5.3/6 (37 opinii)
2.5/6
Wycieczka okazała się zwiedzaniem muzeów i kościołów. Brakowało mi przyrody, kontaktów z tubylcami i zwierząt, czyli tego co w Afryce cenię najbardziej. Za to miejsc świętych i jeszcze świętszych z "natchnionym" przewodnikiem bez liku. Warto było zobaczyć gelady - małpy o krwawiącym sercu - zjawisko niepowtarzalne, a miejsce które zamieszkują - góry Semien - wspaniałe. Wodospady Nilu Błękitnego to także raj na ziemi. Prawdziwą porażką okazały się hotele. Mieliśmy tylko jeden dobry hotel Watergate (nieplanowany, zapewniony przez Turkish Airlines w Addis Abebie w ramach opóźnionego lotu). Hotele zarezerwowane przez biuro podróży (w szczególności Sano, Hiltop oraz Sunnyside) są na poziomie zerowym. Brudne, zarobaczone, obrzydliwe po prostu. Przewodnik mówił, że innych nie ma, mimo, że my po drodze widzieliśmy inne hotele. Uwaga: znam dobrze Afrykę i nie oczekiwałam spania w Hiltonie, szczególnie w małych miastach, natomiast za niedopuszczalne uważam kwaterowanie turystów w hotelach na tym poziomie, miejscach gdzie człowiek brzydzi się umyć, spać, dotknąć czegokolwiek. To niestety zepsuło wrażenie całości wycieczki, mimo, że przewodnik uznawał noclegi za nieistotne. Gdyby wycieczka nazywała się "studenci w Etiopii" i kosztowała 3 tysiące złotych, możnaby uznać takie hotele za część "dobrodziejstwa", natomiast jeśli wycieczka kosztuje ponad 7,000 złotych plus około 300 $ dodatków obowiązkowych (napiwki, wizy etc), czyli razem wynosi niecałe 10,000 złotych, można oczekiwać lepszych standardów. Kolejnym utrapieniem był źle rozplanowany program. Mieliśmy dni po kilkanaście godzin jazdy niewygodnym busem (bez klimatyzacji) dzień po dniu. Przerwy były tylko postojowe krótkie, natomiast trasy do pokonania bardzo długie bez noclegów po drodze. Generalnie - moja najgorsza wycieczka po Afryce.
KATARZYNA, WARSZAWA - 18.01.2017 | Termin pobytu: grudzień 2016
115/144 uznało opinię za pomocną