5.6/6 (949 opinii)
4.5/6
Dużą atrakcją są wycieczki fakultatywne. Polecam wg upodobań. Hotele na objeździe spoko - czysto, jedzenie też o.k. a czasem wręcz wyśmienite. Pani Agnieszka bardzo miła i pomocna.
4.5/6
Wycieczka dobrze zorganizowana aczkolwiek czas mógłby być lepiej wykorzystany. Za dużo świątyń a za mało przyrody.
4.5/6
Byliśmy w grudniu na wspaniałej objazdówce po Tajlandii. Wielkie podziękowania dla przewodniczek polskiej Patrycji i tajskiej Jey. Pani Patrycja ma ogromna wiedzę i w ciekawy sposób ją nam przekazywała. Tajlandia to piękny kraj , wart zwiedzenia. Świątynie buddyjskie każda inna , piękne , bogato zdobione, żadne zdjęcie tego nie odda. Program wycieczki nie wykańczający fizycznie, optymalny dla każdego. Fajnie wspominamy dzień spędzony w szkole słoni, przejażdżka na słoniu , przejażdżka wozem ciągniętym przez woły. Piękna przyroda wokoło. Hotele na objeżdzie przyzwoite, z niezłymi śniadaniami. Pobyt w Pattaya, my wybraliśmy hotel Discovery Beach , to przygoda i z ich kulturą , obyczajami i podjeściem do życia. Polecamy pobyt z opalaniem i kąpaniem w morzu na plaży Koh Larn, można tam dopłynąc promem za 30 bahtów w jedną stronę.Ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni , szkoda tylko, że jest to tak daleko. Ania i Kaziu
4.5/6
Wycieczka „Baśniowa Tajlandia” sama w sobie jest wycieczką godną polecenia, chociaż znajdą się oczywiście plusy i minusy takiej zorganizowanej przygody. Od razu po opuszczeniu samolotu czekała nas niemiła niespodzianka – miejsca w autokarze przydzielane były w porządku rezerwowania wycieczki, a z powodu całkowitego wypełnienia autokaru niektóre osoby musiały siedzieć na samym jego końcu – przy długich trasach była to strasznie niewygodna podróż. Dodatkowo tajski kierowca nie mógł ustawić klimatyzacji na stały poziom – raz było 15 stopni – raz 24. W ciągu całej wycieczki połowa osób złapała przeziębienie, koniecznie trzeba mieć ze sobą ciepłą bluzę do autokaru. Po przylocie do Bangkoku po chwilowym odpoczynku warto wybrać się na taras widokowy w budynku Baiyoke Sky Tower, 10 min spacerkiem od hotelu, w bilecie wstępu drink w barze gratis. Niedaleko znajduje się też nocny market, fajne miejsce do kupienia tanich pamiątek. W Bangkoku, jeśli chodzi o pamiątki, ubrania typu spodnie w słonie, jest najtaniej. Proszę nie słuchać przewodnika, że pamiątki będą wszędzie i wszystko kupi się na końcu na pobycie – jest to nieprawdą, szczególnie, jeśli chodzi o rękodzieło, rzeźbione mydełka, pudełka itp. Drugiego dnia plan wycieczki był bardzo ciekawy, szczególnie wycieczka po Klongach i rejs łodzią po kanałach, także polecam dodatkowy pokaz artystyczny, z którego można w bardzo krótki i przystępny sposób dowiedzieć się o historii Tajlandii. Następnego dnia pływający targ w Damnoen Saduaki, dopłynięcie do targu to super przygoda, można zmoknąć. Muzeum Budowniczych Mostu na Rzece Kwai wraz z cmentarzem jenieckim daje do myślenia, jaki ogrom zła człowiek potrafi wyrządzić człowiekowi. Dalsza część programu także bardzo ciekawa. Tego dnia jeden z lepszych hoteli – czysty i basenem do którego od razu ma się ochotę wejść, do sklepu daleko i przy bardzo ruchliwej trasie. Dnia kolejnego wyjazd z Kanchanaburi do Ayutthayi, tamtejsze ruiny świątyń robią przeogromne wrażenie, warto mieć ze sobą dobry aparat i dla pań – pamiętać o odpowiednim stroju. Do świątyń w praktycznie każdym punkcie wycieczki można wchodzić tylko z zasłoniętymi ramionami i kolanami, koniecznie trzeba mieć ze sobą coś do zakrycia się, najlepiej spódnicę na gumkę do kostek, którą można założyć w razie czego na za krótkie spodenki. Wieczorem odwiedziliśmy też świątynię podczas mantrowania mnichów – magiczna atmosfera. Tutaj hotel też jest czysty, ale daleko od knajpek, nie ma, czym się przemieszczać, zero tuk tuków. Dnia 6 po terenie świątyni jeździmy rowerami typu składak. Jednak jeśli ktoś myśli że sobie nie poradzi, zawsze jest dla niego opcja wypożyczenia meleksa ;) Zazwyczaj radzi sobie każdy. Następne klika dnia spędzimy w pięknym hotelu w typie domków bungalow, w przepięknej okolicy. Dnia 7 Wycieczka dodatkowa do Birmy - godna polecenia, Złoty trójkąt, i plantacja herbaty. To ostatnie było dla mnie wielkim rozczarowaniem – wcześniej w programie było odwiedzenie wioski tzw. ‘długich szyj’, czego na pewno nie zastąpi plantacja herbaty, z której notabene Tajlandia w żadnym stopniu nie słynie. Następnego dnia przejazd do Chiang Mai a po drodze Biała Świątynia, kontrowersyjny obiekt nowoczesnej architektury Tajlandii. San Kampaeng, wiosce rękodzieła – ciekawa, jeśli nie było się w Chinach. Wielkość wycieczki nie była nastawiona na zakupy jedwabiu czy biżuterii i w sklepach się wynudziła. Popołudniowa wizyta w gabinecie masażu tajskiego przyjemna, po wyjściu od razu można iść na stare miasto – bardzo daleko od hotelu, 40-45min szybkim tempem ciągle walcząc z brakiem chodnika, lepiej wziąć tuk-tuka – około 250 baht, więc wcale nie tanio, w więcej osób warto brać duże otwarte taksówki – cena taka sama, jednak łatwo zgubić się tam w tłumie i odłączyć od grupy. Następnego dnia większość grupy wybrała wizytę w Elephant Nature Park- centrum ratownictwa i rehabilitacji słoni. Wynikło duże nieporozumienie ze względu na to, że grupa została podzielona na dwa obozy słoni tego samego właściciela, w jednym nie było rzeki (bardziej strumyka, do kostek). Samo obcowanie ze słoniami było przeżyciem niezapomnianym, najciekawszą opcją fakultatywną podczas pobytu. Dnia następnego odwiedziliśmy świątynię, która planowo była przewidziana dzień wcześniej. Z tego względu, wróciliśmy do hotelu około godziny 12, nie było już możliwości zakwaterowania do pokoju, do miasta było strasznie daleko, nie starczyłoby czasu na dojście i powrót bez ponownego płacenia za taksówki, pozwolono nam jedynie czekać przy hotelowym basenie bądź zaproponowano pójście na masaż, jak to zrobił przewodnik – jednym słowem połowa dnia straconego. Przejazd pociągiem przyjemny, jednak należy się bardzo ciepło ubrać i mieć dużo cierpliwości do imprezującej części współpasażerów – może zatyczki od uszu są dobrym pomysłem ;)