Urokliwe małe greckie wysepki, także te mniej popularne jak właśnie Milos, Naxos i Kos, są świetnym miejscem do letniego, beztroskiego wypoczynku. Nie ukrywam, że z ich piękna można czerpać pełnymi garściami. Podczas wakacji w Grecji warto zajrzeć także tutaj - w miejsca skrywające ogrom atrakcji, zabytków, malowniczych plaż i przepięknych miejsc wartych zobaczenia. Poniżej znajdziecie informacje o największych atrakcjach tych greckich wysepek, które udało mi się zobaczyć i do czego zachęcam też Was.
Na pewno każdy kojarzy Wenus z Milo 😉 Oryginał znanej współcześnie rzeźby, brutalnie pozbawionej rąk, pierwotnie znajdował się właśnie na wyspie Milos, w otoczeniu innych starożytnych zabytków. Niestety, dziś na Milos próżno szukać pięknych pozostałości po bogatej, greckiej kulturze. Tym, czym wyspa obecnie zachwyca są wspaniałe plaże, malownicze pejzaże z wioskami rybackimi, wykutymi w skale w roli głównej a także nostalgiczna, poszarpana linia klifów. Nie sądziłam, że tak mi się tu spodoba. Choć należę raczej do aktywnie wypoczywających turystek, nie odmówiłam sobie błogiego lenistwa na cieplutkim piasku, z widokiem na przejrzystą wodzie.
Totalne oderwanie od rzeczywistości i codziennych problemów – tego mi było potrzeba! Kolejnym punktem na mojej turystycznej mapie była wioska Klima. W niej odnalazłam starożytnego ducha Grecji, w postaci zabytkowych ruin świątyni i znajdującego się tu niegdyś amfiteatru, który jak magnes przyciągał mieszkańców, spragnionych sztuk teatralnych.
Przyznam, że przed wyjazdem na Milos sporo czytałam o Katakumbach. Choć temat brzmi mrocznie, jest częścią tutejszej obrzędowości i kultury. Szkoda by więc było nie poznać go lepiej. Mogę więc Wam zdradzić, że byłam na cmentarzu pierwszych chrześcijan i miejsce to wywarło na mnie duże wrażenie. Więcej nie powiem – polecam Wam przekonać się o tym samemu.
Jeśli zastanawiacie się, jaki okres w roku jest najlepszy do odwiedzenia wyspy, to bez wątpienia będą to miesiące od czerwca do września. Wtedy panują tu optymalne warunki do beztroskiego opalania, kąpieli i aktywności wodnych. Jeżeli stawiacie bardziej na wytężone zwiedzanie, zdecydowanie lepiej sprawdzą się nieco chłodniejsze miesiące, w tym kwiecień, maj czy październik. Aura wciąż będzie przyjemna, choć nie tak upalna jak w pełnym sezonie wakacyjnym. Kolejną zaletą będzie również mniejszy tłok na plażach i nad wodą.
Zapewne wielu z Was kojarzy, że stolicą wyspy Milos jest Plaka. Jej wizytówką jest osada Kastro, słynąca ze średniowiecznego zamku, murów obronnych, kamiennych domostw i wybrukowanych uliczek. W ten wyjątkowy klimat świetnie wpisuje się – wybudowany zdecydowanie później – kościół Panagia Thalassistra z misternie napisanymi ikonami.
Czas wolny w trakcie pobytu na Milos upłynął mi bardzo aktywnie. Poza krótkim odpoczynkiem na zalanej słońcem plaży, większość dni spędziłam w ruchu. Jedną z aktywności, które szybko stały się najbardziej wyczekiwanym elementem dnia, było zapuszczanie się do tajemniczych jaskiń Kleftiko. Według miejscowych podań, przed laty mieli się tu ukrywać prawdziwi piraci. Inną plażą na Milos, którą mogę polecić Wam z czystym sumieniem jest Sarakiniko. Jej cechą charakterystyczną są cudownie białe skały wulkanicznie, wspaniale odcinające się od błękitu morskiej wody. Widoki zapierają dech w piersi i sprzyjają zrobieniu wyjątkowych wakacyjnych zdjęć.Podczas pobytu na wyspie odwiedziłam też plażę Agia Kiriaki, słynącą z delikatnego piasku, obmywanego przez przejrzystą wodę. Nie jest tu tak tłoczno jak na innych plażach, a dziewicza przyroda stwarza świetne warunki do odpoczynku. Wysoka temperatura i cieplutka woda sprzyjają letniej aktywności w wodzie na lądzie. Jeszcze nigdy drink z pobliskiego baru nie smakował mi tak jak tutaj – głównie ze względu na wyjątkowe okoliczności przyrody. Natura udostępniła turystom tylko kawałek przestrzeni do plażowania na Mandrakii. Wśród greckich wysp nie jest niczym dziwnym, że wybrzeża są skaliste – podobnie jest i tutaj. Jednak nie jest to w żadnym stopniu wadą – skaliste wybrzeża stały się nietypową przystanią dla łodzi, wykutą wprost w skale.
Niezwykle przyjazne wody Morza Egejskiego są idealnym miejscem do rozpoczęcia swej przygody z różnymi dyscyplinami sportu. W wodach, obmywających wyspę Milos, turyści spragnieni emocji i wrażeń próbują swoich sił na windsurfingu. Pomyślne wiatry, a także rozbudowane zaplecze, które zapewnia dostarcza sprzęt i opiekę instruktorów sprawiają, że aż żal nie popłynąć na desce choć raz. Na Milos miałam okazję też nurkować. W morskiej przygodzie towarzyszyła mi przyjazna foka, która pływała obok - choć w bezpiecznej odległości - i przyglądała się moim wyczynom. Jeżeli jesteście spragnieni kontaktu z dziką przyrodą, wyspa jest poprzecinana ścieżkami, idealnymi do dłuższych wędrówek. Ścieżki są tak opracowane, aby na ich trasie móc oglądać największe atrakcje wyspy. W czasie wędrówek możecie natknąć się na wiele elementów lokalnego folkloru, takich jak przydrożne kapliczki, utrzymane w tradycyjnym greckim stylu. Mają swój własny styl, najczęściej utrzymany – a jakże – w biało-błękitnej tonacji. Są mocno odmienne od tych spotykanych przy polskich drogach, ale równie piękne. Przemierzając wyspę wzdłuż i wszerz natkniecie się również na pozostałości po starych kopalniach oraz na formacje wulkaniczne oraz będziecie mieć okazję zobaczyć z bliska żółwie caretta caretta, zamieszkujące tutejsze plaże.
Jeśli tak jak mnie, znudziła Was już nieco Grecja kontynentalna i chcecie przeżyć i zobaczyć coś bardziej nieoczywistego, wybierzcie się na jedną z jej mniejszych wysp. Po odwiedzeniu Milos, przyszedł czas na pobyt na wyspie Naxos, o której większość przewodników turystycznych milczy. Zachwyciło mnie to, co tam zastałam. Już chwilę po przybyciu na miejsce wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję. Naxos to świetne miejsce do ucieczki od tłumu hałaśliwych turystów, głośnych dyskotek i komercyjnej strony turystyki. Na Naxos możecie rozsmakować się w pięknie tutejszych krajobrazów, bliskości Morza Egejskiego, ale też niewielkich miasteczek, pozbawionych gwaru i uciążliwości znanej chociażby z Aten. Nie jest to popularna destynacja, ale tym bardziej nie mogłam doczekać się przyjazdu do tego miejsca. Dodatkowo czekała na mnie piękna, słoneczna pogoda. Czym byłby grecki krajobraz bez antycznych zabytków? Znajdziecie je także na Naxos, a zwłaszcza w jej stolicy. Chora, bo o niej mowa, słynie przede wszystkim ze starożytnej Portary – znoszącej się nad klifem marmurowego fragmentu, będącego niegdyś elementem świątyni Apolla. Widok tak piękny, jak te, które dotychczas mogłam zobaczyć jedynie w dokumentach podróżniczych. Sama brama tworzy swoistą ramę, przez którą można podziwiać spokojny i nostalgiczny krajobraz. Ciągnąca się tu promenada wygląda iście malowniczo. Wpisuje się w europejskie trendy dotyczące spokojnego i zrównoważonego trybu życia, czyli popularnej idei slow life. Okolica zachwyca urokliwymi knajpkami, zadbanymi domami i krętymi uliczkami, a na każdym kroku można doświadczyć gościnności i życzliwości lokalnych mieszkańców.
Tak, jak w całej Grecji, również na Naxos kuchnia oliwkami stoi. Można je tu znaleźć w wielu daniach i pod wieloma postaciami. Warto zaznajomić się z tradycyjnym sposobem jej produkcji, zwiedzając Muzeum Oliwy (Eggares Olive Press). Niegdyś cała okolica żyła z upraw drzewek oliwnych. Tutejsze Muzeum Oliwy, wciąż przechowuje tradycyjną prasę do oliwek, użytkowaną przez pięć pokoleń rodziny Lianos. Nie jest to jednak jedyny punkt programu kulinarnego. Możecie spróbować tu pewnych wyrobów rzadko lub w ogóle niespotykanych gdzie indziej. Specyfikiem, z jakim nie miałam do tej pory styczności, był likier Kitrorako. Do jego wytworzenia używa się głównie cytryn. Występuje w trzech odmianach: zielonej, żółtej i białej. Smak i aromat przerósł moje oczekiwania. Z początku szokuje intensywnością i poziomem słodyczy, która po chwili, nieoczekiwanie przechodzi w goryczkowaty finisz. Niespotykanym nigdy i nigdzie wcześniej widokiem były dla mnie suszące się przy tawernach ośmiornice. Są niemal wszędzie – na drewnianych ławkach, na sznurkach służących do rozwieszania bielizny czy w specjalnie skonstruowanych klatkach. W końcu to lokalny przysmak, a wody Morza Egejskiego są dla nich naturalnym miejscem życia. Tak kruszejące mięso można znaleźć później w wybornych daniach w tutejszych knajpkach i restauracyjkach. Oprócz owoców morza, do których mieszkańcy i turyści mają dostęp przez okrągły rok, na Naxos uprawia się również ziemniaki. Chociaż wydaje się, że Grecja nie ma dobrych warunków, by być krajem rolniczym, to ziemniaki uprawia się tu chętnie i w dużych ilościach. Co więcej, przyjeżdżając na Naxos w sierpniu, można nawet natrafić na festiwal poświęcony wspomnianej bulwie. Na co dzień ziemniaki pod różnymi postaciami znajdziecie w postaci jednego z podstawowych składników tutejszych dań.
Jeśli planujecie przyjechać na Kos z dziećmi, to na pewno Wasz urlop będzie udany. Wyspa sprzyja spokojnemu zwiedzaniu i rozrywce w tempie slow. Jest tu niespiesznie, cicho, a nawet trochę leniwie. Kos - zresztą jak cała Grecja - jest uznawane za antyczną kolebkę europejskiej cywilizacji. To tu na świat przyszedł genialny filozof, Hipokrates, którego wkład we współczesną medycynę jest niezaprzeczalny. Na wyspie znajduje się nawet drzewo, nazwane jego imieniem, datowane na 700 lat i zaliczane do najstarszych w Europie. Według podań miejscowej ludności, właśnie pod nim Hipokrates miał nauczać swoich uczniów. Z Hipokratesem związane jest jeszcze jedno miejsce – Asklepion, w którym mieścił się pierwszy na świecie szpital. Dziś pozostały po nim tylko ruiny, podobnie jak po znajdujących się tu łaźniach. Zwiedzanie kosztowało mnie 10 euro, ale cieszę się, że zobaczyłam to historyczne miejsce.Po wejściu na Stare Miasto w Kos, w oczy rzucają się wielowiekowe budowle, zdradzające przeszłość miasta. Znajduje się tu i grecka agora, i tureckie meczety, i na wskroś współczesne kawiarnie. Dalszym punktem mojego zwiedzania był starożytny Amfiteatr, będący pozostałością po czasach świetności Rzymian, zaś przez archeologów został odkryty dopiero 100 lat temu.
Jeżeli chcecie poznać dokładniej historię tego obszaru, polecam Wam wybrać się do Muzeum Historycznego, w którym znajdziecie dobrze zachowane artefakty greckie i rzymskie, w tym rzeźby oraz mozaiki. Po wizycie w muzeum swoje kroki skierowałam do Casa Romana – zabytkowej willi znanej rzymskiej persony, z przepięknymi mozaikami. Nie mogłam sobie również odmówić zwiedzenia słynnego Zamku Joannitów, który opisują wszystkie przewodniki turystyczne. Czas okazał się dla niego wyjątkowo łaskawy, dzięki czemu możecie do dziś w pełni podziwiać tę wspaniałą twierdzę. Z perspektywy zamku można też obserwować piękną panoramę z morzem w tle. Przy okazji: jeżeli chcecie się zrelaksować w lokalnych, ciepłych wodach, koniecznie udajcie się na Therma Loutra, oddaloną od miasta Kos o kilka kilometrów. Znajdują się tu gorące źródła, które świetnie odprężają, przynosząc ukojenie stopom, zbolałym po całodziennym zwiedzaniu.