5.1/6 (286 opinii)
2.5/6
Nie jestem zadowolona z wyjazdu.Wiele podróżowałam i mam lepsze wspomnienia
2.5/6
Jestem świeżo po tej wycieczce i przyznam, że mam bardzo mieszane uczucia. Rainbow przedstawia w katalogu tę wycieczkę nie do końca tak, jaką jest ona w rzeczywistości. W opisie wszystko jest ładne, uładzone, warte zobaczenia a dołączone zdjęcia pokazują tylko kilka ładnych, wybranych miejsc. O tym ,że uczestnicy wycieczki są częściowo wprowadzeni w błąd przekonujemy się dopiero na miejscu. Dołączam świadomie do mojej opinii zdjęcia obrazujące inną rzeczywistość. Nie wiem, czy jest sens lecieć kilka tysięcy kilometrów po to by zobaczyć niekończące się śmietnisko, brud, skrajną, niewyobrażalną nędzę, która ściska serce co wrażliwszym osobom, a na którą nic nie można poradzić. Dzieci bawiące się wśród kóz i innego inwentarza, często w łachmanach, w śmieciach, żebrzący ludzie, kalecy. Robiliśmy zdjęcia, jak to na wycieczce, ale można było odczuć, że jest to dla wielu tubylców upokarzające, wstydliwe (a i dla nas) co jest w tej sytuacji całkowicie zrozumiałe. Saint Louis rozczarowuje, jest owszem zabudowa kolonialna ale w opłakanym stanie, a i wcześniej nie były to budynki powalające swą architekturą. Na listę światowego dziedzictwa UNESCO zostało wpisane na podstawie 2 mniej istotnych kryteriów. Stwierdzenie w opisie, że miasto jest afrykańskim "Nowym Orleanem", ze względu na muzykę jazzową, mogłoby sugerować, że coś z jazzu usłyszymy. Nic z tego, nie byliśmy w żadnym klubie, w którym można by posłuchać tej muzyki, na ulicach też nikt nie grał. Kilka starych plakatów, ot i wszystko. W Dakarze obejrzeliśmy olbrzymi pomnik Renesansu Afryki, katedrę katolicką, nieliczną resztę ciekawszych budynków obejrzeliśmy z autokaru (nie było warto wysiadać). Słone jezioro Lake Rose jest podobne do Morza Martwego tylko ze względu na podobne zasolenie a nie otoczenie, brzegi w pobliżu miejsca naszej kąpieli były porośnięte trawą lub miejscową trzciną. Znowu informacja w opisie, że „sól z jeziora wydobywa się w ciekawy sposób. Mężczyźni wypływają na środek jeziora nabierając do łódki taką ilość soli aby nie dopełnić łodzi tylko na 1 cm. Na brzegu całe rodziny zajmują się osuszaniem, pakowaniem i wysyłką soli, która zaopatruje prawie całą Afrykę Zachodnią” mogłaby sugerować, że coś takiego zobaczymy. Nic z tego. Banjul, jako stolica Gambii bardzo prowincjonalna, byliśmy na Łuku Tryumfalnym (panorama miasta wcale nie wspaniała, po prostu zwykła, niska zabudowa). Dwa dni z wycieczki są praktycznie stracone, a to ze względu na całodniowy przejazd na północ Senegalu, a w przedostatnim dniu powrót na południe do Gambii. Brak możliwości po drodze zjedzenia ciepłego posiłku ze względu na brak jakichkolwiek, nie odstręczających restauracji czy barów a także z uwagi na przestrogi pilota przed zatruciami pokarmowymi. Na trasie, do hoteli przyjeżdżaliśmy w takim czasie, że po krótkim odświeżeniu się, była pora na kolację a po niej było już ciemno (noc zapada bardzo szybko, ok. 19-stej). Z tego powodu trudno było w tym momencie udać się nad ocean na kąpiel czy spacer, inne kierunki też odpadały, ze względu na położenie hoteli, względy bezpieczeństwa lub po prostu nic ciekawego nie było. Turystów bardzo mało, trochę Francuzów, Anglików. Języka niemieckiego się nie słyszało, jest on całkowicie nieprzydatny na tych terenach. Nie znając francuskiego czy angielskiego są pewne problemy z porozumiewaniem się z tubylcami na trasie lub w hotelach. Istnieje realne zagrożenie zatruciami pokarmowymi, pomimo jedzenia posiłków tylko w hotelach lub wskazanych przez pilota miejscach. Sama tego doświadczyła, a i w rozmowie z uczestnikami wycieczki Senegambia czy pobytów stacjonarnych dowiedziałam się o takich przypadkach. Dla odmiany, żebym nie była posądzona o to, że przedstawiam tylko negatywne lub przemilczane przez Rainbow fakty, uważam, za interesujące i warte zobaczenia: - położenie drugiego hotelu w miejscowości Barra położonej w delcie rzeki Saloum i piękne, związane z tym widoki - Park Narodowy Djoudejot (ptaki) – Sugerowanie się informacją w opisie wycieczki: „jest to królestwo pelikanów, przedstawicieli czaplowatych, kormoranów, ibisów czczonych, długoszponów, rybołowów, bielików afrykańskich i innych spośród prawie 400 gatunków ptaków zamieszkujących ten park”, nie oznacza tego, że zobaczymy większość tych ptaków (my mieliśmy szczęście widzieć może z 10 gatunków),ponadto warana, krokodyla, piękne wodne kwiaty i inną roślinność - wypływ rybaków w Sant Louis długimi, kolorowymi łodziami na połowy - przejażdżka dorożką w Saint Louis - wyspa niewolników Goree w pobliżu Dakaru - pokaz malowania obrazów piaskiem w galerii na wyspie Goree - piękne, wysokie i zgrabne kobiety, ubrane w niezwykle barwne sukienki - ciekawe ze względu na wzornictwo i kolory materiały, odzież, torby, maski rytualne, figurki itp. - rezerwat Bandia (widzieliśmy kilka zebr, żyraf, w tym pięknie wybarwione samce, strusie, 2 nosorożce białe, kilka gatunków antylop, kilka bawołów sawannowych). W pobliżu restauracji koczkodany zielone, krokodyle, trochę dalej guźce i hiena. Ludzie z grupy chwalili również przejażdżkę jeepami po wydmach (z powodu choroby nie byłam), co do spaceru z lwami nie znam opinii, z naszej 19 osobowej grupy nie skorzystało 8 osób. Warto też przemyśleć, czy jesteśmy gotowi na męcząca podróż z Polski i z powrotem. Ponieważ jednym samolotem lecą osoby na wycieczki objazdowe i na pobyty stacjonarne, jest nas ponad 200 osób. Odprawy paszportowe i bagażowe trwają długo zarówno w Warszawie jak i w Banjul. W tamtą stronę było międzylądowanie na Gran Canarii w celu zatankowania paliwa. Nie opuszczaliśmy samolotu, postój trwał ok. 1h. Z powrotem, na lotnisku w Banjul byliśmy na ponad 4h przed odlotem, też ze względu na dużą ilość osób do odprawienia. Kolejka bardzo długa, a brak jakichkolwiek krzeseł aby usiąść. Dopiero po dopełnieniu wszelkich formalności, przechodzi się do hali z miejscami do siedzenia. Następnie międzylądowanie na Gran Canarii, po wyjściu z samolotu oczekiwaliśmy na wylot do Warszawy ponad 3h. Inne informacje: - ewentualne podarunki czy słodycze dla dzieci lepiej przekazywać za pośrednictwem kierowcy, przewodnika lub innego dorosłego ze względu na to, że robią niesamowite zamieszanie i wyrywają przedmioty z ręki - śpimy w charakterystycznych domkach położonych na dość rozległym obszarze, są one wyposażone w podstawowe sprzęty, moskitiery, są słabo oświetlone, jeden ręcznik na osobę, brak mydeł, szamponów (wziąć ze sobą), są moskitiery, na terenie ośrodków baseny - nie było komarów, w każdym bądź razie nie słyszałam by ktoś narzekał - jedzenie słabe, monotonne, 2 razy ryba, poza tym makaron i ryż ze smażonym kurczakiem, malutko warzyw, trochę owoców na deser - jeździmy busem, bagaże ładowane są przez kierowcę i miejscowego przewodnika na dach, warto wziąć duży mocny worek foliowy (120 l), w którym się zmieści średnia walizka, a zapobiegnie to kurzeniu się i płowieniu bagażu; było nas 19 osób, ponadto przewodnik, pilotka i kierowca; w busie brak półeczek lub siatek na oparciach, podręczny bagaż trzeba trzymać na kolanach lub koło nóg, siedzenia się nie pochylają - nie zostawiać większości zakupów na ostatni dzień na targu w Banjul; targ niezbyt duży, stragany z pamiątkami i odzieżą porozrzucane, dużo straganów z warzywami, owocami i rybami; jeśli zobaczy się wcześniej na trasie coś, co się spodoba, to kupować - głównie w Gambii funkcjonuje tzw. seks turystyka, kobiety są nagabywane i zaczepiane przez mężczyzn, co jest dość uciążliwe - kobiety lepiej, żeby chodziły we dwie lub więcej, idąca sama turystka jest bardziej narażona na „wciskanie” pamiątek przez handlarzy lub inne zaczepki - w Senegalu i Gambii sprzedawcy bardzo nachalni, nie odpuszczają mimo braku zainteresowania z naszej strony - po przylocie do Banjul nie pozwalać na ładowanie bagażu na dach busa przez krążących tam mężczyzn, chcą nawet za to po 5 dolarów; umieszczanie bagażu na dach zajmuje się kierowca z przewodnikiem - zabrać środek do odkażania rąk (tańszy jest żel), dużą paczkę chusteczek nawilżających, nakrycie głowy lub chustę, profilaktycznie silniejsze środki na komary, kremy z filtrem, itp. - lepiej zabrać sandały i lekkie adidasy do chodzenia niż klapki Podsumowując: wycieczka hard core, przywozimy z niej wiele wrażeń i emocji, ale chyba nie do końca o takie nam chodziło.
2.5/6
Dla kogoś kto dużo widział już tzw czarnej Afryki ta wycieczka niczego nowego nie wnosi a "nowicjuszy" zraża do tego kontynentu.Byliśmy z mężem już w kilkunastu krajach czarnej Afryki i wizytę w Senegalu uważamy za naszą najsłabszą wycieczkę. Albo zwiedzanie Afryki albo masówka typu Hiszpania czy Grecja.
2.0/6
Wybraliśmy tę wycieczkę zachęceni perfekcyjną obsługą Rainbow podczas objazdówki po Kenii oraz po tym, jak nasza wycieczka do Indii została odwołana. Niestety, zarówno organizacja programu, jak i warunki zakwaterowania i wyżywienia podczas wycieczki pozostawiają wiele do życzenia, a nieporozumienia między pilotem a lokalnymi przewodnikami i - niestety - także uczestnikami wycieczki - mocno obniżyły komfort naszego wyjazdu. Na pewno nie polecimy tej wycieczki nikomu.