5.4/6 (1110 opinii)
5.0/6
Program wycieczki ciekawy, pozwalający zwiedzić najważniejsze miejsca w Turcji.
5.0/6
Faktycznie Turcja jest ogromna, prawie 2,5 krotnie większa od Polski i te przebyte prawie 3300 km pozwalają zobaczyć zaledwie namiastkę tego co ma do zaoferowania. Kogo zauroczy Turcja, a o to nietrudno, z pewnością przyjedzie tu powtórnie. Zapierające dech krajobrazy, czyste plaże, błękitne morze, górskie granie, piniowe lasy, gaje oliwne, unikatowe zabytki, śródziemnomorski klimat i możliwość kontaktu z kulturą islamu wszystko zachęca do wizyty w tym kraju. Przekraczając granicę między Europą a Azją poczujemy faktycznie "Smak Orientu", muezzin nawołujący do modlitwy z minaretu, kobiety w Nikabie, częściej w chustach Hidżab, wchodząc do meczetu zdejmujemy buty (kobiety muszą nakryć głowę chustą), w pałacu Topkapi zobaczymy jak mieszkał sułtan, możemy zobaczyć pomieszczenia haremu w którym mieszkały jego żony i konkubiny, dla chętnych taniec Derwiszy który jest formą modlitwy, a w tle zabytki i pozostałości po kulturach starożytnych Greków, Rzymianach, cesarstwie Bizantyjskim i pierwszych Chrześcijanach. Niewątpliwą zaletą Turcji są niskie ceny i korzystny kurs Liry do złotego, poza tym mili ludzie z tym że należy uszanować różnice kulturowe i zachować szacunek dla miejscowych zwyczajów, ewentualne pytania np. o drogę kierować do mężczyzn nie do kobiet, w okresie ramadanu unikać jedzenia i picia w miejscach publicznych itp.. Co do bezpieczeństwa nie mamy się czego obawiać, szczególnie w miejscach popularnych turystycznie, widać żandarmerię i policję która pilnuje porządku. Turystyka jest ważną dziedziną gospodarki dlatego państwo dba o bezpieczeństwo, bardziej napięta jest sytuacja na wschodzie kraju lecz tam nie jedziemy (w czasie naszego pobytu zdarzył się zamach na tureckich żołnierzy przy granicy z Syrią), tak więc odrobina ostrożności nie zawadzi, poza tym trzeba zachować rozsądek. Myślą przewodnią wycieczki "Turcja - Smak Orientu" jest pokazanie głównych atrakcji turystycznych w tym kraju, oglądamy wapienne piętrowe tarasy Pamukkale, położone obok ruiny starożytnego uzdrowiska Hierapolis, stanowiska archeologiczne Pergamonie, Efezie i Troi, główne zabytki Stambułu (Hagia Sophia, Błękitny Meczet, pałac Topkapi) i bajkową Kapadocję, trzeba zaznaczyć że wszystkie te miejsca są na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Coś za coś, jak już wspomniałem aby zobaczyć wszystkie te miejsca trzeba było pokonać autokarem prawie 3300 km, dlatego wyjazd może być męczący, jak zaznaczył nasz pilot pan Robert, nawiasem mówiąc jeden z najlepszych jakich spotkałem, ta wycieczka to już właściwie wyprawa. Podczas tych 8 dni pobytu w Turcji zdarzą się śniadania o godz. 4.00 i 3.00 rano, a właściwie w nocy, aby pokonać codziennie 400 do 500 km a nawet 900 podczas przejazdu do Kapadocji, tak więc sporą część dnia spędzamy w autokarze a w zwiedzanych miejscach nie mamy za dużo czasu co powoduje pewien niedosyt szczególnie w Stambule i Kapadocji. Duży zawód w Kapadocji, nastawiałem się na lot balonem który jednak nie doszedł do skutku, dowiedzieliśmy się nie ma możliwości załatwienia miejsc ponieważ wszystkie loty są zajęte przez grupy z dalekiego wschodu (jeżeli tak to dlaczego w programie wycieczki jest informacja o fakultatywnym locie nad Kapadocją, czy biuro nie może zarezerwować wcześniej miejsc), ostatecznie jednak nie odbyły się żadne loty prawdopodobnie z uwagi na wiatr. Plus dla naszego pilota, dla osób zainteresowanych zorganizował wyprawę jeepami po Kapadocji przed śniadaniem w dniu w którym miały odbyć się loty, cena 55 euro (lot balonem miał kosztować 215 euro). Nawiązując do ograniczonego czasu w poszczególnych miejscach na zwiedzanie uważam że szkoda go marnować na wizyty w sklepach ze skórami, biżuterią i słodyczami, które są w programie wycieczki, atrakcje te zajęły 3 godz. podczas zwiedzania Kapadocji, podczas których można by coś dodatkowo zobaczyć. Co do wyżywienia na wycieczce mamy zapewnione śniadania i obiadokolacje, całkiem smaczne, dające możliwość posmakować trochę kuchni tureckiej (nie każdemu musi odpowiadać). W ciągu dnia zawsze była przerwa na obiad w "zaprzyjaźnionej" restauracji, w cenie 7 euro można było zjeść posiłek, czasami lepszy, czasami gorszy, osobiście z niego nie korzystałem, szkoda tylko że miejsca te prawie zawsze były poza miastem w okolicy której nie było co robić, tak więc dla osób które nie jadły w restauracji godzina stracona, wyjątkiem był dzień w Stambule, w którym mieliśmy czas wolny na posiłek na starym mieście, ze zbiórka pod Hagia Sophia (można było coś dodatkowo zobaczyć), a także obiad w Kapadocji (pospacerowałem sobie doliną Gołębi, polecam każdemu, czegoś takiego właśnie brakuje na wycieczce) i w drodze z Konyi w górach Taurus (odwiedziłem pobliską jaskinię, wspaniałe punkty widokowe na podejściu). Dlaczego czepiam się tych posiłków, no cóż przyzwyczaiłem się z innych wycieczek z biurem Rainbow że pilot dawał po prostu czas wolny w zwiedzanych miejscach (z reguły w centrum starego miasta) i każdy go pożytkował jak chciał, można było pójść na obiad lub coś dodatkowo zwiedzić i chętnie z tego korzystałem, trzeba jednak przyznać że ten wyjazd jest trochę specyficzny (długie przejazdy) i może uatrakcyjnienie tego punktu byłoby trudne do realizacji. Ogólnie wyjazd jest ciekawy, kto jeszcze nie był w Turcji z pewnością będzie pozytywnie zaskoczony tym co zobaczy na miejscu, przyroda, zabytki, kultura, po powrocie do kraju powstaje chęć aby tam wrócić i zobaczyć coś więcej i bardziej dogłębnie. Z fakultetów szczerze polecam: rejs po Bosforze, pokaz wirujących Derwiszy i Wieczór Turecki. Podczas rejsu po Bosforze zobaczymy Stambuł z innej perspektywy wraz z miejscami których nie zobaczymy już chociażby z racji na ograniczony czas pobytu w Stambule. Pokaz wirujących Derwiszy to przeżycie duchowe, cisza na sali, łagodna, medytacyjna muzyka, śpiew i taniec będący modlitwą, oczywiście obowiązuje zakaz robienia zdjęć i filmowania, okazja do zdjęć jest po pokazie. Wieczór Turecki to turecka muzyka, pokazy tańców ludowych, po części także obyczajów, zabawa, poczęstunek w postaci głównie napojów do wyboru wino, wódka, soki, piwo oraz zakąski, był a jakże taniec brzucha oraz polskie piosenki w stylu orły-sokoły, co akurat nie przypadło mi do gustu wolał bym muzykę turecką, polską mam w kraju, oprócz polaków były grupy z dalekiego wschodu jednak najlepiej bawili się Polacy. Przejazd jeepami po Kapadocji był zamiennikiem dla lotu balonem (szkoda), dotarliśmy do miejsc do których w inny sposób byśmy nie dotarli np. do doliny Miłości i doliny Czerwonej, zabrakło jedynie balonów w powietrzu, cena 55 euro, warto, chociaż trochę drogo. Z Łaźni Tureckiej nie korzystałem więc się nie wypowiadam, chociaż osoby które poddały się zabiegom były zadowolone. Nim zdecydowałem się na wyjazd szukałem w opiniach bardziej szczegółowych opisów wycieczki, poza stwierdzeniami że wyprawa jest męcząca i trzeba wcześnie wstawać nie znalazłem, tak więc dla przyszłych uczestników poniższy opis poszczególnych dni: -----dzień pierwszy-----przyloty do Antalyi, transfer do hotelu, spotkanie z pilotem i obiadokolacja. W zależności od godziny przylotu możemy mieć trochę czasu wolnego lub nie, np. osoby z Poznania dotarły do hotelu dopiero o godz. 2 w nocy. Turyści zostali podzieleni na 2 grupy (2 autokary, 2 przewodników), śpiące w różnych hotelach, nasza grupa otrzymała hotel Mevre, który znajduje się w centrum starego miasta tuż nad zatoką Antalyjską, tak więc można przyjemnie spędzić czas. -----dzień drugi-----śniadanie 5.00, wyjazd z hotelu o 6.00. O godz. 9.30 jesteśmy w Pamukkale, najpierw spacer z przewodnikiem po ruinach Hierapolis, dla chętnych aż na wzgórze z Teatrem Rzymskim, dalej od 10.15 czas wolny do godz. 12.00 przede wszystkim na penetrację i zwiedzenie wapiennych kaskad i tarasów Pamukkale, cóż prawdziwe dzieło natury. Osoby które się pospieszą mogą skorzystać z kąpieli w basenie Kleopatry za dodatkową opłatą, ładne miejsce, a ambitne jeżeli zdążą podejść jeszcze trochę do góry i zwiedzić Martyrium Świętego Filipa (zdążyłem). W pobliżu Pamukkale od 12.15 do 13.00 mamy opcjonalny obiad. Następny punkt programu to Meryemana, dom Matki Bożej, znajduje się na zalesionym stoku Wzgórza Słowików, jesteśmy tutaj od 16.00 do 16.40, można wejść do domku-kapliczki (zakaz zdjęć), obok sklepiki z pamiątkami i Ściana Życzeń na której muzułmanie zawiązują wstążki z życzeniami (dla muzułmanów Maryja jest matką proroka). Popołudniu zjawiamy się w Efezie, od 17.00 do 18.00 zwiedzamy ruiny starożytnego miasta, droga Arkadyjska, imponujący Teatr, droga Marmurowa i charakterystyczny budynek biblioteki Celsusa robią wrażenie. W hotelu Hitit w Selcuk zjawiamy się o 18.15, obiadokolacja o godz. 19.00 -----dzień trzeci-----śniadanie 6.00, wyjazd 7.00. Od 10.00 do 11.35 jesteśmy na wzgórzu z ruinami antycznego Akropolu Pergamońskiego. Na wzgórze wjeżdżamy kolejką linową, wyróżnia się wspaniały grecki teatr z widownią na stromym zboczu wzgórza, z góry piękne widoki na okolicę. Poniżej położonego miasta Bergama nie zwiedzamy chociaż znajdują się tam następne zabytki jak np. Asklepiejon Pergameński, Czerwona Bazylika i muzeum, za to pod Bergamą zatrzymujemy się na 45 minutową przerwę na obiad (czas wykorzystałem na odwiedzenie pobliskiego meczetu). O 15.40 jesteśmy na wzgórzu Hisarlik aby zwiedzić stanowisko archeologiczne z wykopaliskami starożytnej Troji, zwiedzanie trwa ok. 1 godziny. Trzeba przyznać że Troja lekko zawodzi bowiem z mitycznego miasta zbyt wiele nie pozostało, przed wejściem "replika" konia trojańskiego. O 17.10 jesteśmy w Canakkale, krótki spacer po promenadzie nad cieśniną Dardanele, zakwaterowanie w hotelu Anzac tuż przy promenadzie i o 19.00 obiadokolacja. Przy promenadzie wieczorem urządzono pokazy tańców ludowych, wspaniałe orientalne przeżycie, niestety trzeba było iść spać bo następnego dnia czekała nas wczesna pobudka -----dzień czwarty-----śniadanie o 3.00 w nocy (to nie żart!), wyjazd 4.00 a o 10.00 jesteśmy w Stambule. Zaczynamy od fakultatywnego rejsu po Bosforze (od 10.15 do 11.45), cena 24 euro, warto skorzystać, ciekawe spojrzenie na miasto z innej perspektywy, osoby które nie brały w nim udziału miały czas wolny na starym mieście. Następny punkt programu to Hagia Sophia, przepych, mozaiki, architektura, obecnie to muzeum. Dawną świątynię zwiedzamy z przewodnikiem, w środku trochę szpecą rusztowania (jedna ściana w remoncie), chwila na samodzielną penetrację i od 13.40 mamy 1 godz. czasu wolnego na obiad, zbiórka pod Hagia Sophia. Będąc turystą nie korzystającym z południowych obiadów zobaczyłem w tym czasie Podziemną Cysternę pod pałacem Jerebatan, udało się mimo dużej kolejki (bilet 20 TL). Cysterna to podziemna komnata podparta 336 kolumnami która pełniła funkcję zbiornika na wodę. Po czasie wolnym zwiedzamy Błękitny Meczet, który miał przyćmić Hagię Sophia, szkoda że też częściowo w rusztowaniach- prace konserwatorskie, a od 15.50 do 18.00 oglądamy dawny pałac sułtański Topkapi. Topkapi to perełka osmańskiej architektury, 4 dziedzińce, harem, piękne widoki z tarasów, zbiory broni, sale świętych relikwi, galeria sułtanów, skarbiec (akurat zamknięty), ogrody, pięknie zdobione wnętrza. Polecam zwiedzić Harem, trzeba wykupić dodatkowy bilet w cenie 35TL, lecz zdecydowanie warto. Z przewodnikiem spacerujemy po pałacu ok. 1 godz., dalej zwiedzamy indywidualnie. W hotelu Panorama w Stambule jesteśmy o 18.30, o 19.00 obiadokolacja. -----dzień piąty-----śniadanie o 4.00 w nocy, wyjazd 5.00. Tego dnia mamy do pokonania prawie 900 km. O 10.30 jesteśmy w Ankarze, zwiedzamy mauzoleum Ataturka, twórcy współczesnego państwa tureckiego, przy okazji oglądamy zmianę warty w mauzoleum. Po wyjeździe z Ankary mamy 50 minutową przerwę na obiad. Następny przystanek w podróży zaliczyliśmy nad jeziorem Tuz Golu, to słone jezioro o zasoleniu ponad 30%, 25 minut na zdjęcia, zamoczenie nóg i pospacerowanie po solnej skorupie na brzegu jeziora, atrakcja jest bezpłatna a obok budynki z pamiątkami i łazienki w których można umyć nogi po spacerze. O 16.15 docieramy do Kapadocji a ściślej mówiąc do Kaymakli, największego z podziemnych miast w Kapadocji, miasto to ma 8 podziemnych poziomów, do zwiedzania udostępnione są 4, oglądamy podziemną stajnię, kościół, magazyny, kuchnię, pokoje mieszkalne, przejścia czasami są dość wąskie i strome. Zwiedzanie Kaymakli trwa 1 godzinę, trochę za krótko, chciało by się zobaczyć więcej. O 17.45 jesteśmy w hotelu Business Han w Nevsehir (mamy tu 2 noclegi), o 18.30 obiadokolacja a o 19.30 dla chętnych wyjazd na Hamam, czyli Łaźnię Turecką. -----dzień szósty-----o 6.00 dla chętnych wyjazd jeepami na alternatywne zwiedzanie Kapadocji (cena 55 euro, jak już wspomniałem lot balonem nie doszedł do skutku), oglądamy m. in. Dolinę Miłości, Czerwoną Dolinę i twierdzę w Ortahisar (z zewnątrz), na koniec toast szampanem , oczywiście bezalkoholowym i po 2 godz. wracamy do hotelu na szybkie śniadanie. Śniadanie tego dnia jest od godz. 7.00, wyjazd z hotelu o 9.00. Zwiedzanie zaczynamy od twierdzy Uchisar, olbrzymiej skały podziurawionej tunelami i oknami, pod twierdzą jesteśmy o 9.15, odjeżdżamy o 9.50, czas wystarcza na zrobienie kilku zdjęć, ewentualnie aby zajrzeć do dolnych pomieszczeń, na wejście na szczyt twierdzy (7,5 TL) nie ma czasu. O godz. 10.05 jesteśmy nad Doliną Gołębią, 20 min. na zdjęcia i zakup pamiątek a następnie zaczyna się część handlowa wycieczki, czyli wizyty w sklepach ze skórami, słodyczami, o godz.12.30 przerywnik 50 minutowy na obiad w okolicy Doliny Gołebiej, co skrzętnie wykorzystałem na spacer dołem doliny (wspaniałe wrażenia i widoki na dolinę z twierdzą Uchisar w tle), następnie wizyta w sklepie z biżuterią i ok. godz. 14.15 zaczynamy dalsze zwiedzanie. Podjeżdżamy na punkt widokowy po drugiej stronie twierdzy Uchisar, 20 minut czasu na zdjęcia i o 14.55 zjawiamy się w Skansenie w Goreme. Skansen w Goreme to przeszło 30 świątyń wykutych w miękkiej kapadockiej skale. W skansenie jesteśmy do 16.30, razem z przewodnikiem wchodzimy do ważniejszych świątyń, w wielu zachowały się naścienne freski, w kościółkach zakaz zdjęć. Chwila na samodzielną penetrację i odjeżdżamy do doliny Pasabagi (inna nazwa to dolina mnichów), miejsca które chyba najczęściej pojawia się na widokówkach z Kapadocji. Aby zrobić lepsze zdjęcia wchodzimy na wzgórze, 35 minut na podziwianie krajobrazu i wracamy do autokaru. Kończąc wizytę w Kapadocji stajemy jeszcze na 10 minut w Dolinie Devrent (czyli marzeń) aby zobaczyć fantazyjne skałki które wyrzeźbiła natura jest wielbłąd, para kochanków, małpa i masa innych. Wracając osoby chętne miały okazję wziąć udział w pokazie wirujących Derwiszy (prawdziwe duchowe przeżycie, warte swojej ceny). Pokaz trwał 40 minut, następnie od 18.30 kolacja. Po kolacji o godz. 20.00 wyjazd do restauracji Jasar Baba na fakultatywny Wieczór Turecki, który trwał do 23.00. Wieczór to zabawa, mile spędzony czas i świetne uzupełnienie wyjazdu. -----dzień siódmy-----śniadanie 6.30, wyjazd 7.30. Około godz. 9.00 mieliśmy postój na 2 śniadanie i toaletę w miejscowości Aksaray, tak się złożyło że naprzeciwko znajdował się sułtański Karawanseray z 1229 roku, rezygnując z posiłku można było go indywidualnie zwiedzić, bilet 5 TL, postój trwał 15 minut, zdążyłem (karawanseraje to w dawnych czasach przydrożne zajazdy dla podróżnych i kupców przemierzających szlaki handlowe). Następny przystanek to Konya w której zwiedzamy Mevlana Tekkesi, 13 wieczny zespół klasztorny derwiszów tańczących. Zwiedzanie z przewodnikiem trwa od 10.45 do 11.15, potem do 12.00 czas wolny, w ramach którego oprócz penetracji klasztoru - muzeum warto wybrać się do pobliskiego 16 wiecznego meczetu Selimiye Camii. Klasztor w Konyi to miejsce pielgrzymek dla Turków, podobnie jak polska Częstochowa, tak więc należy zachować rozsądek w ubiorze i sposobie zachowania. Codzienny postój na obiad tego dnia wypadł w wyjątkowym miejscu za przełęczą Alacabel (1825 mnpm) w górach Taurus. Przerwa trwała od 13.30 do 14.20. W skalnym zboczu nad tawerną znajdowało się wejście do jaskini Tinaztepe, najdłuższej jaskini w Turcji o długości 22 km, oczywiście nie korzystając z obiadu wspiąłem się do wejścia, po drodze cudowne widoki na przełęcz i góry, w dole wodospad. Wchodzenie do głównej jaskini nie miało sensu bowiem trasa udostępniona do zwiedzania wynosi 1,5 km, obok jest jednak druga mniejsza o długości tylko 150m, wszedłem (wejście darmowe), jaskinia jest piętrowa, u góry wyjście na balkon - taras widokowy. Z zejściem zdążyłem na ostatnią chwilę, warto było. Ostatni przystanek na trasie to znany z pierwszego dnia pobytu hotel Mevre w Antalyi, gdzie zjawiliśmy się o 17.30 a o 19.00 mamy obiadokolację, jest czas na spacer po starym mieście, przejście promenadą nad zatoką Antalyjską, zejście lub zjazd winda do portu i zakup ostatnich pamiątek z Turcji. -----dzień ósmy-----odloty, śniadanie od godz. 7.00, osoby które odlatywały wcześniej (Gdańsk) dostały pakiety śniadaniowe. Czas na pożegnanie z Turcją, choć nie dla wszystkich, część osób pozostała jeszcze na wypoczynek, po te osoby przyjechał osobny busik o 9.30 aby zawieść do wybranych hoteli, pozostałe zostały przewiezione na lotnisko na ok. 2,5 godz. przed odlotem. Konkluzja - pozostanie dużo miłych wspomnień, ciekawych wrażeń, mnóstwo wspaniałych zdjęć i chęć powrotu może tym razem na Turcję Licyjską. Trzeba przyznać że wyjazd jest trochę męczący, długie przejazdy, mało snu, lecz w tym wypadku warto się poświęcić, odpoczniemy w domu :). Gwoździem programu jest oczywiście Kapadocja, lecz pozostałe punkty też są bardzo ciekawe (Stambuł, Pamukkale, Efez, Pergamon, Konya), szkoda lotu balonem, bardzo się na niego nastawiałem lecz trudno, może innym razem. Jeszcze kwestia pogody, początek maja, słońce, małe zachmurzenie (w Kapadocji pod koniec 6 dnia burza), temperatury w ciągu dnia ok. 22 do 24 stopni (także w Kapadocji), w nocy ok. 12.
5.0/6
Wycieczka bardzo ciekawa i intensywna. Warto! Kraj piękny! Idealna opcja to wykupienie objazdówki z wypoczynkiem.
5.0/6
Ciekawy i bogaty program wycieczki. Pani Małgosia to profesjonalny pilot z dużą wiedzą i umiejętnością jej przekazania. Można mieć zastrzeżenia co do warunków i wyżywienia w niektórych hotelach.