Opinie klientów o Wzdłuż Adriatyku dla wygodnych

5.1 /6
304 
opinie
Intensywność programu
4.8
Pilot
5.2
Program wycieczki
5.5
Transport
5.1
Wyżywienie
4.7
Zakwaterowanie
4.6
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.0/6

Joanna, Leszno 23.07.2018
Termin pobytu: wrzesień 2018

Chorwacja robi wrażenie

Generalnie całą wycieczkę oceniami dobrze. Szczegóły poniżej.

5.0/6

EWA, WARSZAWA 21.10.2015

Bardzo miło, sympatycznie, można dużo zobaczyć

Ogólna ocena na pięć

5.0/6

Bożena, Gdańsk 04.08.2015

Moja była super - pani pilotka Karolina Kiełb - z nią polecam wyjazd.

W naszym autokarze klima działała cały czas. Program nasza pilotka zmieniła - najpierw Jeziora Plitvickie, tzn. na początku wycieczki, a na końcu Jaskinia Postojna i Lubljana. Sama odległość jest po prostu męcząca - 24 godziny w autokarze na dojazd, nawet z przerwami, to po prostu kości i mięśnie bolą.

5.0/6

OSKAR, BYDGOSZCZ 13.10.2019

Przedłużenie lata...

Na wycieczkę wybrałem się wraz z żoną. Oboje oceniamy ten pobyt na 5 gwiazdek. Oczywiście, było parę niedogodności, ale nie mogły one przesłonić piękna całej podróży. No, ale od początku. Wyjechaliśmy z Bydgoszczy w środku nocy (około 1.40) i przez Toruń i Łódź dotarliśmy pod Katowice - do Woszczyc. Droga się trochę dłużyła, bo w każdej z miejscowości mieliśmy dość długi postój (40 minut - 1 godziny). W Woszczycach byliśmy po godzinie 8 i mieliśmy tam kilka godzin odpoczynku od jazdy. Do Woszczyc zwożeni byli ludzie z całej Polski, więc czekaliśmy na wszystkie autokary i sygnał do przesiadek. Autokar, w którym zostawiliśmy swoje rzeczy był w tym czasie zamknięty, więc warto wziąć ze sobą wszystko, co się potrzebuje podczas takiej przerwy. W dalszą drogę wyruszyliśmy o 11.20. Wtedy też poznaliśmy panią Anitę, która przewodniczyła całej wycieczce oraz pana Krzysztofa i Leona, którzy kierowali naszym autokarem. Miejsca w autokarze były przydzielone zgodnie z czasem, w którym rezerwowaliśmy wycieczkę. My rezerwowaliśmy ją z oferty last minute, więc siedzieliśmy na samym końcu, co miało też swoje plusy (więcej miejsca na rozłożenie fotela i podwyższenie, dzięki któremu lepiej widzieliśmy wszystko, co było za oknem). Pani Anita okazała się świetną przewodniczką — bardzo konkretną, z ogromną wiedzą i chęcią jej przekazania. Od razu podała nam kilka wskazówek (jak znaleźć czarną herbatę na śniadaniu, że przy meldunku trzeba będzie zostawić dowód osobisty na recepcji, a w Bośni trzeba wyłączyć telefon, żeby nie dostać wysokiego rachunku). Wytłumaczyła nam też program wycieczki, który został odwrócony. Maribor Po całym dniu podróży przez Czechy i Austrię dotarliśmy do miejscowości Maribor, w której mieliśmy nocleg tranzytowy. Nasza grupa trafiła na nocleg w hostelu. Standard pokoju był wystarczający na jedną noc (niskie skosy, lekko ułamane drzwi od prysznica, itp.) Śniadanie mieliśmy w hotelu obok (szwedzki stół) i było ono bardzo dobre. Jeziora Plitwickie i Omis Z samego rana wyjechaliśmy w dalszą podróż do Jezior Plitwickich. Po jeziorach oprowadzał nam dodatkowy przewodnik, który jednak przez kilka godzin chodzenia powiedział tylko kilka zdań. Nasza pani przewodnik wiodła prym i opowiedziała nam kilka ciekawostek o wielkości jezior, ich powstaniu i ochronie, oraz o zmianie trasy poruszania się (większość jezior jest teraz niedostępna dla dużych grup zwiedzających). Trafiliśmy na przepiękną pogodę, a Jeziora Plitwickie zachwyciły nas swym kolorem. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą podróż do miejscowości Omis. W hotelu w miejscowości Omis, która znajduje się już na Riwierze Makarskiej, dostaliśmy pokój na parterze z widokiem na morze zasłoniętym przez drzewa i krzaki. Hotel był nad samym morzem, skorzystaliśmy więc z możliwości kąpieli w Adriatyku. Niestety na koniec tego długiego dnia czekała nas niemiła niespodzianka w postaci zimnej wody pod prysznicem (z powodu późnej godziny). Na zewnątrz było jednak ciepło, więc podjęliśmy to wyzwanie. Split i Trogir Po szybkim śniadaniu wyjechaliśmy w dalszą podróż, do dwóch najbardziej znanych turystycznych miejscowości na północy Chorwacji. Ze świetnym, żartobliwym i pełnym energii przewodnikiem zwiedziliśmy Pałac Dioklecjana w Splicie, a potem mieliśmy sporo wolnego na zakupy na pobliskim targu, lub podziwianie tej pięknej miejscowości. Następnie przejechaliśmy autokarem do Trogiru, gdzie pani przewodnik oprowadziła nas po najważniejszych zabytkach tego miasta. Na chętnych w czasie wolnym czekało także wejście na dzwonnicę, z której rozpościerał się przepiękny widok na całe miasto. Po czasie wolnym udaliśmy się w drogę do Neum, w którym mieliśmy spędzić dwie kolejne noce. Neum, Dubrownik, Szybenik i Krka Hotel w Neum okazał się strzałem w dziesiątkę. Niektórzy dostali przepiękne pokoje z widokiem na wprost Morza Adriatyckiego (my dostaliśmy pokój z widokiem bocznym, było jednak mimo to przepięknie!) Z hotelu schodkami w dół można było zejść nad samo morze (jednak tych schodków trzeba było pokonać chyba z dwieście). Śniadania i obiadokolacje w tym hotelu były również bardzo dobre. Z Neum kolejnego dnia wyruszyliśmy do Dubrownika - przepięknego miasta znanego z Gry o tron. Dzięki temu, że Neum leży dość blisko Dubrownika, a na ten dzień była zaplanowana tylko ta jedna atrakcja, po powrocie ok. godziny 16-tej mieliśmy czas wolny. Był to wspaniały czas, który mogliśmy spędzić nad samym morzem, bo pogoda (mimo że był to październik) nadal dopisywała. Kolejnego dnia zwiedziliśmy także Szybenik i wodospady na rzece Krka i ruszyliśmy do Carlobagu na nocleg. Wyjeżdżając z Szybenika, pogoda się popsuła, więc w trakcie drogi mieliśmy okazję do zobaczenia burzy w Chorwacji. Z samego rana, gdy byliśmy jeszcze w hotelu, okazało się, że wieje bardzo silny wiatr (Bura), przez który mimo wolnego czasu, niewiele osób z grupy zdecydowała się na wyjście na zewnątrz. Wiatr pokrzyżował też trochę dalsze plany, bo okazało się, że droga, którą mieliśmy jechać, jest zamknięta i musieliśmy pojechać w głąb kraju, przez góry, by dotrzeć na Słowenię. W tym miejscu należą się brawa dla panów kierowców, którzy świetnie sobie poradzili z krętą drogą nad przepaściami. Przez godzinę jazdy w górę cały autokar wstrzymywał oddech, ze względu na panujące warunki atmosferyczne, wysokość i krętość dróg. Jaskinia Postojna i Lubljana Ostatni dzień zwiedzania to już Słowenia – zwiedziliśmy Jaskinię Postojną, która zachwyca swą wielkością, a także Lubljanę nocą, dzięki czemu mogliśmy zakosztować życia w tej stolicy i najeść się na dalszą podróż. Po godzinie 21 wsiedliśmy w autokar, by kilkanaście godzin później znaleźć się z powrotem na południu Polski. Dalsza podróż do miasta docelowego Do Woszczyc, w których mieliśmy przesiadkę, dotarliśmy koło godziny 8. Przesiadka miała rozpocząć się o 9, jednak nasz autokar nie dojechał na tę godzinę i musieliśmy poczekać trochę dłużej. Cieszyliśmy się bardzo z tak wczesnej przesiadki, bo myśleliśmy, że skoro wyruszamy wcześniej, będziemy także wcześniej w domu. Wg nawigacji droga Woszczyce -> Bydgoszcz powinna trwać około 5 godzin, myśleliśmy, więc że po odwiezieniu innych podróżnych w domu będziemy około 16. Niestety, do Bydgoszczy dotarliśmy kilka godzin później, gdyż po drodze zrobiliśmy kilka dłuższych postoi. O tę podróż nie troszczył się żaden z przewodników, a pracownicy musieli po drodze załatwić jakieś sprawy techniczne (odbiór czegoś w Łodzi, przez co straciliśmy jakieś 40 minut, rozładunek dodatkowych krzeseł w Toruniu, który trwał drugie tyle). Ostatecznie, zmęczeni dotarliśmy do domu zgodnie z planem (koło godziny 19).
150515276
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem