Opinie o Cesarskie Miasta

5.2/6
(2210 opinii)
Atrakcje dla dzieci
6.0
Intensywność programu
4.9
Obsługa hotelowa
6.0
Pilot
5.4
Plaża
6.0
Pokój
6.0
Położenie i okolica
6.0
Program wycieczki
5.4
Sport i rozrywka
6.0
Transport
5.5
Wyżywienie
4.4
Zakwaterowanie
4.5
Zweryfikowane treści - Opinie pochodzą od Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
pani z lornetka
Dowiedz się, co sądzą inni
Nowość AI

Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    13

    Cesarskie Miasta Maroko objazd

    Elzbieta, Warszawa 27.12.2023 | Termin pobytu: grudzień 2023 | Tagi: powyżej 65 lat, w parze

    Wybór podróży Cesarskie Miasta Maroka okazał się strzałem w dziesiątkę. Wszystko łącznie z grudniową pogodą było świetne. Bardzo dobrze rozplanowany harmonogram podróży, który następnie był skrupulatnie realizowany. Pani pilotka Magda (osoba świetnie zorganizowana i profesjonalna) dbała o dostarczenie uczestnikom mnóstwa ciekawych informacji. Poczułam arabski gwar Marrakeszu, dostojeństwo Rabatu, średniowieczny mistycyzm Fezu, elegancję wielkomiejskiej Casablanki i niepowtarzalne piękno Essaouiry. Tempo podróży było zrównoważone; z jednej strony intensywne zwiedzanie i chłonięcie wrażeń, a z drugiej strony przerwy np na oddech w Agadirze czy na doznania smakowe w Meknes. Przewidziane w programie posiłki były dobre a nawet bardzo dobre, podobnie noclegi. Podsumowując: oboje z mężem jesteśmy bardzo zadowoleni, spełniliśmy swoje marzenie, rzeczywistość przerosła oczekiwania - na pewno było warto jechać i polecam innym.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    2

    Super wycieczka

    Rafał, Stoczek 22.04.2024 | Tagi: 26-35 lat, z rodziną

    super miasta do zwiedzania, nie było dużo chodzenia, mam wrażenie, że Casablanca nie potrzebna w programie. Kierowca wiecznie spóźniny

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    1

    Maroko Cesarskie Miasta

    Jolanta Maria, Szczecin 29.01.2024 | Termin pobytu: styczeń 2024 | Tagi: 56-65 lat, w parze

    Super wycieczka, świetna organizacja, super kierowca i najlepsza pilotka - p. Małgosia. Piękny kraj - polecam!!!

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    4

    objazdówka 8 dni

    Sławomir, ostrówik 15.12.2019 | Tagi: 56-65 lat, samemu

    jestem bardzo zadowolony z wycieczek w Maroku program nie był męczący, dużo zwiedziłem

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    7

    Marrakesz - najpiękniejsze z cesarskich miast

    Joanna, Warszawa 25.04.2014 | Tagi: 36-45 lat, samemu

    Maroko to raj fotograficzny - kolory, faktury, światło, ludzie, miasta, krajobrazy... Jednak droga do tego raju bywa wyboista - ktoś się zasłoni ze złością lub pogrozi palcem, kto inny zażąda opłaty (której wysokość na szczęście ostatecznie ustala fotograf - grunt, by nie dać się zbić z tropu i nie stracić miny "ja tu rządzę"), a ten czy ów - jak właściciel straganu z lampkami w Marrakeszu, których zdjęcie otwiera ten tekst - krzyknie gromko "K... m...", jeśli nic się u niego nie kupi. Marrakesz jest chyba najbardziej kolorowy, żywiołowy i kuszący dla obiektywu ze wszystkich miast Maroka. Czerwone miasto, wrota czarnej Afryki, mekka dziwaków z całego świata. Z soukiem, którego rozmiary i rozmaitość przekraczają wszelkie oczekiwania. Plastic fantastic obok drzewa cedrowego - tu wszystko koegzystuje jakoś tak naturalnie i bezpretensjonalnie. Historię Marrakeszu datuje się od 1062 roku, kiedy to na zlecenie Yusufa ben Tashfina z berberyjskiej dynastii Almorawidów powstały mury okalające medynę oraz pierwsze domy z mieszanki czerwonej gliny i wody. Niebawem miastu na pustyni zaczęło brakować wody i sprowadzono perskiego specjalistę, który zaprojektował podziemne kanały - t.zw. kettary - pozwalające sprowadzić tu wodę z gór Atlasu. Instalacja ta poiła miasto do początków XX wieku. Do połowy XII wieku zieloną osadą na piasku rządzili Almorawidzi - wtedy to rozprawiły się z nimi plemiona berberyjskie z gór. Za ich rządów Marrakesz pozostał stolicą kraju. Dopiero w 1270 królowie nowej dynastii Merynidów zaszczytną funkcję głównego miasta Maroka przypisali Fezowi. Historia często kołem się toczy: w XVI wieku wraz ze wzrostem wpływów kolejnej dynastii - Saadytów - Marrakesz ponownie stał się stolicą Maroka. Miasto do końca XVII przeżywało swój największy rozkwit - głównie dzięki temu, że leżało na skrzyżowaniu trzech głównych szlaków karawanowych z czarnej Afryki, którymi wielbłądy transportowały kość słoniową, heban, kamienie szlachetne, i czerpało z tego korzyści towarowe oraz finansowe. Nazywane było wtedy nawet Bagdadem Południa. W tych czasach na zlecenie władcy Mulaia Ahmada Al-Mansura powstał w Marrakeszu legendarny pałac Al Badi. Zdobiono go ponoć przez 30 lat - porcelaną z Chin, złotymi listkami, klejnotami. Szkoda, że ta bajkowa budowla nie przetrwała do dziś... Moulay Ismail, przedstawiciel kolejnej dynastii po Saadytach - rządzących do dziś Alaouitów - przeniósł stolicę do Meknes. A wspaniały pałac Mulaia Ahmada Al-Mansura rozebrał. Budowlę, którą wznoszono trzy dekady, rozmontowywano przez 11 lat. W XIX wieku miasto podupadło, by w wieku XX podnieść się dzięki aktywności Francuzów. Dziś jest tętniącą życiem magiczną metropolią. Magiczną i ze względu na swój nastrój, kolory, dźwięki i zapachy, lecz również dlatego, że dzięki przybyszom z głębi kontynentu afrykańskiego stała się centrum czarnej magii. Obrządki pogańskie i amulety wbrew pozorom nie kolidują z Maroku z Islamem - od wieków są tu dla ludzi czymś naturalnym i oczywistym. I do dziś stanowią ważny element codziennego życia. Marrakesz to miasto tak pełne sprzeczności, że aż trudne do opisania. Jest w nim i niewyobrażalny luksus, i krańcowa bieda. To tu od niemal stu lat bogatą klientelę gości hotel La Mamounia - jeden z najbardziej luksusowych obiektów na świecie. To tu działa Pacha Marrakech, największa dyskoteka Afryki Północnej. To tu przyjeżdża socjeta z Europy zrobić zakupy. To tu treserzy małp zarabiają parę groszy prezentując sztuczki z makakami górskimi na placu Djemaa-el-Fna, a żebracy proszą o parę groszy. Wspomniany Djemaa-el-Fna - słynny plac skazańców - trzeba odwiedzić wieczorem. Miejsce to żyje nocą, a w dzień jest ospałe i pustawe. Natomiast poranek to dobra pora na zobaczenie meczetu i minaretu Koutoubija. O tej porze jeszcze nie ma tu tłumów; nosiwoda pozuje do zdjęć, a bezpańskie psy walczą o prymat w stadzie - i o ponętną suczkę, która wbrew patriarchalnej marokańskiej tradycji grymasi i sama wybiera najlepszego kawalera. Minaret i pierwszy meczet powstały tu w połowie XII wieku. Szybko zorientowano się jednak, że popełniono błąd i świątynia nie jest skierowana idealnie w stronę Mekki. Nieprawidłowość wynosiła zaledwie kilka stopni, ale gdyby jakiś wędrowiec na podstawie jej położenia chciał wybrać się w pielgrzymkę, to nigdy nie dotarłby do świętego miejsca. Trzeba było więc meczet rozebrać i zbudować nowy. Wersja z roku 1199 stoi tu do dziś, a po pierwotnej zdemontowanej budowli z 1147 roku pozostały podstawy kolumn. Jak mówi nasza przewodniczka, Pani Krystyna, 69-metrowy minaret Koutoubija uchodzi za jeden z najpiękniejszych w Afryce Północnej. Wieńczą go złote kule pełniące przy okazji funkcję odpromienników. Według legendy powstały one z biżuterii żony kalifa Mansura. Musiała dać ona swe klejnoty do przetopienia jako pokutę za słaby charakter: złamała zasady postu i sięgnęła po winogrona w czasie Ramadanu. Prócz złotych kul na szczycie wieży jest jeszcze mała konstrukcja z drewna wyglądająca jak szubienica. To drzewiec, na którym wywieszane są flagi informacyjne. Czarna oznacza, że kazanie będzie jutro, a biała - że dziś. Praktyczny i dobitny system - przydatny zwłaszcza w kraju, w którym 38% dorosłych wciąż jest analfabetami. Must see w Marrakeszu to także pałac Bahia. Choć jest on stosunkowo nowy - bo pochodzi z przełomu XIX i XX wieku - oraz nie ma w nim już oryginalnych mebli, to i tak warto tu zajrzeć, by poczuć nastrój arabskiego pałacu. Wspaniałe drewniane sufity, piękna ceramika; sprytny trick - w patio porozmieszczane są lustra, które optycznie powiększają przestrzeń. W Bahii mieszkał wielki wezyr ze swoimi żonami. Choć wszystkie powinien był traktować równo, to od razu można poznać, którą kochał najbardziej - jej apartament jest znacząco większy i bardziej misternie ozdobiony niż pozostałe. Kolejna perła architektury - medersa, czyli szkoła koraniczna - ukryta jest w uliczkach marrakeskiej medyny. Założona została ona w XIV wieku przez sułtana Abou Al-Hassana, a po rozbudowie w wieku XVI zyskała rangę jednej z najważniejszych w całym Mahrebie. W najlepszych czasach Koran studiowało tu 900 uczniów. W roku 1960 szkoła została zamknięta, ale do dziś można ją zwiedzać. Warto poświęcić trochę czasu na zakamarki tego niezwykłego budynku. Bo nawet toalety są tu stylowe. Na piętrze ukryte są skromne pokoiki uczniów z małymi oknami wychodzącymi na patio. A przy jednym z balkonów można się poczuć jak Kate Winslet, która we śnie szukała tu córki. Doskonale pamiętam tę scenę i widzę ją przed oczami przechodząc korytarzami medersy. A skoro już jestem w medynie, to dziś zgubię się na souku w Marrakeszu. Jakże innym niż feski. Jedno jest pewne - kupić tu można dosłownie WSZYSTKO. Nawet sizalowe torby w kratkę. Gubiąc się w uliczkach można trafić do zielarni berberyjskiej z przyprawami, herbatkami, marokańską viagrą - mieszanką orzechów z miodem - oraz setką różnych wyrobów z olejku arganowego. Magik w białym fartuchu reklamuje towar imponującą polszczyzną. "Ras el hanout to przyprawa dla ludzi, którzy nie gotują dobrze". Godzinka mija na wybieraniu specyfików. Oczywiście biorę też ras el hanout. Czas na souku mija nie wiadomo jak i kiedy. Jego ogrom, gra świateł, kolory i zapachy potrafią wciągnąć bez reszty. Zmierzcha już, więc warto iść na plac Djemaa-el-Fna. W dzień spokojny, wieczorem staje się ulem, tyglem, centrum wszechświata. Muzycy z czarnej Afryki grają na bębnach, zaklinacz węży - na fujarce, a początkujący muzyk - na gitarze. Dziewczyny zachęcają do zrobienia sobie tatuażu z henny. Wybieram motyw skorpiona. Dalej w słabym świetle majaczą standy z jedzeniem i z sokami. Chyba niestety świeżo wyciskane rarytasy rozcieńczane są surową wodą. Dalej stoisko dentysty protetyka. Obok małpy. I budy z torebkami, butami, lampami. Ciekawe, jak to kłębowisko ciał, dymu, instrumentów, zwierząt i pojazdów wyglądałoby z góry. Na szczęście jedna z kawiarni reklamuje swój "grand terrace". Wystarczy wejść parę pięter, kupić colę za 20 dirhamów i - ma się do dyspozycji widok z balkonu na niewiarygodny spektakl, którego częścią było się przed chwilą. Noc coraz głębsza, bębny coraz głośniejsze, małpy trą oczy z niewyspania. Na placu - choć wydaje się to niemożliwe - jest coraz więcej ludzi. Marrakesz nocą to magia - i ta niemal namacalna prezentowana przez magów gromadzących grupy gapiów, i ta całkiem nienamacalna, która pozostawia w sercu i głowie głęboko wyryte wspomnienia. Nie dziwię się, że Julii z "Hideous Kinky" śniły się uliczki marrakeskiej medyny. Mi to miasto przyśni się na pewno.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    15

    Maroko - kraj kontrastów

    Karolina, Katowice 08.09.2015 | Tagi: do 25 lat, z rodziną

    Fantastyczna wycieczka, którą polecam wszystkim. Byliśmy w terminie 21-28.08.2015 r.kolejność zwiedzania według programu, który był bardzo atrakcyjny. Pokoje jak na afrykańskie standardy były bardzo fajne, jedzenie smaczne, a przede wszystkim mieliśmy wspaniałą pilotkę- Dorotę , z taką pilotką można jeździć i zwiedzać cały świat. Polecam!

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    129

    Maroko Cesarskie Miasta z koroną w tle

    Maciej Poznań 29.03.2020 | Tagi: 36-45 lat, w parze

    Zastanawiałem się nad zrobieniem tego opisu ze względu na niecodzienne okoliczności wyjazdu i to, że ze w wyniku sytuacji na świecie czas trwania oraz program zostały skrócone. Niemniej opiszę punkty które zostały zrealizowane a na końcu poświęcę parę słów wydarzeniom, które uniemożliwiły nam dokończenie programu. Pierwszego dnia mieliśmy wylot w godzinach wieczornych przez co w hotelu zameldowaliśmy się około 1:30 w nocy, gdzie czekała na nas późna kolacja po której poszliśmy spać aby od godziny 8 kolejnego dnia rozpocząć zwiedzanie. I tak po śniadaniu udaliśmy się w drogę do Marrakeszu. Droga wiedzie przez malownicze góry Atlasu Wysokiego. Tutaj po drodze udało mi się zauważyć kozy na drzewach arganowych. O zjawisku tym czytałem kilkukrotnie i opinie są podzielone. Jedni twierdzą, że to sztuczna ustawka pasterzy, którzy wymyślili sobie dodatkowe źródło dochodu inni natomiast są zdania iż jest to zjawisko naturalne. Pani pilot powiedziała nam iż faktycznie są miejsca w których pasterze „wpychają” kozy na drzewa i robią z nich „modelki” aby zarobić pieniądze od turystów chcących sfotografować to zjawisko. Natomiast ja zauważyłem je przy autostradzie w miejscu, gdzie autokar nie może się zatrzymać i wpychanie ich w tym miejscu nie miało by sensu. Niestety z racji tego iż byliśmy w ruchu nie udało mi się tego uchwycić na zdjęciu. Cała droga minęła nam na obserwacji pięknych widoków i wsłuchiwaniu się w informacje przekazywane nam przez panią pilot. Do Marrakeszu dotarliśmy po południu i wizytę w tym mieście zaczęliśmy od zameldowania w hotelu i lunchu. Marrakesz zrobił na nas duże wrażenie ze względu na swą zabudowę. Większość budowli jest koloru czerwonego. Podczas całego popołudnia mieliśmy okazję podziwiać pałac Bahia z bardzo stylowymi i pięknymi wnętrzami opartymi na drzewie cedrowym, mozaice oraz ceramice. Piękny i robi wrażenie. Następnie udaliśmy się do ogrodu Jardin Secret, który nie imponuje może wielkością ale sama jego architektura oraz dobór drzewostanu oraz wszechobecny unoszący się zapach robią duże wrażenie. Tego dnia mieliśmy też okazję podziwiać z zewnątrz meczet Koutoubija przespacerować się przez miejscowy suk, czyli bazar z bogatym wyborem rzemiosła, przypraw i wielu różnych rzeczy. Bez porównania z bazarami egipskimi zarówno jeśli chodzi o koloryt ale też i o napastliwość sprzedawców. W Maroko można chodzić i podziwiać nie będąc przez cały czas nagabywanym. Następnie udaliśmy się do apteki berberyjskiej, gdzie można było zakupić różnego rodzaju olejki oraz mikstury. Wieczorem udaliśmy się na plac Dżamaa el Fna, który tętni życiem. Można tam podziwiać zaklinaczy węży, połykaczy ognia czy treserów małp. Można też coś zjeść i napić się herbaty miętowej. Warto się po tym placu powłóczyć ale też zasiąść w jednej z kawiarni na piętrze i spojrzeć na niego z góry. Wieczorem udaliśmy się na nocleg do hotelu. Dodam iż bardzo fajny. Nazywał się Ayuob. Trzeciego dnia udaliśmy się w drogę w kierunku Fezu. Mijaliśmy po drodze pogórza Atlasu Średniego podziwiając piękny krajobraz. Tego dnia głównym punktem programu było zwiedzanie Rabatu czyli stolicy Maroka. Zaczęliśmy od pałacu królewskiego którego można obejrzeć jedynie z zewnątrz. Mimo iż króla tam nie było pilnowało wejścia przynajmniej kilkunastu różnych strażników - bardzo kolorowo ubranych. Następnie zobaczyliśmy meczet i wieżę Hassana oraz Mauzoleum Mohameda V. Wszystkie te budowle robią niesamowite wrażenie jeśli chodzi o architekturę oraz wykończenie w najmniejszych szczegółach. Następnie udaliśmy się do dzielnicy Kasba Oudaja, która odznacza się biało – niebieską zabudową. Porozkładane w jej uliczkach małe kramiki zapierają dech w piersiach swoim kolorytem. Po tym wszystkim udaliśmy się na nocleg do Fezu, gdzie mieliśmy spędzić dwie noce. Było to w hotelu Mounia położonym nieopodal sklepów i licznych knajpek. Sam hotel oceniam bardzo pozytywnie zarówno ze względu na położenie jak i jakość pokoi. Czwartego dnia zwiedzaliśmy Fez, który jest nazywany duchową i religijną stolicą Maroka. Zwiedzanie zaczęliśmy od mediny Fes el Bali, która jest prawdziwym labiryntem ponad 9000 uliczek z których niektóre są tak wąskie i w takich miejscach, że to iż znajduje się tam czyjś dom jest po prostu zadziwiające. Zobaczyliśmy również piękną medresę Bou Inania, meczet El Karawijjin oraz mauzoleum Mulaj Idrisa II. Mieliśmy też okazję zwiedzić garbarnię skór, w której są wytwarzane wyroby ze skóry metodami naturalnymi. Panuje tam okropny fetor na poskromienie którego każdy wchodząc otrzymuje garść mięty, którą może wąchać zamiast unoszącego się wszem i wobec zapachu. Skóry są tam wyprawiane naturalnie za pomocą gołębich odchodów. To trzeba zobaczyć i poczuć. Na miejscu jest sklep w którym można zakupić wyroby skórzane takie jak torebki, portfele, kurtki. Jeśli kurtka nie leży dobrze to są oni w stanie dokonać poprawek i dowieźć do hotelu. Cena kurtek w porównaniu do naszych sklepów atrakcyjne. Byliśmy również w fabryce naczyń oraz wszelkich wyrobów z gliny i innego rękodzieła. Wszystko ręcznie wytwarzane i malowane. Można było zakupić nawet stół z mozaikami oczywiście z wysyłką. Mieliśmy okazję podziwiać też pałac królewski Dar El- Makhzen ale tylko z zewnątrz. Spacerowaliśmy także po dzielnicy żydowskiej Mellah a także podziwialiśmy przepiękną bramę Bab al. Jeloud. Wieczorem chętni mogli skorzystać z kolacji feskiej z występami folklorystycznymi a jeśli ktoś nie chciał, mógł pochodzić samodzielnie po Fezie, który wg mnie jest bezpiecznym miejscem dla turystów. Znaleźliśmy też sklep z alkoholem chcąc kupić wino do domu. W Maroko jest tak, że sklepy z alkoholem są, jakby ukryte i po przejściu wzdłuż i wszeż całego Carrefoura dowiedzieliśmy się, że alkohol jest sprzedawany w oddzielnym pomieszczeniu piętro niżej. Całkowicie osobne wejście mimo iż ten sam sklep. Wybór każdego rodzaju alkoholu był naprawdę duży. No ale pozory muszą być:-) Piątego dnia w planach mieliśmy zwiedzanie ruin rzymskiego miasta z I wieku niestety jednak w Maroko wykryto koronawirusa u jednego z ministrów i król zarządził zamykanie restauracji, kawiarni oraz obiektów muzealnych. Także ruiny widzieliśmy tylko poglądowo z oddali. Następnie z tymi niekorzystnymi dla nas wieściami udaliśmy się do Meknes, gdzie w planach było zwiedzanie stajni dla 12000 koni mauzoleum Mulaj Ismaila oraz spichlerzy. Wszystko to mogliśmy już tylko obejrzeć z zewnątrz. W autokarze pani pilot pokazała nam to na filmie. Może to nie to samo no ale cóż zrobić – siła wyższa. Następnie udaliśmy się do Casablanki gdzie udało nam się obejrzeć meczet Hassana II który w normalnych okolicznościach można podziwiać również z zewnątrz. Jednak my z racji sytuacji nie mogliśmy tego zrobić. Niemniej nawet z zewnątrz prezentuje się on okazale. Jest bardzo piękny. Mniej więcej w tym czasie też dowiedzieliśmy się, że wycieczka dobiega końca i w środę wylatujemy do kraju. Także kolejne punkty programu już się nie odbyły. Jeszcze przed udaniem do hotelu musieliśmy uzbroić się w jakiś prowiant, więc udaliśmy się do marketu zakupić „suchy prowiant” na drogę no bo mimo zamknięcia restauracji i punktów gastronomicznych trzeba było coś jeść. Przed nami była jeszcze podróż do Agadiru na lotnisko. Mobilizacja i o 5:30 rano byliśmy już w autokarze aby nie spóźnić się na samolot. Kierowca na tyle sprawnie jechał, że mieliśmy jeszcze okazję wjechać na wzgórze i podziwiać panoramę Agadiru. Reasumując zacznę od tego iż po powrocie w grudniu z Tajlandii i podniesieniu poprzeczki bardzo wysoko miałem pewne obawy czy Maroko nas nie rozczaruje. Nic jednak z tych rzeczy. Wspaniała architektura, pyszne jedzenie mili i pomocni ludzie. Nienachalni sprzedawcy. To wszystko sprawia, iż wróciliśmy z niedosytem i będziemy chcieli jeszcze tam wrócić. Sytuacja była jaka była i nikt nie miał wpływu na rozprzestrzenianie się wirusa. Sami dzień przed wylotem zastanawialiśmy się czy jechać ale decyzja była, taka, że trzeba przecież starać się normalnie żyć. I polecieliśmy. Przyznam, że przez pierwsze trzy dni mimo iż dochodziły do nas sygnały z kraju o zamknięciu granic w Maroko był absolutny spokój. Mogliśmy się koncentrować na zwiedzaniu. Sytuacja zmieniła się w momencie, gdy na polecenie króla zaczęto zamykać obiekty muzealne oraz restauracje. Pani pilot nie wprowadzała paniki i przekazywała nam na bieżąco potwierdzone informacje. Sytuacja była jednak dynamiczna. Pierwsze decyzje były takie iż wracamy w piątek czyli po tygodniu. My mieliśmy zaplanowany po części objazdowej jeszcze tydzień pobytu a Agadirze ale nie mając możliwości na zostanie pogodziliśmy się z tym. We wtorek jednak zapadła decyzja iż wszyscy wracają w środę. Pani pilot rozliczyła z nami pieniądze za pakiet. Dostaliśmy zwrot za niewykorzystane bilety wstępu. Gdy w Maroko sytuacja się zmieniła paru napotkanych na miejscu rodaków, którzy nie polecieli tam czarterami z biurem pytał nas czy mamy czym wrócić, jednak informacja o tym iż wrócimy bezproblemowo była przekazana przez biuro od samego początku. Jak już wspomniałem zastanawiałem się czy zrobić opis do wycieczki, która nie mogła się odbyć do końca ale zdecydowałem iż inni klienci powinni wiedzieć dwie zasadnicze rzeczy. Po pierwsze Maroko to ciekawy i piękny kraj, którego nie można porównać np. do Egiptu pod żadnym względem. Po drugie w ciężkiej sytuacji mogliśmy liczyć na to iż dzięki organizatorowi nie musieliśmy się martwić i szukać lotu powrotnego do kraju i mimo ciężkiego czasu, skosztować Maroko choć w takim stopniu w jakim pozwoliła na to sytuacja związana z pandemią. Byliśmy, zobaczyliśmy, wrócimy a wszystkim życzymy aby taka sytuacja już nigdy się nie przytrafiła.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    8

    Magiczne zapachy i smaki Maroka

    Bożena, Kaśka 26.01.2023 | Tagi: 56-65 lat, ze znajomymi

    Wycieczkę zdecydowanie bardzo polecam. Bardzo dobra organizacja, ciekawy program, wycieczka nie byla męcząca. Sympatyczny i profesjonalny Pilot Pani Sylwia. Mili i goscinni Marokańczycy, doskonałe doznania smakowe. Tażiny jagnięce, wołowe, drobiowe, rybne i warzywne. Szaszlyki, kofte, soki ze swieżo wyciskanych owoców. Niezwykłe krajobrazy, gory Atlasu Wysokiego, arganowce, migdalowce, oliwki i droga nad Atlantykiem

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    1

    Rewelacja

    Jolanta, Bystrzejowice Drugie Piaski 23.12.2019 | Tagi: 46-55 lat, w parze

    Program wycieczki bardzo interesujący i intensywny. Pani pilot posiada ogrom wiadomości, które umie przekazać w sposób taki że nie da się nie zapamiętać najistotniejszych rzeczy. Transport bez zastrzeżeń. Pogoda wyśmienita, idealna na zwiedzanie. Bardzo polecam zobaczyć uroki Maroka.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    11

    Ocena wycieczki

    Karol, Zabrze 24.02.2019 | Tagi: 46-55 lat, z rodziną

    Wycieczka godna polecenia Dobrze zorganizowana Bardzo dobty przewodnik organizacyjnie ok Będziemy polecać znajomym

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem