5.5/6
Objazdowa podróż po Tajlandii -nazwana "Basniowa Tajlandia" której pełną paletą zmysłów doświadczylismy w okresie od 19 lutego do 5 marca 2024 roku była jedną z najwspanialszych przygód w naszym życiu. Przemierzajac ten niezwykły indochinski kraj drogami:lądowa i wodną - ponad 2 tysiące kilometrów - poznaliśmy jego przeuroczy krajobraz, wspaniałą wielowiekowa kulturę, radosnych, przyjaznych Tajow z ich religia, klimatem, zwyczajami i kuchnią. Podróż była perfekcyjnie przygotowana w każdym jej aspekcie począwszy od Osoby uroczej, przyjaznej, zawsze gotowej do niesienia pomocy, absolutnie merytorycznie przygotowanej przewodniczki - Pani Agnieszki (najlepsza z jaką kiedykolwiek mieliśmy do czynienia - przewodniczka Skarb), po mnogie formy transportu, różnorakie atrakcje wraz z hotelami w zadowalającym standardzie. Odwiedzić stary i nowoczesny, wielomilionowy Bangkok, królewskie, święte miasta, złoty trójkąt, najwyższy szczyt Tajlandii - Doi Inthanon, wyspę Ko Chang z małpami na balkonie, przytulić urocze słonie i zapomnieć o realu w ultra rozrywkowym mieście Pattaya to jest coś. Jeszcze raz dziękujemy firmie Rainbow za umożliwienie nam przeżycia tak wspaniałych chwil w tym niezwykłym azjatyckim kraju. Wszystkim spragnionym niezapomnianych wrażeń na wielu poziomach z całego serca polecamy "Fairytale land - Thailand ". Bożena i Dariusz Dąbkowie z Przemyśla
Bożena, Przemysl - 22.03.2024 | Termin pobytu: luty 2024
4/4 uznało opinię za pomocną
5.5/6
Ciekawy program, dobrze rozplanowany - nie było gonitwy chociaż miejsc do zwiedzania dużo. Dobre hotele z basenami (ręczniki basenowe i leżaki w cenie) i śniadaniami. Kolacje lub lunche zapewnione. Bogate świątynie chociaż też kontakt z naturą (wodospady, trekking czy przygoda ze słoniami). Pomimo wcześniejszych opinii warto wziąć buty do kąpieli (pływania) bo w niektórych miejscach jest kamienisto. Jedzenie głównie w stylu tajskim lecz nie za ostre - przyprawy w formie np. sosów dostępne obok tak że można się "doprawić". W naszym przypadku na wyraźną pochwalę zasługuje rezydentka-przewodniczka Pani Paulina, która organizowała wszystko punktualnie z dużą troską o podróżujących a poza tym raczyła nas dużą ilością ciekawych informacji - elokwencja połączona z erudycją. Ostatnia część wypoczynkowa w dobrym hotelu nad morzem z dwoma basenami - przed hotelem i na trzecim piętrze, duże pokoje - najładniejsze w "skrzydle" z bardzo dobrym jedzeniem. Serwis bagażowy jak i kierowcy autokaru spisywali się na medal. Polecamy.
BOGUSLAW MIROSLAW, warszawa - 22.03.2025 | Termin pobytu: marzec 2025
1/1 uznało opinię za pomocną
5.5/6
Wycieczka była bardzo dobrze zorganizowana. Mieliśmy dodatkowe posiłki, mimo że nie było ich w programie. Do hoteli też nie mam uwag. Jedynie do czego mogę się przyczepić to do polskiego przewodnika, który miałam wrażenie był, bo musiał być, a nie koniecznie chciało mu się oraz szkoda, że tak piękne świątyni są poza programem tylko jako dodatkowe wycieczki.
ANETTA, Koszalin - 27.11.2023 | Termin pobytu: listopad 2023
1/3 uznało opinię za pomocną
5.5/6
Tajlandia była na mojej liście marzeń już od dawna. Jakoś tak się wręcz utarło w mojej głowie, że być w Azji, a nie być w Tajlandii, to tak, jakby nie być w Azji. Mogę w końcu powiedzieć, że byłem i mimo, że nie była to moja pierwsza wizyta na tym kontynencie, to widziałem wiele dla mnie nowego, aczkolwiek trochę moje wyobrażenia się rozminęły ze stanem faktycznym. Lądowanie w Bangkoku było o tyle ciekawe, że nie wiadomo nawet kiedy wylecieliśmy z chmur prosto w smog, a następnie byliśmy już na płycie lotniska. Później aż tak źle nie było, ale widoczność pozostawała niestety kiepska przez całą wycieczkę. Nie wiem jak często taka sytuacja się zdarza. Możliwe, że znaczenie ma tu pora roku (my byliśmy przed porą deszczową). Piękna na ziemi na szczęście nie brakowało. Stolica na początku może przytłoczyć. Sam nie jestem zresztą fanem wielkich metropolii, zazwyczaj szukam spokojniejszych miejsc, ale Bangkok ma swój unikalny charakter. Zwłaszcza nocą. Polecam wybrać się wieczorem na obrotową platformę widokową w Baiyoke Sky Hotel. Płacimy 400 THB, wjeżdżamy windą na ostatnie piętro, gdzie gwar miasta ucicha, a my obserwujemy fascynujący widok. W cenie biletu mamy też drinka w barze. W ciągu dnia natomiast warto przejść się (lub podjechać tuk tukiem) do parku Lumpini, gdzie niczym koty, wesoło hasają (o ile można tak o nich powiedzieć) wielkie warany. Jest to dość spory obszar terenów zielonych z miejscami rekreacyjnymi oraz akwenami. Od drugiego dnia zaczyna się “maraton świątynny”. Tak, to prawda, świątyń naoglądamy się naprawdę dużo, ale raz, że jest to zgodne z programem, a dwa, zobaczyć je naprawdę warto. Każda jest trochę inna, ale jednocześnie zachwycająca. No, może poza tą w Phitsanulok, która akurat niezbyt się wyróżniała na tle reszty. Muszę przyznać jednak, że faktycznie przydałoby się ciut więcej różnorodności. Może nie na tle atrakcji, ale zwiedzanych obszarów. Bardzo często jesteśmy na terenach mocno zurbanizowanych, nawet jak płyniemy łódką, zwiedzamy piękną światynię, to tak naprawdę jesteśmy w jakimś mieście. Dobrze chociaż, że są fakultety, na których mamy okazję poobcować z naturą (Park Narodowy Doi Inthanon lub schronisko dla słoni). Szkoda, że możemy zdecydować się tylko na jedną opcję, gdyż organizowane są tego samego dnia. My wybraliśmy park narodowy i nie żałujemy. Polecam szczególnie miłośnikom malowniczych wodospadów. Na pewno różnorodność mamy zapewnioną dla odmiany pod względem środków transportu. Łodzie duże, małe, przejazd pociągiem, rejs na tratwie, jazda jeepami, songthaew’ami, przejażdżka na rowerze, oczywiście autokar i jak ktoś ma ochotę, również tuk tuk. Nie mogę też wspomnieć o fantastycznej kuchni. Dla samych smaków Tajlandii trzeba się tam pojawić. Nie ma co się nad tym rozwodzić, jedzenie jest po prostu obłędne. Poza oczywistym Pad Thai, czy Som Tam, warto również spróbować zupy Tom Kha Gai, przepysznych owoców i smoothie, a jak ktoś lubi na słodko, to koniecznie mango z kleistym ryżem. To tylko kilka przykładów, ale warto próbować wszystkiego, co wygląda dobrze, a raczej zawodu nie będzie. Przewodnik Alan, którego mieliśmy, jest bardzo sympatyczny i kompetentny. Organizacyjnie niewiele jest do zarzucenia. Właściwie tylko ten Phitsanulok był taki felerny, bo oprócz słabszej świątyni, to mimo iż kolacji tego dnia nie mieliśmy zapewnionej, to na mieście jakoś niespecjalnie (o dziwo) było co zjeść. Okolica wydawała się wręcz opustoszała. Podsumowując, wycieczka bardzo udana i pouczająca. Dowiedzieliśmy się wiele o Tajlandii, o kulturze i mieszkańcach. Nie da się ukryć jednak, że ta magia, z którą kojarzy nam się Azja, gdzieś powolutku zanika przez tempo zmian. Widać to przykładowo po takim targu wodnym, gdzie wyobrażamy sobie jak klimatyczne to musiało być miejsce, zanim pojawiły się łodzie motorowe i tłumy turystów. Na szczęście jeszcze trochę tej magii zostało i póki nie zniknie, pozostanie atrakcją samą w sobie. My natomiast bogatsi o doświadczenia, zacznijmy również korzystać z takich atrakcji bardziej świadomie.
Tomasz - 07.09.2023
25/26 uznało opinię za pomocną