5.3/6 (72 opinie)
6.0/6
Witam, Wycieczka w tej formie była rewelacyjna ,jeśli chodzi o dobór pilota Filipa Podlasińskiego i dwie panie w Splicie i Dubrowniku .Super prowadzące i umiejące zainteresować historią.Natomiast startująca pilotka z W-wy do Orzesze ,brak zaiteresowania turystami ,przespała całą drogę ,jedynie przekazała nr autokarów - dziękujemy tej Pani.
6.0/6
Świetna wycieczka,bardzo polecam.
6.0/6
Nasza adriatycka przygoda rozpoczęła się 14 lipca 2018 r. Około południa wyjechaliśmy w kierunku Słowenii, by w godzinach wieczornych zatrzymać się na nocleg w miejscowości Żalec. Hotel o tej samej nazwie opuściliśmy stosunkowo wcześnie, a pierwszym punktem naszego programu było zwiedzanie Ljubljany. Klimatyczny charakter tego miejsca nastroił wszystkich bardzo pozytywnie na dalszy podbój naszego adriatyckiego szlaku. Po krótkim spacerze po zakamarkach słoweńskiej stolicy, udaliśmy się do Jaskini Postojnej stanowiącej prawdziwy cud naturalnej architektury, pozbawionej ingerencji człowieka. W różnokształtnych stalagmitach i stalaktytach została zapisana wielowiekowa historia, której początki trudno sobie wyobrazić. Spacerując po jaskini, nie sposób nie odczuć potęgi natury uchylającej przed człowiekiem mikroskopijny fragment swoich dziejów. Podróż specjalną kolejką daje czas na rozkoszowanie się feerią barw, świateł oraz dźwięków tego niezwykłego świata, zaś rwące nurty rzeki Pivki, przepływającej w najniższym poziomie jaskini, stanowią serce tego miejsca, nadając mu niepowtarzalnych charakter pulsującej, wciąż żywej przestrzeni. Stąd, po blisko trzygodzinnym spacerze, pojechaliśmy do miejscowości Crikvenica, gdzie w przepięknych okolicznościach przyrody zostaliśmy zakwaterowani w Hotelu Mediteran, usytuowanym nad brzegami Adriatyku. Tutaj mieliśmy czas na odpoczynek zarówno na plaży, jak i tarasie czy w basenie. Krystalicznie czyste morze, szum fal oraz cieplutki wiatr pozwoliły dostrzec niezwykły urok pięknej Dalmacji. Następny dzień upłynął pod znakiem kolejnego bliskiego spotkania ze środowiskiem naturalnym. Park Narodowy Krka to wspaniałe miejsce gwarantujące zarówno aktywny, jak i bierny wypoczynek. Można tu bowiem spacerować po specjalnie wytyczonych trasach lub korzystać z kąpieli słonecznych i wodnych. Prawdziwi miłośnicy przyrody będą podziwiać m.in. kaskadowy wodospad będący dziełem rzeki Krka, która wspaniale wpisuje się w przestrzeń parku. Jej szmaragdowy kolor i urokliwe nurty układające się w mini wodospady współtworzą prawdziwie bajkowy nastrój. Nie mniejsze wrażenie robi miejscowość Szybenik, nazywana „miastem wszystkich wiatrów”. Dwie główne uliczki i rozchodzące się od nich wąskie odnogi pozwalają poczuć średniowieczny klimat tego miasta, gdzie niemal każdy element ujawnia swą historię i symbolikę. Punkt rozpoznawczy Szybenika – Katedra św. Jakuba wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO – to jedno z tych miejsc, które na długo nie pozwolą o sobie zapomnieć. Pozostając pod wrażeniem piękna „miasta wszystkich wiatrów”, udaliśmy się do bośniackiej miejscowości Neum, w której zostaliśmy zakwaterowani na dwa noclegi w luksusowym Grand Hotelu. Stąd na rzut kamieniem znajduje się prawdziwa perła Dalmacji – Dubrownik – będący naszym celem już następnego dnia. Przeprawiając się przez most im. Franja Tudżmana, znaleźliśmy się u bram miasta. Tutaj nie sposób nie spostrzec swoistego uścisku historii ze współczesnością. Z jednej strony mury okalające stare miasto – prawdziwy świadek historii, z drugiej kawiarnie i restauracje przyjmujące tłumy turystów oblegających główny trakt – ul. Stradun. Odwiedzając majestatyczny Dubrownik, warto skorzystać z rejsu statkiem, z pokładu którego można obserwować niepowtarzalną kolorystykę: granat fal stanowiący niezwykłe zwierciadło, w którym „przeglądają się” charakterystyczne, pomarańczowe dachy budynków. Przesadą nie będzie więc stwierdzenie, że Dubrownik to prawdziwy architektoniczny cud. Poznawanie Dalmacji pozwala odkryć więcej podobnych osobliwości, chociażby w miejscowościach: Split i Trogir, odwiedzonych kolejnego dnia. W obu odnajduje się rzymskie wpływy. Będąc w Splicie, nie można pominąć Pałacu Dioklecjana, czy nie zatrzymać się na odbywający się codziennie pokazowy przemarsz cesarza, któremu towarzyszą rzymscy żołnierze. Stąd jest bardzo blisko do Trogiru, nazywanego „małą Wenecją”, rzeczywiście przypominającego to włoskie miasto, którego charakter poznawaliśmy z przemiłą przewodniczką – Panią Anitą. Chętni mieli okazję wejść na dzwonnicę Katedry św. Wawrzyńca, by stąd rozkoszować się urokiem miasta oraz pełną piersią pooddychać dalmatyńskim powietrzem. Inni mogli pospacerować po bulwarze Riva, z palmami i klimatycznymi kafejkami. Pełni wrażeń zgromadzonych podczas wszystkich dni wycieczki, ostatniego dnia udaliśmy się do Parku Narodowego Plitvickie Jeziora, którego urok doskonale wieńczył cały pobyt. Niemal pięciogodzinny spacer w towarzystwie sympatycznego przewodnika Mario rozpoczął się od podziwiania kompleksu tzw. dolnych jezior, z największym wodospadem, do którego „pielgrzymują” tłumy turystów w poszukiwaniu najlepszego ujęcia. W miejscu tym ma się wrażenie, iż przyroda znajduje się na wyciagnięcie ręki. Topografia parku jest dla człowieka niezwykle przyjazna; daje swobodę spacerowania oraz odpoczynku. Przyroda zasługuje tu na podziw i szacunek, w zamian za to gwarantuje całą gamę niezwykłych, przepięknych widoków. Podczas wizyty wiele emocji dostarcza rejs łódką po największym z jezior stanowiącym pomost między kompleksem dolnym a górnym. Wycieczka „Wzdłuż Adriatyku” jest dobrą ofertą dla tych, którzy są rozmiłowani w naturze i historii. Oba te elementy ujawniają swą prawdziwą urodę w promieniach gorącego słońca, którego jest tutaj pod dostatkiem. By poznać choć cząstkę Dalmacji i dowiedzieć się, czym w istocie jest chorwacki „diszpet”, należy nastawić się na jej wchłanianie wszystkimi zmysłami. Można się w niej zakochać. Sukces murowany!
6.0/6
To było coś ,czego nigdy nie zapomną.Zakochałam sie w Chorwacji.Zapewne nie raz jeszcze tam wrócę.Biuro idealnie rozmieściło noclegi,nie trzeba było jechac przez połowę kraju aby cos zwiedzic i znow potem wracac.Wszyscy zawsze mówią że objazdówki sa bardzo męczące,na tej wycieczce naprawdę nie było żle-była to moja pierwsza objazdówka i wcale nie bedę jej żle wspominac.Byl czas na zwiedzanie,spokojne zwiedzanie-nie galopowanie,był czas by samemu sobie pochodzic po miescie czy tez zrobic jakies zakupy.Wszystko idealnie dograne.Same plusy,hotele tez dobre ,odpowiedni standard,jedzenie dobre w formie szwedzkiego stolu,kazdy znalazl cos dla siebie-bo spory wybor dan.Polecam ten rodzaj zwiedzania,by w tak krotkim czasie zobaczyc az tyle ciewawych rzeczy.