Pogoda w Gambii praktycznie zawsze jest słoneczna, a temperatury – wysokie. To sprawia, że warto przyjechać tu praktycznie o każdej porze roku. Ten niewielki kraj, leży w dolinie rzeki, która nazywa się tak samo, jak państwo. Panuje tu klimat podrównikowy suchy, z typowymi dla niego intensywnymi opadami w porze suchej. Wilgotność sprzyja dynamicznemu wzrostowi tutejszej roślinności, stąd znajdują się tu wiecznie zielone i bujne lasy galeriowe. Rodzime zwierzęta zamieszkują też, porastające wzdłuż koryta rzeki, lasy namorzynowe i mangrowe. Klimat w Gambii dzieli się na porę suchą i deszczową, z czego ta pierwsza jest przez wielu zalecana jako najdogodniejsza do zwiedzania. W okresie od listopada do maja, temperatury za dnia potrafią dochodzić do 40 stopni Celsjusza, natomiast nocami bywa znacznie chłodniej. Wybrzeże charakteryzują nieco łagodniejsze temperatury, a to za sprawą wiatru wiejącego od Oceanu Atlantyckiego. Generalnie cała bioróżnorodność Gambii skupia się wokół życiodajnych wód przepływającej przez centrum kraju. Rzeka ma aż 30 kilometrów szerokości.
Charakterystycznym elementem tutejszego krajobrazu są ogromnej wielkości, majestatyczne baobaby oraz akacje, będące pożywieniem dla żyraf. Spotkać tu można również palmy. Sprzyjający klimat Gambii i wiecznie zielona roślinność stanowią podstawę funkcjonowania dzikich gatunków zwierząt. Ten niewielki kraj to prawdziwy dom dla 400 gatunków ptaków. Żyje tu na wolności przepiękna, bajecznie kolorowa kraska abisyńska, ale też dostojne kormorany, zimorodki, żurawie i czaple białe. Rzeka przyciąga je, będąc źródłem pożywienia. W wodach rzeki żyją krokodyle i hipopotamy. Wśród ssaków lądowych najliczniejsze są małpy i antylopy. W kraju znajdują się też tereny objęte ścisłą ochroną, w tym rezerwat Abuko czy Park Narodowy Gambii.
Popularne miejsce turystyczne z uwagi na swoje piękne piaszczyste wybrzeże i wiecznie ciepłą wodę idealną do kąpieli.
Najpiękniejsza plaża z miejscami wprost wymarzonymi do zrobienia sobie selfie i uwiecznienia wyjątkowych chwil spędzonych podczas egzotycznego urlopu.
Nieopodal można zobaczyć ludzi, którzy oczekują na powrót rybaków z morza ze świeżym połowem. Osobną sprawą zaś są łodzie ustawione rzędami na wybrzeżu. Każda z nich jest przepięknie malowana. Trudno o spotkanie takiej gdziekolwiek w Europie – jest to unikat na skalę światową. Dzięki obecności rybaków, którzy stale dowożą na brzeg świeże ryby, na stoiskach u mieszkańców można zjeść rybę dopiero co złowioną i podaną z grilla. Dla Europejczyka ich cena jest wręcz śmiesznie niska. Największy urodzaj ryb jest zwykle około godziny 17.00, gdy wszyscy rybacy powracają do portu i kończą pracowity dzień.
Dla osób preferujących bardziej wygodne warunki, odpowiednia może się okazać Senegambia. Jeśli nie przywykliście do nadmiernego zaufania względem nowego jedzenia i wolicie coś bardziej Wam znanego, w Senegambii bez trudu znajdziecie europejską kuchnię. To też najlepsze miejsce do poszukiwania pamiątek. Duża liczba sklepów wymusza konkurencyjne ceny. Tych spragnionych obcowania z dziką naturą, zaprasza Bilijo Forest Park, zwany też małpim parkiem. Cena za wejście do parku również nie jest wysoka i wynosi zaledwie 15 złotych. Rozglądajcie się uważnie wokół siebie – małpy są tu na tyle oswojone przez turystów, że tylko czekają, aż rzucicie im jakiś łakomy kąsek. Panuje tutaj jednak zakaz karmienia zwierząt (poza orzeszkami, zakupionymi na miejscu).
Jeśli nie boicie się krokodyli, to Bakau będzie świetnym miejscem, żebyście mogli przyjrzeć się im z bliska. Za równowartość jedynie 10 złotych możecie zrobić sobie zdjęcie z dzikimi mieszkańców pobliskich bagien. W niemalże naturalnych warunkach, choć pod opieką człowieka, żyją i rozmnażają się te interesujące gady. Jest tu ponad 150. Co ciekawe, turyści mogą tu bez obaw dotknąć krokodyla. Dla mnie to jednak było zbyt wiele. Sama obserwacja wystarczyła. Ciekawie prezentują się też rzadkie okazy drzew, między innymi drzewa jedwabne z kolcami.
Najmniejszy kraj w Afryce ma fantastyczną kuchnię, w której wyraźnie wyczuwa się wpływy z czasów kolonialnych. Dania bazują, rzecz jasna, na lokalnych składnikach, takich jak ryż, ryby, kuskus czy manioku, podawanych z warzywami w postaci fasoli, kapusty czy cebuli. Wszechobecnym dodatkiem są tu ucierane orzeszki ziemne. Do popicia turyści też dostają nie byle co. Próbowaliście kiedyś soku z baobabu? Ja tak i powiem tyle: jest pyszny! Doskonale koi pragnienie, spowodowane raz przez upały, a dwa, przez ostre dodatki – zwłaszcza gambijskie chili. Jako przysmak do pieczywa zajada się tu masło orzechowe i czekoladę. Lokalna ludność na śniadanie często przygotowuje kaszę kuskus lub ryżową z dodatkiem owoców. Popularną przekąską są tu banany oraz – wspomniane już – orzeszki ziemne. Pragnienie gasi tu również inny, znakomity napój – przygotowany na bazie hibiskusa i syropu cukrowego z dodatkiem soku z pomarańczy.