5.1/6 (331 opinii)
4.0/6
Przez covid wycieczka na Słowenię się nie odbyła. W zamian był Zadar i wyspa Pag, gdzie spędziłam świetnie czas, chyba jest to nawet lepsza opcja niż jaskinia Postojna. Świetny pilot - Pan Maciej. Gigantyczna wiedza i ciągły kontakt z turystami. Co chwilę Nam coś opowiadał w autokarze. Hotele słabe, to samo jedzenie w nich. Więcej szczegółów w poniższych sekcjach. Ogólnie polecam wycieczkę i samą Chorwację, ale jestem przekonana czy jeszcze kiedyś wybiorę to biuro podróży. Dojazd z Gdyni/do Gdyni męczący. Około 25-28h w autokarze także trzeba mieć to na uwadze jeśli jest się z Pomorza. Plusem zwiedzania podczas pandemii był brak tłumów. Jedynie w Plitwicach było mega tłoczno. W Dubrowniku i Trogirze troszkę ludzi było, ale w reszcie miejscowości totalne pustki a to przecież środek sezonu. Trochę żal tych wszystkich pustych restauracji czekających na jakichkolwiek klientów.
4.0/6
Piękne widoczki, miły kraj ale robi się dość drogi. Dobrze jest siedzieć po prawej stronie autobusu :-) Program niezbyt wyczerpujący, można się zorientować jak wygląda Chorwacja i wybrać swoje ulubuione miejsce (na pobytówkę poleciłabym masteczko Omiś - fajne, niedaleko Dubrownika). Sporo czasu na samodzielne zwiedzanie ale trochę za mało zwiedzania z lokalnymi przewodnikami (półgodz., max 45 min), spacery z przewodnikami odbywały się w zasadzie tak trochę w biegu i "po łebkach". No i może przydałby sie z jeden dzień na leniuchowanie. Brak wieczornych wyjść (choćby jednego), siedzenie w hotelach w których nie bardzo jest co robić
4.0/6
Mało zadowolona, szukałam wycieczki dla wygodnych ( ze względów zdrowotnych), ale jakoś trudno nazwać mi tę wycieczkę wygodną.
4.0/6
Dzień I Rozpocznę do samego początku tj. w moim przypadku od wyjazdu z Krakowa ok. godz. 8 rano. Wszystko przebiegło bez zakłóceń, bardzo mili piloci, komfortowy autokar. Po przyjeździe do Włoszczyc mieliśmy ok. 1 godz. przerwy, przesiadka również odbyła się dość sprawnie i bez zakłóceń. Autokar był komfortowy, w czasie podróży obejrzeliśmy kilka filmów (mniej lub bardziej interesujących zależnie od gustu) , przystanki były robione mniej więcej co 3-4 godz., zazwyczaj na stacjach benzynowych, toalety w większości były płatne, więc warto mieć przy sobie jakieś drobne monety (z tego co pamiętam wszędzie przyjmowano euro). Jedynym mankamentem z tego dnia był postój na ciepły posiłek, restauracja gdzie się zatrzymaliśmy była jak na nasze standardy bardzo droga (ok. 10 euro za niewielki talerz spaghetti). Szkoda, że nie zatrzymaliśmy się kilka kilometrów dalej przy dużym centrum handlowym, gdzie na pewno każdy znalazł by coś dla siebie. Dlatego jeżeli nie chcecie przepłacać to warto zabrać na drogę trochę własnego prowiantu. Do hotelu w Słowenii dotarliśmy ok. 23, myślę, że miała na to wpływ również pogoda, po drodze padało co na pewno opóźniło podróż. Na szczęście nie staliśmy w żadnych korkach. Pokój w hotelu był czysty. Dzień II Śniadanie o godz. 6:30 było dość przykrą niespodzianką… brakowało praktycznie wszystkiego… na dokładkę czegokolwiek czekaliśmy bardzo długo, skończyło się na zjedzeniu kanapki z czymś seropodobnym, wędlina nie nadawała się do zjedzenia, przypominała naszą mortadelę… jajecznica, o którą trzeba było walczyć była przypalona i niesmaczna… Śniadanie wyglądało tak jakby było przygotowane dla grupy 10 osób a nie naszej 42-osobowej oraz UWAGA kolejnej bardzo dużej grupy z RAINBOW, która również nocowała w tym hotelu. Wyjazd zaplanowano na godz. 7:45, nasza grupa była dość zorganizowana zdarzały się tylko niewielkie spóźnienia, więc wyruszyliśmy planowo. Kolejną niemiłą niespodzianką była zmiana trasy wycieczki (odwrócono ją do góry nogami), a więc zamiast do Lublany, która była oddalona od nas o 50 km., pojechaliśmy do Parku KRK oddalonego o ponad 400 km. A więc kolejny dzień w autokarze, na szczęście krajobrazy były na tyle piękne, że podróż była znośna. Niestety po przyjeździe do Parku nasz Pilot PRZEBIEGŁ przez park w trybie ekspresowym, co nie pozwoliło nam się cieszyć pięknymi widokami…. System TourGuide także ze względu na dość dużą rozpiętość grupy (Pan Pilot nie zawsze czekał na wszystkich) nie zawsze działał, zresztą wiedza Pilota na temat parku była niezbyt bogata. Następnie mieliśmy godzinę czasu wolnego – wybór, albo idziesz się kąpać, albo idziesz coś zjeść (jedna restauracja w niej niesamowite tłumy) albo robisz zdjęcia, żeby mieć jakąś pamiątkę, my powiem szczerze wybraliśmy opcję nr 3. Następnie pojechaliśmy do Szybenika, bardzo klimatyczne miasteczko, Pani Przewodnik, która oprowadzała nas po mieście bardzo kompetentna, uśmiechnięta, z dużą wiedzą i pasją. Tutaj również mieliśmy ok 40 min. czasu wolnego, więc pospacerowaliśmy wzdłuż wybrzeża i wymieniliśmy sobie euro na kuny (chociaż jak się później okazało zupełnie niepotrzebnie, ponieważ wszędzie można płacić w euro). Z Szybenika pojechaliśmy do miejscowości Neum (Bośnia i Hercegowina) na nocleg do hotelu Zenit, tak tak to kolejne 200 km w autokarze, czyżby w okolicach Szybenika zabrakło hoteli ??? Do hotelu dotarliśmy ponownie ok godz. 22, czekała nas zimna kolacja do której każdy dostał kieliszek wina, innych napojów nie było. Kolacja na pewno byłaby smaczna, gdyby nie była zimna. Pokój czysty z balkonem, standard na pewno nie 3-gwazdkowy, ale do przeżycia. Zastanawia mnie jednak fakt napisania na stronie internetowej biura informacji o popołudniowych powrotach do hoteli nad morzem, co pozwala na spacery, kąpiele itp. JEDNYM SŁOWEM KPINA ! Dzień III Śniadanie 6:30 – wybór duży, smaczne jedzenie, wszystko ok. W tym dniu pojechaliśmy do Dubrownika, miasto cudowne, prawdziwa perełka, a Pani Przewodnik z Dubrownika – Pani Karolina to kolejna perełka – naprawdę zazdroszczę wiedzy i umiejętności jej przekazania, przewodnik na +6. W Dubrowniku mieliśmy ponad 2 godziny czasu wolnego (ale my nie byliśmy na rejsie), chcieliśmy wykorzystać czas i wyjść na mury – niestety nawet te dwie godziny nie wystarczyłyby, aby zakupić bilety – kilometrowe kolejki…. Dubrownik jest także wyjątkowo drogim miastem, widać że żyjącym głównie z turystów, których tłumy faktycznie są ogromne. Kolejną nie miłą niespodzianką była zmiana planów dotyczących miejsca noclegowego, mieliśmy ponownie spać w Bośni i Hercegowinie, a w hotelu być ok. 16, ale skąd... trzeba było znowu jechać kilkaset kilometrów i w hotelu być ok. godz. 19. Hotel nazywał się Medena, jedzenie było bardzo smaczne, jedynym mankamentem były płatne napoje do kolacji. Hotel położony nad morzem, szkoda tylko, że mieliśmy tak niewiele czasu żeby się tym cieszyć. Dzień IV Śniadanie podobnie jak kolacja z dużym wyborem i bardzo smaczne. Następnie zwiedzanie Trogiru i Splitu, bardzo piękne miejsca, warto odwiedzić tam lokalne targi, pyszne owoce i warzywa oraz inne różności. Panie Przewodniczki w obu miastach bardzo miłe, kompetentne – nasz Pilot powinien się czegoś od nich nauczyć. Nocleg jak zwykle 200 km w autokarze, hotel Liberty na wyspie Pag – jedzenie takie sobie, zdarzały się brudne talerze, brak ręczników w pokoju, ale po interwencji w recepcji zostały przyniesione, miasteczko, w którym położony był hotel bardzo klimatyczne, dużo restauracji, sklepiki itp. niestety znowu zbyt mało czasu na zapoznanie się z miejscem. Dziwi również fakt wyboru miejsca na nocleg, ale noclegi podczas tej wycieczki to temat na osobną opinię. Dzień V Po śniadaniu wyjeżdżamy do Parku Narodowego Jeziora Plitvickie, podróż trwa ok 3 godz. – park cudowny, ale bardzo duże tłumy… to trochę uniemożliwia zwiedzanie, trzeba się bardzo pilnować, żeby nie zgubić grupy, albo nie wpaść do wody, nie ma barierek. Rejs statkiem po jednym z jezior bardzo fajny. Następnie głodni – brak czasu wolnego w tym dniu na cokolwiek do zjedzenia…. jedziemy do hotelu Toplice ok. 100 km. Hotel to obraz nędzy i rozpaczy – jedzenie poniżej jakiegokolwiek poziomu, brud w pokojach… Ale jak na złość to tutaj zostajemy do godz. 11:15 dnia następnego. Uważam, że takie biuro jak RAINBOW powinno w trybie natychmiastowym wykreślić ten obiekt z listy miejsc noclegowych. Dzień VI Po bardzo marnym śniadaniu wyjeżdżamy z hotelu o 11:15, do jaskini Postojna docieramy uwaga po godz. 16, wchodzimy ostatnią turą o godz. 17 – jaskinia to prawdziwy cud natury, w środku jest bardzo zimno – gdyby ktoś zapomniał zabrać czegoś ciepłego można przy wejściu wypożyczyć ciepłe ubranie za niewielką opłatą. Po wyjściu z jaskini udajemy się w dalszą podróż do Lublany – docieramy tam ok. 20:30 – właśnie zrobiło się ciemno…. Dlatego też pada tutaj kolejne pytanie dlaczego nie mogliśmy jechać z hotelu o godz. 9 i do Lublany przyjechać o 18, miasto jest prześliczne, więc niektórzy chcieliby je zwiedzić w świetle dnia. Tutaj dostajemy ok. godziny na zjedzenie posiłku, troszeczkę mało, gdyż wieczorem wszystkie knajpki w Lublanie są oblegane i trudno znaleźć miejsce. Wyjazd ok godz. 22., przejazd do Włoszczyc, przesiadka i zakończenie imprezy w Krakowie ok godz. 12 w południe.