Opinie o Gruzja, Armenia - Ormiański Świat

5.2/6 (232 opinie)

5.2/6
232 opinie
Intensywność programu
4.9
Pilot
5.4
Program wycieczki
5.2
Transport
5.1
Wyżywienie
4.7
Zakwaterowanie
5.0
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 5.5/6

    Pozytywne zaskoczenie

    Wybierając tą wycieczkę ciężko było oczekiwać czegoś wow, jednak ostatecznie wyjazd bardzo pozytywnie zaskoczył. Widoki nieziemskie w Gruzji jak i w samej Armenii. Większość do zwiedzanie to klasztory/kościoły ale położone w przepięknych okolicach, dużo zieleni. Armenia nico uboga jeżeli chodzi o miasta ale te widoki po drodze był niesamowite. Pola usłane kwiatami, w oddali góry. Gruzja natomiast ma także w sobie parę perełek np skalne miasto Vardzia. Gdyby nie Rabinow na pewno nigdy byśmy nie odwiedzili tylu wspaniałych miejsc w obu Państwach. Pogoda w czerwcu idealna na zwiedzanie nie było upalnie ale było ciepło. Słońce przygrzewało także krem z filtrem obowiązkowo. Od razu po przylocie krótkie zwiedzanie, niebyło zbyt wczesnego wstawania ani późnych powrotów do hoteli. Hotel w Tbilisi blisko centrum warto iść na spacer po kolacji. Ostatni dzień to krótkie zwiedzanie Batumi a potem czas na plażowanie i odpoczynek. Plaża kamienista ale ma swój urok. Polecam wybrać się nocą na spacer po promenadzie, dużo się dzieje, wszystko oświetlone i gra muzyka. Wyjazd z czystym serem polecam każdemu. Program nie był intensywny i zrealizowany w całości. Dużo było jeżdżenia ale widoki z okna autobusy były także warte każdego przejechanego kilometra. Wieczór Gruziński - dużo jedzenia, pokazy tańca gruzińskiego a na koniec dyskoteka, także myślę, ze warto bo było bardzo miło, chociaż wiadomo że to wszystko pod turystów. Grupa trafiła się dość mała, większość starszych osób ale wszyscy mili i zintegrowani. Przewodnik bardzo kompetentny. Kierowca cierpliwy. Do tego był jeszcze przesympatyczny lokalny przewodnik Alex, który musiał nami jechać bo takie są wymagania ale wspomagał nas w dogadaniu się z Gruzinami bo niestety nie zawsze można porozumieć się po angielsku czasem szybciej po rosyjsku. Uważam ten wyjazd za jeden z najlepszych do tej pory.

    Lili, Wawa - 28.06.2022

    17/18 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    Ogólne wrażenia

    Można było złapać ogólny pogląd o zwiedzanych krajach dzięki narracji przewodnika i po wycieczce zainspirowana będę śledzić sytuację polityczno-społeczno-gospodarczą tego regionu.

    Barbara, Katowice - 18.10.2024  | Termin pobytu: październik 2024

    1/1 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    Warto!!!

    Każdy, kto wybiera się w te strony powinien być świadomy swojego wyboru, to nie Turcja, czy Hiszpania. Może za 50 lat Gruzja i Armenia będzie również na tym etapie rozwoju gospodarczego. Na objazdówkach ważniejsze jest to co zwiedzamy niż komfort hoteli. Hotele były czyste, jedzenie wystarczające. Oceniam wycieczkę bardzo wysoko, bo mój wybór nie był przypadkowy.

    HALINA - 05.08.2014

    12/14 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    Za mało...

    Trudno w paru słowach streścić odczucia z tak oryginalej i interesującej wycieczki. Przede wszystkim jest... zupełnie inaczej niż w znanej nam już nieźle Europie. To inny świat. Skromniejszy, biedniejszy, czasem dojmująco wręcz ubogi, ale też z kontrastami, nieco jak w biedniejszych południowych częsciach świata, gdize obok slamsów powstają hotele z bajek (vide Batumi). Generalnie esteci mogą być zawiedzeni, bo jest dużo nieporządku, brudu, bałaganu - pomijając samą biedę, którą dosłownie widać (nie uważam tego za wadę - po prostu tam tak jest). Świat trochę ciągle na zasadzie - przewróciło się, niech leży. Tę niedogodność wynagradza jednak masa innych tematów. Kilka stref klimatycznych i coś dla znudzonych gorącym południem (ja się do takich zaliczam) - nie musi być stale bardzo gorąco nawet latem. Generalnie jest to mieszanka klimatów, zależna od wysokości, odległości od morza czy wysokości gór. Od dni z temp. pow. 30 stopni i palącym słońcem, po miejsca i dni z burzami, chłodem i zachmurzonym niebem. Różnorodność krajobrazów - świetna. Morze, góry z ośnieżonymi szczytami, zielone rozległe równiny w Armenii - coś pięknego. Duże, puste przestrzenie. Zabytki sakralne, które potrafią naprawdę przytłoczyć - bo zapewniam każdego, że możliwość zwiedzenia, dotknięcia klasztorów, czy świątyń z VIII, IX, X wieku, a mających najstarsze elementy i części jeszcze o kilka wieków starsze (Gruzja i Armenia to dwa kraje, które najwcześniej przyjęły chrześcijaństwo, bo już w na początku IV wieku i część zabytków, choćby fragmentami które się zachowały, sięga tamtego okresu! Jednocześnie wiele z nich jest fantastycznie, bajkowo wręcz położonych. Kiedy człowiek zda sobie sprawę z tego, że chodzi po świątyni, której wiek data powstania jest o tyle starsza od chrztu Mieszka I, ile czasu dzieli nas od bitwy pod Grunwaldem - to naprawdę otwiera się gęba. Podobne wrażenie robi niesamowite miasto skalne - Wardzia. Coś wspaniałego. Mnie osobiście urzekły Armeńskie równiny o pięknych, zielonych łąkach, na horyzońcie których zawsze gdzieś w tle majaczyły zimne górskie masywy, czesto z czapami śniegu. Wydawało się to sielanką, a jednocześnie sa to tereny ubogie i trudne do życie. Czasem można było odnieść wrażenie, że jest się żywcem przeniesionym do jakiegoś filmu o głębokiej Rosji czy wręcz Syberii albo Kazachstanie. To tylko skojarzenia, ale wpływy rosyjskie widać we wszystkim i wszedzie. Pozostałości po kołchozach, architektura, bałagan... Zwłaszcza Armenia, która mniej z miłości, a bardziej z jedynego możliwego wyboru - otoczona wrogo nastawionymi sąsiadami (Turcja, Azerbejdżan, Iran) tuliła się zawsze do Rosji płacąc za to wysoką cenę cywilizacyjną i rozwojową (znajomy Ormianin, który ze szklistymi oczyma słuchał mojej relacji z wyjazdu - skwitował to stwierdzeniem - kiedy my budowaliśmy kościoły i mieliśmy teatr, Ruscy siedzieli na drzewach, a dziś musimy się im podlizywać). To się da poczuć w tym kraju. Duże rozczarowanie to Erywan - miasto koszmarnie wręcz szpetne w mojej opinii. Główna atrakcja - Kaskady - to misz-masz popeliny i kiczu, wielka betonowa wylewka na zboczu góry. Jedyne co powinno wynagradzać to architektoniczne nieporozumienie to widok ze szczytu na ośniezony Ararat widziany ponad panoramą całego miasta - niestety można się zawieść i przy złej pogodzie g...o zobaczyć. Ja miałem tego pecha, niestety. Z dwóch stolic - Tbilisi wypada o kosmos korzystniej. Centrum, stara część - naprawdę warte odwiedzenia. Skalny brzeg rzeki Kury, poprzyklejane do niego domy z charakterysytcznymi balkonami - świetne. I dwa słowa o kuchni... Mnie osobiście bardzo ciekawiła, a lubię próbować nowości i podjeść, więc próbowałem czego się dało. Niestety nie powaliła mnie na ziemię. Dlaczego? Ucziciwie muszę powiedzieć, że kuchnia gruzińska jest dla mnie tak bardzo różna od wszystkiego co jadałem w Europie, że nawet nie wiedziałem często do czego porównać nowy smak i miałem problem z klasyfikacją na dobre/niedobre. Próbować warto, bo to ciekawe, ale czy aż takie dobre? Obok rewelacyjnych chinkali (pierogi, o których każdy już pewnie słyszał) jest też bardzo przyjemne chaczapuri, ale gdy pomyślę, że wszystkie dosłownie potrawy są bardzo mocno potraktowane kolendrą - której smak dominuje, to już nie jest to tak zachwycające. A co powiedzielibyście na oranżadę w pięknym zielonym kolorze? Próbowałem z ciekawości i... miała smak estragonowy (bardzo podobny do anyżku), a są też waniliowe i kilka innych orygninalnych. Albo zupa, której nazwy nie pamietam, ale na dole mleko, na wierzchu coś jakby bulion i w tym kawałki mięsa, a wszystko na słono. Czy to jest bardzo dobre? Jest inne, czasem dziwne. Tyłka nie urywa. Za mało próbowałem jedzenia w Armenii i trochę wrzutka do tematu wobec pilotów, bo w centrum Erywania - w sumie jedyna mozliwość na obiad ormiański podczas wyjazdu, w knajpie - padło hasło "wokół pełno knajpek, póbujcie" - fajnie, ale 90% oferowało czipsy, szybkie przekąski na wzór europejski i nic więcej. Zanim coś znaleźliśmy, nie wystarczyło czasu zamawiać i zjeść. I wina... Cóż, wino lubię a to, że w Gruzji produkowało się wino kilka tysięcy lat temu, nie usprawiedliwia faktu, że dla mnie gruzińskie wina są totalnie przereklamowane. Te, które nie są wytrawne - a są najpopularniejsze - dla mnie były czymś w rodzaju domowego "Don Janusza" pędzonego na stryszku. Pieniące się w kieliszku, o dziwnym aromacie - to nie dla mnie. Koniak Ararat - jak się lubi to jest o.k., zaś z lokalnych bimbrów (chacha) już chyba wyrosłem. Wycieczka ogólnie bardzo udana, daje ogromną wiedzę poznawczą, jest specyficzna, inna niż to co widziałem dotąd. Wyjeżdżałem z poczuciem niedosytu i to dużego, ale nie dlatego, że program był za słaby. Po prostu zostało jeszcze dużo do zobaczenia na Zakaukaziu. Polecam dla tych, którzy lubią poznawać coś nowego, obserwować świat, ludzi, zwyczaje. I chyba w tym lokalnym klimacie, w tym co tam wisi w powietrzu, w niewyobrażalnie starej wręcz historii i świetności dawnej tych terenów jest siła tej wycieczki. Bo to się czuje będąc tam. To wisi w powietrzu, jest w ludziach. Miłośnicy plaż, all-inclusiwów, leżaków, basenów i sielanek powinni wybrać inny kierunek.

    Adam - 21.07.2016  | Termin pobytu: sierpień 2016

    59/63 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem