrowi ludzie. Nie widziała problemu w tym, że trzy dorosłe osoby podróżują po pustyni na tylnej kanapie w ciasnocie. Sama jechała wygodnie obok kierowcy - jeden z uczestników nie dojechał na wycieczkę , więc były dwa samochody - 5 osób na pokładzie, z tyłu bardzo ciasno. Potem P. pilot przypomniała sobie, że można rozłożyć dodatkowe fotele z tyłu, tylko trzeba wtedy dać bagaże na dach, ale to już była musztarda po obiedzie, mleko się rozlało. Reszta imprezy ok. ale niestety po offroadzie na pustyni już nie dało się zatrzeć złego wrażenia. Zastanówcie się proszę przed wyborem offroadu z tym biurem, bo to duże ryzyko dla waszego zdrowia a może i więcej!

2.5/6

Ewa Nenkin 04.10.2018
Termin pobytu: listopad 2018

Nie tylko pustynny Offroad

Na lotnisku w Agadirze,gdy otrzymałam plan wycieczki i przeczytałam imię i nazwisko naszego przewodnika bardzo się ucieszyłam.We wcześniejszych opisach wycieczek cieszyła się bardzo dobrą opinią.Uff...Nie wiem czy jestem rozbestwiona wieloma spotkaniami z przewodnikami na różnych wycieczkach,czy mam za duże wymagania,ale moja krótka ocena -wypalenie zawodowe, zmęczenie,znudzenie,zainteresowanie własnym biznesem.'Hit' tej wycieczki-lunchy-trwające nawet dwie godziny codziennie.Ten kto nie był głodny wałęsał się po bezimiennej miejscowości bez celu(zaleta-dla ciekawskich-mogłaś podpatrzeć codzienne życie tubylców). Ogólnie chaos organizacyjno informacyjny.W Maroku byłam po raz drugi i lekcję geografii odrobiłam,miałam również plan wycieczki.I dobrze ,bo na temat państwa w którym się znalazłam i zwiedzanych miejsc od p.Martyny niewiele się dowiedziałam.Może nie miałam szczęścia,a może nie dość zwinnie biegałam za przewodniczką żebrając o informację. Magiczne Południe Maroka jest magiczne ale może z innym przewodnikiem.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem