Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka objazdowa wspaniała, główna zasługa Pani Przewodniczki, która umiejętnie i z dużą ilością własnego "ciepła" prowadziła naszą wyprawę. Bardzo dziękuję również pozostałym uczestnikom za mile spędzone 7 dni. Program zwiedzania jakkolwiek wyczerpujący to jednocześnie interesujący i obejmujący sedno tego co należy zobaczyć w Turcji.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Zaczęło się! Jupii!! Turcjo ruszamy! Najpierw jednak trzeba było dotrzeć na lotnisko, gdzie czekał na nas czarterowany przez biuro samolot. Polskie PKP jak zwykle nas nie zawiodło: pociąg planowo opóźniony, wypełniony ludźmi do granic możliwości ze skrzypiącymi drzwiami. Uff! Na szczęście w samolocie pełen luksus. Pomimo tego, że to mój dziewiczy rejs pojazdem, który odrywa sie od ziemii oraz, że cała drogę ściskałam i powtarzałam plan ewakuacji wszystko było w należytym porządku. Obsługa była naprawdę cudowna, ale i tak umierałam ze szczęścia gdy dotknęłam wreszcie stopą ziemii. Po wylądowaniu - dzięki wskazówkom pracowników biura bez kłopotu odnaleźliśmy prawidłowy autokar oraz hotel. Witaj Antalyjo!! Po trudach podróży należała się tylko chiwila odświeżenia i obowiązkowa wieczorna rundka po mieście. Z tego wieczornego pierwszego obchodu nauczyliśmy sie dwóch rzeczy: nie nawiązuj kontaktu wzrokowego ze sprzedawcą (chyba, że chcesz kupić zestaw kompletnie ci niepotrzebnych ceramicznych miseczek oraz 10 oczu proroka dla całej rodziny) i mniej zawsze przy sobie chociaż 2 liry na wodę. Kolejnego dnia podbudka koszmarnie wczesna (w opisie wycieczki pisano, że "może być ona wyczerpujaca dla wielu z was" - ale myślałam, że chodzi o babcie z byłego RFN, a nie młodych i dziarskich uprawiających sport 30- laków:)). Poznaliśmy Pania pilot i współtowarzyszy podróży - zaczyna być naprawdę interesująco. Pierwszego dnia zwiedzania widzimy wapniowe tarasy oraz basen, w którym to rzekomo kąpała się sama Afrodyta. Kąpiel w nim ma sprawić, że na zawsze pozostanie się młodym i pięknym. Osobiście pilotka odradza płacenia 10 euro za tęn rzekomy zysk - najprawododobniej to tylko plotki:) My i tak jesteśmy piękni więc rezygnujemy z tej możliwości, ale Ci których natura tak hojnie nie obdarzyła to pławią się przez całe 30 minut:) Kolejnym punktem był domek Matki Boskiej, gdzie największą atrakcją była nie skromna izba, w której mieszkała sama Matka Boga, ale ściana złożona z papierków i chusteczek higienicznych. Owe zawiniątka, to karteczki na których pielgrzymi zostawiają swoje prośby. Też zostawiłam swoje pragnienie - a jakże! Martwi mnie tylko czy oni mają jakieś regulaminy P- Poż (przeciwpożarowe)?? Następnie przechadzaliśmy się ruinami starożytnego miasta Efez i było bosko - nie da się tego opisać... nie wiem jednak czy mój zachwyt wynikał z rzeczywistego uroku tego miejsca czy był wynikiem odwodnienia:) Ale myślę, że jednak to pierwsze!:) Kolejne dni mijały bardzo szybko i dynamicznie. Pobudki, dokładnie tak jak uczciwie ostrzegał organizator, bardzo wczesne - ja nawet tak wcześnie nie wstaje do pracy!:) A raz to nawet nie opłacało nam się kłaść spać. Jeden z współtowarzyszy miał już takie odczucia, że jak dziennie nie przejedzie autokarem minimum 300 km to czegoś mu brakuje i zaczynał odczuwać lęk:) Podczas tychże wypełnionych atrakcjami dni mieliśmy okazje dotknąć najdroższych dywanów jakie widzieliśmy w swoim życiu, ujeżdżać dwa konie trojańskie i zobaczyć 9 Troi :) Te liczby widzianych obiektów, to nie był wynik odwodnienia. Oczywiście, kto miał większą wyobraźnie ten widział więcej, bo obecne ruiny Troi to zespół murków z różnych okresów czasu... Z kolei Istambuł kompletnie zachwyca kolorami, zapachami i architekturą, Warto również wieczorem wybrać się na miasto by zaciągnąć się fajka wodną i wypić lokalne piwo...bezcenne.. Tak pędzilismy, że odpoczynek zastał nas dopiero w Kapadocji podczas fakultatywnego wypadu do tureckiej łaźni. Wszyscy bez cienia wstydu oddali się w ręce tureckich łaziebnych. Niektórzy tak sie zrelaksowalni, że nie pamietali gdzie położyli swoje basenowe klapki co skutkowało mega stresem podczas ich szukania:) Z kolei inni mieli problemy by odzyskać swój stanik od masażystki, która nie mówiła po angielsku. Ale właśnie dla takich chwil warto było pojechać... taki wieczór powinien być codziennie! Niestety czas i przestrzeń są ograniczone, kolejny wieczór był już zarezerwowany na tzw. Wieczór turecki. Cztery godziny, zabawy tańca, jedzenia, picia i swawoli! Niestety dla niektórych to wystarczy by potem wchodzić do autokaru na czworakach, lub pomylić autobusy - Polak potrafi! Nie dziwmy się więc, że 4 godziny to maks na jaki nam pozwalają:):) Ech! To jeszcze nie wszytko była też jazda na wielbłądzie, pływanie w morzu egejskim, targowanie się o każdy drobiazg i lody nakładane na wafelek wytrychem:) Niezapomiane! No i oczywiście hektolitry wypitego "czaju" - smakuje tam jak nigdzie na świecie! Próbowałam potem zaparzyć taki sam w Polsce...ale już tak nie smakuje...trzeba więc pojechać jeszcze raz:)
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wspaniała wycieczka - tak naprawdę dla nabrania apetytu na więcej. Myślę, że to zasługa przewodnika Pana Roberta, który nie tyle wyłożył nam "kawę na ławę" - co inspirował do poznawania nowego i może inaczej. W ogóle ekipa i ta z ramienia organizatora czyli przewodnik Robert, przewodnik turecki Hilmi oraz mistrz kierownicy Hassan oraz grupa turystów ciekawych świata - sprawiła że objazd upłynął bardzo, bardzo szybko w super atmosferze. Cudowne miejsca w Stambule, w Troi czy Kapadocji zwiedzane w takim towarzystwie to jest nie do podrobienia. (nomen omen w kraju podróbek :-) ). Świetna grupa ludzi i ich ciekawość świata oraz okazywana życzliwość spowodowała, że poranne, ba nocne budzenia nie miały znaczenia. Ważne było to co się w poszczególnych dniach zobaczy, nacieszy oczy. Przy okazji odkryje nowe fakty i nauczy parę słów w języku tureckim - o co dbał p. Robert. Wycieczki fakultatywne jak rejs po Bosforze - gdzie pięknie opowiadana historia zgrywała się z obrazem miasta. Zabiegi w Hamamie - wszystko dla przygotowania do "Gwoździa programu" czyli Wieczoru Kapadockiego. ale o tym sza.... co w Kapadocji w Kapadocji zostaje!!!! Poza tym polowania na bazarowe okazje w grupie są jak polowanie lwic na sawannie.... Szczerze polecam to był pięknie spędzony urlop.