5.3/6 (384 opinie)
5.5/6
Ta wycieczka to mega przygoda, zorganizowana i dopracowana pod każdym względem. Było pięknie, było mnóstwo zwiedzania ciekawych i zaskakująco pięknych miejsc w tym kraju, wróciliśmy radośni i zadowoleni z dużym pokładem wiedzy. Rewelacyjna przygoda. Warto było .Dziękujemy ❤️
5.5/6
Wycieczka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Piękny Sybin, Bukareszt pełen kontrastów, przepych zamku Peles i pałacu ludowego oraz zachwycające krajobrazy - to trzeba zobaczyć! Największą atrakcją były jednak... niedźwiedzie! W Predeal można było je spotkać w najmniej oczekiwanych okolicznościach. Świetne przeżycie, szczególnie dla miłośników dzikiej przyrody. Nam trafił się również super przewodnik - Aleks - świetnie przygotowany, z dużą wiedzą, poczuciem humoru i znakomitym podejściem do ludzi. Polecam wycieczkę wszystkim niezdecydowanym - nie będziecie żałować!
5.5/6
Program wycieczki bardzo dobry biorąc pod uwagę czas jej trwania (7 dni, z czego 5 dni stricte poświęconych na zwiedzanie). Atrakcje w przeważającej mierze ciekawe i dające pogląd na kulturę oraz dzieje kraju oraz na jego wielokulturowość. Mnie najbardziej podobał się budynek Parlamentu (daje dobry pogląd na megalomanię i "azjatyckość" reżimu Ceausescu - największe sale, najcięższe zasłony, przepych) oraz zamek Peles (niesamowite wnętrza). No i niesamowity przejazd fragmentem Trasy Transforgarskiej. Zwiedzenie Bukaresztu jest ciekawym doświadczeniem - miasto zostało przebudowane na wzór Phenianu tak, że zaobserwujemy ogromne place i aleje; spotkać można piękne budynki z końca XIX i początku XX wieku oraz cerkwie obok komunistycznych gmachów. Jest to co prawda najbrzydsza ze zwiedzonych dotą przeze mnie stoli (poza tym Warszawa, Praga, Wilno, Budapeszt, więc nie aż tak znowu szeroki wachlarz), ale urbanistycznie różni się od innych miast europejskich. Z kolei Braszów bardzo ładny i europejski, Sigishoara także. Ciekawostką historyczno-urbanistyczną są warowne kościoły siedmiogrodzkie w Prejmer i Vizkri, u nas niespotykane. Zarówno pilot (p. Roman) jak i przewodnik (p. Tomek) profesjonalni, a informacje udzielone przez przewodnika zachęcają do dalszego zapoznania się z kulturą i historią Rumunii. Organizacyjnie wszystko było dopięte na ostatni guzik. Śniadania w Sybinie, Bukareszcie, jak i Predeal dobre (aczkolwiek w stolicy mogłoby być lepsze pieczywo). Obiadokolacja w Bukareszcie mogłaby być trochę lepsza (smakowo nie była zła, lecz zapiekane ziemniaki i kotlet drobiowy na drugie danie dawało odczuć, że było to danie trochę "instant"). Opłaca się wydać 20 euro na poczęstunek transylwański ostatniego dnia (jagnięcina oraz domowe wino i palinka - niebo w gębie). Ogólnie warto wybrać się do Rumunii, bo jest to kraj niby niezbyt egzotyczny, a tak odmienny i zróżnicowany. A jak jeszcze ktoś lubi górskie widoki, to w ogóle. Tylko (zgodnie z zapewnieniami pilota i przewodnika) w Predeal trzeba uważać na niedźwiedzie, których jest tam dużo i lubią od czasu do czasu wyjść z lasu :)
5.5/6
Tak jak w książce Brama Stockera, Dracula stanowi podczas tej wycieczki coś w rodzaju tła. Podążając jego śladem, mijamy malownicze miasteczka, sielankowe kurorty, zapierające dech w piersiach drogi i szlaki, odwiedzamy monumentalne budowle oraz majestatyczne świątynie, napotykamy innych, równie intrygujących bohaterów rumuńskiej historii. Różnorodny program zadowoli zarówno zwolenników niekonwencjonalnych, niszowych lokalizacji (Sibiu, Targoviste), jak i tych bardziej popularnych, komercyjnych i odwiedzanych przez turystów z różnych zakątków Europy i świata ( „Zamek Draculi” w Bran, Parlament w Bukareszcie). Podczas tej podróży warto zwrócić uwagę nie tylko na zabytki, ale też na cuda, jakie ma nam do zaoferowania rumuńska przyroda. Mając na uwadze objazdowy charakter wycieczki, przed wyjazdem zaopatrzyłam się w książki, by wypełnić jakoś czas spędzony w autokarze. Nie przeczytałam, ba, nie otwarłam żadnej z nich, nie chcąc przegapić powalających widoków za oknem. Rumunia zachwyca mnogością kolorów i różnorodnością krajobrazu. Pokonując kilometry rumuńskich dróg, dostrzec można żółcące się pola słonecznikowe, ośnieżone szczyty sięgające chmur, które przypominają dymiące wulkany, ruiny zamków niejako wyrastające ze skał. Bezdroża te zwykle zamieszkiwane są przez owce, które przez swoją liczebność przypominają leżące na trawie głazy, bezpańskie psy, a nawet poszukujące pożywienia niedźwiedzie, o czym miałam okazję przekonać się z tarasu hotelu w górach. W Rumunii kontrasty dotyczą nie tylko krajobrazu czy zjawisk przyrody; widoczne są one także w miejscach tkniętych ingerencją człowieka: piękna słoneczna pogoda i śnieg w okolicy szczytu Moldoveanu, walące się budynki w sąsiedztwie pompatycznych monumentów, bogactwo i bieda, komunistyczny duch goniony przez zachodnie trendy, a nawet wiejska pobudka w postaci piania koguta podczas pobytu w 4-gwiazdkowym hotelu w Bukareszcie. Największa rozbieżność, jednak, widoczna jest w naszym spojrzeniu na ten kraj, a tym, jaki on jest naprawdę. Myślę, że każdy opuścił go mile zaskoczony i pewnie troszeczkę zawstydzony faktem, jak bardzo się pomylił. I nie chodzi mi tu o wybór oferty biura, lecz o ślepą wiarę w stereotypy.