5.5/6
Polecam wycieczkę dla osób, które już zobaczyły trochę Afryki i biedniejsza jej część nie będzie rozczarowywała, a będzie stanowiła uzupełnienie poznania tego ciekawego kontynentu. Gambia, Senegal i Gwinea Bissau to kraje nizinne zdominowane przez delty rzek i Ocean Atlantycki. Wycieczka z Rainbow jest okazją do poznania tych mało jeszcze znanych krajów. Jako grupa objazdowa byliśmy jedynymi turystami. Brawa dla Rainbow za przecieranie szlaków. Pionierskie podejście skutkuje tym, że ponieważ infrastruktura turystyczna w tym rejonie nie jest dobrze rozwinięta, więc nie należy spodziewać się zajazdów, super toalet, supermarketów, czy częstych straganów z pamiątkami. Plan wycieczki pozwala poznać bogatą przyrodę tego rejonu. Przeważają oczywiście namorzyny, palmy oraz występują licznie ogromne baobaby i drzewa kapokowe. Spotyka się też różne odmiany drzew owocowych, w tym orzeszki. Piesze wycieczki przez dżunglę dają możliwość zagłębienia się w bogatą dziką przyrodę, która musi fantastycznie wyglądać w porze deszczowej. W dżungli docieraliśmy do wiosek pełnych dzieciaków i kobiet, często karmiących dzieci piersią. Jako zwierzęta gospodarskie dominują wolno pasące się kozy i świnie. Życie w tych wioskach jest proste, żeby nie powiedzieć pierwotne. Wycieczki pirogami to możliwość spojrzenia na lasy namorzynowe od strony wody i poznanie życia rybaków i zbieraczy ostryg. Jak na wycieczkę objazdową program był łatwy, dostosowany do osób o niskiej i przeciętnej kondycji. Dobrym pomysłem biura było odwrócenie kolejności zwiedzania. Planowany ostatni, uciążliwy dzień został w ten sposób wyeliminowany. Przewodniczka Dominika dokładnie informowała o wszelkich sprawach, a więc kantorach, kursach walut, cenach w sklepach, możliwościach zrobienia zakupów, czy spożycia lunchu w restauracji. Ceny napojów zbliżone do polskich, a nawet droższe. Na straganach można się targować zbijając cenę nawet do 50-30%. Ludzie są otwarci, chętni do robienia zdjęcia, no może poza Senegalem. Sprzedawcy nie nachalni. Dzieci sympatyczne, ciekawskie, ale bez narzucania się jak to ma miejsce w Kenii. Kobiety, jak w całej Czarnej Afryce, pięknie ubrane w kolorowe suknie i obowiązkowo noszące zakupy na głowie, a na plecach zawinięte dzieci. Klimat, jak dla uciekający od zimy, idealny. W dzień temperatura dochodziła prawie do 40 stopni, ale tylko w południe a wpływ oceanu łagodził upał. Wieczorem i w nocy było już chłodniej, trzeba było się ubrać. Klimatyzacja nie była potrzebna, poza busikiem. Oczywiście kremy obowiązkowe. Woda w oceanie cieplutka, idealna do pływania. Niestety maska i rurka nie przydadzą się. Woda nie jest przeźroczysta, brak rafy i kolorowych rybek. Popływać warto w oceanie na wyspie w Gwinea Bissau, bo w Senegalu i Gambii plaże znajdują się nad otwartym oceanem i kąpiel z powodu wysokich fal może być niebezpieczna. Za to plaże w Gwinei, a zwłaszcza w Senegalu, fantastyczne. Biały piasek, zupełny brak ludzi, szerokie plaże. W Gambii niestety jest już ludniej . To co rozczarowuje w tej części Afryki to brak dzikich zwierząt. Poza jaszczurkami, gekonami, sępami i orlikami nie spotyka się fauny. Okazjonalnie widzieliśmy metrowego warana, małpę i wyrzuconego na brzeg martwego delfina. Na wyspie w Gwinei można zobaczyć u wędkarzy złowione potężne barakudy, karpie, rekiny, płaszczki. Komary praktycznie nie występowały. W pokojach działał nasz Raid, a wieczorem pomagały długie rękawy i nogawki. Innych owadów brak.
Globtroter - 07.04.2016
169/177 uznało opinię za pomocną
5.5/6
Znakomita impreza z doskonałym przewodnikiem, bardzo dobra kuchnia, ciekawy program
jaga m - 03.02.2017 | Termin pobytu: grudzień 2016
12/15 uznało opinię za pomocną
5.5/6
W marcu 2015 roku odbyłem niezwykłą podróż. Na krańce Afryki. Do Gambii, Senegalu i Gwinei Bissau. Po tym, co tam zobaczyłem i przeżyłem, teraz każdemu mogę ją śmiało polecić. Z podróży zapamiętam na zawsze przede wszystkim trzy rzeczy: hotel „No Stres” na przylądku Cap Skirring w Senegalu (sama nazwa dokładnie o nim świadczy), Polinezję Atlantyku zwanej też Polinezją Afryki (90 wysp i wysepek Archipelag Bijagos u wybrzeży Gwinei Bissau), i jak zwykle w podróżach z Reinbow- znakomitego przewodnika (sprawnego i z dużą wiedzą). W szczegółach wygląda to tak. Wszędzie jest pięknie i ciekawie, ale Archipelag Bijagos to jedyne takie miejsce w świecie. Hotele? Jeśli jest w nich czysta pościel, ciepła woda i codziennie go sprzątają, to czego właściwie chcieć więcej? Jeśli w dodatku hotel stoi nad brzegiem lub w pobliżu oceanu, a przed nim są bary, restauracje i zawsze czeka taksówka! Chyba wystarcza. A jedzenie? Znakomite. Dania składają się z owoców morza: krewetek, langust, wielkich ryb wprost z morza. Łowią je także europejscy wędkarze, głównie Francuzi, którzy specjalnie tu po to przyjeżdżają, a złowione ogromne ryby oddają hotelowym kucharzom, którym pozostaje je już tylko smacznie przyrządzić. I jeszcze coś. Jadąc do Afryki Zachodniej niczego się nie obawiajcie. Ludzi tu dobrzy, spokojni i przyjaźni. Mimo różnych wyznań żyją w zgodzie między sobą i z turystami. Aha, jeszcze jedno. W ostatni dzień pobytu na Bijagos, siedziałem sobie na wyspie Babaque nad brzegiem oceanu pod wielkim baobabem patrząc na czerwoną tarczę zachodzącego słońca i… cholernie żal mi było wyjeżdżać. Na szczęście, nie spotkałem tu żadnej Eboli. Nie było też żółtej febry ani malarii. Nawet komarów nie było, bo te są tylko w porze deszczowej. Ale… zbyt sensacyjne gadanie o Eboli w mediach całego świata sprawiło, że początkująca turystyka w Zachodniej Afryce w ciągu zaledwie paru miesięcy niemal zupełnie padła. Z braku turystów, wiele hoteli i restauracji zostało zamkniętych, a i miejscowe lotniska też są na krawędzi upadłości. Z drugiej strony może to i dobrze, bo dzięki temu ta część Afryki leżąca sobie spokojnie gdzieś na krawędzi realnego świata, nadal pozostaje autentyczna, na wpół dzika. Być może mieliśmy ostatnią szansę, by ją taką widzieć, zanim Chińczycy i inni inwestorzy z całego świata zmienią ją na gorsze. I to raz na zawsze.
Krzysztof, Lublin - 27.04.2015
84/85 uznało opinię za pomocną
5.5/6
W skrócie: Fantastyczny wypoczynek na plażach Archipelagu Bijagos. Kolorowa Gambia i Senegal. Twarze - odcienie radości, smutku, dumy, wdzięczności..... Tacy są rdzenni mieszkańcy biednej Gwinei Bissau.
KRZYSZTOF, WROCŁAW - 18.01.2017 | Termin pobytu: grudzień 2016
35/41 uznało opinię za pomocną