Opinie o Zagadki cywilizacji

5.4/6 (41 opinii)

5.4/6
41 opinii
Intensywność programu
5.6
Pilot
5.5
Program wycieczki
5.7
Transport
5.4
Wyżywienie
5.2
Zakwaterowanie
5.4
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 5.5/6

    Prawdziwe Peru

    Wycieczka wyjątkowa dzięki pilotce Ani która mieszka w Peru i pokazała nam prawdziwe Peru - brawo !!! Polecam !!! Jedynie biuro nie spisało się z miejscami w samolocie ponieważ rodziny siedziały osobno a lot trwał 12 godzin ogromna porażka siedzieć obok obcej osoby i nie móc nawet się swobodnie zdrzemnąć tym bardziej ze inne biura i inne wycieczki nie tylko siedziały rodziny razem ale całe grupy wiec można było i też mieli bilet grupowy. W tej kwestii biuro poniosło porażkę!!

    Ania - 19.09.2023  | Termin pobytu: wrzesień 2023

    13/14 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    "Zagadki cywilizacji" - lepiej się chyba nie dało

    Pojechało nas dwóch trzydziestolatków. Dla obu, wycieczka do Peru była zaskoczeniem. Ja miałem jechać do Kirgistanu i Uzbekistanu, ale niestety, ten kierunek został w majowym terminie odwołany. Kolegę namówiłem niemal w ostatniej chwili. I jak to zwykle w życiu bywa, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Peru „wypaliło” idealnie! Tym bardziej, że pogoda okazała się bardzo łaskawa i przez cały czas trwania wycieczki towarzyszyło nam słońce, choć prognozy wcale nie wskazywały, że tak będzie. 1.Podróż do Limy odbyła się liniami KLM z przesiadką w Amsterdamie. Na szczęście, holenderski przewoźnik zapewnia dosyć komfortowe warunki podróży. Bardzo dobre jedzenie podczas lotu i naprawdę duży wybór filmów w ofercie rozrywki pokładowej umila kilkunastogodzinną podróż. Już w Peru okazało się, że są nas dwie grupy wycieczkowiczów. Jedna to my, druga to wycieczka poszerzona o Boliwię. Piszę o tym, bo kilka razy „wpadaliśmy” na siebie i niestety często musieliśmy mierzyć się z komentarzami typu: „Ojej, to wy tylko samo Peru robicie”. Naprawdę musiałem się gryźć w język, żeby czegoś nieprzyjemnego nie odpowiedzieć. Hotel w Limie usytuowany w samym centrum miasta. Rzut beretem od sklepów, marketów, księgarni, w której już pierwszego dnia kupiłem mapy na dalszą podróż po Peru.2.Pobudka o 4 rano, co przy cofnięciu zegarków o 7 godzin, nie będzie stanowić żadnego problemu. Prawdopodobnie nie będzie potrzebne ustawianie budzika. Przejazd Autostradą Panamerykańską na Półwysep Paracas, skąd wycieczka na Wyspy Ballestas. Rejs odbywa się szybką, wieloosobową łodzią motorową. Po drodze mija się wyrzeźbione w skale linie, tzw. Kandelabr. Zagadkowy geoglif na zboczu skały robi duże wrażenie. Przez całą przeprawę przez ocean świeciło słońce. Czapka może się nie przydać, może zwiać ją z głowy, ale krem przeciwsłoneczny to warunek konieczny! Moja łysa głowa spaliła się na kolor buraka ćwikłowego. Wyspy są siedliskiem niepoliczalnej ilości ptaków i fok. Na każdej skale gromadzi się inny gatunek, co ułatwia obserwację. Jest głośno i śmierdzi odchodami, zbieranymi co 10 lat do wyrobu nawozów. Po wycieczce dodatkowo płatny lunch, podobno był średnio smaczny. Chyba lepiej „zapchać się” lokalnymi słodyczami, które są naprawdę wyśmienite. A dalej w uciążliwą drogę, gdzie sporym utrudnieniem może się okazać brak możliwości korzystania z toalet podczas jazdy. Nie wynika to ze złośliwości pilota, po prostu trzeba zdążyć przed zmierzchem do punktu widokowego przy liniach Nazca. Nam się udało idealnie, innym grupom już nie. W tym miejscu należą się brawa dla naszego pilota Piotrka, który mimo presji i gróźb dwóch uczestników, nie zatrzymał autokaru na ich żądania. W ogóle dwaj Panowie, o których mowa, to jakaś podejrzana sprawa. Uzależnieni od nikotyny, co chwilę chcieli przerwy na papierosa, wytatuowane kropkami dłonie nie odstawiały butelek z piwem, bez aparatów fotograficznych, bez jakiegokolwiek zainteresowania zwiedzanymi miejscami. Jeden z nich pochwalił się tylko, że w Peru jest już dziesiąty raz i że ostatniego dnia ma się spotkać z kolegą… Z kolei dla drugiego z panów, to była w ogóle pierwsza podróż samolotem… dlaczego akurat do Peru? Wszyscy już wiedzieliśmy, że walizki trzeba będzie mieć cały czas na oku. 3. Hotel w Nazca fantastyczny, ale jedzenie… Zarówno kolacja jak i śniadanie nadzwyczaj skromne i po prostu niesmaczne. Na lot awionetką może nam przyjść trochę poczekać. Bardzo dużo chętnych grup, a samoloty mieszczą po 6 osób. My czekaliśmy dwie godziny (uprzedziła nas „boliwijska grupa”), ale zdecydowanie było warto. Geoglify z Nazca zaskakują idealnym zarysem i matematyczną precyzją. Mając wiedzę, że starożytne peruwiańskie cywilizacje nie pozostawiły po sobie żadnych źródeł pisanych, naprawdę trudno uwierzyć w jakąkolwiek obowiązującą teorię dotyczącą powstania rysunków. Podczas lotu wszystko widać jak na dłoni, pilot nakierowuje pasażerów na poszczególne linie, znajdujące się pod skrzydłami awionetki. Każdorazowe „wyłowienie” rysunku jest jak rozwiązanie łamigłówki. Gęsia skórka gwarantowana. Niesamowite wrażenie obcowania z jakąś „nieziemską” cywilizacją. W drodze powrotnej do Limy obiad w Oazie Huacachina. Na zdjęciach wyjdzie pocztówkowo, w rzeczywistości to zaledwie kilka zielonych palm i małe brudne jeziorko na pustyni, przyciągające hipsterskich turystów, rozjeżdżających jeepami wydmy.4.Poranna przeprawa na lotnisko w Limie, skąd mieliśmy odlecieć na wschód kraju to droga przez mękę. 1,5 godziny przedzierania się przez korki plus tyle samo opóźnionego lotu. Zrobiło się nerwowo, choć to wszystko jest wliczone w plan wycieczki. Warto zaufać pilotowi, jeśli mówi, że zdążymy, to wie co mówi. Cusco rozpoczęliśmy od zwiedzania Coricanchy, która jest przykładem najwyższej jakości inkaskich murów. Warto przysłuchać się opowieściom przewodnika, który rozwieje wszelkie wątpliwości co do autentyczności budowli. Po krótkim spacerze wąskimi uliczkami Starego Miasta dotrzemy do głównego placu miasta zwanego Plaza de Armas. Po zwiedzeniu barokowej katedry, z której „wylewają” się świadectwa hiszpańskiej konkwisty będzie trochę czasu wolnego na indywidualne penetrowanie centrum Cusco. Warto wtedy skorzystać z kantorów czy bankomatu, bo podczas dalszego objazdu może być z tym problem. Kolacja to szwedzki stół z przebogatym wyborem dań. Warto spróbować dania przyrządzonego z mięsa alpaki, smakującego trochę jak wątróbka. Nie żałujmy sobie ryb, które zasmakują nawet tych, którzy od nich stronią. W peruwiańskiej kuchni najbardziej zaskakują przepyszne desery pełne soczystych owoców i cukru, który dodawany jest w ogromnych ilościach do wszystkiego… nawet do ciasta pizzy. Do uczty będzie nam przygrywać lokalna kapela folklorystyczna. Zdecydowanie warto „rzucić się” na ich płyty, bo w sprzedaży będą mieli tylko kilka sztuk, a chętnych będzie z kilku wycieczek biesiadujących w tym samym czasie.5.Po raz kolejny musieliśmy wstać wcześnie rano, ponieważ podróż do Machupicchu jest dosyć skomplikowana. Najpierw autobusem do Ollantaytambo (koleje peruwiańskie, ze względu na uciążliwość szlaku z Cusco, skróciły trasę), a dalej komfortowym pociągiem do miejscowości Machu Picchu (w trakcie przejazdu każdy z pasażerów otrzymuje małą, słodką przekąskę), skąd kolejnym autobusem pod samą bramę sanktuarium. W ruinach można się poruszać wyłącznie w jednym kierunku i pod żadnym pozorem nie wchodzić na ruiny, czego pilnują rozstawieni strażnicy. Sam byłem świadkiem jak już przy pierwszym punkcie widokowym cofnięto grupę anglojęzycznych, młodych chłopaków. Za przejście linki ograniczającej miejsce do robienia zdjęć zostali wyproszeni z kompleksu. Dla nich, podróż życia zakończyła się już na starcie. Zwiedzanie ruin, chociaż wiąże się z przemierzaniem wielu stromych schodów, nie jest aż tak wyczerpujące, ponieważ przebiega dość powoli, a całe zwiedzanie kompleksu zajmuje 3 godziny. Trzeba się tylko pilnować przewodnika, bo jest gdzie się zgubić. Już po wyjściu z kompleksu, podobnie jak na lotnisku w Nazca, jest możliwość wbicia sobie pieczątki do paszportu, potwierdzającej naszą wizytę w tym miejscu. Po powrocie do miasta czeka nas kolacja w jednej z lokalnych restauracji. Niestety znów trafiliśmy na grupę z wycieczki poszerzonej o Boliwię. Jeden szwedzki stół na łącznie około 50 osób. Długie kolejki wygłodniałych turystów. Niektórzy musieli obejść się smakiem. Duży minus dla organizatorów. 6.Do Sacsayhuaman dotarliśmy bardzo wcześnie rano, kiedy temperatura powietrza była naprawdę niska. Cały obiekt jest otwartą przestrzenią, co powoduje, że podczas godzinnego spaceru nie ma gdzie się skryć przed przenikliwym chłodem. Nastepny punkt programu, miejscowość Pisac, prezentuje się już w pełnym, południowym słońcu. Mamy godzinę na zakupy na lokalnym targowisku. Nie ma tłoku, wszystko można wytargować. Od 4 magnesów za 10 soli do ubrań z nibywełny alpaki za kilkadziesiąt soli. Autentyczności wyrobów nie sposób sprawdzić. Programowa pieczona świnka morska to głównie twarda skóra i łykowate kawałki mięsa raczej do godzinnego przeżuwania niż szybkiego poczęstunku. Więcej z tą potrawą zabawy niż kulinarnej korzyści i smaku. Najciekawszy w tym daniu był nieznany mi do tej pory gatunek ziemniaka, o grubej skórze i słodkawym smaku. Przelot do Limy, a tam ostatnia szansa na zrobienie peruwiańskich zakupów. Duży market spożywczy jest rzut beretem od hotelu. To właśnie tam warto się zaopatrzyć w herbatę z koką, kawę i inne produkty, które chcemy przewieźć do Polski. Ceny są zdecydowanie najniższe ze wszystkich dotychczasowych sklepów, które odwiedzaliśmy po drodze.7.Lima nie jest specjalnie urodziwa. Wyjątkiem jest historyczne centrum miasta, po którym odbyliśmy krótki spacer. Przyznam szczerze, że dziwne to uczucie przemierzać miasto stworzone niegdyś przez hiszpańskich oprawców. Tym bardziej, że kolonialne centrum wydaje się jakby oderwane od reszty miasta. Przechadzające się policyjne patrole, prawie puste ulice to naprawdę spory kontrast dla zatłoczonych ulic „prawdziwej” stolicy Peru. W planie spaceru bardzo ciekawy klasztor św. Franciszka z katakumbami, w których pochowano 75 tysięcy ciał, a czaszki i kości są widoczne dla zwiedzających. Przechodząc obok dworca kolejowego, skąd rozpoczyna się linia kolejowa zaprojektowana przez Ernesta Malinowskiego, warto poprosić przewodnika, by zszedł z nami na peron, z którego co jakiś czas odjeżdżają pociągi w Andy. Magiczne miejsce, oczami wyobraźni można zobaczyć jak stalowe potwory przemierzają jedną z najwyżej położonych linii kolejowych świata. Muzeum Larco, które zobaczymy już prawie na sam koniec, to perełka dla turystów, którzy na podsumowanie wycieczki przez zaginione cywilizacje Inków, niemal w pigułce dostają wiedzę o tym, co przez cały miniony tydzień widzieli. Bardzo sprawne, niezwykle sprawne zwiedzanie. Warto sobie zostawić trochę miejsca na kartach pamięci aparatów fotograficznych, bo naprawdę jest czemu pstrykać zdjęcia. Już w drodze na lotnisko jeszcze jednak atrakcja: zwiedzanie łodzi podwodnej. Do całości wycieczki, ta atrakcja pasuje jak pięść do oka. Samo muzeum jest kiczowate i odpustowe, ale niektórym bardzo się podobało. Na lotnisku ostatnia szansa na zakup pamiątek. Rzeczywiście te lotniskowe są najładniejsze, ale i najdroższe, niektóre nawet 4 razy droższe od tych z targowisk. Ale jeśli macie ochotę na rzeczywiście ładny brelok, magnes czy kubek, to poczekajcie na sklepy strefy wolnocłowej.8.Air France to nie KLM. Wskazana pigułka na sen.

    Maciej, Kraków - 15.05.2019

    256/260 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    Najważniejsze atrakcje Peru

    Fajna wycieczka, którą można polecić każdemu kto chce zobaczyć Machu Picchu i Nazca

    LB - 16.04.2022

    8/8 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    Wycieczka spełniła oczekiwania

    Program bardzo ciekawy - dużo atrakcji, dużo podróży i czeste wstawanie o 2-4 w nocy. Dla mnie było super. Przewodnicy zdecydowanie za mało opowidali o kraju, obyczajach i kulturze. Oczekiwałem większej wiedzy niż tylko omówienie zwiedzanych atrakcji. Zakwaterowanie w Limie i Cusco na odpowiednim standardzie tylko daleko do centrum - to można poprawić. Mała grupa (15 osób) zdecydowanie na plus - łatwiejsza organizacja i dobra punktualnosc.

    Dariusz - 13.05.2024  | Termin pobytu: maj 2024

    5/5 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem