5.2/6 (232 opinie)
4.0/6
Ciekawa wycieczka, choć głownie klasztory. Historia tego zakątka świata jest taka, że klasztory i kościoły są tu starsze niż w Rzymie, ale można zmienić 1-2 punkty programu i będzie bardzo dobrze. Zdecydowanie żle oceniliśmy (większość wycieczki) wyżywienie na wyjeździe - chodziliśmy do lokalnych reastauracji bo tego co serwowano raczej się nie dało jeść. Świetny pilot - Wojtek (z wykształcenia orientalista), który opowiadał ciekawie i z dużą pasją.
4.0/6
program zrealizowany na 100 %,jedzenie słabe i monotonne odgrzewane codziennie to samo ale tylko w Gruzji w Armenii było ok.pilot jakby pracował za karę,transport dobry autokary i kierowca w porządku,niestety przylot nocny z Warszawy to pomyłka dwie godziny snu i intensywny program,z Katowic pora przylotu odpowiednia,hotele zaskoczyły mnie na plus bardzo dobre,trafiliśmy na super pogodę a to bardzo ważne,Gruzini i Ormianie bardzo mili i sympatyczni,ogólnie jesteśmy z żoną zadowoleni to co było nie tak to napisałem
4.0/6
Wycieczka po miejscach historycznych w miarę atrakcyjna na tyle ile są one udostępnione i zachowane w danym państwie. W Gruzji np. najlepiej z pokazanych nam obiektów historycznych był zachowany dom Stalina. ŚMIECH NA SALI. Tak stara historia narodu a okazuje się że szczycą się zbrodniarzem, zabójcom milionów ludzi. A tablica z najstarszym na świecie pismem klinowym jest nie zabezpieczona przed niszczeniem !!! Co do polskiego opiekuna wycieczki ;) Oddzielny temat. Organizacyjnie 5+, ale teksty odnoszące się do teraźniejszości danego państwa budziły co najmniej zdziwienie. Otóż dowiedzieliśmy się że Gruzja jest bogatszym i bezpieczniejszym państwem od Polski. A argumenty przytaczane do poparcia tej tezy były po prostu śmieszne. Generalnie temat na dłuższą dyskusję. Bardzo brakowało zwiedzania WINNICY i pokazania produkcji wina.
4.0/6
Wspaniała wciąż dzika przyroda (żal, że nie widzieliśmy wysokiego Kaukazu)i tu się nie rozczarowaliśmy:). Liczne wysokiej klasy starożytne zabytki sakralne i twierdze (najciekawsza Wardzia, podobna do tureckiej Kapadocji) pod koniec trochę nużą. Muzeum Stalina w Gori ciekawe,bo można się dowiedzieć wielu ciekawostek historycznych,a eksponaty są autentyczne (choćby prywatny pancerny wagon-salonka). Warto zwiedzić Batumi wieczorem i niedaleki wspaniały ogród botaniczny. Stratą czasu była wizyta w gorzelni "Ararat". Standard zakwaterowania i wyżywienia w stosunku do propozycji europejskich Rainbow stosunkowo niższy. Nie przypominam sobie typowej kuchni regionalnej ( chyba że w restauracji na swój koszt), a żaden z hoteli nie mógł się poszczycić brakiem mankamentów. Pilot posiadał szeroką wiedzę na temat zwiedzanych miejsc. Notę obniża mu głównie fakt niezrealizowania wieczoru gruzińskiego w Tbilisi("wzamian" niespodziewany czas wolny); bezskutecznie sami szukaliśmy lokalu z programem artystycznym-lepiej było pójść na nietypowy masaż do słynnej łaźni. Wygodny niespóźniający się autokar , co prawda bez toalety, ale była wystarczająca ilość postojów. Sympatyczni przewodnicy lokalni. Odpoczynek w hotelu "Hulus Castle" ( na szczęście nie ma go już w ofercie) niedaleko Batumi odbiegał nawet od gruzińskich standardów-do szybkiego zapomnienia (poza suprą i występem dzieci na zakończenie). I odpoczynek ten obniża końcową ocenę. Nie składałem reklamacji tylko ze względu na nawiązane tam sympatyczne znajomości. Dzika, oczywiście kamienista plaża, ale czysta, z leżakami i parasolami. I czysta,cieplutka, słabo zasolona woda. Przejście na plażę przez zatłoczoną jezdnię mimo zebry na pograniczu życia i śmierci dla nietutejszych. Gruzja czy Armenia dopiero muszą nauczyć się obsługi turystów -póki co obowiązują standardy radzieckie, zwłaszcza że to kraje niebogate. Na dodatek Gruzja wciąż pod wpływem powojennej traumy. Oni po prostu nie rozumieją, że Polacy mogą mieć inne wymagania (np. nie lubią smrodu z kanalizacji). I na ogół tym się nie przejmują. W restauracjach czy barach trudno się porozumieć, nawet po rosyjsku- nieczęsto dostałem tego co zamawiałem:). Na zobaczenie, czy usłyszenie folkloru (a bardzo na to liczyłem) czy innych imprez kulturalnych trudno liczyć poza szczytem sezonu- chyba że gdzieś po wsiach. Namiastką są bazary: doskonałe przyprawy czy owoce-warto się targować! Tubylcy na ogół są życzliwie usposobieni do Polaków, być może dzięki czci dla śp.prez. Kaczyńskiego za jego postawę w czasie wojny z Rosją. Sporo kontrastów: na Starówce pięknie odrestaurowane stylowe domy z balkonikami, a nieopodal doszczętnie zdewastowane blokowiska, a przy nich nowiutkie limuzyny mieszkańców. A na środku ulicy w centrum miasta może sobie stać bezpańska krowa:)i kierowcy spokojnie ją omijają.. Ogólnie: bez wielkich zachwytów, ale i bez szczególnych rozczarowań. Chętnie bym powrócił, aby pobyć z Gruzinami i to najlepiej na prowincji. Może tam jeszcze ktoś śpiewa i tańczy w czasie biesiady..