5.1/6 (286 opinii)
4.5/6
Pewnego listopadowego dnia w pracy, kiedy za oknem było szaro i niefajnie umilałam sobie ostatnie chwile w pracy przeglądaniem wycieczek w różne egzotyczne zakątki...i tak trafiłam na stronę Rainbowa....gdzieś tam było hasło spacer z lwami...i to był ten impuls...tego samego dnia wpłaciłam zadatek i rozpoczęłam odliczanie do wyjazdu. Nie zawiodłam się, egzotyka na wypasie , w sam raz na zimową wyprawę, gdy w Polsce pogoda nie może się zdecydować, czy być zimą,czy może już wiosną. Wygrzewałam się w słońcu i spijałam drinki w hotelowym basenie...pełen relaks i czysta radość. Tego mi bło trzeba. Dziękuję.
4.5/6
Zmienić busiki na inny środek lokomocji . Nie można sprzedawać miejsc w autokarze a jest to po prostu busik gdzie wszystkie miejsca są niewygodne i nie przystosowane do tras 250 czy 470 km!!!
4.0/6
Na wstępie nadmienię, iż z mojej obserwacji wynika, że na wycieczki objazdowe wybierają się przede wszystkim osoby w wieku 50+, 60+, a nawet 70+. Osoby młodsze, bądź też z dziećmi raczej wybierają pobyty stacjonarne połączone z 1-2 wycieczkami lub też objazdy organizują sobie same. Ten przydługi wstęp poczyniłem po to, aby wskazać, że osobom w wieku 50+ i więcej należy zorganizować objazd w taki sposób, aby po całodziennym zwiedzaniu i podróżowaniu mogły one wypocząć w nocy w przyzwoitych warunkach. Niestety noclegi na naszym objeździe nie spełniały tego wymogu w żadnym razie. Spaliśmy kolejno w hotelach, pensjonatach, domkach kempingowych: Football, La Kora, Oasis, Arc en ciel oraz Mansea. I tylko ten ostatni hotel w Banjul w naszej ocenie spełniał wymogi hotelu objazdowego, był przyzwoity. Koszmarem okazał się natomiast "hotel " Football, brudny i bez śniadania znajdującego się w ofercie. Pozostałe były bardzo, ale to bardzo przeciętne, z wieloma usterkami typu braku wody w spłuczce przez 2 dni, w innym zaś woda z łazienki zalewała pokój, niezamykające się okna (przez co dostawały się do pokoju komary). Ponadto w przeważającej większości znajdowały się one na pustkowiu, gdzie nie było możliwe wyjście do jakiejkolwiek restauracji. Bowiem wyżywienie na objeździe, w szczególności kolacje w mojej ocenie nie nadawały się do spożycia. Było to jedno danie, beż żadnego wyboru, np. spaghetti z mięsem guźca. Dzięki śniadaniom skromnym, ale nadającym się do spożycia i kupowanym w środku dnia przekąskom dało się przetrwać. Tak więc zakwaterowanie i wyżywienie były najsłabszymi ogniwami tej wyprawy, zależnymi od organizatora, albowiem można było trochę podnieść cenę i zapewnić lepsze warunki noclegowo-żywieniowe, co spowodowałoby lepszą jakość wycieczki i jej ocenę. Niezależną z kolei od biura kolejną uciążliwością były długie, wielogodzinne podróże busem po Senegalu, gdzie wiele dróg nie jest wyłożonych asfaltem. Każdy z nas wiedział, że będziemy się przemieszczać po całym Senegalu. Ale podawanie w programie tylko odległości w km nijak się ma do faktycznego czasu trwania podróży, z uwagi na jakość dróg i stałe korki w wielu miejscach. Powodowało to znaczne wydłużenie podróży, np. przedostatniego dnia z Dakaru do Banjul 11 godzin. Warto zatem w programie podawać informację nie tylko o ilości km, ale też godzin podróży. Kilka osób w naszym busie stwierdziło, że gdyby miały taką wiedzę nie zdecydowałyby się na takie długie podróże, m.in. z uwagi na posiadane schorzenia. To było to ale... zawarte w tytule recenzji. Natomiast napisałem tam również, że warto. Bo faktycznie warto zobaczyć jak naprawdę wygląda życie w Senegalu, czy też Gambii, poza enklawami turystycznymi. Zabrano nas w piękne okolice zamieszkania dzikich zwierząt i ptactwa, mogliśmy iść tuż za lwami, zrobić sobie z nimi zdjęcia, nakręcić krótkie filmy podczas spaceru tuż za nimi. Mogliśmy także pogłaskać krokodyle, bądź też z najbliższej odległości obejrzeć całe stada pływających i latających pelikanów. Tego nie da się zapomnieć. Wartością dodaną była praca przewodnika Pana Artura, który przekazywał nam istotne informacje na temat zwiedzanych miejsc oraz ciekawostek dotyczących zwiedzanych krajów. Emanował spokojem, nie wprowadzał żadnej nerwowej atmosfery, posiadał dużą wiedzę. Na prośbę kilku uczestników wycieczki zorganizował wieczorną wycieczkę do centrum St. Louis na transmisję na głównym placu na telebimie meczu w ramach Pucharu Narodów Afryki Senegal-Wybrzeże Kości Słoniowej, gdzie mogliśmy obejrzeć żywe reakcje miejscowych kibiców na sportowe wydarzenia. Z perspektywy kilkunastu dni, kiedy już tzw. "kurz opadnie" i po wypoczynku w wybranym hotelu, pamięta się tylko dobre chwile z objazdu, te gorsze fragmenty, jak jedzenie, czy też hotele, ulegają zatarciu i stanowią podstawę do opowiadania o nich w ramach anegdot. Więc polecam tę wycieczkę. Natomiast nie wyobrażam sobie wracać od razu po takiej wyprawie do kraju, bez części wypoczynkowej w dużo lepszym hotelu. My skorzystaliśmy z najlepszego chyba hotelu pobytowego Affrican Princess, który bardzo polecam.
4.0/6
Po raz pierwszy - a jestem wierną i długoletnią klientką R - mam mieszane uczucia co do realizacji programu wycieczki : atrakcje trzech pierwszych dni nie mogły być zrealizowane z przyczyn obiektywnych (prom na rzece Gambii nie kursuje, jezioro La Rose nie jest już różowe a wydmy to rozjeżdżony samochodami terenowymi pasek piasku pomiędzy wioskami - slumsami A na trasie jest Desert Lopoul (: Wątpię, czy w tej sytuacji utrzymywanie tak skomponowanej trasy jest sensowne! Zamiast promu zafundowano nam przejazdy długości ponad 200 km do najbliższego mostu po obu stronach rzeki i w obu kierunkach. A ponieważ program i tak zakładał długie przejazdy, pozostało zmęczenie i niesmak. Oferowany busik w teorii ma 20 miejsc, z czego dwa wypadają na kołach (bez miejsc na nogi) a dwa na końcu w części środkowej Wszystkie te miejsca powinny być wyłączone z eksploatacji, po prostu nie nadają się na zaplanowane długie ale i krótkie przejazdy (zalecam organizatorom zdobycie na tych miejscach osobistych doświadczeń) . Chęć zysku R powinna mieć jednak racjonalne granice! Zadziwia, że podobne opinie wyrażali moi poprzednicy i nikt z R nie pochylił się nad nimi ze zrozumieniem