4.8/6 (247 opinii)
3.0/6
Przeciętna wycieczka
3.0/6
Niestety pierwszy raz zawiodłam się na Rainbow. Wycieczka zupełnie nie spełniła naszych oczekiwań. Wyjechaliśmy grupą, kilku znajomych i niestety wszyscy jesteśmy zawiedzeni. Podczas wycieczki włóczyliśmy się po niezbyt pięknych miastach, niepotrzebnych miejscach, gdzie spędziliśmy bardzo dużo czasu. Tam gdzie można by podziwiać uroki Gruzji, w górach pod Kazbekiem, byliśmy zaledwie 2-3h, tracąc cały dzień na dojazd tam i z powrotem. To tam powinniśmy spędzić kolejną noc, pocieszyć się widokami. Nie rozumiem gdzie Ci mili, uśmiechnięci Gruzini, gdzie te uginające się od jedzenia stoły, gdzie ta "miłość" do Polaków... chyba mieli urlop gdy my właśnie przyjechaliśmy.... Właściciele hoteli, obsługa hoteli, restauracji jakby na siłę spełniający swoje funkcje. Jedzenia mało, po jednym chinkali na osobę, mała miseczka frytek na cały stół, mięsa jak kot napłakał, bez możliwości dołożenia na stół brakujących potraw, trzeba było popychać chlebem żeby pojeść. Śniadania skromne. Hotele jak to na objazdówkach skromne ale czyste. Na gruzińskim wieczorze ominęły nasz dłuuuugi stół szaszłyki, nie wiadomo z jakiego powodu. Całokształt.... drugi raz nie pojechałabym z Rainbow na tą wycieczkę lepiej skorzystać z ofert podróżny po Gruzji z prywatnym przewodnikiem. W naszej wycieczce dwa razy awaria i zmiana autobusu co wiązało się ze stratą czasu... Ogólnie wielkie NIE!
3.0/6
Wylot do Kutaisi opóżnił się nam o 1,5h, byliśmy trzymani już w samolocie na płycie lotniska - nie jest to oczywiście wina samego biura i organizatora. Przyjechaliśmy w okolicach 2 nad ranem czasu lokalnego. na lotnisko Byliśmy bardzo zmęczeni i sfrustrowani tą całą sytuacją. Sam hotel w Kutaisi szczerze mówiąc słaby, standard pamiętający dawny ZSRR, bardzo skromny, lekko zapuszczony, pokoje też o niskim standardzie. Przespaliśmy się tam może około 3-4h. Śniadanie skromne, dobre, lecz bez rewelacji, raczej na plus. Jajecznica, kawa, herbata, jajka gotowane, szynka, pieczywo, lokalne dwa-trzy sery, warzywa. Zostaliśmy po śniadaniu rozdzieleni i odrazu tuż obok hotelu mogliśmy zwiedzać jedną z najstarszych i najpotężniejszych świątyń w Gruzji - która na mnie na zewnątrz i w środku zrobiła dobre, ciekawe wrażenie. Sądzę, że na pewno warto było to zobaczyć. Po 30-40 min, zwiedzaniu pojechalismy na głowny plac w Kutaisi ( drugie co do wielkości miasto w Gruzji). Sam plac, słynna fontanna, budynki okalające plac - robią bardzo pozytywne wrażenie, zadbane z nutką orientalnego stylu europejskiego. Lecz poza czasem wolnym na tym placu, który trwał ok. 30 min nic więcej nie zobaczylismy w Kutaisi. Po drodze zwiedziliśmy jaskinię krasową Wyruszyliśmy w drogę do Tibilisis. Odrazu po przyjeżdzie zwiedziliśmy muzeum i faktorię słynnej gruzińskiej brandy Sarajashvili. Ten punkt programu był jednym z najlepszych, po zwiedzaniu w markowym sklepie można było kupić na pamiątkę brandy. Uwązam, że na pewno warto. ( na lotnisku można kupić, lecz są nieco droższe, plus to już nie to samo :) Potem udliśmy się do hotelu. Hotel ok, o dużo lepszy, niż w Kutaisi, lecz pamiętający czasy ZSRR i 90te lata. Pokoje przestronne, z tarasami, lecz jakiegos luksusu nie było, ściany podrapane, łazienka przestronna, lecz szczerze mówiąc stara. Rano i u innych gości wybiła woda/szambo, było czuć nieprzyjemny zapach + lekko zalane na wysokość cm pół łazienki. Generalnie ok, lecz wiadomo, luksus to ni był, dwie noce na spokjnie można było się tam po prostu umyć i przespać. Śniadania podstawowe - warzywa, chleb, ser, jajecznica, parówki.Hotel generalnie robi dobre wrażenie, ale sa niedociągnięcia. W Tibilisi zwiedziliśmy starówkę, centrum, byliśmy na kolejce linowej, która zawiodła nas na sam szczyt wzniesienia, gdzie jest pomni "matki Gruzji", zwiedzaliśmy w dodatku termy siarczane. Ładne widoki, na pewno pozytywny punkt wycieczki. Potem mieliśmy 2 h czasu - niektórzy ( jak ja np.) głodzili się aby poczekać na dodatkową atrakcje odpłatną "gruziński wieczór" - inni kosztowali w centrum Tibilisi słynnych chinkali i innych potraw. Był wtedy czas na zrobienie zakupów. Ja kupiłem, aby miec już z głowy, lecz mozna poczekać, będe póżniej możliwości zrobienia zakupów. Ja polecam regularnie po trochu kupowac pamiątki, aby nie było sytuacji, że nagle rzucamy się i kupujemy bez zastanowienia wszystko, co dany sprzedawca w stopniu ograniczonym ma. Koło hotelu jest duży market w Tibilisi - polecam kupiuć tam na śrdoku jest stoisko z serami gruzińskimi. Ja kupiłem hermetycznie pakowane 3-4 gruzińskie seryw niewelkich kawałkach, w Polsce spróbowałem z rodziną, śłone i z dużą ilością aromatycznych przypraw, polecam zakupić tam! W czasie podróży w hermetycznie owiniętych opakowaniach nic się nie stanie im :) odatkowo płatny wieczór gruziński - Dużo osób zdecydowało się na ten punkt programu, ja również. Wyszedłem z założenia, że lepsze to, niz siedzieć w hotelu, inni woleli np. Zwiedzać Tibilisi i pójść na własną rękę do resturacji. Czy warto? Chyba tak... no własnie... chyba .... Wieczór gruziński w autokarze przez samego opiekuna i przewodnika miał być niesamowitym doznaniem, fantastycznym poznaniem przysmaków kuchni gruzińskiej, opowiadano, nam, że stół będzie się uginał. Szczerze? Restauracja była bardzo ładna, elegancka, naprawdę ok. Organizacja też bez zarzutu. Lecz jedzenia było skromnie, lub wprost mało. Wszystko było smaczne co nam podano, lecz po prostu skromnie pod kątem ilości. A widać było, że potrafią kucharze przyrządzić, np obce osoby dostawały do stolików pysznie wyglądające półmiski i szpady z mięsem itp. U nas malutkie pólmiski, każdy zjadł troszeczkę, bardzo smaczne chaczapuri z serem, pyszne wino, generalnie było wszystko ok, lecz za cenę 40-50 euro i z opowieści nastawialismy się na coś "WOW!". Fajne tańce tradycyjne, w gruzińskim wydaniu, piękne tancerki, tancerze w ślicznych strojach. Dopiero przy tych tańcach poczułem się, że jestem w Gruzji na wakacjach. Niestety... przerwa między tańcami to czas około 30-40 min, tańców było może 2-3. Czyli znów duży niedosyt. Polecam się wybrać na wieczór gruziński, lecz miejscie w styłu głowy, że to nie będzie niewiadomo co za przepych. Niestety!!! Co odwidziliśmy z przewodnikiem hotel, resturację ... brak jagnięciny, baraniny, tylko sama wieprzowina!! Polecam szukac resturacji z tym gatunkiem mięsa na własna rękę. Kolejny dzień to zwiedzanie Kaukazu. Ja nie wziąłem ciepłej odzieży, wystarczyła mi koszula i długie spodnie. Dopadł nas deszcz. Sama wycieczka? Całkiem ok, dużo siedzi się jednak w autobusie, wjazd na 2,5 tyś metrów. Góry Kaukazu robią niesamowite wrażenie... zdjęcia tego nie oddają, potęga tych gór i dolin jest jiesamowita. My mieliśmy złą pogodę. Zwiedziliśmy 2-3 cerkwie po drodze, tzw. kultowe cerkwie, które znajdują się na okładkach większości przewodników, książek o Gruzji. Było chyba warto, ale to nie jest z drugiej strony nic nadzwyczajnego. Jak się jedzi, widać dużą biedę, brak porżadku, śmieci w całej Gruzji, Dacze/domy nieremontowane od lat 50-60tych, zniszczone, niazadbane domy, brud, brak estetyki, porządku na podwórkach, mnóstwo bezpańskich psów, na podwórkach mnóstwo zardzewiałych samochodów, śmieci, nieporzadku. Pod tym kątem Gruzja na mnie złe wrażenie zrobiła - sądziłe, znając realia byłego ZSRR i Rosji, że jednak Gruzini bardziej przypominaja stndardy europejskie, że mają poczucie większego dbania o swoje podwórka, domy - bardzo negatywnie ten aspekt Gruzji spostrzegam, duzo śmieci na zboczach gór, pastwisk itp. przed Tibilisi na obiad zajechalismy do resturacji. W końcu po 3 dniach Gruzji mogłem się najeść i zasmakowac trochę gruzińskiej kuchni - całkiem ok chaczapurii, dobre chinkalii, ok zupa przypominająca rosół, szłyki kwałki z wieprzowiny tez według mnie ok. Ale jednak... trochę brakowało mi doznań kulinarnych, które na całej wycieczce były bardzo skromne i ograniczone!!!! Kolejny dzień to zwiedzanie domu i muzeum Stalina i słynnego uzdrowiska Borjomi. Tu bardzo negatywnie muszę napisać ( jako człowiek kochający podrózowanie, zwiedzanie Świata, wielki miłośnik historii). O samym Stalinie oprócz 2-3 zdań nic ciekawego nie powiedział poza ogólna znaną wiedzę. Praktycznie nie chciał mówić o tej postaci, tłumacząc to, że nie powinno się o niej wspominac, a jak państwo chcecie, to możecie doczytać... Przepraszam!!! Ale ja właśnie przyjechałem do Gruzji, chcę o nim jakiś ciekawych rzeczy posłuchac, dowiedzieć się poza moją wiedzę z książek w Polsce i filmów. Po to zapłaciłem właśnie, aby pojechać i zobaczyć dom, muzum, ciekowstek się o tym człowieku dowiedzieć. Przecież to olbrzymia postać historyczna. Nie pojechac do dodmu Stalina w Gruzji w Gori, to tak jak być w Kairze i nie zobaczyć na własne oczy piramid...Bardzo negatywnie odebrałem, gdy przewodnik nie chciał wejść do muzeum z grupą i opowiedzieć nam historii Stalina. Dał nam na zwiedzanie 15 min... Biegałem szybko po muzeum aby zrobić zdjęcia, i ledwo co wszedłem i zobaczyłem słynny pociąg, którym Stalin podróżował na słynne konferencje pokojowe do Teheranu, Poczdamu, Jałty. Samo muzeum nic szczególnie specjalnego, ale ja uważam, że warto. UWAGA! od roku 2025r - wiele biur podróży, w tym Rainbow nie będzie w planach wycieczki Gori i domu Stalina, trzeba będzie zwiedzać na własną rękę!!!! Potem pojechaliśmy do uzdrowiska Borjomi - samo uzdrowisko Borjomi - raczej ok, pozytywnie wspominam tą wycieczkę. Samo uzdrowsiko nie powala, ale ma swój jakiś klimat, trochę zaniedbane w niektórych miejscach, jak w byłym ZSRR klimat, ale warto. Oczywiście obowiązkowo trzeba napić się ( oprócz w marketach Borjomi i Nabeghlavi - według mnie ciekawe i dobre wody gazowane, lekko słone) z ujęcia wody Borjomi, rozlewają w kubeczkach - inaczej smakuje niż w markecie- nie jest gazowana, na początku sirczany posmak, jak by się jajecznicę piło a potem przechodzi smakowo w neutralny samk. Warto pochodzić, porobić zdjęcia, ładne rzeki, wodospady. Jest kolejka linowa, lecz nie było czasu. W hotelu koło Borjomi byliśmy 2 noce. Hotel bardzo, bardzo fajny, schludnie, czysto, duże pokoje - bardzo fajne wrażenie. Kolacje o dużo lepsze niż Tibilisi, szaszłki ( wieprzowe niestety), chinkali były ( dobre) , warzywa, napoje, sery, kurczaki. Dobrze spostrzegam ten hotel, obok hipermarkety. Śniadania z ato bardzo skormne... bardzo słąbe i niezbyt smaczne. Zwiedzalismy kolejnego dnia słynne miasto Wardze z miastem sprzed kilku tysięcy lat w skale na wyskości 1 -1,5 tyś m. Jedna z najlepszych atrakcji w czasie całej wycieczki. Wszysyc byliśmy zadowoleni, od małych mieszkań/komór, poprzez cerkiew, tunele, tarasy widokowe, robi wrazenie cały kompleks plus super widoki. Polecam! Potem mieliśmy z 1,5h na lunch, oczywiście brak jagnieciny czy baraniny... polecam szaszłki wieprzowe.. jak zawsze mało i bardzo skromnie jedzenia, ale smakowo było ok. Kolejny osatni dzień to wyjazd do słynnego Batumi W Batumi przyjechaliśmy o 15h, zwiedzaliśmy najważniejszą, najbardziej znana, z wieloma atrakcjami część kurortu, ppromenadą. Batumi, odrazu robi fantastyczne wrażenie Ma ciekawy, przyjemny mikroklimat. Z jednej strony ciepło, lekko, przykjemnie parno, z drugiej strony słońce, a z trzeciej.. lekkie chmuerki i słoneczko. 2tyg w Batumi i stamtąd ogarnąc wycieczki po Gruzji. Coś niesamowitego, musze tam wrócić. Morze Czarne, klimat, resturacje, atmosfera, nowoczesność.
3.0/6
Program wycieczki nie zgodny z programem umowy i nie mam tu na myśli kolejności programu tylko program wycieczki nie został zrealizowany w pełni,standard hoteli również inny niż gwarantuje umowa.Dwa hotele na trasie nie można zaliczyć do żadnej kategorii, syf, brud itp. Wycieczka zorganizowana najtańszym kosztem,Wyżywienie bardzo kiepskie.Turystycznie Gruzja to kraj, który potrzebuje jeszcze wiele lat aby spełniać oczekiwania turystów.