5.1/6 (444 opinie)
5.5/6
Bliżej Bogów było pierwszą wycieczką objazdową, na której byłam - i już wiem, że ta forma doskonale mi odpowiada! Wycieczka rozpoczęła się bardzo wczesnym lądowaniem na lotnisku na Zakynthos. Następnie krótki transport do Laganas i hotelu Perkes. Ze względu na porę pokoje nie były jeszcze dostępne, ale można było skorzystać z lobby czy basenu. Miejscowość raczej turystyczna, pod Anglików - bardzo dużo barów i klubów. Plaża była ok. kilometra od hotelu, dobrze było się też przejść po niej, aby dotrzeć do ładnych fragmentów i tawern. Jeżeli o hotel chodzi - minusem była łazienka, która pływała po prysznicu, ale poza tym nie było na co narzekać, zakładając że na objeździe w hotelach głównie się kąpiemy i śpimy. Rejs do zatoki wraku - coś niesamowitego, jak turkusowa, a miejscami i głęboko niebieska jest woda. Piasek bialutki, a wyprawę dopełniała opowieść przewodniczki o historii wraku. Był też moment, aby wskoczyć do wody i popływać. Następnie wizyta przy najstarszym drzewku oliwkowym, ale większe wrażenie zrobił mały sklepik, w którym panie zachęcały do spróbowania miodów, oliw, nalewek - dobre miejsce do kupienia pamiątek. Wieczorem przejazd do kolejnego hotelu, w Olimpii. 3 minuty spaceru i już było gdzie zjeść i się przejść. Nie ma potrzeby brać obiadokolacji - w ciągu dnia zawsze jest przerwa na lunch, a wieczorem spokojnie można iść do tawerny i próbować różnych dań. W starożytnej części Olimpii - potrzebna dawka wyobraźni, aby poskładać ruiny w całość. Niezaprzeczalnie myśl o wieku tego, co się tam znajduje, robi wielkie wrażenie. Pani Agnieszka bardzo ciekawie opowiadała o kolejnych zachowanych fragmentach. Świetnym akcentem był wyścig na starożytnym stadionie - chętni mogli przebiec się tak samo, jak kiedyś biegali Grecy. Dla zwycięzcy była też nagroda i wejście na podium. Kolejna była Mistra, zwiedzanie miasta od jego górnych partii, schodząc w dół. Odwiedziliśmy kościół prawosławny oraz klasztor, w którym nadal mieszkają mniszki. Piękne widoki, ciekawa historia, dużo kotków ;) Kolejny dzień rozpoczął się od wizyty na przepięknej plaży na Elafonisos. Wydmy, biały piach, turkusowa woda. My trafiliśmy na duże fale, co się nie zdarza często. Mimo czerwonej flagi dało się wykorzystać czas na plaży, a jak ktoś chciał wystarczyła chwila spaceru, aby dojść do miejsca z uroczą zatoczką i spokojną wodą. Mieliśmy też czas wolny w miasteczku, biało niebieskim, z widokami jak z pocztówek. Generalnie zdjęcia z opisu wycieczki realnie pokazują to, co się później widzi. A dodatkowo widoki okraszone są mitami, faktami, historiami i ciekawostkami opowiadanymi przez przewodnika - tu naprawdę 100 punktów dla pani Agnieszki! Kolejna była Monemvassia, miasto wybudowane na wielkiej skale na morzu. Kamienne budynki i ścieżki, malownicze wąskie uliczki - fajnie się w nich trochę zgubić. Potem przejechaliśmy do Sparty, gdzie spaliśmy 2 noce. Obowiązkowo zdjęcie pomnika Leonidasa, poza tym bardzo duży wybór tawern, nawet pod samym hotelem. Następny dzień był wolny dla osób, które nie wybrało fakultetów. Rano - jaskinie Diros oraz miasteczko Areopoli. Tu znowu średnio trafiliśmy, bo woda w jaskiniach była wysoka, więc płynęliśmy króciutko. Ale jaskinie i ich okolice bardzo malownicze. W miasteczku znów można bylo liczyć na poznanie kawałka historii dotyczącej walki Grecji o wyzwolenie. Po południu przenieśliśmy się do hotelu, który był w pierwszej linii brzegowej, więc plażowanie było wręcz wskazane! Wieczorem odbył się rejs po kanale Korynckim. Ładnie oświetlony i robi duże wrażenie, wysokie ściany ziemii po obu stronach, turkusowa woda i mosty unoszące się ponad głowami. Warto to zobaczyć! Kolejny dzień rozpoczął się od zwiedzania teatru w Epidauros. Całą grupą mieliśmy okazję przetestować akustykę, co było super doświadczeniem! Oglądaliśmy też sanktuarium Asklepiosa i słuchaliśmy o starożytnych metodach leczenia chorób. Następnie, w Napflio, mieliśmy okazję podziwiać marmurowe chodniki i znów warto było pogubić się w wąskich uliczkach. Przyszedł też czas na naukę o jeszcze starszych dziejach - w grobie Agamemnona oraz przy wejściu na Cytadelę. Człowiek się tylko zastanawia - jak oni to zbudowali, wtedy, bez technologii które mamy teraz? Przy okazji - górzysty krajobraz zapiera dech w piersiach, a i można usłyszeć dzwonki kóz pasących się na zboczach. Wieczorem dotarliśmy do Aten. Niestety, okolica hotelu nie była ciekawa, więc jeżeli ktoś nie chce wieczoru spędzać w pokoju, to polecam skorzystać z fakultetu nocnego zwiedzania Aten. Słyszałam, że luźna atmosfera, chłodniejsze powietrze, ładne oświetlenie zabytków oraz godzina czasu wolnego np. na jedzenie. Samemu trochę strach wychodzić na widok ludzi "zgiętych w pół" na pobocznych uliczkach. Ostatni dzień rozpoczęliśmy od Narodowego Muzeum Archeologicznego, w którym fajnie były pokazane zmiany zachodzące w rzeźbiarstwie na przestrzeni wieków. Mogliśmy także podziwiać znaleziska z Grobu i Cytadeli, które widzieliśmy dzień wcześniej- co fajnie się spinało. Tym razem trochę się spieszyliśmy, ze względu na konieczność zdążenia na prom wieczorem. Ale i tak na plus, bo mieliśmy zwiedzać około godziny, a zwiedzaliśmy prawie dwie. Partenon i Akropol - to po prostu trzeba zobaczyć, nawet mimo dużej ilości ludzi. Widoki oraz informacje, których się można dowiedzieć są warte postania chwilę na schodach. Trzeba na pewno uważać na torby i plecaki, ale to tak jak w każdym turystycznym miejscu. Potem - jedyna tak długa podróż autokarem, około 5h, na prom. Ale wszystkim zleciało szybko. W nocy lot, a rano przywitał nas deszcz - i już było tęskno do Grecji :) Grupa była bardzo zróżnicowana wiekowo, każdy się z każdym dogadywał, ludzie uśmiechnięci, często łączyliśmy sie w większe grupki na jedzenie czy drinka. Wycieczki fakultatywne do polecenia wszystkie poza wieczorem greckim, podobno nawet jedzenie niezbyt dobre. Polecam bardzo wycieczkę, jeżeli poza wypoczynkiem ktoś lubi zwiedzać i jeść na mieście (tzw. food tourism :))
5.5/6
Na objazdówkę do Grecji wybraliśmy się w maju, jeszcze przed głównym sezonem turystycznym i był to strzał w dziesiątkę! Pogoda dopisała idealnie a program wycieczki był naprawdę świetnie zorganizowany. Jedynie wielka szkoda, że z powodu niesprzyjających warunków na morzu nie odbył się rejs do Błękitnych Jaskiń na Zakynthos. Ale pozostałe punkty wycieczki zrekompensowały ich brak :) Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to dzień spędzony na Elafonisos (plażowanie + obiad), który był dla mnie trochę dniem straconym, równie dobrze można by zamiast plażowania zorganizować zwiedzanie jeszcze innych miejsc w Grecji (np. przeznaczyć ten jeden dzień na Delfy i Termopile, których mi bardzo brakowało w programie). Pilot - pani Agata - była przecudowna, pełna mnóstwa optymizmu i ogromnej wiedzy! Z pewnością to nie będzie nasza ostatnia wycieczka do Grecji k z chęcią tutaj powrócimy :)
5.5/6
Objazd warty plecenia. Zwiedziliśmy bardzo ciekawe miejsca, dzięki kompetentnemu pilotowi - p. Łukaszowi, wszystko przebiegało bez problemów , przewodnicy - b. ciekawie opowiadali, nawet dzieciom się podobało. Hotele na objeździe - czyste, dobre warunki. Nie warto kupować obiadokolacji przez biuro, bo w greckich tawernach można zjeść smacznie i w dobrej cenie. Byliśmy pierwszy raz na objeździe z Rainbow, ale na pewno - nie ostatni.
5.5/6
Wycieczka nazywa się "Bliżej Bogów" ponieważ wchodzisz do pierwszego hotelu i krzyczysz "Jezus Maria!" A tak serio... Wycieczka ogólnie świetna, zdecydowanie godna polecenia. Ciekawie skonstruowany program, opiekun wycieczki opowiadał ciekawe anegdoty. Szczególnie podobała nam się Monemwasia - bardzo klimatyczne miasteczko, o którego istnieniu nie wiedzieliśmy. Oczywiście Akropol też robi wrażenie, i to ogromne, ale jest to znana atrakcja, chce tu podkreślić, że te mniej znane mogą również zrobić wielkie wrażenie. Sporo chodzenia przede wszystkim po kamieniach po górach (w dół). Dużą pracę wykonał tu przewodnik. Wiele z tych miejsc to były jednak ruiny, a jego opowieści sprawiały, że te miejsca stawały się o wiele ciekawsze. Zwracał uwagę na szczegóły, opisywał jak to mogło kiedyś wyglądać w czasach świetności. Wycieczki fakultatywne - na jaskinie warto jechać. Coś pięknego, niesamowitego. Trzeba uważać na głowę, jeśli ktoś jest wysoki. Ateny nocą - nie wykupiliśmy jej. Hotel jest na tyle blisko centrum, że wyszliśmy na miasto sami. Osoby, które były mówiły, że fajnie. Co do hoteli - jest pełen rozstrzał. Pierwszy i ostatni zarazem, ten na Zakynthos nie był raczej dobrym hotelem. Do przespania się ale pilot do klimatyzacji do odbioru w recepcji, nie za czysto, łazienka w bardzo złym stanie. Do tego w Laganas jest mnóstwo osób nastawionych na imprezowanie. Było głośno. Wi-fi nie działa. Drugi hotel znajdował się we wsi oddalonej od sklepu czy jakiejś tawerny o 20-25 min. Brak chodnika. Czysto, schludnie. Wi-fi działa. Jest to mały rodzinny biznes, przyjemna atmosfera. Trzeci hotel był najlepszy. To ten, w którym zostaje się najdłużej. Był najlepiej wyposażony, miał cudny widok z okna, w bardzo dobrej lokalizacji jeśli chodzi o wieczorne wycieczki po restauracjach. Wi-fi działało bez zarzutu. Kolejny przystanek to hotel z lat 70/80. Wystrój raczej średni ale hotel przy samej plaży, czysto, schludnie. Wi-fi działało. Ostatni hotel, w Atenach, był znowu niewypałem. Wykładziny odkurzacza nie widziały od co najmniej 10 lat, dużo rzeczy poskładanych, polepionych. Widać, że czasy świetności miały już dawno za sobą. Bardzo głośna klimatyzacja, widok z okna najgorszy - obskurne ściany budynków obok oddalonych o 5 metrów. Wychodząc z hotelu warto kierować się tylko w stronę centrum, które jest bardzo blisko. Raczej okolica nie jest za ciekawa. Jedzenie - wzięliśmy opcje z kolacjami i niestety żałujemy. Pierwsza kolacja to tragedia - makaron w 3 rodzajach (suchy, z gotowanym kurczakiem i inny kształt z gotowanym kurczakiem) oraz powiedzmy, że coś podobnego do risotto. Kolejna kolacja nie była szałowa, ale do miasteczka w której była restauracja był kawałek drogi. Znów kurczak z makaronem, ale zdecydowanie lepsze niż dnia pierwszego. Następne dwa dni były kolacją nie w hotelu a w tawernie, jednakże i tu nie było to jedzenie najwyższych lotów. Pierwszego wieczoru była niedoprawiona musaka, kolejnego suche kotlety. Ostatnia kolacja to kolejne kotlety, tu akurat niedogadane menu. No nie było to jedzenie świetnej jakości, mało wyszukane, nie do końca lokalne smaki. Zdecydowanie polecamy samemu przejść się po okolicy i spróbować typowo greckich dań. Najgorzej drugi wieczór, bo daleko do miasta. Śniadania były ok, wszędzie mniej więcej to samo w formie bufetu.