4.7/6 (65 opinii)
3.0/6
Bardzo długie przejazdy . Ładowanie w Warnie to strata czasu. Długa droga do Bukaresztu i zwiedzania 45 minut ale 2 godzinne czekanie grupy w pełnym słońcu na autokar i pilotke. Zamiast zwiedzać staliśmy na chodniku i czekaliśmy .
2.5/6
2.5/6
Rumunia piękna ale awarie autokaru i oczekiwanie 2 godziny na autokar w Bukareszcie pozostawiają niesmak. Nie spodziewałam się takiego braku profesjonalizmu .
2.0/6
Na wycieczce byłem w sierpniu 2016. Kraj jest świetny do zwiedzania. Dużo ciekawych miejsc, świetne wino w niskiej cenie. Podobno mają też dobre jedzenie, ale nie było dane za wiele spróbować bo nigdy nie było czasu na nic innego niż covrigi, placinty (nadziewane rogale i precle - bardzo smaczne) i czasami zupę w biegu. Ogólnie pierwsza część podróży byłą zdecydowania bardziej interesująca. Przejazd nad Morze czarne może warto przenieść do innej wycieczki, bo jedyną sensowną atrakcją był rejs po delcie Dunaju. Atrakcją miały być ptaki tylko o 14-15 gdy już dotarliśmy było ich bardzo mało. Ekipa z naszej łódki miała szczęście i przynajmniej zobaczyliśmy 1 (słownie: jednego) pelikana. Poniżej kluczowe spostrzeżenia: - kolacja u gospodarza - idea fajna, ale gospodarz skąpy. Wszystkie dania wyliczone. Jak tylko danie zostało zjedzone talerz znikał i nie wracał napełniony. Ekipa tańcząca trochę znudzona swoją rolą, ale wyglądało to ciekawie. Cujka (ichniejszy bimber) również mocno limitowany, no chyba że ktoś miał życzenie sobie kupić. - powroty do hoteli były 19-20. Druga grupa wracałą zdecydowanie później, więc pewnie mieli okazję więcej zobaczyć. Hotele zazwyczaj oddalone od cywilaizacji, więc szansa na wieczorne zwiedzanie była żadna. Podobnie z możliwościami spróbowania lokalnej kuchni. Osoby które wykupiły obiadokolacje mogły czuć się trochę poszkodowane, bo w praktyce 2 razy były kolacje dodatkow płatne (u gospodarza i i rybna) i w 1 dzień była dla wszystkich. - Bukareszt - zwiedzaliśmy bardziej z autobusu. Mało brakło a nawet nie zatrzymalibyśmy się pod pałacem, bo niby miał być koncert i zakaz zatrzymywania. Czas wolny pozwolił na szybką zupę i małe zwiedzanie dodatkowych atrakcji lub normalny obiad i nic więcej. Wybrałem opcję pierwszą. Udało się zobaczyć tylko 2 miejsca z listy i trzeba było pędzić na zbiórkę. Wsiedliśmy do autokaru i zostaliśmy zawiezieni do hotelu na obwodnicy. Hotel był tak daleko od granic miasta że zwiedzanie na własną rękę było niemożliwe. Same przejazdy w obie strony zabrałyby za dużo czasu. Łącznie na zwiedzanie stolicy mieliśmy około 4 godzin. Proszę się zastanowić co udałoby się zwiedzić w Warszawie w takim czasie. - Pobudki były skoro świt, co jest uzasadnione. Cały dzień pilotka dawała bardzo krótkie przerwy na czas wolny. Wiecznie spieszyliśmy się na obiadokolację, a że hotele były daleko od czegokolwiek wieczory były zwyczajnie stracone. Kluczowym elementem mojego menu na obiady i kolacje zostały precle i wino (świadomie nie wykupiłem obiadokolacji zamierzając stołować się w lokalnych restauracjach) - w 1 dzień była obiadokolacja we wsi w któej podobno książę Karol ma dom. Idea zacna, ale w praktyce jechaliśmy 2 godziny do tej wsi drogami które na pewno nie były przeznaczone dla autokarów. Po posiłku kolejne kilka godzin żeby równie kamienistą i dziurawą drogą wrócić do cywilizacji. Osobiście uważam, że w Rumunii na pewno dałoby się znaleźć miejsce bliżej cywilizacji z równie smacznym jedzeniem. - Hotele: -Varna - super położony. Pokoje na wysokich piętrach bardzo blisko morza. Widok fenomenalny. Śniadania niesmaczne, pomimo że wybór był duży. Standard dość niski - dawno nie było tam remontu. Kosz w pokoju nie był opróżniony przed naszm przyjazdem. - Hotel obok Bukaresztu - bardzo ładny i w miarę nowy (z zewnątrz tak wyglądał). Były tam najlepsze śniadania.W pokojach jakieś dziwne usterki. Drobne ale uciążliwe - np. było czuć kanalizację. Pomimo dobrego poziomiu w pokoju nie było lodówki. - Hotel w Sibiu - zaraz obok lotniska. Lokalizacja fatalna pod kątem zwiedzania czegokolwiek oprócz hotelowych korytarzy. Przykre zapachy w łazience. - Hotel w górach - nie dało się zamknąć drzwido łazienki. Na śniadaniu brakowało wszystkiego - nawet kubków. Po Rumunii miałem wykupiony pobyt w Bułgarii na 3 dni. Dziwnym trafem osoby z 3 dniową rezerwacją zostały przeniesione do jakiegoś domku 2 przecznice dalej. Żona w trakcie wyjazdu doznała kontuzji stopy, więc zmiana byłą kluczowa dla braku komfortu w czasie wypoczynku.