5.1/6 (246 opinii)
3.0/6
Sri Lanka to niewątpliwie piękne krajobrazy warte zobaczenia, widok niejednokrotnie zapiera dech w piersiach. Niestety program wycieczki obejmuje zwiedzanie okolicznych sklepików, gdzie ceny są równie zapierające dech, natomiast Pani Przewodnik z każdego z nich wychodzi z łupem, który prawdopodobnie jest podziękowaniem za zaciągnięcie do sklepiku grupy wycieczkowej. Nadto w programie wycieczki znajdziemy kilkanaście świątyń, które, pomimo sprzeciwu zwiedzających są eksplorowane. Nie ulega wątpliwości, że będąc na Sri Lance warto zobaczyć wnętrze miejsca kultu, natomiast w opinii mojej i kilkunastu innych wycieczkowiczów w zupełności wystarczyłoby odwiedzić kilka zamiast kilkunastu bardzo podobnych do siebie świątyń. Finalnie bardzo polecam hotel The Palms jako wybór na ostatnie dni wypoczynku, hotele wybrane przez biuro na czas objazdu były bez zarzutu, należy się jednak przygotować na średniej jakości jedzenie i curry w każdej potrawie. Cały program wycieczki jest dość intensywny i rzeczywiście dużo można zobaczyć, jednak wrażenia wrażenia ogólne psuje sposób prowadzenia wycieczki i nastawienie na konsumpcjonizm, szczególnie w takim miejscu jak Sri Lanka.
2.5/6
Lotnisko w Warszawie. Baaardzo długa kolejka do odprawy. Ale i tak wiemy, że nie odlecimy o czasie, bo samolot jeszcze nie przyleciał z poprzednią grupą turystów. Z racji oszczędności przejście z autobusu do samolotu po schodkach (podstawienie rękawa kosztuje dodatkowo). Zimno, zacina śnieg, tłum kłebi się na schodach, ale przecież pasażerowie są wytrzymali. W samolocie pełniusieńko. Każde miejsce zajęte. Na 190 osób 3 toalety. Od początku podróży kolejka. W pewnym momencie obsługa mówi, że toaleta z przodu jest nieczynna z powodu awarii. Jest to ewidentnie nieprawda, bo piloci i obsługa nadal z niej korzystają. A pasażerowie niech stoją. Stewardesy nieprzyjemne, nie uśmiechają się. Lecą za karę. Żeby użerać się z pasażerami. Raz na 10 godzin damy im darmową wodę. Z powrotem jest podobnie. Wiele do życzenia pozostawia organizacja na lotnisku w Kolombo. Bezsensowny przyjazd na lotnisko o północy i 5 godzin czekania. Nie wiadomo na co. W sumie na 190 osób otwarto 4 okienka. W informacji od organizatora było info, że odprawa kończy się 3 godz. przed odlotem, a na bramce jeszcze godzinę przed odlotem było napisane że można wejść. W samolocie tym razem toaleta się "nie popsuła", ale za to doszło dodatkowe międzylądowanie. W Bukareszcie, bo lecimy pod wiatr i w zbiorniku nie ma wystarczającej ilości paliwa, żeby dolecieć do Warszawy. Miało być taniej a wyszło jak zawsze. Co do samej wycieczki nie mam większych uwag. No może kilka niepotrzebnych punktów programu typu wizyta w szmatexie czy nieczynnej fabryce herbaty. Nieporozumiem są "słynni rybacy", którym trzeba płacić haracz za możliwość zrobienia zdjęcia, mimo że pilot zbiera niebagatelną kwotę 290 USD od głowy. Naprawdę nie wierzę, że co do grosza a lepiej centa zostało wydane na bilety wstępu. Lepiej było skrócić objazd, bo było widać, że jest na siłę i zastąpić to dodatkowym dniem nad Oceanem. Właśnie z powodu perturbacji na lotnisku de facto pobyt trwał ok. 30 godzin.
2.5/6
Na wycieczce Sri Lanka – łza z policzka Indii byliśmy w grudniu 2016r. Rezerwowaliśmy nowość Harce na Lance, jednak z powodu braku minimum chętnych musieliśmy się zdecydować na ten wariant. Wycieczka zgodna z opisem. Loty BARDZO męczące, trwające po oko. 10 godzin z międzylądowaniem w Bahrajnie. Samoloty bardzo niewygodne, ciasne. Po przylocie od razu zwiedzanie Colombo. Przewodniczka Ilona Hołda niestety nie spełniła oczekiwań w trakcie całej objazdówki. W Colombo zawiozła nas do ładnego hotelu po to tylko abyśmy mogli tam sobie kupić drogą herbatę. W hotelowych korytarzach spędziliśmy ok 45 minut snując się bez celu. Nie wiedziała (!!) że w autobusie jest darmowe wifi, dowiedzieliśmy się o tym przypadkiem w 3 – im dniu wycieczki. Gdy o to spytaliśmy, beztrosko odpowiedziała, że ona też dowiedziała się o tym dzień wcześniej a poza tym nie ma tego w ofercie !!. W ostatnim dniu objazdówki dowiedzieliśmy się, że w autokarze, pod siedzeniami znajdują się porty do ładowania telefonów komórkowych. Niestety w trakcie objazdów nikt nas o tym nie informował. Podczas trekkingu po Równinie Hortona wprowadziła w błąd turystów twierdząc, że wycieczka jest bardzo lekka po płaskim terenie. Okazało się to nieprawdą. Jest to wyprawa 3 godzinna po nierównym terenie (ustępy skalne, wspinaczki). Dla osób starszych, czy z duża nadwagą lub problemami z sercem nie do pokonania. Starsze osoby z naszej wycieczki, po przejściu początkowego odcinka musiały wrócić do punktu startowego, bo nie dały rady pokonać tej „łatwej trasy”. W innym miejscu objazdówki (przy dojeździe do wodospadu Ravana), Pani Ilona nie wiedziała, jak daleko mamy do celu. Twierdziła, że jakieś 45 minut jazdy autobusem, gdy tymczasem zatrzymał się on po 5 minutach przy obiekcie. Wydaje się, że Pani przewodniczka była na tej wycieczce z nami po raz pierwszy (tak jak my). Nie wiedziała na czym polega odmienność posągu Buddy w Gal Vihara, twierdziła że a twarzy ma znamię! Gdy tymczasem chodzi o posąg stojący u nóg leżącego Buddy, o którym nie wiadomo czy to Budda czy jego uczeń ( niespotykany układ złożonych rąk, postawienie u nóg, a nie wezgłowia – i o tym piszą w wielu przewodnikach). Ale to nie usprawiedliwia jej niekompetencji, gdyż w autokarze jechał z nami lankijski przewodnik i wszelką wiedzę powinna ona była uzyskać od niego i nam przekazywać prawdziwe informacje. Ale wracając do zwiedzania. Zwiedzanie Colombo polegało na objechaniu centrum miasta autokarem. Potem przyjazd do hotelu i czas na samodzielne zwiedzanie lub odpoczynek po męczącym locie. W kolejnych dniach – zwiedzanie świątyń Buddy. Wszędzie wchodzimy w skarpetkach lub boso, obuwie obowiązkowo zdejmujemy. Nie wolno fotografować się z Buddą czy na jego tle. Jeśli policjant zauważy że robimy takie foto – każe usunąć (nam się taka sytuacja przytrafiła). W trakcie objazdówki dość dużo (za dużo) miejsc komercyjnych, w których spędzą się przymusowo dużo czasu – ogród przypraw i ich sprzedaż, fabryka batiku i sprzedaż towaru, sklep z jedwabiem, sklep z biżuterią. W trakcie trekkingu na Równinie Hortona, prawie cały czas są mgły. Widoczność w osławionej przepaści na jakieś 2 metry. A więc Końca Świata po prostu nie widać wcale. Zwiedzanie plantacji i fabryki herbaty przypadło na dzień wolny od pracy. Plantacje puste, fabryka nieczynna. W trakcie safari widzieliśmy kilka zwierząt, ale tylko roślinożerców, wydaje się że mimo opisów drapieżników tam nie ma. Hotele na objazdówce w bardzo dobrym standardzie. Czyste, z dobrym jedzeniem, czasem z basenem. Miłe zaskoczenie, oczekiwaliśmy że będzie gorzej. Generalnie w ramach wycieczki za dużo Buddy i świątyń, za dużo miejsc komercyjnych, gdzie turysta jest zawożony po to by zostawić tam pieniądze, właściwie brak możliwości kontaktu z mieszkańcami, poznania ich życia. A mieszkańcy są szczerze mili, zawsze uśmiechnięci. Zwiedzając kraj turysta czuje się całkiem bezpieczny. Nie ma widocznej nędzy, czy nieszczęścia. To dosc biedny kraj socjalisztyczny, ale będąc tam nie ma powodów do odczuwania smutku, przygnębienia, czy współczucia dla biedy (jak nieraz bywa w egzotycznych, np. azjatyckich zakątach świata). Obiady na objazdówce dodatkowo płatne – drogie w miesiącach gdzie prowadzą przewodnicy (po minimum 15 euro od osoby) i niesmaczne, często nie ma już co jeść, po poprzednich grupach, które właśnie odjechały. Uważam, że ta wycieczka jest dobrym wyborem dla kogoś, kto po raz pierwszy decyduje się na wyjazd w egzotyczne miejsce (poza Europę). Jeśli już zwiedzało się takie miejsca, na Sri Lance żadnych wielkich emocji, czy efektu wow nie należy się spodziewać. Polecam Hotel Pandanus Beach ludziom dorosłym, ceniącym spokój i ciszę. Dobry standard, wszystkie pokoje z widokiem na basen i ocean. Dobre jedzenie. Jedyny minus - odległośc od lotniska, ok 100 km, co powoduje że trzeba z hotelu wyjechać o godz. 1.00 rano, bo wylot powrotny jest o 8.00. Na Sri Lance jest ciepło, sucho, trochę komarów, ale nie bardzo dokuczliwe. Dużo głodnych, bezpańsskich psów dosłownie wszędzie. Wydaje się że żyja dzięki temu, że dokarmiają je turyści. Sa całkowicie niegroźne. Nikt im nie robi krzywdy - zgodnie z doktryna Buddyjską to może byc przeciez Twój dziadek, lub Ty będziesz takim zwierzakiem w kolejnym wcieleniu. Więc nikt ich nie przegania, nie robi krzywdy. Co wrażliwsi turyści dokarmiają zwierzęta, biorąc coś np. ze śniadania z hotelu.
2.5/6
Moim zdaniem wycieczka nie do końca przygotowana. Wizyty w zaprzyjaźnionych, przes organizatorów, sklepach i pracowniach to podstawowy punkt programu. Transport lotniczy to zakała tej wycieczki. Samoloty zaoferowane przez organizatora może nadają się na loty krajowe ale na pewno nie na kilkunastogodzinne rejsy z międzylądowaniami. Jakość do Meksyku czy Tajlandi można lecieć bezpośrednio. Dawno temu LOT na trasach krajowych częstował cukierkami a teraz przy rejsie kilkunasto godzinnym zaproponoano mały kubek wody nawet nie gazowanej. Na pewno nie skorzystam z wycieczek w których transport będzie podobny. Z 12 dni to może wycieczki było 9 dni a reszta to pozoranctwo w programie. Pierwszy dzień po przylocie czyli drugi dzień wycieczki to obowiązkowa przejażdzka autokarem po mieście a potem "róbta co chcecie". A może należało zaproponować skorzystania z prysznica po tym koszmarnym rejsie. Ostatnie wykwaterowanie to 11 dzień wycieczki a nie jak podano że będzie to 12 dzień. Oczywiście z przyczyn obiektywnych. Na tz. pobycie zmieniono mi hotel z nowego który wybrałem na 30-o letni ale że to było 1 i 1/2 dnia czyli jedna nocto trudno. I po co to mydlenia oczu z wyborem hotelu. Moim zdaniem była to najgorsza wycieczka w jakiej uczestniczyłem.