5.0/6 (236 opinii)
4.0/6
Ogólnie ciekawy, bo ciekawy jest kraj, ale (program) fatalnie ułożony. Warto mieć świadomość, że jakość wszystkich elementów wycieczki jest pochodną zapłaconej ceny. Mieliśmy ten fakt ciągle na uwadze, a więc nie spodziewaliśmy się ani luksusów, ani wyrafinowanej obsługi. Ale zabrakło również normalności (przykładowo czysty, choćby i skromny hotel) i oczywistej uczciwości (czekanie na obiady i wycieczki fakultatywne). Jeśli jest to niemożliwe, to ku dobru tak biura, jak i uczestników, lepiej jest postarać się o nieco droższe hotele z lepszym jedzeniem. Osobiście również chętnie dopłacę (np) 20 zł, by mieć codziennie butelkę wody w autobusie bez biegania po miejscowych sklepach. Pierwszy dzień to lot i przejazd do hotelu. Zbiórka na lotnisku jest teoretyczna, informacja też. Najpierw było nikogo w biurze Rainbow, by wydać vouchery lub udzielić informacji, a jak przyszedł, to się schował. Odstaliśmy kolejkę, by się dowiedzieć, że nasze vouchery są już w Tunezji. Nie były, w Tunezji na siłę coś dla nas kombinowano. Wstyd. Drugi dzień w Tunisie z dojazdem w obie strony z Sousse. Muzeum Bardo, głównie mozaiki, ogromnie wartościowa kolekcja. Krótki spacer w deszczu po centrum miasta i medinie. Kartagina szczątkowo, w deszczu. Świetne miejsce Sidi Bou Said, wszystko ciekawe, małe muzeum, architektura, punkty widokowe. Bus 6:35 h, zwiedzanie 6:05 h (wliczając obiad, ktorego nie jedliśmy, czekaliśmy na deszczu), 318 km. Trzeci dzień zaczął się od przejazdu i zwiedzania Monastiru. Kierowca pojechał umyć autobus, bo przez bardzo brudne szyby nie było niczego widać, a my czekaliśmy na niego dodatkowo ponad pół godziny. Potem Kairouan, święte miasto islamu, wieża widokowa, meczet Fryzjera i Wieki Meczet od wewnątrz. Łączny czas tam to 1:30 h w tym wizyta w sklepie dywanowym. Długi przejazd do Tozeur. Bus 7:00, zwiedzanie 4:25, 410 km. Dzień czwarty to pustynia. Najpierw przejazd jeepami do atrakcyjnej Oazy Chebika, potem na podwójną panoramę canyonu. W połowie drogi zjechaliśmy na pustynię, gdzie poczuliśmy się jak na Rajdzie Dakar. Bardzo fajne przeżycie, w tym jazda jeepami po niemal stromych skałach (dziewczyny piszczały). Wizyta pod Ong Ejamel, skałą przypominającą wielbłąda, potem ogromna wydma, gdzie jeepa trzeba zatrzymać na opadającym zboczu i wioska ze Star Wars. Powrót do hotelu i przejazd autobusem przez jezioro Chott El Jerid z postojem na fatamorganę i zbieranie soli z jeziora. Przejazd do Douz. Część uczestników wykupiła wycieczki fakultatywne, dorożki w Tozeur i dromadery w Douz, pozostałym zafundowano czekanie. Bus 5:35 h, zwiedzanie 4:35 h, czekanie 2:30, 331 km. Piąty dzień zaczął się od bardzo widowiskowego przejazdu przez urocze miejscowości Tamezret i Toujane. Kultura i zwyczaje Berberów oraz piękne widoki. Przejazd do promu w El Jorf i transfer do Ajim na wyspie Djerba. Zwiedzanie na własną rękę Houmt Souk, rozbudowanego souku arabskiego z wieloma wątkami. Pierwszy dzień ramadanu, więc tubylcy lekko zagubieni. Po obiedzie (podczas obiadu pozostali czekają) zwiedzanie świetnej synagogi w Erriahd i przejazd do Matmaty. Bus 9:00 (w tym dwa promy), zwiedzanie 2:45, 381 km. Następny dzień zaczęliśmy od zwiedzania domostwa berberyjskiego w starej Matmacie. Bardzo ciekawe tradycyjne miejsce i obyczaje. Potem ponownie miejsce związane ze Star Wars i widok na miasto ze wzgórza. Przejazd do Gabes, podobno miejsca oaz, ale żadnych nie wiedzieliśmy. Na własną rękę zwiedziliśmy souk i meczet (zaprosił nas jakiś Arab, weszliśmy). Po postoju z Mahres nad morzem na kanapki przejazd do El Jem. To najlepszy punkt całej wycieczki, prawdziwie imponujący rzymski amfiteatr. Powrót do Sousse do nielubianego hotelu Jinene. Bus 5:45, zwiedzanie 3:30, 370 km. Dzień siódmy ostatnie zwiedzanie. Jedziemy na drogami i autostradami na północ. Najpierw świątynia wody, a właściwie dwie, w Zaghouan. Cudne miejsce, brawo za włączenie do programu. Po dwóch godzinach, w co trudno uwierzyć patrząc na mapę, ale tak się jeździ w Tunezji, docieramy do Nabeul. Kolejna wizyta w umówionym wcześniej okazyjnym sklepie, tym razem ceramicznym. Samodzielnie szwędamy się po mieście, ładny souk i Martyrs’ Square. Plus Grande Mosquee de Nabeul. Krótko. W drodze powrotnej przejeżdżamy przez Hammamet, imponujące nowe ośrodki wypoczynkowe. Następnie trochę czasu wolnego w Port El Kantaoui, luksusowej dzielnicy kurortów Sousse. Za mało czasu na kawę i spacer, albo to, albo to. Na koniec Sousse, medina. Obiegamy ekspresowo: ribat, Grande Mosquee, uliczki, Kobba, szczegóły arcitektoniczne, jak drzwi, kolumny, podnóżki końskie, woda dostarczana przez konie, dom sułtana. Bus 5:00 h, zwiedzanie 5:15, 275 km. Dzień ósmy – rozwożenie wg potrzeb. Większość wraca do Warszawy (b. rano) lub Katowic (po południu). Kilka osób udaje się do ośrodków na wypoczynek. Zgrabnie zorganizowane.
4.0/6
Poniższa ocena dotyczy części objazdowej. Część pobytowa - 6.
4.0/6
Przesada. Śniadania o godz. 5.00. Najpóźniejszy wyjazd z hotelu o 6.45. Rzetelność nakazywałaby umieścić taką informację w katalogu. Przejazdy o wiele dłuższe niż deklarowano w ofercie. Np. dzień trzeci (albo dzień drugi wg ostatecznego programu dołączonego do umowy) to ok. 140 km więcej niż w opisie w katalogu. Na drogach przylądka Bon to prawie trzy godziny. I 6 (SZEŚĆ!) punktów zwiedzania. Nierealne. Pilot nie wyjaśnia, dlaczego opuszcza wymieniony w programie Naebul. Pewnie z braku czasu. Brak pomysłu na zwiedzanie. Tunis - jedynym punktem jest spacer po mieście. Czy muzeum Bardo nie zasługuje na włączenie do programu? Hammamet - spacer po mieście. Dodatkowe posiłki organizowane przez pilota kosztują ok. 40-48 PLN. Trochę dużo jak na Tunezję. Aziz-no-i-właśnie: kompetentny, chociaż obniżam ocenę za organizowanie postojów w wątpliwej czystości spelunkach, w których woda kosztuje 3-4 razy więcej niż w sklepie. Hotele porządne, wyżywienie zróżnicowane i obfite
4.0/6
Aktywnie spędzony czas, piękne widoki i ciekawe zabytki. Hotele z basenem i wspólnym łóżkiem z nieznanym współlokatorem. Czasami orientalny afrykański mega karaluch, a w wodzie morskiej parząca meduza. Mimo wszystko bezpiecznie. Należy uwzględnić biznes rezydenta: wymianę waluty, figi i przyprawy na pokładzie autokaru. Nie nastawiać się na inne zakupy prócz hektolitrów wody pitnej, bo takowej w hotelu nie ma bez dopłaty. Mimo to polecam, nowe doświadczenie jak z serialu " Pamiętniki z wakacji" :)