Opinie klientów o Afryka od kuchni

5.5 /6
21 
opinii
Intensywność programu
4.6
Pilot
5.6
Program wycieczki
5.5
Transport
5.3
Wyżywienie
5.1
Zakwaterowanie
4.9
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

Piotrek z Rzeszowa 14.01.2020

Afryka od kuchni 03.01.2020 - 11.01.2020

Wycieczka jest świetnym pomysłem dla wszystkich, którzy nie mieli kontaktu z "Czarną Afryką" a chcieli by to zmienić i poznać miejscową kulturę i mentalność ludzi tam żyjących. Program wyprawy był w miarę przemyślany, bez pośpiechu, bez nerwów i stresu. Na wszystko był czas, można było spokojnie zjeść, wyspać się, odpocząć a jednocześnie było co zwiedzać i zobaczyć. Oba hotele ładne w miarę czyste z Wi-Fi i Ciepłą wodą. Lodówka i TV też się znalazły. Przewodnicy byli wspaniali. Zarówno Pani Małgorzata jak i Mbake robili genialną robotę.

6.0/6

Anna, Gliwice 18.02.2024
Termin pobytu: styczeń 2024

Niezwykła podróż do urokliwej Gambii i Senegalu

Dzień 1 Pierwszym etapem niezwykłej podróży do urokliwej Gambi było zwiedzanie stolicy kraju Banjul i czwartego pod względem wielkości miasta w Gambii. Miasto wygląda raczej biednie i nie ma tu jakiś reprezentacyjnych budowli. Jednym z symboli miasta jest łuk Arch 22 zbudowany w 1996 roku dla uczczenia zamachu stanu z 22 lipca 1994. Wchodzimy na taras widokowy skąd rozpościera się panorama Banjulu od rzeki Gambia po Ocean Atlantycki. Dalej udaje się na Albert Market największy targ uliczny w Bandżulu - klimatyczne miejsce, odwiedzane nie tylko przez turystów, ale także lokalną społeczność. Największą atrakcją dzisiejszego dnia jest przejazd do Kachikally Crocodile Pool znajdującym się w niewielkim Bakau, miasteczku położonym ok. 16 km od Bandżul gdzie znajduje się jeziorko, w którym mieszka ponad 100 krokodyli. Święty Basen Krokodyli Kachikally to miejsce gdzie Gambijczycy przybywają modlić się o błogosławieństwo dla siebie i bliskich. Wierzą oni, że to miejsce ma uzdrawiającą moc. Dzień kończę relaksem nad oceanem, delektując się jednocześnie wyjątkowym sokiem z baobabu. Dzień 2 Dzień rozpoczyna śniadanie, które jest tylko przedsmakiem zaplanowanej na dziś kulinarnej przygody. Po krótkiej podróży docieram na warsztaty kulinarne kuchni gambijskiej, podczas których biorę udział w przygotowaniu jednego z najpopularniejszych dań gambijski domody - danie z plemienia kuchni Mandinka. Domo oznacza jedzenie, a da – gulasz. Potrawka na bazie masła orzechowego, pomidorów, cebuli i innych warzyw, z kawałkami jagnięciny, wołowiny, kurczaka lub ryby. Podawana z ryżem. Aby lepiej poczuć klimat gambijskiej kuchni zmieniam swój europejski strój na lokalny. Domoda udała się znakomite i dodała sił do kolejnych wyzwań dzisiejszego dnia. W dalszej kolejności kieruje się do wioski rybackiej Tanji, gdzie przyglądam się codziennemu życiu rybaków i ich rodzin, których egzystencja zależna jest od połowów. Wracający z połowu rybacy, którzy wyciągają na brzeg sieci, zwykle pełne ryb, na miejscu segregowanych i często także patroszonych przez kobiety, sprzedawanych „na pniu”. To bajecznie kolorowy, ciekawy widok i świetna okazja, by obserwować zwyczajne życie Gambijczyków. Piękne łodzie rybackie i stroje mieszkańców Tanji w nieskończonej palecie barw kuszą aby podejść bliżej. Wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się być piękne i takie jest, ale choć jedno przyjemne dla oka, to drugie drażniące dla nosa. Dobrze, że moja ciekawość jest silniejsza od tego zapachu, choć z każdą minutą odczuwam jego ciężar i lepkość. Miejsce to pobudza do przemyśleń. Przechodzę, obserwuję i nie przeszkadzam, bo biały tu będzie tylko na chwilę, a dla nich tu toczy się całe życie. Jadę dalej na południe wzdłuż wybrzeża Sanyang Beach, gdzie zatrzymuje się na plaży Paradise Beach, by późnym popołudniem zobaczyć tradycyjne zapasy w Afryce Zachodniej. W jednym rogu tradycyjni perkusiści wybijają hipnotyzujący rytm. Spiker przywołuje pierwszych dwóch walczących. Są młodzi, chudzi, wyraźnie zdenerwowani. Ubrani są jedynie w majtki. Każdy z nich ochlapuje się wodą Był to prawdziwy spektakl. Dzisiejszy dzień mocno zapisze się w mojej pamięci..... Dzień 3 Dziś zapowiada się długa podróż do sąsiadującego z Gambią - Senegalu, który kusi wieloma atrakcjami. Pogoda z najwyższej półki, bo chociaż zima, to temperatura tu powyżej 30 stopni. Początkowo droga mija dość szybko. Granica pojawia się nie wiadomo skąd. Kontrola na granicy przebiega sprawnie. Po 8 godzinach dalsza droga zaczyna się ciągnąć. Na oparach po 13 godzinach docieram do miejscowości Saly oddalonej o 90 km od Dakaru. Miasto dziś pełne emocji, ze względu na mecz Senegalu z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Senegalczycy ubrani w barwy drużyny, ulice przystrojone, a w lokalnych restauracjach i pubach ludzie bawią się kibicujac Senegalowi. Zapowiada się dobry czas w Senegalu. Dzień 4 Senegal Afrykańskie parki narodowe pełne dzikich zwierząt, które można podpatrywać w ich naturalnym środowisku, są jedna z największych atrakcji na tym kontynencie i bez wątpienia warte są pobudki o świtaniu. Wyruszam dziś na senegalskie safari. Rezerwat Bandia, znajduje się około 70 km od Dakaru, jest niewielki w porównaniu do innych rezerwatów. 3500 hektarów, pokrytych klasyczną afrykańską sawanną, zamieszkują głównie niedrapieżne zwierzęta charakterystyczne dla tych terenów: żyrafy, nosorożce, różne odmiany antylop, zebry, małpy, bawoły, przeróżne ptaki, wielkie strusie, guśce i inne. Drapieżniki w parku reprezentują leniwe krokodyle i hieny, które jako jedyne oddzielone są ogrodzeniem. Udało się podpatrzeć wszystkie wymienione wyżej zwierzaki. Na terenie rezerwatu zachwyca takze roślinność i kolory sawanny. Powszechne tu baobaby, symbole Senegalu, robią niesamowite, majestatyczne wrażenie. W styczniu prawie nie mają liści, które gubią, żeby nie wydatkować energii i nagromadzonej wody. Najbliższe deszcze pojawią się tutaj dopiero w okolicach lipca. Zaletą Rezerwatu Bandia jest to, że w jednym miejscu, bez przemierzania ogromnych odległości można dotknąć afrykańskiej flory i fauny. Dzień 5 Senegal Z samego rana budzą mnie modlitewne śpiewy dochodzące z pobliskiego meczetu. Jest godzina 5 - wyjeżdżam do Dakaru, ale nie zatrzymuję się w nim na długo, gdyż najważniejszym punktem dzisiejszego dnia jest wyprawa na wyspę Goree. Ta wyspa, zwana niegdyś James Island, wpisana obecnie do światowego dziedzictwa ludzkości UNESCO, była przez wieki areną strasznych wydarzeń. To tu w czasach niewolnictwa, czyli od XVI do XVII wieku, a nawet częściowo do połowy wieku XIX funkcjonował fort, który był główną bazą wywozu niewolników z centralnej Afryki. Od czasów odkryć Kolumba coraz bardziej rozwijał się popyt na bezpłatna siłę roboczą do powstających na nowo kolonizowanym lądzie plantacji. Ten popyt generował masowe wyłapywanie mieszkańców afrykańskich wiosek (najczęściej dokonywali tego członkowie wrogiego plemienia), przeganianie ich przez kontynent na wybrzeże celem załadowania na statki, przewożące Afrykańczyków do Nowego Świata w ramach handlu transsaharyjskiego. Ten wspaniały, ale haniebny interes trwał przez trzysta kilkadziesiąt lat oficjalnie, a potem nielegalnie. Gorée jest niewielką wysepką o zaledwie dziewięciuset metrach długości i trzystu metrach szerokości. Na wyspę płynę statkiem zaledwie 20 minut.. Pierwsze kroki po opuszczeniu statku kieruję Domu Niewolników, który jest jednym z najważniejszych historycznych miejsc. To budynek, w którym przetrzymywano niewolników przed ich transportem. W Maison des Esclaves można zobaczyć ciasne pomieszczenia, gdzie niewolnicy byli trzymani w okropnych warunkach. W muzeum znajdują się również eksponaty związane z historią niewolnictwa, takie jak łańcuchy, narzędzia tortur, a także dokumenty dotyczące handlu niewolnikami. Miejsce to przypomina o okrucieństwach i cierpieniach związanych z niewolnictwem. Mocnym punktem są drzwi nazywane drzwiami, zza których nie ma powrotu symbolizujące moment, w którym stopy niewolnika po raz ostatni dotykały afrykańskiej ziemi. Wyspa Gore słynie także z malowniczej scenerii, gdzie zasiedlają ją liczni artyści, szczególnie malarze. Miejscowi pokazują, jak tworzą na deskach obrazy z piasku o różnych kolorach, pochodzącego z kilku miejsc w Afryce. Gorée w ogóle słynie z lokalnego rękodzieła. Dzisiaj Gorée zamieszkuje około tysiąca pięciuset mieszkańców. Wędrując po okolicy, podglądam ich codzienne życie. Nie wszyscy są stąd – część z nich wraca do Dakaru tym samym promem, co ja. Statek odbija od brzegu urokliwej wyspy o bolesnej historii, by po pół godzinie przybić do portu w Dakarze. Wizyta na wyspie jest dla mnie jednym z najważniejszych doświadczeń podróży po Senegalu. Dzień 6 Senegal -Gambia Wyjeżdżam bardzo wcześnie... dzisiejszy dzień będzie typowo przejazdowy... wracam do Gambii, do miejscowości Kerr Sering. Do przejechania mam ponad 300 km więc jak na senegalskie warunki drogowe powinno to zająć jakieś 10 godzin... Przejeżdżając przez różne miejscowości podglądam życie Afrykańczyków. Droga minęła bardzo szybko i przyjemnie. Dzień 7 Wczorajszy wieczór zakończony w rytmie afrykańskich bitów w towarzystwie ludzi pozytywnie zakręconych 🤩 Rano wspólne śniadanie, następnie krótki chill out na basenie i pożegnanie. Przedłużam pobyt w Gambii o tydzień by nabrać energii do realizacji kolejnych etapów podróży. Odpoczywam dziś nad Oceanem 🌊, a kolacja w towarzystwie grillowanych krewetek 🍤🦐

6.0/6

JELENA, --- 11.12.2023
Termin pobytu: listopad 2023

oryginalna podróż

ciekawy i łatwy program wycieczek, podczas takich wycieczek rozumiesz, jak dobrze żyjemy :) Nie było to zaplanowane w programie, ale dziękuję Kamilu (naszemu pilotu) ​​wybraliśmy się na wycieczkę do rezerwatu lwów, było wspaniale!!!

6.0/6

Aleksandra, Białystok 26.01.2020

Cudowna podróż poślubna i najlepszy urlop w życiu!

Wycieczka Afryka od kuchni to cudowna kompozycja łącząca smaki, zapachy, ludzi i odrobinę lenistwa. Pierwszego dnia przyjechaliśmy do Banjulu, tam czekała już na nas najlepsza pilotka na świecie - Małgosia Rucińska. Wszystko było zorganizowane i przygotowane, bez zbędnego chaosu. Następnego dnia pojechaliśmy do Katchikali gdzie poznaliśmy trochę historii Gambii, dowiedzieliśmy się co to jest juju (dżudżu), a także głaskaliśmy krokodyle. Naszej grupie trafił się krokodyl albinos, więc wrażenia były podwójnie wyjątkowe. W trakcie pobytu odwiedzaliśmy lokalne restauracje, gdzie mogliśmy spróbować prawdziwych gambijskich potraw. Wspaniałą atrakcją była wizyta u Idy, gdzie przebieraliśmy się w tradycyjne stroje - bubu - a także uczyliśmy się jak przygotować kurczaka w sosie yassa i rybę z domodą, czyli w sosie z orzeszków ziemnych. W trakcie objazdu towarzyszyli nam Mbake-przewodnik lokalny oraz Ibrahima - kierowca. Byli bardzo uprzejmi, zawsze uśmiechnięci i troszkę mówili po polsku (tak powstało hasło wyjazdu: "nie ma problemu, nie ma stresu, african experience"). Ciekawym doświadczeniem była przeprawa promowa wraz z lokalną ludnością. Często spotykaliśmy zainteresowane nami dzieci, choć i starsze pokolenia chętnie pytały skąd jesteśmy, czy to nasza pierwsza wizyta w Gambii oraz o nasze wrażenia z pobytu. W trakcie przejazdu z Gambii do Senegalu zajechaliśmy do szkoły, gdzie przywitano nas z radością. To było wspaniałe przeżycie. W Senegalu czekała na nas kolejna atrakcja, dla chętnych :) - był to spacer z lwami. Nie wszyscy zdecydowali się na tą atrakcję, niemniej fajnie, że mogliśmy wziąć w niej udział, ponieważ nie była w pierwotnym planie wycieczki, a przyniosła wiele pozytywnych wrażeń - i wspaniałe zdjęcia! Niezwykle ważnym punktem naszej wycieczki była wyspa Goree, wyspa niewolników. Gosia, pilot wycieczki, wprowadziła nas w przykrą historię tego pięknego, ale smutnego miejsca. Było o czym rozmyślać podczas spacerów po kolorowych uliczkach wyspy. W Senegalu pilotka sprawiła nam niespodziankę :) Ponieważ wycieczka była naszą podróżą poślubną, w pokoju czekały na nas kwiaty oraz wino, a w trakcie kolacji zgasło światło... i kelner przyniósł "tort weselny" z naszym nazwiskiem. To była wyjątkowa chwila :). Odwiedziliśmy także safari - był to rezerwat Bandia gdzie można zobaczyć żyrafy, bawoły, nosorożca, różne gatunki antylop, guźce i mnóstwo ptaków. Gambia i Senegal to kraje, w których się zakochaliśmy. Dzięki ogromnej wiedzy Małgosi poznaliśmy także kontekst historyczny oraz problemy, z którymi na co dzień mierzą się mieszkańcy tych krajów. Jedno jest pewne - tak uśmiechniętych ludzi nie znajdziecie nigdzie na świecie. Ich radość wymalowana jest na twarzach, są uprzejmi, bardzo zainteresowani :) i przyjacielscy. Na pewno kiedyś jeszcze tam wrócimy!
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem