Opinie o Sri Lanka - Perły Północy

5.1/6 (24 opinie)

5.1/6
24 opinie
Intensywność programu
4.9
Pilot
5.4
Program wycieczki
4.7
Transport
5.4
Wyżywienie
4.9
Zakwaterowanie
5.0
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 3.5/6

    TYLKO PEREŁ PÓLNOCY BRAK...

    Wycieczka bardzo średnia. Program wyjazdu na Północ wyspy jest jakąś totalną pomyłką - jazda autokarem kilkaset km, po to aby zobaczyć podupadłe miasto, którego główną atrakcją są pozostałości fortu oraz fasada biblioteki ( bo nawet na teren ogrodów ochrona nas nawet nie wpuściła...) .Drugi zmarnowany dzień to kilkugodzinna jazda powrotna w kierunku centrum wyspy, gdzie po drodze mieliśmy się zachwycać 3 pomnikami związanymi z wojną domową, w tym buldożera... Główne atrakcje tej wycieczki - to rejs łódkami z wypatrywaniem delfinów - akurat nie zaszczyciły nas, podobnie jak i słonie w Parku Narodowym - za to kogutów i sarenek było pod dostatkiem :D Zabytków, w tym głównie świątyń nie brakowało, ale w jednym z najciekawszych miejsc z 3 punktami widokowymi na wzgórzach - Mihintale- dano nam ledwie 1 h czasu (niewielu śmiałkom to się udało) żeby dosłownie biegiem wszystkie je zobaczyć. Nadmiar czasu za to marnowany był na "reklamowany handelek": jedwabie, szafiry, zioła i kosmetyki w ogrodzie ayurwedyjskim - ceny kilkakrotnie zawyżone, niż w sklepach . Tam już pilot nikogo nie poganiał ( z wiadomego powszechnie powodu). Słynna plantacja herbaty to znowu jakieś rozczarowanie - pozwolono nam przejść zaledwie 100 m od bramy, żeby móc porobić zdjęcia i z powrotem zapędzono nas do budynków, gdzie herbata jest suszona, aby ponad godzinę omawiać te procesy. Na koniec oczywiście handelek. Hotele i jedzenie w nich, mocno klasy turystycznej (Trzeba być na azjatyckie warunki przygotowanym psychicznie), chociaż zdarzył się cud - i 1 (aż!) nocleg był wspaniały, nad Oceanem w Tricomale - sieci Cinnamon. Na wypoczynku zdarzały się hotele lepsze lub gorsze w zależności od wyboru klientów. Autokar mocno zużyty, ciasny, ale jak na ich warunki nie ma co narzekać - natomiast kierowca z pomocnikiem - Super. Naprawdę się starali, byli pomocni, mili i ratowali naszą wyprawę, jak mogli (nawet sami organizowali nam poczęstunki). Pilot przeciętny, z marsową miną wypełniał swą pracę, mało komunikatywny. Informacje chaotyczne i raczej oszczędne, Trzeba było sobie doczytywać co najważniejsze. Sama - Sri Lanka oczywiście obroni się sama,-piękna, dzika z przyjaznymi mieszkańcami z serdecznym podejściem do turystów, niemniej jednak raczej na własną rękę, podczas tego wyjazdu, mogliśmy tego doświadczać. Niestety zgadzam się z poprzednimi opiniami o wycieczce (tymi najniższymi) i nie dziwi mnie teraz fakt, że osoby częściej podróżujące na tego typu objazdówkach i mające porównanie - wracają z niej rozczarowani. Po własnych doświadczeniach oraz po wielu rozmowach z ludźmi z innych objazdówek po wyspie zdecydowanie polecam wybrać inny program swojej wymarzonej wycieczki na Sri Lankę.

    Aga - 18.03.2025

    1/1 uznało opinię za pomocną

  • 3.0/6

    Małe rozczarowanie

    Sri Lanka to piękny kraj z niesamowitą przyrodą, pogodnymi ludźmi i ciekawą historią, Niestety, na wycieczce prawie nie dało się tego doświadczyć. Po przylocie autokarowa wycieczka po Colombo, a przecież możnaby było zatrzymać się gdzieś w centrum i przespacerować się razem, po czym mieć jakiś czas wolny (chociażby pół godziny) na samodzielne eksplorowanie miasta. Hotel w Colombo jest co prawda dość blisko lotniska, ale daleko od centrum, więc nie mieliśmy praktycznie żadnej możliwości, aby pochodzić sobie po stolicy. Następnego dnia bardzo wczesny wyjazd (4:30), aby oglądać delfiny. Ten punkt programu był w miarę ciekawy, zwaszcza, że naszej grupie udało się nawet zobaczyć wieloryba. Potem kilkugodzinne safari, podczas którego nie zobaczyliśmy praktycznie żadnych zwierząt (więcej widzi się ich przy okazji w dalszej części wycieczki), więc przysypialiśmy zmęczeni zmianą czasu i wczesną pobudką w jeepie, i hotel. Następny dzień zaczynamy od zwiedzania świątyni chrześcijańskiej, frustracja rośnie, nic ciekawego. Jedziemy do Jaffny, która tym bardziej mogłaby być wykreślona z programu, bo zwiedzanie fortu i świątyni nie bardzo rekompensuje dugi przejazd do tego miasta. Plusem jest pewnie to, że oglądamy życie lokalsów (np. suszenie ryżu na drodze), nasz duży autokar jest atrakcją dla dzieci na ulicy, teren jest raczej nieeksplorowany masowo przez turystów (pewnie dlatego, że niewiele jest tam do zobaczenia). Gorzkim punktem północy są dziesiątki bezdomnych psów, praktycznie na każdym kroku, nierzadko chorych czy zniedołężniałych, którym nie ma jak pomóc. W miarę jechania w stronę południa było ich mniej. Gwoździem do trumny w Jaffnie byo to, że mieliśmy hotel praktycznie w samym centrum, ale i tak musieliśmy jechać tam autokarem (jakieś 4 min jazdy). O wiele ciekawiej byoby po prostu tam pójść. Kolejnego dnia Elephant Pass, ciekawa historia z buldożerem, potem oglądamy zbiornik (nic ciekawego), i nocujemy w Trincomalee (super hotel nad oceanem, na szczęście było to zorganizowane tak, że mieliśmy tam dla siebie pół dnia. Mogliśmy w końcu iść poza hotel, spróbować wody z kokosa, zrobić małe zakupy. No i wykąpać się w oceanie. Hotel zdecydowanie najlepszy podczas całego wyjazdu, wliczając część pobytową, super jedzenie, możliwość spróbowania różnorakich lokalnych przysmaków). Kolejnego dnia zwiedzanie punktów w Trincomalee, co byo w miarę ciekawe (punkt widokowy, świątynie) - w końcu zaczyna się coś dziać. Jednak kolejny dzień burzy dobry humor, bo jest to kolejny dzień świątynny (do tej pory obejrzeliśmy już tyle, że do końca życia wystarczy). Mihintale fajne, reszta zbędna. (Uwaga - najlepiej zabrać skarpetki izolujące od podłoża, bo ledwo dało się chodzić boso po nagrzanym betonie. My przez to odpuściliśmy jeden punkt). Masaż ajurwedyjski ok, ale nic specjalnego. Kolejnego dnia Dambulla - kolejne miejsce do wykreślenia z programu, ogród ajurwedyjski - w miarę ciekawe, Sigiriya - super. Na szczęście wspinaliśmy się pod koniec dnia i widoki były niesamowite. W końcu widzimy małpy! W Kandy Swiątynia Zęba, pokaz tańców - ok, można samemu przejść się do hotelu, fajnie. Rano sklep w biżuterią (strata czasu), wyjazd do plantacji herbaty (ok), popoudnie do samodzielnego eksplorowania miasta. Można zrobić zakupy, pochodzić naokoło jeziora, w końcu trochę się poruszać. Podsumowując: - bardzo mało chodzenia na wycieczce, nastawienie na zwiedzanie przez okna autokaru, przez co nie da się samemu doświadczyć lankijskiej rzeczywistości, a jedynie ją obserwować - bardzo mało samodzielności; - trochę brakowało mi lokalnych ciekawostek od pilotki, historie były mocno chaotyczne; - hotele ok, raz lepsze, raz gorsze (czasem brak wody, czasem brudna pościel czy jaszczurka w pokoju), ale nie było tragedii, nastawiałam się na gorszy standard; - lankijczycy są przemili, mieliśmy bardzo sympatycznego przewodnika na wycieczce, jak i dwóch super kierowców; - komfortowy autokar; - lunche zazwyczaj w jednym określonym miejscu w formie bufetu, więc nawet jeśli ktoś chciałby sobie posmakować jedzenia z lokalnych restauracji "nie dla białasów", o połowę tańszego, to nie ma możliwości; - słonia widzieliśmy raz przypadkiem, Pinnawala nie jest w programie (można wybrać się dodatkowo w dzień wypoczynkowy za ok. 100 $, ale w takim razie najlepiej wziąć hotel na północy, bo z południowych jedzie się 3,5h co zabiera praktycznie cały dzień), na safari nie widzieliśmy zwierząt - trochę dziwnie byłoby wyjechać ze Sri Lanki nie widząc ani razu słonia; - większość punktów z programu mogłaby być wykreślona, za dużo świątyń, mało ciekawych rzeczy na północy - zdecydowanie polecam wybrać inną wycieczkę; - komercyjne przystanki w sklepie z materiałami i biżuterią były całkowicie bez sensu, te same rzeczy można kupić kilkukrotnie taniej w innych sklepach np. w Kandy, tak samo herbatę i przyprawy (ale z drugiej strony sama plantacja i ogród były ciekawe).

    Tamara, x - 25.02.2025  | Termin pobytu: luty 2025

    4/4 uznało opinię za pomocną

  • 2.0/6

    Niestety "pereł " brak

    Po Łzie z policzka Indii, ten objazd przynajmniej w połowie jest absolutnie nudny i nie przygotowany logistycznie: Dzień pierwszy Przylot do Kolombo, zwiedzanie i hotel. Jest czysto i wygodnie. Dinner ok. Dzień drugi Śniadanie wcześnie z lunch box Płyniemy łódkami motorowymi na spotkanie z delfinami. Duże falowanie oceniam na 3 4 stopnie, fale około 4 metrów, po trzech godzinach totalnie wymęczeni wracamy, część załogi z chorobą morską, delfiny nie pokazały się w ogóle. Chwila przerwy i jedziemy do parku narodowego na safari. Kolejna wtopa. Po trudnym rejsie dobijają nas bezdroża, widoki żadne ale Wielka piątka Cejlonu zaliczona: dwa bawoły, stado sarenek, 6 pawi, dwa żolwiki stepowe, krokodylek, małpy koguty oraz zwieńczenie kilka mangusta. Późno hotel, dinner ok, hotel ok Dzień trzeci Śniadanie typowo lankijskie. Kościół katolicki. Ruina fortu, biblioteka publiczna z zewnątrz i generalnie widoki z autokaru. Hotel koszmar, syf z gilem, zmiana pokojów, klima nie działa, wszystko sie lepi od .brudu Jedzenie coś paskudnego. Opinia na stronie hotelu. Dzień czwarty Dwie świątynie hindu Martlologia narodów lankijskiego i syngaleskiego, pomniki itp. lodziarnia i cały czas jedziemy. Hotel sieci cynamon bardzo dobry nad oceanem Dzień piąty Jedziemy zwiedzamy trzy świątynie hindu Jedziemy, 18 osób kupiło fakultet we wiosce lankijskiego, pozostali jadą do Habarany i czekają na pozostałych na ulicy przez ponad dwie godziny. Jedziemy w kierunku Lwia Góra Jest 14:30 nadal w Habaranie Jest 14:45 nadal czekamy na wioskę lankijską Opóźnienie 50 minut 15:15 dojechaliśmy do sklepu z jedwabiem, pokaz materiałów, wiązania krawatów, ubierane są kobiety w sarongi, zakupy koszul, tkanin itp. 16:00 wyjeżdżamy że sklepu kierunek lwia góra 16:20 dojechaliśmy do lwa 18:30 jedziemy do hotelu 20:10 dojechaliśmy 20:45 dostaliśmy pokój i nie jest on w klasie cynamon Śmierdzące brązowe ręczniki kiepsko wchłaniające wilgoć. Kolacja jak na późną porę ok W międzyczasie mail do Rainbow z grzecznym zapytaniem czy możliwa jest na otarcie łez wycieczka do Pinnawala....... Podsumowując cztery pierwsze dni objazdu zawoalowują piękno Lanki, północ ze swoją malomiasteczkowoscią, nie atrakcyjnymi z tego powodu świątyniami hinduistycznym i nie jest warte zmęczenia długimi przejazdami, jalowoscią widoków i słabych hoteli. Generalnie nie polecam tej trasy, co innego ŁZA Z POLICZKA INDII, tą trasą w całości czaruje 😁

    Marek MACIEJ, Łódź - 23.12.2024  | Termin pobytu: grudzień 2024

    45/55 uznało opinię za pomocną

  • 0.5/6

    Wielkie rozczarowanie

    Polecam albo wybrać inny kierunek, albo zdecydować się na inny program. Pierwszy raz jestem tak niezadowolona z wycieczki objazdowej z Rainbow. Problem zaczyna się już na samym początku, gdyż Rainbow oferuje nam około 12-godzinny lot budżetową linią lotniczą, w której nawet po dopłacie niemałej kwoty do miejsca w pierwszym rzędzie nie otrzymujemy dodatkowego miejsca na nogi. Po dotarciu udajemy się do brudnego hotelu, po czym ok. 3 godziny ,,zwiedzamy,, Colombo, głównie autokarem (a szkoda, ponieważ było to jedno z najciekawszych miejsc). Po wyjeździe z Colombo, aż do dnia 8, brak jakichkolwiek miejsc, które robiłyby wrażenie. Codziennie narastająca frustracja i zastanawianie się czy przyjdzie nam zobaczyć na tej wycieczce coś ciekawego. Przez większość wycieczki nie było nawet czego fotografować. Wiele do życzenia pozostaje również kwestia obiadów. Zabierano nas w miejsca, w których jedyną formą wydawania posiłków był bufet, w którym serwowano dokładnie to samo co na śniadaniach i kolacjach w hotelach. Za taką ,,przyjemność,, w każdym miejscu trzeba było zapłacić ok. 42 złote, bez napoju. W okolicy nigdy nie było alternatywy, więc była to jedyna opcja. Zamiast cieszyć się pobytem w tak tanim kraju, byliśmy tak naprawdę zmuszeni do płacenia cen europejskich. Widoki w trasie po całej północnej części były ładne, ale powtarzalne. Palmy i piękna zielona trawa. I tak przez kilka godzin, cały czas. Zupełnie co innego można było zaobserwować pod koniec wycieczki, gdy zjechaliśmy do części centralnej i południowej. Hotele w większości utrzymywały dość wysoki standard, choć w kilku niestety dostałam brudną pościel. W pierwszym hotelu mnóstwo karaluchów w łazience. W ostatnim hotelu szczury. Najbardziej zdenerwowało mnie powitanie w jednym z hoteli, gdzie część pokojów była jeszcze nieprzygotowana na przyjęcie gości, przez co część grupy od razu po przyjeździe mogła skorzystać z i tak ograniczonego czasu wolnego, natomiast mnie kazano czekać 40 minut. Pomimo 2 osób w pokoju często odmawiano wydania drugiego klucza. Z części spędzonej na północy zapamiętałam dobrze jedynie poszukiwanie delfinów na motorówkach, niemniej zawsze istnieje ryzyko niezobaczenia ani jednego. Ciekawa była również świątynia w Trincomalee. Z ładnych i ciekawych miejsc na północy to by było na tyle. Do przewodniczki p. Agnieszki nie mam żadnych zastrzeżeń. Pilotka bardzo pomocna i z obszerną wiedzą na każdy temat związany ze Sri lanką. Transport bez większych zastrzeżeń, naprawdę dobry kierowca. Podsumowując, program z pewnością musi zostać dopracowany, a jeżeli miejsca pokazane nam na północy są jedynymi ciekawymi, to nie powinien w ogóle za taką cenę istnieć. Jest dużo lepszych miejsc do zwiedzenia.

    X - 16.01.2025  | Termin pobytu: styczeń 2025

    23/26 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem