5.1/6 (337 opinii)
3.0/6
bardzo bogaty program wycieczki, wszystkie miasta i atrakcje turystyczne warto zobaczyć, Moja grupa trafiła na najgorszy autokar i mało zaradną pania pilot
3.0/6
Tak cieszyliśmy się na wyjazd, z naszego punku widzenia spełniający wszystkie nasze wymogi: Chorwacja, przystępna cena, idealny termin, objazdówka i do tego 3 dni wypoczynku, a ponad to mająca świetne oceny od poprzedników. Nie zraził nas wczesny wyjazd z Warszawy i 10-cio godzinna podróż (320km) do Woszczyc - punktu przesiadkowego (z postojami po godzinie co 1 lub 2 godziny) w zdezelowanym autokarze z połamanymi podnóżkami i nie działającym oświetleniem do czytania, zwiedzanie Lublijany biegiem za pilotką Magdaleną o 6.00 rano po 24-ech godzinach jazdy (przerywanych głośmy obwieszczaniem postojów co 2 godziny - budząc śpiących) i jaskini Postojna po kolejnych 3 godzinach, ale później już było coraz gorzej. Jeszcze w hotelu w Crikvenicy, który mimo swojego wyposażenia z ubiegłego wieku, oferował dobre wyżywienie i piękny widok na morze mieliśmy nadzieję na spełnienie marzeń o Chorwacji w przyzwoitych warunkach. To chyba puszczony nam podczas podróży film Terminal z Tomem Hanksem zapeszył cały wyjazd. W hotelu po Jeziorach Plitvickich byliśmy traktowani przez obsługę jak śmiecie, ponieważ najważniejsza była wycieczka Japończyków. Trogir i Split zwiedzany biegiem i mieliśmy bardzo mało wolnego czasu. W przelotach pilotka puściła tylko 2 filmy, jeden o morzu Adriatyckim i Makłowicza o Chorwacji, natomiast sam chyba ze dwa razy powiedział jakieś mało istotne informacje o odwiedzanym przez nas kraju. Niestety nasze 3 dni wypoczynku, to był 1 dzień przerwy w obskurnym hotelu przy marinie z widokiem na wentylatory i dach w Ploce, do którego trzeba było się wdrapać z bagażami po schodach. Z odległej o 800m od hotelu plaży był fascynujący widok na działający port przeładunkowy znajdujący się o 400 m od plaży wielkości 200m2 (jak prawdziwe polskie RODOS), Dubrownik znów zwiedzaliśmy biegiem i mało czasu wolnego, bo śpieszyliśmy się na prom na Korculę. Hotel w Vela Luce powitał nas koniecznością wniesienia wszystkich bagaży na 3 piętro bez windy po schodach na jedną osobę i włączoną klimatyzacją. Za to po śniadaniu zabrano nam pilot od klimy, ponieważ podobno zostawiono je przez omyłkę. Z hotelu był urzekający widok na marinę z platformą do wbijania słupów, która pracowała 24h na dobę i portem promowym oddalonum o ok. 100m. Po dwóch dniach "wypoczynku" w dniu wyjazdu Pani pilotka zarządziła zbiórkę o 5.10 mimo iż prom odpłynął dopiero o 6.30, a do promu mieliśmy 100m. Suchy prowiant, który otrzymaliśmy za śniadanie, to była kanapka z 2 plasterków bułki paryskiej, obwiędnięte jabłko i 200ml soku w kartoniku (przed nami była 24 godzinna podróż do Polski). Rezerwat Kyrka znów przelecieliśmy biegiem w 2,5 godz.i ruszyliśmy do Polski. Do Warszawy dotarliśmy po 37 godzinach od wyjazdu z hotelu - gehenna. Jako posumowanie naszej wycieczki puszczono nam w drodze powrotnej film "Last minute", dlatego później nie dziwiliśmy się, że uczestnicy wycieczki Dalmatyńska eskapada dla wygodnych pojechali prosto do Warszawy, a my krążyliśmy przez Piotrków Trybunalski i Radom 10 godzin do Warszawy.
3.0/6
Sama Chorwacja jest przepiękna. Trudno się tutaj do czegokolwiek przyczepić. Wszystkie zwiedzane miejsca zdecydowanie warte są zobaczenia. Ale niestety na ogólną ocenę wycieczki wpływ ma nieco więcej czynników niż tylko same widoki. Przede wszystkim tragiczne są niektóre miejsca, w których Rainbow kwateruje swoich klientów. Spragnionego wrażeń turysty zapewne rozczaruje fakt, że przynajmniej część noclegów będzie zorganizowana w "hotelach", które serwują swoim klientom brud, smród, robale i uśmiech tow. Bieruta. I to nie jest kwestia tego, co tu pisali niektórzy, że "pojechał na wycieczkę za 2000 a liczy na 4 gwiazdki i luksusy". Nie. To nie jest kwestia luksusu. Ciepłej wody, umytej i nielepiącej się podłogi, działających okien, braku grzyba na ścianach i braku zapachu stęchlizny w moim odczuciu spokojnie można się domagać nawet w dwugwiazdkowym hotelu. Takie "atrakcje" potrafią skutecznie zepsuć nawet najbardziej wakacyjny nastrój. Zdecydowanie najgorszy pod tym względem był hotel w Vodicach. Żeby być obiektywnym muszę jednak przyznać, że nie wszystkie hotele były takie - Villa Matić w Neum, czy Aurora w Podgorze prezentowały całkiem dobry standard, nie było się do czego przyczepić. Niemniej początkowe wpadki kwaterunkowe skłaniały do czarnego humoru (podzielą nas na dwie grupy, jedna nie dostanie ciepłej wody a druga czystej pościeli) i raczej niezbyt entuzjastycznego oczekiwania na to, co zastanie nas w kolejnym miejscu pobytu. Pod tym względem zdecydowanie wolałbym podczas zwiedzania koncentrować się na widokach niż na myśleniu o tym, jaki dramat czeka mnie w kolejnym hotelu. Co do samej organizacji - również tragedia. 70-osobowy autobus to jak widać za dużo, by organizator mógł sobie z tym poradzić. Absolutnie skandaliczny był fakt, że tak elementarne rzeczy jak to, dokąd jedziemy i gdzie śpimy w jaki dzień były ustalane na bieżąco, bez żadnego planu czy rezerwacji w hotelach. Nasza grupa była rozbijana na kilka hoteli, a miejsca zatrzymania się były mocno przypadkowe i dobierane nie pod kątem programu zwiedzania, tylko tego, co akurat wolnego udało się organizatorowi znaleźć. Przykład - od początku dostawaliśmy informację, że nasze 3 dni pobytowe spędzimy na wyspie Hvar. Zmieniło się to w dzień przejazdu do hotelu "pobytowego", gdyż w hotelu na wyspie rzekomo był remont. Pierwotny świetny pomysł Rainbow był taki - dwa dni pobytowe w trzech różnych hotelach w Podgorze na Riwierze Makarskiej, potem przejazd kilkaset kilometrów na północ do innego hotelu w Zatoce Kvarner, potem przejazd znowu na południe do parku Krka i potem powrót do Polski. Innymi słowy jeden dzień pobytowy miał być zamieniony na dzień w autokarze i durnowate jeżdżenie w kółko. Grupa nasza się słusznie zbuntowała i z pomocą przewodniczki, p. Anity, udało się załatwić by w Podgorze spędzić jednak trzy dni. Część grupy miała przez to wątpliwą przyjemność przenoszenia się w ostatni dzień z bagażami z hotelu do hotelu, ale to i tak było chyba lepsze niż taka jazda w tę i z powrotem. Co do programu zwiedzania, to aż dziw bierze, że w karcie wycieczki nie jest napisane, że zwiedzamy wspaniałe zagraniczne stacje benzynowe i szalety publiczne (szczególnie podczas podróży "tam", bo "z powrotem" było lepiej). Ilość czasu zmarnowanego na bezsensowne, bardzo długie i zbyt częste postoje była zatrważająca. Nie mówię, że przerwy na toaletę są niepotrzebne, ale proporcje były tutaj moim zdaniem mocno zaburzone. Jaki był tego efekt? Pośpiech! Llublana? Godzinny bieg po mieście, zamiast zwiedzania czegokolwiek, nawet na zdjęcia nie bardzo był czas. Split? Szybki marsz z przewodnikiem (na którego trzeba było pół godziny czekać), godzina czasu wolnego i jazda. Trogir? 40 minut z przewodnikiem, godzina czasu wolnego i jedziemy dalej. Jestem rozczarowany, że zamiast zwiedzać, zaliczyliśmy bieg po starówce, nie oglądając niemal niczego od środka. Dobrze, że chociaż chorwaccy przewodnicy byli bardzo fajni, kompetentni, ciekawie opowiadali i dobrze mówili po polsku. Zwiedzanie Dubrownika było nieco lepiej zorganizowane - okazało się, że da się zrobić tak, by turysta obszedł stare miasto z przewodnikiem, a potem w ramach czasu wolnego nie tylko zobaczył pozostałe obiekty we własnym zakresie, ale też starczyło mu czasu na kawę czy jakieś owoce morza. Zastanawiam się tylko, czy nie było to aby niezamierzonym pozytywnym skutkiem ubocznym zapewnienia grupie możliwości skorzystania z fakultatywnego rejsu statkiem wokół murów. Tak czy owak - akurat do Dubrownika nie mam uwag. Pozostałe punkty wycieczki, czyli Jeziora Plitwickie i park Krka były zrealizowane w porządku. Do transportu, kierowców i pilotki - również nie mam uwag. Warto wspomnieć jeszcze o tym, jak Rainbow Tours załatwia sprawę transferów na obszarze Polski. Otóż około 20-tu autokarów przyjeżdża do niedużego Zajazdu Kasztelańskiego w Woszczycach, jakieś 20km od Katowic. Im wcześniej się tam przyjedzie, tym więcej czasu ma się na refleksję dot. tego, jak bardzo nie ma tam co ze sobą zrobić, lub ew. na trening cierpliwości i samodyscypliny. Organizator zwozi około tysiąca osób w jedno miejsce, zamyka na małej przestrzeni i każe walczyć w kolejkowych bojach niczym w czasach słusznie minionych. Odpalane są dziesiątki kiepów, chmura dymu zaściela parking. Z całego tego spędu zadowolony jest tylko właściciel zajazdu. W pewnym momencie pada Hasło. Tysiące łokci idzie w ruch, czas bowiem zdobyć swoje walizki i lecieć z nimi na komendę do innego autokaru. Miejsca na placu nie ma dużo, więc tworzą się korki, jest tłok, zamieszanie i harmider. Ludzie biorą nieswoje bagaże, czasem czegoś zapomną, czasem coś pomylą, a potem są pyskówki i bezsensowne dręczenie pilotów. Idealny wstęp do udanych wakacji :) Podsumowując - Chorwacja jest piękna, ale w takim czasie można było zobaczyć dużo więcej jej perełek, w kość dała logistyka, a czarę goryczy przepełniły bardzo kiepskie warunki w dwóch hotelach i niepewność co do dalszego zakwaterowania. Więcej z Rainbow prawdopodobnie nigdzie nie pojadę. Nie jest to moja pierwsza objazdówka, dlatego wiem że inne biura potrafią sobie dużo lepiej poradzić z organizacją.
2.5/6
Pilot był niestety bardzo mało doświadczony w znajomości o regionie. Mieliśmy wrażenie że jesteśmy w przedszkolu ponieważ od samego początku były wyszczególnione zakazy. To niestety wplynelo negatywnie na nasze oczekiwania odnośnie tego co sobie życzylismy.