Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Program zrealizowany przez biuro w 100% nawet więcej. Polecam. Czarny ląd jakiego nie znacie.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka objazdowa Senegambia, warunki są raczej skromne, ale trzeba mieć świadomość tego, wybierając ten kierunek. Afryka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Wspaniała wycieczka dla chcących zobaczyć Afrykę. Wrażenia jakie pozostawia obraz warunków w jakich żyje lokalna społeczność. Spacer z lwami dopełnia kolorytu. Objazdówka nie ma szaleńczego tempa. Ludzie są serdeczni, nie tak nachalni jak w krajach arabskich, chętni do kontaktu, tworzą piękną muzykę i małe rękodzieła , którymi chcą się dzielić z turystami. Ale nie brakuje też tych, którzy traktują "białego" człowieka jak bankomat. Polecam wszystkim którzy chcą zobaczyć piękną i dziką przyrodę.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Super wyjazd, bardzo ciekawy program wycieczki. Profesjonalna opieka pilota, Pani Małgosia wykazała się ogromną wiedzą na temat Gambii i Senegalu, zawsze pomocna i uśmiechnięta, chętnie odpowiadała na wszystkie pytania i poruszone przez nas tematy , z całego serca polecam. Bardzo ciekawa i relaksująca wycieczka, piękna przyroda i dzika zwierzyna. Spacer z lwami to niezapomniane przeżycie i wielkie emocje i chyba największa atrakcja podczas tej wycieczki. Generalnie wszystko super , nie ma się do czego przyczepić. Jesteśmy bardzo zadowoleni i polecamy taką przygodę każdemu.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka bardzo udana. Byliśmy mała grupa - 10 osób. W krótkim czasie można sporo zwiedzić, a na dodatek jest sporo wolnego czasu na samodzielne poznawanie miast i kultury :) (lub na plażowanie). W każdym hotelu był basen. Dwa hotele były przy samym morzu :) zarówno Gambia jak i Senegal są bezpiecznymi krajami więc nie obawiajcie się przyjazdu tutaj :) Cap Sirring w Senegalu skradł moje serce i już chce tam wrócić :) polecam z całego serca
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wspaniała wycieczka. Ciekawy program. Zgrana grupa. W Gambii i Senegalu jest bezpiecznie. Największą frajdą jest spacer z lwami i ta adrealina podczas spaceru. Wizyta w rezerwacie Fanhala choć to namiastka tego co można zobaczyć w Kenii to warto. Widziałam żyrafy, nosorożca, krokodyle, małpy, antylopy, guźce, bawoły i wiele innych zwierząt. Wiele rejsów po rzekach i zwiedzanie wysp, obserwacje ptaków oraz po drodze wiele lasów namorzynowych, gdzie korzenie drzew rosną do góry a na większości ostrygi. Zwiedzenie lasu świętego i opowieść przewodnika o odmianach drzew rosnących tam oraz wspinaczka na palmę to też ciekawa sprawa. Urodziwe baobaby. Przepiękne widoki. Słuchanie muzyki i oglądanie tańców afrykańskich to też coś innego niż mamy na codzień. Program wycieczki nie był wyczerpujący. Z reguły byliśmy wcześnie w hotelu i można było pójść nad ocean lub skorzystać z basenu. Polecam
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Bardzo polecam wycieczkę objazdową po Gambii i Senegalu pod hasłem Spacer z lwami. Świetnie zaplanowana agenda z atrakcjami dostosowanymi do osób, które nie lubią zbyt długo spędzać czasu w autokarze. Wspomniany spacer to wyjątkowa przygoda, która zapisze się na całe życie w pamięci. Cudowna pilotka Paulina Olszówka zasługuje na najwyższe oceny . Dodawała dużo od siebie, urozmaicała podróż wplatając ciekawe informacje o zwyczajach, tradycjach, sytuacji polityczno - gospodarczej obu krajów czy puszczając ciekawe podcasty oraz afrykańską muzykę. Jestem pod wrażeniem. Dzięki :)
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Witam , obiazdowa wycieczka z pilotem Marta była naprawdę na wysokim poziomie , nigdy nie widziałem takiego pilota który opowiadał na temat kultur danego kraju o Afryce i płomieniach . Pilotka mMarta zasługuje na złoty medal pod każdym względem jesteśmy pod wielkim wrażeniem jej przygotowania i zaangażowania praca . Fakt że twierdziła że takiej grupy jeszcze nie miała która była punktualna i współpracowała z nią . Marta była przygotowana pod każdym względem w zdjęcia wydrukowane informacje i nawet nagrania z YouTube . Brak słów by wyrazić jej wdzięczność . Dziękujemy
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Ten tytuł wynika z tego , że nie wypalił mi wyjazd do Omanu i szukając zastępczej wycieczki trafiłem na ten stosunkowo nowy kierunek na turystycznej mapie. Mając do wyboru kilka wersji objazdów w tym rejonie wybrałem tą najbardziej przyrodniczą będącą ciekawym połączeniem tego co najlepsze w innych. W sumie zaczęło się od tego co najgorsze , czyli długiego przelotu z międzylądowaniem na Wyspach Kanaryjskich celem wymiany załogi i zatankowaniem samolotu. Przerwa trwała ok. 1 godz. ,którą to spędziliśmy w samolocie. Po przylocie na lotnisku od razu wymieniliśmy pieniądze. Na miejscu okazało się , że kolejność programu uległa zmianie i zaczynamy od 1,5 godzinnego przejazdu do Sindola Lodge, ośrodka położonego w pięknym parku. Cała wycieczka z przyczyn logistycznych [hotele] była trochę improwizowana ,co jednak w sumie nawet dało lepsze efekty bo pozwoliło nam zaliczyć dodatkową atrakcję , czyli przeprawę promową do Banjulu. Na pierwszą część wycieczki dostaliśmy duży autobus co przy grupie 19 osób mimo jego wieloletniości pozwalało podróżować dość komfortowo. Po śniadaniu podjechaliśmy do pierwszego sklepu celem zakupienia wody , gdyż w tutejszym klimacie należy dużo pić. Ten przystanek pozwolił na pierwszy kontakt z tubylcami. Od razu otoczył nas tłum dzieci ciekawych i proszących o słodycze długopisy i piłki. Ze względu na dużą ilość dzieci słodycze rozdawał Bubba lokalny przewodnik , który z tym radził sobie najlepiej .Potem krótki przejazd nad rzekę Gambia , przesiadka do długiej łodzi i zwiedzanie a właściwie obserwacja ptaków w Parku Kiang West. Udało się nam dostrzec ok. 20 różnych gatunków. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w wiosce i odwiedziliśmy jedną z rodzin. Mogliśmy zobaczyć jak mieszkają i żyją przeciętni Gambijczycy. Taka mini lekcja pokory. Tutaj znów otoczyła nas chmara dzieci i młodzieży z całej wsi . Widać u nich potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem zagadywali nas witali się z każdym oraz robiliśmy sobie z nimi zdjęcia. Próby samodzielnego rozdawania prezentów kończyły się przepychankami , więc znów był potrzebny Bubba. Po powrocie do ośrodka był czas na chłodną kąpiel w basenie. Wieczorem po kolacji kobiety z pobliskiej wioski dały nam energetyczny pokaz tańca , rywalizując między sobą o jak największy aplauz. Następnego dnia dłuższy przejazd w kierunku oceanu. Po drodze Przy małych targowiskach ,studniach można było obserwować życie codzienne , które skupiało się przymałych targowiskach , warsztatach i studniach Pracowały najczęściej kobiety a mężczyźni podobno „marzą” .Mijaliśmy liczne przeładowane busztaxi oraz co kawałek posterunki kontrolne wojska lub policji W tym dniu zwiedzaliśmy pełen atrakcji las Makasutu. Znów płynęliśmy łodziami oglądając lasy namorzynowe oraz wioskę rybaków pozyskujących ostrygi. Oglądaliśmy ją tylko z łodzi bo w weekendy jest wyludniona. Następnie była część lądowa tzn wieża widokowa , spacer po lesie , wizyta u czarownika , pokaz wspinania się na palmy i degustacja wina palmowego. Kilka osób zdecydowały się na wróżby u czarownika kosztowała 100dalasi i wszyscy z wróżb byli zadowoleni. Potem był lunch w trakcie którego tańczyły kobiety z plemienia Mandinka , oraz wśród nas buszowały pawiany Na koniec wizyta na straganach i warsztatach rękodzieła. Tutaj można było dokonać pierwszych zakupów pamiątek . Po drodze do hotelu na naszą prośbę odwiedziliśmy jeziorko pełne krokodyli .Można było sobie zrobić zdjęcia przy nich uważając na osobniki pełzające w pobliżu. Ok. 19.00 dotarliśmy do hotelu Mansea. Ze względu na późną porę udało się tylko zajrzeć do pobliskiego marketu na zakupy uzupełniając zapasy picia i kupując to co niedostępne w małych sklepikach – alkohol a zwłaszcza dobre piwo gambijskie .Czwartego dnia pojechaliśmy do portu w Banjulu skąd rozpoczęliśmy rejs stateczkiem w kierunku Wyspy Kunta-Kinte .Rejs dość monotonny gdyż w tej części rzeka ma kilkanaście km. Szerokości. Pierwsza atrakcja to 2-gie śniadanie tzn bagietka z holenderskim majonezem. Po ok. 3 godz dotarliśmy na wyspę wpisaną na listę UNESCO. Trochę to smutny obraz wyspy pozostawionej na pastwę pochłaniającej ją rzeki. Na razie jeszcze można oglądać celę słynnego niewolnika , ruiny angielskiego fortu oraz pięknie prezentujące się baobaby. Po powrocie na stateczek czekał na nas lunch – najlepsze jak dotychczas jedzenie – ryż z pikantnym gulaszem. Po krótkim rejsie dotarliśmy do Albredy i blisko sąsiadującej z nią wioski Juffureh. Tutaj czekał już na nas lokalny bus oraz spragniona turystów liczna grupa mieszkańców [ dzieci i handlarze]. W trakcie spaceru towarzyszyła nam policja aby ochronić nas przed natarczywością mieszkańców. Wzdłuż całej trasy ustawiały się grupki tańczących i śpiewających dzieciaków proszących o podarunki. To tu było miejsce gdzie można było spokojnie rozdawać samemu słodycze , długopisy i inne. Tutaj też można by było rozdać ich każdą ilość. Były też punkty z pamiątkami które przy stanowczym targowaniu można było zakupić w bardzo dobrej cenie. W końcu dotarliśmy do małego muzeum niewolnictwa i sąsiadującej z nim szkoły w której dyżurowało kilkoro dzieci z nauczycielem. Podarunkom nie było końca a to jeszcze nie było wszystko. Na koniec w centrum wsi mieliśmy spotkanie z wodzem wioski – kobietą w bardzo podeszłym wieku. To właśnie ona decyduje o wszystkim i rozstrzyga spory Ona również chętnie przyjmowała słodycze podobnie jak i inni dorośli , którzy wręcz o nie domagali się . I to miał być koniec w tym dniu atrakcji a tu niespodziana . Po kilku kilometrach nasz nowy środek transportu stanął w szczerym polu .Diagnoza to zapchany filtr oleju co przy całkowitym braku narzędzi nie wspominając o nowym filtrze nie wróżyło nic dobrego. Czyszczenie filtra wystarczyło na przejechanie paruset metrów .Zaczęło być nerwowo bo zaczęło się ciemnić i zbliżała się pora zwiększonej aktywności komarów. Na nasze szczęście przejeżdżał mechanik , który po chwili przywiózł narzędzia , zgrabnie wślizgnął się pod pojazd i zrobił swoje Trochę czasu spędziliśmy na granicy .Do klimatycznego pięknie położonego nad rzeką hotelu Keursaloum w Senegalu dotarliśmy po zmroku. Kolejny dzień pełen atrakcji rozpoczęliśmy od spaceru z lwami. Te prawie czteroletnie kociaki to chyba największa atrakcja senegalska. Wychowywane od małego przez ludzi pozwalają im zbliżać się bez ryzyka. W trakcie spaceru opiekunowie robili nam zdjęcia po drodze jak i specjalnie wybranych miejscach. Najprawdopodobniej od następnego sezonu pójdą na emeryturę a ich miejsce zastąpią kolejne maluchy. Potem było safari o tyle ciekawe , że raz pozwolono nam opuścić pojazd i zbliżyć się na kilkanaście metrów do nosorożca białego [jednego z kilku pozostałych na świecie osobników] , zebr i guźców .Spotkaliśmy też bawoły , antylopy i żyrafy ,których to ojciec rodziny odpędzał nas od reszty. Po powrocie do hotelu szybki basen i kolejna wodna wyprawa. Jej głównym punktem była wyspa baobabów oraz wyspa-sypialnia dla ptaków różnych gatunków ,które to walczyły o jak najlepszą gałąź do spania .Następnego dnia powrót do Gambii W drodze na prom była przerwa na wizytę w szkole. Była to atrakcja dla wszystkich stron , gdyż biali zawitali tu po raz pierwszy. Jak zwykle dzieci = słodycze , my pozostawiliśmy tu też zeszyty pisaki i piłkę .Przeprawa promem łączącym 2 części zarówno Gambii jak i Senegalu to wielkie przeżycie .Zwłaszcza za i wyładunek .Ze względu na awarię jednego z promów na prom czekało mnóstwo pojazdów i tłum ludzi .Nam „po znajomości” udało się załadować bez kolejki na pierwszy przybyły prom. Trudno sobie wyobrazić jak długo czkali inni. Następnie krótki objazd Banjul z przystankami przy katedrze i łuku tryumfalnym. Na koniec wizyta i zakupy na Albert Markecie . Okazał się on stosunkowo małym więc spacer był krótki. Z daleka witali nas sprzedawcy pamiątek .Po udanych zakupach sprzedawcy robili z nami zdjęcia , serdecznie nas żegnali , oraz zapewniali o przyjaźni między naszymi krajami. Na tym zakończyła się część objazdowa wycieczki . Teraz nastąpił przejazd do hotelu Mansea na dwa noclegi . W założeniu mieliśmy 2 dni na odpoczynek i plażowanie. Jednak cała grupa łącznie z pilotką następnego dnia wybrała się do Parku Małp –Bijilo.Tutaj popełniliśmy kardynalny błąd .Daliśmy sobie wcisnąć osobę towarzyszącą nam w spacerze . Pani ta z czasem przeobraziła się w przewodnika a na koniec zażądała po 200 dalasi od osoby ,bardzo nas to zirytowało i dostała cz łaska. Następnie przeszliśmy na ul Senegambia na lunch i wyjątkowo lane piwo. Ostatniego dnia po wczesnym śniadaniu wraz z małżonkom wybraliśmy się na targ rybny Tanji. Po krótkim poszukiwaniu zielonej taksówki [dla turystów] i uzgodnieniu ceny [tym razem bez targowania 900 dalasi w obie strony i nieograniczony czas na miejscu było zgodne z oczekiwaniami ] wyruszyliśmy w trasę .Po drodze mijaliśmy różne środki transportu rozwożące ryby z targu na całą Gambię. Na miejscu na szczęście nasz kierowca przeobraził się w przewodnika . Tak naprawdę to chyba nie wyobrażaliśmy sobie co nas tam czeka. Nieprzebrana masa ludzi na plaży , między którą zgrabnie przeprowadzał nas nasz kierowca , kilkadziesiąt łodzi rybackich bujanych na falach i kursujący na brzeg z pełnymi misami ryb na głowach tragarze to był widok zapierający dech. Potem obeszliśmy całą fabrykę przetwórstwa rybnego na plaży .Patroszenie ryb , solenie , wędzenie , suszenie na słońcu i naprawa sieci pozwalało na fantastyczne zdjęcia. W pełni usatysfakcjonowani wróciliśmy do hotelu. Następnie uformowała się grupka osób aby wybrać się do hotelu Senegambia na karmienie sępów o 11.30.Resztę dnia spędziliśmy przy basenie. Ze względu na późny wylot do kraju zdecydowaliśmy się na przedłużenie doby a cena 20EUR wydaje się ceną przyzwoitą. Przelot do kraju był również z międzylądowanie , jednak tym razem mogliśmy wyprostować kości w strefie tranzytowej , w której był bufet z zimnymi napojami i przekąskami , a także automat z kawą
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Część objazdowa bardzo dobra, w szczególności na polecenie załuguje spacer z lwami w Parku Fathala.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Tak jak napisałem we wstępie, wbrew pozorom wyprawa była ciekawa. To nic odkrywczego, że każdy nowo poznawany kraj niesie ze sobą nowe atrakcje. Wycieczka objazdowa raczej lajtowa, co może zainteresować turystów nielubiących codziennego pakowania, częstych zmian hoteli, długich przejazdów, wczesnego wstawania itp. Tutaj raczej bez wielkiego natężenia. Bardzo ciekawe i to polecam jest bliskie obcowanie z lwami (łącznie ze spacerem, choć niedługim, ale jednak). Miałem okazję być w kilku parkach narodowych Afryki (Ngoro Ngoro, Serengeti, Amboseli czy Tsawo) gdzie oglądaliśmy lwy żyjące na wolności z dość niewielkiej odległości. Ale proszę mi wierzyć, oglądanie lwa z okna samochodu, czy niemalże bezpośredni kontakt z nim, to dwie zupełnie różne i nieporównywalne zdarzenia. Do tego zarówno Senegal jak i Gambia, to kraje bezpieczne, czyste (jak na Afrykę), ludzie przyjaźni. My byliśmy na początku marca i trafiliśmy na koniec pory suchej. Pogoda doskonała dla Europejczyka. W dzień max 26 - 28 st. C. Noce dość chłodne, a więc dawało się spokojnie oddychać i nie trzeba było włączać klimatyzacji. Przed wyjazdem kilkukrotnie byliśmy informowani w B.P. Rainbow o konieczności wykonania szczepień przeciwko żółtej febrze, niezbędnych podobno przy przekraczaniu granicy z Gambią i Senegalem. Otóż nieprawda. Granicę z Senegalem przekraczaliśmy 4 razy, z Gambią 6 i nigdy nikt nawet nie wspomniał o tym szczepieniu, tak, że trochę zostaliśmy z tym szczepieniem jak przysłowiowy Himilsbach z angielskim. Ale poza tym ok. Zapewne duża w tym zasługa pana Wojtka naszego pilota. Osoba kompetentna, z bardzo dużym zasobem wiedzy, dobrze zorganizowana, umiejąca utrzymać dyscyplinę grupy. Polecam.