Opinie o Baśniowa Tajlandia

5.6/6 (905 opinii)

5.6/6
905 opinii
Intensywność programu
5.0
Pilot
5.5
Program wycieczki
5.5
Transport
5.6
Wyżywienie
5.4
Zakwaterowanie
5.3
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 5.0/6

    Baśniowa Tajlandia

    Wycieczka przygotowana perfekcyjnie, ale jak dla mnie i wielu innych uczestników zbyt męcząca. Zobaczyliśmy bardzo dużo w krótkim czasie ,ale wszystko było bardzo napięte i nie było chwili na odpoczynek, więc trudno było czerpać przyjemność .Bywało, że jeżeli nie opuszczaliśmy w danym dniu holelu niektórzy rezygnowali ze zwiedzania, żeby po śniadaniu wrócić do łóżka i się wyspać. Duża grupa jest też ryzykowna. W naszej grupie panowała grypa, która szybko opanowała wielu uczestników. Ja wyszłam na tym najgorzej, powikłania leczę już w Polsce antybiotykami. Pilot Bartek bardzo dobrze przygotowany z dużą wiedzą, pasją i zaangażowaniem oprowadzał nas po urokliwej Tajlandii.

    Ula - 04.01.2019

    7/12 uznało opinię za pomocną

  • 5.0/6

    Jestem usatysfakcjonowana wycieczką Baśniową Tajlandia

    Obraz Syjamu dawnych stolic i wpływów kambodżańskich, birmańskich. Złoty Budda w tych pięknych i ciekawych Świątyniach, czy nowy wizerunek kompleksu Wheite Temple wręcz mnie urzekł ale ograniczenie czasowe nie dało możliwości wszędzie zajrzeć. Przemieszczania się wodnymi szlakami i obserwacja kultury i handlu, oczywiście przyrody super. Bardzo podobała mi się kolejowa przejażdżka nocnym pociągiem i ich usprawnienia godne polecenia PKP. Zastrzeżenia budziły wycieczki fakultatywne szczególnie Sanktuarium słoni gdzie cena 3200 THB czy Rewia Transwescytów uległa zmianie? Jako emerytka poczułam się mocno naciągnięta gdyż lokalne biura oferowałymin 3× krotnie mniejszą opłatę a zakres atrakcji ten sam. Wcześniej wybrałam wycieczkę Doi Inthanon ze zdobyciem najwyższego szczytu i trekking po dżungli. Mając świadomość moich kosztów a ile inne osoby zapłaciły to jest mi przykro, że emerytka która musiała z ołówkiem w ręku zaplanować taki wyjazd ,,przepłaciła,, zamiast cieszyć się wszystkimi atrakcjami.

    Helena, Piła - 31.12.2023  | Termin pobytu: grudzień 2023

    14/16 uznało opinię za pomocną

  • 5.0/6

    Baśniowa Tajlandia

    Korzystniej byłoby gdyby był tylko 1 autokar.

    ROMA MARIA, BYDGOSZCZ - 12.02.2020

    1/1 uznało opinię za pomocną

  • 5.0/6

    Baśń zalana betonem

    Ogólne wrażenie – wspaniała wycieczka, dobrze zorganizowana (pomimo braku czasu na samodzielne zwiedzanie najpiękniejszych zabytków). Najsłabszą częścią był pobyt w Pattayi (dlatego tylko 5*). Pilot (Karol Sz.) – znakomity organizator, potrafił zdyscyplinować grupę i zawsze znalazł czas na dodatkowe króciutkie atrakcje. Bardzo interesująco opowiadał o kulturze, o codziennym życiu i o historii Tajlandii. Wielkie brawa! Szkoda tylko, że zbyt często usiłował z polszczyzny stworzyć język pidżynowy. Tajski pilot („Joe”) też dobrze wykonywał swoją pracę i ładnie opowiadał (po angielsku) o odwiedzanych atrakcjach. Autokar dobry, prowadzony bezpiecznie. Tajlandia to dżungla poprzecinana betonem dróg. Tajowie nie chodzą – jeżdżą wszędzie jak Amerykanie, dlatego wąziutkie chodniki są najeżone różnymi przeszkodami (duże dziury, słupy, 40-cm krawężniki, itp.); przejścia dla pieszych służą jako parkingi a okazjonalni piesi, nawet przechodząc na zielonym świetle, tylko przeszkadzają pojazdom.Poza pięknymi świątyniami nie ma interesującej architektury a i przyroda widziana w czasie objazdu była średnio nieciekawa. Bezguście i brak dbałości o wygląd zabudowań: Pod plątaniną kabli wszędzie stoją, wśród plastikowych śmieci, obleśne budy dodatkowo zeszpecone ohydnymi banerami – zupełnie jak w Polsce „C”. Wyżywienie – na objeździe dobre, w Pattayi (hotel A-One Star – miniaturowy lecz czysty pokój) kiepskie (tylko omlet i cała masa przesłodzonych amerykańskich produktów żywnościopodobnych). Poza tym jedliśmy w mieście, w garkuchniach i chińskich knajpkach, czasem nie wiedząc, co jemy – wszystko było pyszne i nie mieliśmy jakichkolwiek problemów trawiennych. Wspaniałe świeże owoce!!! Ogólnie tanio; piwo było najdroższym dodatkiem (80-160 bahtów za butelkę 630 ml). Piwo w sklepach dostępne po około 60 bahtów (uwaga: zakaz sprzedaży alkoholu 14:00-17:00 i 0:00-11:00). Wina są drogie (w sklepach od 300 bahtów za butelkę). Wodę mają bromowaną, więc kupowaliśmy taką bez niepożądanego dodatku (19 THB / 1,5 l). Nie wiem, co sądzić o niektórych uczestnikach wycieczki, którzy chwalili się obiadami u Maków Donaldów, zakupami kubłów smażonych kuraków i popijających wyrób piwopodobny Heinekena... (Ale i tak zdecydowanie najgorsze i najdroższe „jedzenie” serwował Lot – wstydziliby się. Chyba najlepiej wziąć własne kanapki do samolotu.) Tajowie (poza Pattayą) wydają się mili, przyjaźni i pomocni. Wszędzie czuliśmy się bezpiecznie. Bezpańskie psy zwykle leżą na chodnikach i nie są zainteresowane nawet własnymi pchłami.Pamiątki trzeba kupować gdy się pojawią a nie czekać na ostatnią chwilę. Na targach (poza Pattayą) trzeba się targować – ceny zakupu są o 30-50% niższe niż początkowe.Długie spodnie (spódnice) i koszule z rękawami do łokci są konieczne aby wejść do świątyń. Poza tym – ma sens chronienie ciała przed słońcem i wbrew pierwszemu wrażeniu jest w długiej odzieży troszkę chłodniej. W świątyniach wolno fotografować (poza dwoma wyjątkami w czasie wycieczki), ale trzeba usiąść po tajsku. Opis wycieczki:Bangkok – betonowa hałaśliwa bezdrzewna dżungla poprzecinana 5 pasmowymi ulicami, z praktycznie bezludnymi chodnikami częściowo pozastawianymi wszechobecnymi skuterami. Piękne świątynie. Wspaniały chiński targ z różnymi różnościami. Tajska zima zaatakowała wszystkich wściekłym upałem natychmiast po przylocie, więc dobrą opcją dla Rainbow byłoby zostawienie zwiedzania Bangkoku na koniec wycieczki, gdy już wszyscy się trochę przyzwyczają do 35 stopni i tropikalnego słońca przyćmionego wilgotnością.Pływający targ Damnoen Saduak – świetny, zdecydowanie za mało czasu. Kanchanaburi i rzeka Kwai – całkiem nieciekawe i uważam, że zamiast tego powinna być wycieczka do parków narodowych.Ruiny Ayutthayi i Sukkothai – przepiękne parki archeologiczne, bardzo brakowało czasu na samodzielne zwiedzanie. (W Sukkothai zwiedzanie na rowerach – uwaga przy wyborze pojazdu, bo mój jechał dobrze ale gorzej było z hamowaniem.)Pittsanulok – najgorszy hotel (mysz spokojnie biegająca po pokoju spowodowała piski jednej z uczestniczek wycieczki; raczej niesmaczna obiadokolacja) dosyć daleko od centrum miasteczka, świątynia niezbyt interesująca.Chiang Rai – nocleg w luksusowym resorcie daleko od miasta, chłodno w nocy. Zamiast wycieczki do Birmy, zwiedziliśmy Mae Sai – spacer ok. 1,5 km po długich schodach z wężami Naga na wzgórze z ogromnym posągiem Buddy, skąd można podziwiać widok na Birmę. U podnóża wzgórza rozłożona jest świątynia z relikwiami Buddy i nawet niewielką jaskinią. Targ w Mae Sai wydawał się raczej nieciekawy, ale w miasteczku jest sporo sklepów z jadeitem. Za mało czasu, przydałaby się dodatkowe 1,5 h i lunch. Po Mae Sai była wycieczka łódką po Mekongu i odwiedziny na targu w Laosie, gdzie można było degustować interesujące tradycyjne alkohole. Ceny na targu niższe niż w Tajlandii. Wizyta w żywym skansenie plemion górskich była dosyć ciekawa pomimo skansenowej szmiry.W drodze do Chiang Mai odwiedziliśmy Białą Świątynię (Wat Rong Khun), najwyraźniej zbudowaną pod wpływem architektury Gaudiego. Jak zwykle za mało czasu na spokojne oglądnięcie.Manufaktura biżuterii koło Chiang Mai raczej nieciekawa, ale – jest to miejsce aby kupić wysokiej klasy kamienie szlachetne w ładnych oprawach i dobrych cenach (od razu załatwiają zwrot podatku dla turystów). Manufaktura parasoli – malarze w kilka minut za 100-200 bahtów ładnie udekorują dowolny przedmiot (podobno jest to trwałe; na etui do telefonu nie widać żadnych śladów zużycia po 3 tygodniach). Manufaktura jedwabiu – interesujący proces i sklep z jedwabiami i kaszmirami dosyć drogimi (ale nawet laik może poczuć w ręku różnicę pomiędzy ich jedwabiami a taniochą sprzedawaną na targach).Chiang Mai – cztery świątynie, każda inna i każda inna niż poprzednio odwiedzane. Nocny targ oddalony o około 5 km od hotelu, ale był warty zwiedzenia. Szkoła słoni – jedna z większych atrakcji wycieczki. Wspaniała była cisza i przebłyski niezniszczonej przez człowieka przyrody w czasie spływu tratwami.Podróż pociągiem nocnym do Bangkoku – nie byłoby źle gdyby ten „specjalny ekspres” nie zatrzymywał się co chwilę, gdyby można było w nim napić się piwa i gdyby nie był nawiedzony przez karaluchy. Leżanka na parterze, oddzielona zasłonką od korytarza jest dosyć szeroka, ale cokolwiek za krótka dla osób słusznego wzrostu.Pattaya – na koniec zdecydowanie najgorsza część wycieczki (i nie ma alternatywy jeśli ktoś nie chce leżakować przez 5 dni). Pattaya powstała dzięki amerykańskiemu żołdactwu, przyjmując najgorsze wzorce jankeskich nizin społecznych i nie zmieniła swojego charakteru. Hałas niemożliwy i szmira kompletna. Miasto zalane jest przez hałaśliwą angielską tłuszczę, głośnych Chińczyków, masę osobników niemieckojęzycznych i najkulturalniej wśród nich zachowujących się Rosjan. Prostytutki rozstawione co metr lub gęściej usiłują naganiać klientów do barów przepełnionych wściekłym jazgotem. Na plaży śmieci i przebiegające pomiędzy nimi szczury.Rewia transwestytów Alcazar – niesamowite, co medycyna plastyczna potrafi zrobić. Spektakl jest interesujący jako ciekawostka, ale artyści są tylko amatorami. Mimo wszystko polecamy. Za 1000 bahtów, Rainbow zarezerwował miejsca w pierwszych rzędach.Wycieczka na Ko Larn (we własnym zakresie) – za 30 bahtów można popłynąć promem (odjazdy co godzinę, płynie się 40 minut) i za kolejne 30 dojechać pick-upem na plażę (alternatywą jest 2 km spacer po mocno zaśmieconej drodze). Plaża Samae – ładna, czysta i cicha, leżaki (30 THB) są obsługiwane przez knajpkę z dość smacznym i niezbyt drogim jedzeniem, jak na lokalizację. Są prysznice (50 THB) i toalety (10 THB) średnio czyste.Masaż tajski (dostępny wszędzie po około 200 bahtów za godzinę) – rozciąganie i uciskanie wszystkich mięśni: trochę bolesne, ale potem człowiek czuje się dobrze. Polecamy też włożenie nóg na peeling rybkowy.

    Iwona i Tomek - 12.01.2016

    17/17 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem