4.5/6
mielismy zastrzeżenia dotyczące bezpośrednio do PRACY Biura- przy rezerwacji miejsc w autokarzy- biuro nie ogarnia tego zagadnienia!!!
M, D z Wielkopolski - 13.09.2016 | Termin pobytu: październik 2016
4/6 uznało opinię za pomocną
4.5/6
Trasa interesująca, hotele w porządku. Przewodniczka pani Aneta ma głęboką wiedzę, jest zasadnicza i bardzo pomocna. Wszystko odbyło się zgodnie z planem i nawet kiedy przerwa techniczna nie mogła mieć miejsca ze względu na awarię, pani Aneta wraz z kierowcą wyprowadziła nas do malowniczej miejscowości po drodze abyśmy coś zjedli i skorzystali z toalety. Panie przewodniczki w Seville, Barcelonie i Granadzie były fenomenalne. Nie dałam 5 lub 6 w ocenie ze względu na przewodnikow w Madrycie i w Walencji. Rozumiem że może każdy uczestnik ma inne oczekiwania, ale żarty o podłożu seksualnym lub alkoholowym były drażniące i można by ich uniknąć szczególnie jeżeli wśród uczestników były dzieci.
Katarzyna, Warszawa - 27.06.2024 | Termin pobytu: czerwiec 2024
5/5 uznało opinię za pomocną
4.5/6
Objazdowe zwiedzanie ok,lecz klimatyzacja w autobusach do niczego,nie można było jej wyłączyć.Cały czas dmuchało bardzo zimnym powietrzem.Spowodowało to ,że byłam chora na pobycie,katar,kaszel.
Agnieszka, Siechnice - 21.09.2023 | Termin pobytu: wrzesień 2023
4/4 uznało opinię za pomocną
4.5/6
Był to nasz pierwszy pobyt w Hiszpanii i zapewne nie ostatni. Wycieczka "Dookoła Hiszpanii" jest ciekawą propozycją, żeby zobaczyć największe atrakcje turystyczne tego kraju, dowiedzieć się czegoś odnośnie historii, kultury oraz zwyczajów Hiszpanów, jednak, jak zapewne każdy wie, tydzień to za mało na wszystko. Trudno powiedzieć, czy rozbudowany plan wycieczki jest zalatą czy wadą - z jednej strony można odwiedzić położone na przeciwległych końcach państwa Sewillę i Barcelonę, a z drugiej wiąże się to z długimi przejazdami między miastami oraz wiecznym pośpiechem, żeby wyrobić się z programem. Bez wątpienia był to bardzo intensywny tydzień w pięknym, gorącym kraju. Niestety, pierwszym poważnym minusem tego wyjazdu jest już wylot z Warszawy - zaplanowany jest on na wieczór, czyli pierwszy dzień wyjazdu praktycznie nie istnieje. Osoby, które lecą z Katowic mają pierwszy dzień, choćby na to, żeby na własną rękę pozwiedzać Malagę lub odpocząć po locie. Warszawa ląduje w Maladze, zgodnie z planem (co nam, niestety, nie było dane) ok. 1 w nocy, więc z godzinnym opóźnieniem, które złapaliśmy na lotnisku w hotelu Posadas de Espana Malaga byliśmy po 3. Co prawda, podobno dzięki temu ominęła nas najgorsza kolacja wyjazdu (jak twierdzili nasi towarzysze, którzy przylecieli wcześniej), ale następnego dnia śniadanie było na 7, więc odpocząć się nie dało. Gdyby jeszcze w programie wycieczki było jakieś zwiedzanie Malagi, byłabym w stanie zrozumieć, czemu lądujemy akurat tam, ale po śniadaniu (swoją drogą, bardzo dobrym) od razu pakujemy się do autokaru i jedziemy do Sewilli. Jeśli już lot musi być tak późno, to może można byłoby oszczędzić podróżnym dodatkowego przejazdu do Sewilli i wylądować od razu tam? Można byłoby albo dłużej pospać, albo poświęcić więcej czasu na zwiedzanie. Sewillę zwiedzało się bardzo przyjemnie - przewodniczka bardzo profesjonalna, z dużą wiedzą (jest autorką kilku przewodników po Andaluzjii) i przemiłym usposobieniem. Pobyt w Sewilli trwał cały dzień - ok. 1,5h doajzdu z hotelu rano i 1,5h do hotelu pod Kordobą i zdecydowanie było co zwiedzać. Następnego dnia zaczęliśmy od Kordoby, co uważam za lekką stratę czasu, niby też jest bardzo ładnie, ale historia i zabytki bardzo podobne do tego, co można było zobaczyć w Sewilli, a jednak dużo uboższe. Ponadto czas wolny był jakoś w godzinach przedpołudniowych, co oznacza, że jeszcze niezbyt dużo kawiarni, czy restauracyjek jest otwartych (oczywiście te najdroższe przy samym meczecie były otwarte, ale nie chodzi o to, żeby wydawać mnóstwo pieniędzy w miejscu, do którego zaglądają tylko turyści) i po prostu nie było co robić. Przejazd do Madrytu był już znacznie dłuższy, ale znośny. Następnie w Madrycie zwiedzanie Pałacu oraz spacer po mieście. Rewelacyjny przewodnik zapoznał nas dokładnie z hiszpańskimi królami (w Pałacu był podział grupy na dwoje przewodników) i przebiegł się z nami trochę po mieście (tempo zwiedzania było naprawdę szybkie). Kolejny dzień zaczęliśmy od muzeum Prado - no i znów, zdecydowanie za krótko! Prado jest prawie jak Luwr, tego się nie da zwiedzić w 2h (nawet w 2 dni byłoby ciężko). Tu znowu byliśmy podzieleni na 2 grupy - przez pierwszą godzinę jedna grupa zwiedzała z przewodnikiem, a druga samodzielnie, a następnie była zamiana. Dodatkowo przed muzeum trzeba ustawić się w kolejce jeszcze przed otwarciem, żeby można było spokojnie i szybko wejść. Po wyjściu z Prado pożegnaliśmy się z przewodnikiem i wyjechaliśmy do Barcelony (to był najdłuższy przejazd). Tego samego dnia była jeszcze wycieczka fakultatywna "Barcelona nocą" (jedyna, z której skorzystaliśmy), ale Barcelona w ogóle nas nie urzekła, więc i tę wycieczkę uznaliśmy za niezbyt udaną. Plusem tej wycieczki było to, że mogliśmy się trochę więcej dowiedzieć o historii miasta, niż za dnia, minusem to, że Barcelona jest miastem dość mocno "rozwalonym", więc jechaliśmy autokarem, wysiedliśmy przy jednym punkcie, znowu do autokaru, następny punkt i autokar - zero klimatu z wieczornego spaceru po mieście, a pokaz "magicznych fontann" mocno przereklamowany (ten w warszawskim Parku Fontann jest, moim zdaniem, lepszy). Następnego dnia spotkało nas najgorsze śniadanie podczas pobytu (dwie mikroskopijne kajzerki, kawałek żółtego sera topionego i jakiejś mielonej wędliny) i zwiedzanie Barcelony za dnia. Uznaliśmy Barcelonę za przereklamowaną, a w dodatku dość klaustrofobiczną - ciasne ulice, wysokie zabudowania i mnóstwo ludzi, ale z pewnością jest to miejsce, które warto odwiedzić, choćby po to, żeby stwierdzić, czy się kocha czy nienawidzi. Następnie przejazd do Walencji i kolejny niezbyt smaczny posiłek tego dnia (niedogotowane ziemniaki i krwiste mięso). Kolejny dzień to zwiedzanie Walencji i jedno z największych zaskoczeń wycieczki - nie spodziewaliśmy się niczego nadzwyczajnego w tym mieście, a jednak nas zachwyciło. Niesamowity kontrast z Barceloną - duże przestrzenie, genialne połączenie historii z nowoczesnością. Tam na pewno jeszcze wrócimy (zwłaszcza, że dowiedzieliśmy się przy okazji, że wybrzeże w tym miejscu to najładniejsze plaże i najcieplejsze morze w Hiszpanii). Przewodniczka sprawiała wrażenie trochę roztrzepanej, ale udało jej się nikogo nie zgobić i z powodzeniem oprowadzić nas po mieście ;). W drodze do Granady zatrzymywaliśmy się w tak zwanej "wiosce troglodytów" i ten punkt programu uważam za kompletne nieporozumienie - najgorszy "skansen" w jakim byłam. Zwiedza się po prostu czyjść dom, urządzony jak jedna wielka graciarnia. Ostatni dzień zwiedzania to Granada, w tym Alhambra - po tygodniu wysłuchania wielu historii o panowaniu muzułmanów w Hiszpanii już koniecznie trzeba odwiedzić tę twierdzę - wspaniałe ogrody, cudowne punkty widokowe i niezwykle interesujące orientalne zdobienia. W Granadzie też chyba najlepiej działa idea tapas barów - do każdego drinka dostaje się naprawdę solidną przekąskę. Na koniec wróciliśmy do tego samego hotelu pod Malagą, w którym spędziliśmy pierwszą noc. Podsumowując - 6 dni zwiedzania, 6 miast, 2 dni przeznaczone na loty/transfery, 6 różnych hoteli, kilkanaście posiłków lepszych lub gorszych. Codzienne pobudki na mniej więcej 7-8, powroty do hoteli między 20-21, bardzo intensywne zwiedzanie i długie przejazdy autokarem. Z pewnością jest co oglądać i czas spędza się bardzo aktywne, ale trzeba być przygotowanym na pewne niedogodności z tym związane.
Wypoczęta - 19.08.2018 | Termin pobytu: październik 2018
31/33 uznało opinię za pomocną