Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Program ciekawy, intensywność zwiedzania odpowiednia, wyżywienie bardzo dobre. Zachwyciła mnie przyroda Sri Lanki, gorzej z miastami, choć i tam były ciekawe miejsca do zwiedzania.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Bardzo fajny program wycieczki, dobrze zorganizowane. Program zajmujący, ale nie wyczerpujący. Nie daje się nudzić, ale też nie padasz ze zmęczenia. I pokazuje różne oblicza wyspy, która naprawdę bardzo się różni w różnych częściach!
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka na Sri Lankę pozostawiła u mnie mieszane odczucia. To kraj niewątpliwe warty zobaczenia. Objazd z dość ciekawie ułożonym programem obejmującym zwiedzanie najciekawszych miejsc związanych ze współczesnością (Colombo), historią (Dambula, Polonnaruwa, Anuradhapura, Mihintale, Kandy, Sigiriya, Galle). Poznaliśmy również dziką przyrodę w parku Yala. W programie był też przewidziany 4-godz. trekking w parku Hortona (moim zdaniem mocno przereklamowany bo np.na słynnym "World’s End w porze o której byliśmy nie było widać nic oprócz mgły – a to norma o tej porze dnia. A inne widoki mocno przeciętne. To samo dotyczy Sigiriya. Wspinanie się po zatłoczonych stromych schodach w upale nie należało do przyjemności. W dodatku na górze zastajemy tylko mocno zniszczone fundamenty dawnych budowli). Na koniec było 1,5 dnia wypoczynku w Kalutara. Niestety "zwiedzaliśmy" także sklepiki, fabryki, manufaktury gdzie próbowano nam coś sprzedać. Naliczyłem tego aż 6 w ciągu 10 dni pobytu. A więc były: batiki, jedwabie, wyroby z drewna, kamienie szlachetne, ogród przypraw, plantacja herbaty. Po co tyle tego? Rozumiem, że była pandemia i szybko trzeba nadrobić straty ale w/g mnie wystarczyłby ogród przypraw i plantacja herbaty. A tak przebywamy bez większego sensu w tych „atrakcjach” i bez określonego limitu czasu nudzimy się (przynajmniej ja),aż nadejdzie hasło do wyjazdu, podczas gdy w czasie rzeczywistego zwiedzania zostajemy niejednokrotnie „przegonieni" trzymając się ściśle narzuconych norm czasowych (często co do minuty), gdzie trudno nawet czasem było porobić zdjęcia. Osobnym rozdziałem był nasz „pan" kierowca. To, co wyczyniał na drodze przypominało mi jakbym był na jakimś rajdzie. Jazda z zawrotną prędkością, wyprzedzanie na „trzeciego”, gwałtowne hamowania. Raz zapłacił mandat za niewłaściwy manewr. Mandat to tylko z nazwy bo w rzeczywistości była to łapówka dla policjanta. Kilka razy chyba tylko cudem uniknęliśmy kolizji, aż w końcu nawet pilotka zwróciła mu uwagę, że nie musimy się tak bardzo spieszyć. Nie czułem się bezpiecznie podczas jazdy. Na koniec objazdu przyszedł czas na wypoczynek w Kalutara. Tu kolejny temat do omówienia. Hotel o nazwie "Tangerine Beach" położony był niedaleko centrum miasta. O ile prawie przez cały okres pobytu mieliśmy w miarę umiarkowany spokój od wszelkiego rodzaju naciągaczy, pomagierów, doradców czy kierowców tuk-tuków (może dlatego, że mieszkaliśmy poza centrami miast) to w Kalutara nastąpiło apogeum. Dosłownie nie można było wychylić nogi z hotelu. Od razu atakowali „tuk-tukowcy”, samozwańczy przewodnicy itd. Często schemat wyglądał następująco: podchodzi lub podjężdża (rowerem lub motorem) gość i mówi: nie poznajesz mnie? Jestem kelnerem, menedżerem, recepcjonistą (niepotrzebne skreślić) w twoim hotelu. I od teraz mamy zapewnione towarzystwo podczas spaceru. Byli tak nachalni, że dopiero kilka bardzo ostrych słów pozwoliło, żeby się odczepili. Ale za chwilę pojawia się następny. To samo na plaży. Tu z kolei królowali „beach boys". W okolicach hotelu wałęsały się bezpańskie psy, niekiedy agresywne. Niestety też pogoda nas zawiodła, mówię o Kalutara – nie było słońca i często padało (ale to już siła wyższa). Sri Lanka uchodzi za kraj w którym kuchnia jest bardzo ostra (bez curry ani rusz), co mi nie odpowiadało, ale to kwestia gustu. Hotele w miarę czyste i zadbane, chociaż w jednym z nich ludzi pogryzło jakieś robactwo (prawdopodobnie pluskwy). Pilotka to plus wycieczki. Widać było profesjonalizm.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Pobyt oceniam jako dobry. Z bardzo dobrym programen, perfekcyjnie realizowanym przez p. Alicję Mikołajczyk pilotkę grupy. Gdybym miala ocenić oddzielnie pracę pilota to byłby to celujacy z wyróżnieniem, chodzi tu nie tylko o wiedzę merytoryczną, ale także sprawne prowadzenie dużej 40 osobowej grupy. Dzięki profesjonalizmowi p. Alicji udało nam się sprawnie zrealizować cały program, a umiejętnie dawkowane informacje stały się barwną opowieścią o Sri Lance od pierwszego do ostatniego dnia pobytu. Podkreslić także należy dobrą wspołpracę miejscowego pilota oraz wygodny transport na terenie wyspy. Dużym minusem jest transport z Warszawy na Sri Lankę - to jakaś żenujaca pomyłka oraz standart pokoi. Nie spodziewałam sie niczego wyjątkowego, ale stosunek ceny do jakości moim zdaniem jest mocno niekorzystny.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Piękny kraj i wspaniali ludzie. Pilotka
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka okazała się mniej interesująca niż program w katalogu. Na siłę robione dodatkowe przerwy. Przewodnik lokalny za dużo mówił, powtarzał się przeciągając czas zwiedzania a pilotka nie potrafiła być asertywna i przerywać ten monolog. Trafiliśmy na koniec pory deszczowej i niektóre punkty programu były realizowane w deszczu co było niebezpieczne przy chodzeniu po mokrych kamieniach , pytanie czy wówczas dla bezpieczeństwa uczestników nie można dokonać zamian lub coś zaproponować w zamian. Na Pewno nie jest to wycieczka relaksacyjna trzeba powiedzieć, że jest dużo chodzenia po schodach może nie dla wszystkich jak będą pytali o stan trudności. nie jest to wycieczka
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka ciekawa, bardzo słabe hotele na objeździe . Brudne łazienki, szczególnie ośrodek w okolicy Sigiryi i Nuwara Eliya. Wiem że Azja i itd ale tam jest po prostu bardzo brudno. Nie wspomnę o lokatorach typu jaszczurki czy gniazda ptasie pod prysznicem ;) Nie był to moj pierwszy raz w Azji, wiem że mogłoby być leiej. Tutaj po prostu nikt nie kontroluje czystości.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Bardzo przyjemna wycieczka, osobiście lubię odwiedzać kraje azjatyckie więc mi się podobało. Bardzo mili, grzeczni i uczynni mieszkańcy. Program też urozmaicony czyli trochę świątyń, trochę przyrody. Bardzo doświadczona pilotka. Można powiedzieć, ze to co powinno się w Sri Lance zobaczyć to się raczej zobaczy. Ogólnie jestem z wycieczki bardzo zadowolony. Mankamentem były (co z przykrością musze stwierdzić) sprawy organizacyjne, za które odpowiedzialne było Biuro Rainbow, o których nieco więcej napiszę. A w zasadzie jedna sprawa, która spowodowała moje wszystkie niezadowolenia: czylli wybór linii lotniczych i rozklad lotu Radzę na to potencjalnym klientom zwrócić uwagę przy rezerwacji, chociaż prawdę mówiąc jak się wcześnie rezerwuje to nie da się przewidzieć tych mankamentów. I tak: Przelot ponad 10 godz. w skandalicznych warunkach. Biuro wyczarterowało stary i ciasny samolot wypełniony do ostatniego miejsca. Ludzie jak śledzie siedzieli cały czas w ciasnych, skórzanych fotelach z odparzonym tyłkiem. Ruszyć się nie było jak i gdzie. Ludzie! to nie są maszyny na takie przeloty! Jeśli czartery na takie odległości to tylko samolotami szerokokadłubowymi. Mamy XXI wiek i jesteśmy jakby nie było cywilizowanym europejskim krajem. Oczywiście lot z międzylądowaniem, a z powrotem z dwoma międzylądowaniami, więc dodatkowe godziny „w plecy” a dokładniej w tyłek. A jak już się tam doleci (o 4.00 rano) to zamiast prosto do hotelu, aby się jakoś umyć i ogarnąć proponuje się zwiedzanie Colombo bo… hotel zarezerwowany jest dopiero od 14.00. Widok ludzi zwiedzających miasto w tym dniu – bezcenny. Ponadto w programie w ostatnie dni Biuro gwarantuje wypoczynek w wybranym przez siebie hotelu przez 2 lub 3 dni w zależności od terminu wyjazdu. W rzeczywistości wygląda to tak, że w przedostatnim dniu po zakończeniu objazdu trwa transfer do wybranych hoteli oddalonych od siebie o kilka godzin. Do hotelu trafia się więc ok. 18.00, a następnego dnia lot powrotny jest tak zaplanowany, że hotel trzeba opuścić o 22.00. Tak więc nie 2 dni wypoczynku tylko 28 godzin. Po co więc robić zamieszanie w wyborem hoteli na te parę godzin? Nie lepiej wszystkich zwieść do jednego hotelu o optymalnym położeniu i o średnim standardzie niż robić takie zamieszanie z wyborem hoteli, a potem z tymi transferami? Co z tego, że ludzie powybierali hotele z różnymi uciechami skoro i tak prawie nie było możliwości, aby w pełni skorzystać z ich oferty, a ten parogodzinny pobyt skupił się prawie wyłącznie na tym, że zamiast cieszyć się lankijskim słońcem, był czas jedynie aby się jedynie spakować i myśleć o tym koszmarnym powrocie samolotem.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wyprawa (no może to zbyt duże słowo - wszak wakacje zorganizowane - w tym zwiedzanie z biurem podróży nie należą do tych najbardziej ambitnych form spędzania czasu - ale nam to nie przeszkadza :) do Sri Lanki wydarzyła się nam jakoś rykoszetem. Nie była to nasza pierwsza destynacja - ale wiedzieliśmy, że po okresie hardkorowej pandemii, marzy się nam jakiś daleki wypad. Miało być ciepło, ze zwiedzaniem (trochę kultury i trochę natury), z jakimś miękkim lądowaniem (przed powrotem do Polski) w dobrym hotelu na wypoczynku. Na korzyść Cejlonu przemawiały także restrykcje, covidowe, które obowiązywały w Sri Lance. Nie chcieliśmy przebywać na urlopie z "foliarzami" i antyszczepionkowcami (szczepionki były obowiązkowe dla każdego kto zamarzył o wizycie na Sri Lance). No więc wylądowaliśmy w miejscu, które ma z pewnością masę rzeczy do zaoferowania - niesamowita przyroda (bardzo zielona wyspa), z ciekawymi zwyczajami i bardzo przyjaznymi mieszkańcami (nie ma się co dziwić - w tym niezbyt bogatym kraju, turystyka jest jedną z głównym gałęzi gospodarki, i tak nadszarpnięta długimi lock downami). Co nas bardzo pozytywnie zaskoczyło to całkiem duży porządek (trochę kierowaliśmy się niesprawiedliwym stereotypem, że w kraju tak nieodległym od Indii może być różnie). Brudu i syfu - nie owijając w bawełnę - nie spotkacie. Bardzo dobre jedzenie (zarówno na objeździe - no może z wyjątkiem 1 lub 2 miejsc, gdzie było naprawdę ubogo - zwłaszcza śniadania, jak i w ramach własnych obiadowych konsumpcji). O niezwykłości owoców nie będę wspominał - wiadomo. O dobrej kawie niestety musicie zapomnieć. Za to herbata i wszelakie soki - bardzo dobre. Standard hoteli - oprócz pierwszego i ostatniego, które były mocno rozczarowujące (Rainbow za tę kasę na prawdę powinien "nie dziadować") - był dobry (jeden nawet w Nuwara Elija bardzo dobry). Srin Lanka to raj dla miłośników historii i zwiedzania antycznych, średniowiecznych świątyń. Odwiedzicie mnogie miejsca kultu związane z buddyzmem. O przyrodzie już wspominałem - krajobrazy warte zobaczenia. Niestety bardzo dużo schodów i czasami ciężkich podejść (schody nie miarowe, bez poręczy, z napierającymi "pomagaczami", którzy za rupi chcą Was wesprzeć w tej wspinaczce. Dla mnie, jako osoby chorującej - niestety niektóre podchodzenie lub treking w mglistej Równinie Hortona (nikt nic i tak nie zobaczył), były za ciężkie więc musiałem zrezygnować. Ale znaleźliśmy sobie z moim partnerem jakieś alternatywne zajęcia w tym czasie. Przy okazji - choć oficjalnie związki osób tej samej płci na Sri Lance są karalne, to jednak czuliśmy się przez cały pobyt bezpiecznie. Widywaliśmy też inne gejowskie pary, które okazywały sobie uczucie w miejscach publicznych i nikt ich za to nie aresztował (no cóż pewnie dlatego, że byli turystami). Obecność i "wsparcie" przewodniczki (Magda G.) oceniam bardzo nisko. Pani nie była zbyt wylewna w opowiadaniu, robiła to na "fochu", opowiadała więcej o sobie i swoich "przygodach" medycznych na Sri Lance niż o kulturze, współczesnych warunkach społecznych panujących na Sri Lance. Była wcześniej poinformowana o moich ograniczeniach fizycznych, jednak mało precyzyjnie opisywała trasę czekającą nas każdego dnia (spodziewałem się bardziej empatycznego podejścia). Generalnie z komunikacją z turystami ta pani miała problem. Nigdy nie mówiła nam, w którym pokoju urzęduje (na wszelki wypadek - co powinno być normlaną praktyką) i zapominała przestrzec osoby wybierające się na treking by zabrały coś ciepłego do ubrania (sama była na to przygotowana).Zmiany godzin kolacji? Ona wiedziała, nam już zapomniała powiedzieć. Generalnie jej przygotowanie i sposób pracy oceniamy wspólnie z wieloma osobami obecnymi na tym objeździe jako najsłabszy. Wycieczki fakultatywne - żadnej świadomie nie wzięliśmy. Przepłacone, z dyskusyjną wartością (zwłaszcza tzw. wizyta w wiosce lankijskiej). Zawsze omijamy tego typu neokolonialne eksperiencje. Sparzeni kiedyś wizytą w wiosce Masajów, wiemy, że należy unikać tych pokazów (ciekawe ile za tę pracę faktycznie dostają lokalsi - Rainbow grupo sobie za to każe płacić). Zapominając o tym - wyjazd oceniamy jako udany. Zwłaszcza mieliśmy szczęście do fajnych współpodróżników. Stworzyliśmy zgraną ekipę :) Najładniejsze miejsca: Gale, Sigirija, Polunaruwa, świątynia zęba w Kandy, Nuwara Ellija, Dambulla (za wszelkie byki w pisowni - bardzo przepraszam :). Bez zachwytu: Kandy (poza hotelem, który bardzo na propsie), Colombo czy Minthale.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Kraj piękny warty zwiedzenia, ludzie serdeczni.