Opinie o Hrabia Drakula na wakacjach - dla wygodnych

5.0/6
(60 opinii)
Intensywność programu
4.8
Pilot
5.3
Program wycieczki
5.3
Transport
5.3
Wyżywienie
4.5
Zakwaterowanie
4.6
Zweryfikowane treści - Opinie pochodzą od Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
pani z lornetka
Dowiedz się, co sądzą inni
Nowość AI

Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.

    5.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    46

    Rumunia uzupełnienie

    Renata 11.09.2017

    To nie było moja pierwsza wizyta w Rumunii, więc kraj nie zaskoczył mnie mnogością atrakcji. Byłam z innym biurem na trochę innej trasie, więc tę wycieczkę wybrałam jako uzupełnienie Rumunii oraz z uwagi na możliwość zobaczenia popularnego wybrzeża Bułgarii. Dzień pierwszy (sobota) Przesiadki w Woszczycach w przypadku padającej mżawki, przy 15 autokarach i ponad 700 osóbach nie są komfortowe. Na pogodę organizator nie ma wpływu ale na wybór miejsca, które jest w stanie zapewnić komfort dla tylu osób już tak. W trakcie naszych przesiadek „zagubiła się” jedna walizka co jest potwierdzeniem zamieszania jakie tam panuje. Przejazd na miejsce noclegu przebiegał sprawnie, liczba postojów wystarczająca. Jednak na nocleg w Oradei dojechaliśmy ok. godz. 2 czasu lokalnego. Po zakwaterowaniu i odświeżeniu po podróży trudno nazwać tę noc komfortową a przecież jest to wycieczka dla wygodnych. Dzień drugi (niedziela) Drugiego dnia godzina zbiórki rekompensowała krótką noc – dopiero godz. 10.00. Okazało się, że nasz hotel jest ok. 8 min od starówki więc po wczesnym śniadaniu udało mi się jeszcze samodzielnie tam pospacerować. Potem już całą grupą przejechaliśmy do Kluż-Napoka, okazało się ze lokalny przewodnik p. Julia jest chora i dołączy do nas kolejnego dnia. W efekcie po Klużu oprowadzała nas pilotka p. Luiza, jednak jej wiedza na temat miasta nie była porażająca. Pokazała nam najważniejsze miejsca, przytoczyła kilka faktów. Kolejnego dnia kiedy lokalna pani przewodnik do nas dołączył, również nic o Klużu nie opowiadała. Miasto pozostawiliśmy z lekkim niedosytem informacji. Na rynku targowisko lokalnych przysmaków, można się zaopatrzyć w coś do przegryzienia. Kolejno przejechaliśmy do kopalni Salina Turda. Po spacerze z „kopalnianym” przewodnikiem dostaliśmy chwilę czasu wolnego. Byli i tacy co zdążyli popływać łódkami i coś zjeść, więc czasu było wystarczająco. Przed wejściem do kopalni jest kilka stoisk z pamiątkami jedzeniem. Nocleg mieliśmy w niedalekim Targu Mures, znów przy samej starówce. Pomimo deszczu udało mi się zobaczyć kilka zabytków. W okolicy hotelu jest kilka sklepów i piekarni, ale zakupy należy przełożyć na kolejny dzień rano bowiem kwaterujemy się w niedzielę wieczorem. Dzień trzeci (poniedziałek) Wybieramy się do Sighisoary, kolorowa starówka zapada w pamięć. Już mamy p. Julie przewodnika po Rumunii więc dowiadujemy się więcej. W czasie wolnym można i coś zjeść i zakupić pamiątki. O pełnej godzinie na wieży zegarowej poruszają się figurki o czym ani pilot ani przewodnik nie poinformowały. Kolejno jedziemy do Braszowa. Zwiedzanie zaczynamy od wizyty w Muzeum Pierwszej Rumuńskiej Szkoły, gdzie rewelacyjny profesor opowiada o jej historii i zbiorach starodruków. Informacja jaką uzyskujemy, że żadne instytucje rumuńskie i europejskie nie interesują się tym miejscem sprawia, że chcemy o tym muzeum mówić jak najwięcej. W Braszowie miałam już okazje być wcześniej jednak tej perełki nie poznałam wtedy, gratulacje dla Rainbow za odkrycie tego miejsca. Potem ruszamy na spacer po starówce, czasu wolnego jest na tyle dużo że można i zjeść i zrobić zakupy w lokalnych sklepach, bowiem przy hotelu nie ma ich wcale. Wieczorem kolacja rumuńska przy muzyce na żywo. Jako posiłek dostaliśmy lokalne specjały, rewelacyjny był deser gogosi, palinki i wina było pod dostatkiem. Dzień czwarty (wtorek) Przejazd do zamku Bran, okazało się że zamek zwiedzamy sami bo podobno jest za mało miejsca na zwiedzanie z przewodnikiem. Co bardzo szybko okazało się nieprawdą, grupie przed nami przewodnik opowiadał na co patrzą. Zamek nie jest duży, a lokalni wpuszczają do środka dużą ilość turystów więc zwiedzanie jest mało komfortowe. Pod zamkiem targowisko pamiątek i smakołyków, już nie jest tak tanio jak 4 lata wcześniej ale wciąż ceny są konkurencyjne do krajów zachodnich. Większe zakupy pamiątkowe warto zrobić tutaj. Kolejno zwiedzamy Burakeszt. Zwiedzamy tak naprawdę tylko budynek parlamentu, który robi kolosalne wrażenie. Ponad godzinny spacer to tylko 3% całej powierzchni. Przed wejściem do budynku kontrola jak na lotnisku, należy zdjąć metalowe rzeczy. Za możliwość robienia zdjęć aparatem należy zapłacić ok. 20 lei, za zdjęcia telefonem się nie płaci. Potem szybki spacer na starówkę, i tylko niecała godzina czasu wolnego. Okazuje się, że hotel położony jest na obwodnicy, i nie ma szans na samodzielne wieczorne zwiedzanie. Dzień piąty (środa) Wyjazd z Bukaresztu już w kierunku Bułgarii do miejscowości Ruse. Najsłabsze miejsce w całej wycieczce, po za możliwością zrobienia zakupów nic ciekawego tam nie ma. Lepszym było by zwiedzanie jeszcze w Rumunii pałacu Peles, letniej rezydencji królów, który mijaliśmy po drodze. Pozostała cześć dnia upłynęła na drodze do Warny. W trakcie kilku godzin jazdy przez Bułgarię nie usłyszeliśmy ani jednego zdania od Pani pilot na temat tego państwa, dobrze że przewodniczce w Ruse na koniec przypomniało się powiedzieć, że na „tak” i „nie” w Bułgarii kiwa się głowa odwrotnie jak u nas. Do Warny dojechaliśmy dość wcześnie i już ok. 17 można było wyjść przywitać się z morzem. Tym razem znów hotel w samym centrum, tylko kilka minut od plaży. Dzień szósty (czwartek) Dzień wolny na plażowanie, samodzielne zwiedzanie. Pani pilot w drodze do Warny poinformowała nas, że w istnieje Muzeum Archeologiczne, ale pomimo że obok niego przejeżdżaliśmy nie wskazała że to ono. Po za drogą na plaże nie uzyskaliśmy żadnej informacji o innych atrakcjach miasta jak delfinarium, retro muzeum, katedra. Podczas kwaterowania każdy dostał mapkę miasta z zaznaczonym punktem w jakim mieści się hotel.Dzień siódmy (piątek) Dzień wolny lub wycieczka do Nesebyru. Ja wybrałam wycieczkę, co wiązało się z ekspresowym śniadaniem – śniadanie podają od 7.30, a na 7.50 zarządzona była już zbiórka. Oczywiście nie było to wykonalne. W efekcie lokalny przewodnik miał dla nas tylko 30 min, bo spóźniliśmy się na zarezerwowaną godzinę. Potem dostaliśmy 3 godziny czasu wolnego. Miasteczko jest bardzo urokliwe, i można spacerować i kupować pamiątki ale nawet z przystankiem na jedzenie dalej czasu było za dużo. Czy nie lepiej wyjechać bez pośpiechu i skrócić czas wolny? Do Warny wróciliśmy ok. godz 16. Dzień ósmy (sobota) Wizyta na przylądku Kaliakra, tym razem Pani pilot opowiedziała nam o miejscu do którego jechaliśmy. Po półwyspie spaceruje się samodzielnie, dostaliśmy wystarczająco dużo czasu i na spacer i na zatrzymanie się na kawę. Delfinów co prawda nie widzieliśmy ale miejsce warte jest odwiedzenia. Żegnamy się z Bułgarią, wracamy do Rumunii, dokładnie udajemy się do Konstancy. Polegamy tylko na wiedzy Pani pilot, która zapomniała nam powiedzieć, że będziemy wchodzić do meczetu co oznacza konieczność przykrycia chustą przynajmniej ramion, nie wszyscy w koszulkach na ramiączkach takową zabrali ze sobą. Miasteczko nie zapada w pamięć, ale skoro jest to stolica rumuńskiego wybrzeża to warto wiedzieć jak się prezentuje. Kolejno czeka nas 4godzinny przejazd do Bukaresztu do znajomego nam hotelu na obwodnicy. Dzień dziewiąty (niedziela) Zaczynamy od 3godzinnego przejazdu do klasztoru Cozia. Zwiedzanie zaplanowane jest na niedziele co wiąże się z dużą liczbą osób odwiedzających, całe zwiedzanie trwa ok. 45 min. Kolejna godzina jazdy i dojeżdżamy do ostatniej atrakcji na naszej wycieczce – miasto Sybin. Polegamy tylko na wiedzy Pani pilot, która przeprowadziła nas przez kilka najważniejszych miejsc. W Kościele NMP udało nam się posłuchać koncertu organowego w, akurat trwały próby. W czasie wolnym odkryłam, że inne polskie grupy które tego dnia zwiedzały Sybin były zaprowadzane w pozostałe równie ciekawe atrakcje miasta, jak np. do Katedry Prawosławnej, gdzie trafiłam sama w czasie wolnym. Ze wszystkich jakie widzieliśmy w Rumunii ta zrobiła na mnie największe wrażenie. Czasu wolnego było wystarczająco i na posiłek i na zakupy w małym Carrefurze W drogę powrotną do Polski wyruszyliśmy o godz 16 Dzień dziesiąty (poniedziałek) Na przesiadkach w Woszczycach byliśmy już o godz 8.30, przekładanie bagaży zaplanowane było na 10.00

    5.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    11

    Rumunia to nie tylko Drakula

    Jolanta, Bartoszyce 21.07.2022

    Jadąc do Rumunii nie wiedziałam czego mam się spodziewać po tym kraju, gdyż nadal jest to niszowy kierunek turystyczny . Zostałam pozytywnie zaskoczona już od pierwszych chwil w tym kraju - piękne widoki Karpat, liczne pastwiska z owcami, wędrujące ulicami górskich miejscowości niedźwiedzie, malownicze miasteczka. W programie zawarto miejsca, które naprawdę warto zobaczyć. Pani pilotka Paulina w czasie przejazdów autokarowych przybliżała nam historię i kulturę Rumunii. Podczas pobytu w Bułgarii (Warna) można było odpocząć na plaży lub spędzić ten czas według własnego uznania, w moim przypadku była to wizyta w Delfinarium oraz wycieczka fakultatywna do Nesebyru, którą szczerze polecam.

    5.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    6

    Hotel Exotica

    EWA, WŁOCŁAWEK 25.08.2019

    Hotel Exotica położony jest w odległości od gwaru Złotych Piasków. Pozwala to na spokojny wypoczynek. Do miasta można dojść spacerem. Pokoje i łazienka są przestronne. Mają ładne balkony. Z hotelu niedaleko jest ładna plaża. W hotelu jest basen. Można korzystać z baru. Ceny bardzo przystępne. Wyżywienie na wypoczynku smaczne i w wystarczającej ilości.

    5.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    6

    Bylo fajnie🌞

    LEONARD, TORUŃ 02.08.2022

    Wlasnie wrocilismy. Jeszcze raz chciala bym podziekowac pani Paulinie za ogromna wiedze I zaangazowanie (ogromna wiedza o rejonie I jego historii i pogodna pozytywna osobowosc) oraz panu Andrzejowi super kierowca. Jedyna rzecza ktora bym kwestionowala to rozklad programu. Czy naprawde mosimy nocowac w Bukareszcie bardzo nieciekawy hotelik. Ogolnie bedziemy bardzo mile wspominac te wycieczke i cala grupe. Wycieczkowicze odegrali tu bardzo duza role mimo roznych niedociagniec bede powspominac ten wyjazd fajnie dzieki ludzim z ktorym przebywalam 10 dni. Wszystkich serdecznie pozdrawiam Torun I Australia🙋‍♀️🙋‍♂️🙋‍♀️❤🌞👍

    5.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    1

    Hrabia Drakula-fajna wycieczka

    MARIAN, Szczecinek 04.10.2024 | Termin pobytu: wrzesień 2024

    Jestem zadowolony z wycieczki.Rumunia to piękny kraj.Było co zwiedzać.Pilot pan Mikołaj OK.Szkda ze jeden z przewodników ni mówił po polsku i nasz pilot musiał tłumaczy.

    5.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    40

    Piękna Rumunia i słoneczna Bułgaria 3.08-12.08.2019

    Karolina, Suwałki 15.08.2019

    Przepiękne widoki, pyszna kuchnia rumuńska i bułgarska, możliwość poznania najciekawszych miejsc w Transylwanii, wspaniali kierowcy. Wycieczka warta polecenia wszystkim lubiącym aktywne zwiedzania i wypoczynek na wybrzeżu.

    5.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    34

    Piękna Rumunia

    Małgosia 14.06.2019

    Wycieczka bardzo udana dzięki Pani Ewelinie pilotce naszej grupy oraz całej sympatycznej grupie i przewodnikom w poszczególnych miastach. Trochę tylko nie dopisała nam pogoda i kilka razy zmoczył nas deszcz, ale było ciepło więc wielkiej tragedii nie było. Piękne widoki w górach i nad morzem. Był czas na kąpiel w ciepłym morzu oraz leniuchowanie i rozważne opalanie. Szkoda tylko że nasza grupa nie weszła do Pałacu Parlamentu w Bukareszcie (to powinno być pewnym punktem wycieczki - zwiedzanie skansenu nie zastąpiło mi tego). Rumunia goni Europę dużymi krokami i na pewno zaskoczy pięknymi krajobrazami, dobrym jedzeniem, pyszną kawą i słodkościami oraz bawiącymi się całymi rodzinami w restauracjach Rumunami. W czasie wycieczki było sporo czasu wolnego (jak dla mnie może troszeczkę za dużo) żeby zjeść, kupić pamiątki i pospacerować. Pierwszego dnia na nocleg dojechaliśmy chyba ok. godz.22. Poza tym śniadania były zazwyczaj między godz.7.00 - 7.45 a wyjazd najczęściej między godz. 8.00 - 8.15. Przyjazd do hoteli różnie głównie ok.godz.19.30 - 20.00. Do hotelu w Bułgarii dojechaliśmy ok.godz.16.30 - 17.00 więc był czas na przywitanie z morzem.

    5.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    7

    Pięknie, ciekawie i w tempie :)

    GRZEGORZ, BIELSKO-BIAŁA 14.09.2019

    Świetna wycieczka! W krótkim czasie można zobaczyć wiele przepięknych miejsc, które żal tak szybko opuszczać. I tylko czasem ten rumuński standard 3* to nie do końca 3* :)

    4.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    20

    wspomnienia rumuńskie

    Małgorzata, Łódź 24.06.2018 | Termin pobytu: czerwiec 2018

    Warto zobaczyć Rumunię i odpocząć nad M. Czarnym, jak przewiduje program, ale miasto Warna nie zapewnia relaksu. Może wersja z wypoczynkiem w części rumuńskiej...?

    4.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    42

    Stereotypy obalone

    Marta 17.07.2017

    W podróż z biurem Rainbow wybraliśmy się po raz trzeci, mamy więc porównanie do poprzednich wyjazdów. Niestety, z dotychczasowych wycieczek ta była najdroższa i najmniej interesująca. Nazwa wycieczki - "dla wygodnych" nie do końca jest zgodna z prawdą, gdyż rzeczywiście nocleg pierwszego dnia jest zapewniony, jednak na miejsce przyjeżdża się późno w nocy (ok.1.00), a następnego dnia wyjeżdża już o 8-9, czasu na sen i przygotowanie do dalszej podróży jest mało. My już jesteśmy do tego przyzwyczajeni i wiemy na co się piszemy, jednak jeśli ktoś sądzi, że na objazdówkach wypocznie, to się myli. Pobudki codziennie są wczesne (śniadania o 7, wyjazd zwykle ok.8.00), a kilkugodzinne przejazdy z miejsca na miejsce męczące. Pierwszy nocleg mieliśmy w hotelu Impero w miejscowości Oradea. Jak już wspomniałam, na miejsce przybyliśmy ok.1 w nocy, więc nie było czasu na zwiedzanie miasta, a szkoda, bo dopiero następnego dnia, kiedy wyjeżdżaliśmy do Kluż-Napoki okazało się, że Oradea posiada bardzo urokliwą starówkę. Co do samego hotelu - pokoje były duże, ładne i komfortowe, nie było się do czego przyczepić. Śniadanie typowo europejskie, każdy znajdzie coś dla siebie. Następnego dnia pierwszym ze zwiedzanych przez nas miast była Kluż - Napoka. Naszym przewodnikiem została pani Janka, bardzo sympatyczna Polka, która na stałe zamieszkała w Rumunii. Kluż-Napoka okazała się bardzo ładnym miastem z wieloma okazałymi, bogato zdobionymi kamieniczkami i pięknymi kościołami. Pod jednym z nich znajduje się mały targ, na którym można kupić lokalne przysmaki, pamiątki, rumuńskie koszule itp. Po około 40-minutowym zwiedzaniu mieliśmy godzinę czasu wolnego, a następnie przejechaliśmy do mieszczącej się nieopodal kopalni soli - Salina Turda. W środku temperatura wynosi ok. 10 stopni, warto więc zaopatrzyć się w bluzę lub kurtkę. Sama kopalnia robi ogromne wrażenie, tym bardziej, że mieści się tam całe zaplecze rozrywkowe (bilard, kręgielnia, niewielki diabelski młyn, a także małe jeziorko, po którym - za dodatkową opłatą - można popływać łódkami). Niestety, czasu wolnego było zbyt mało, aby skorzystać z którejkolwiek z atrakcji, a większość czasu zajęło nam czekanie na windę lub wspinanie się stromymi, krętymi schodkami. Pomimo tego uważam, że było to jedno z ciekawszych miejsc wycieczki. Niestety, ze względu na zbyt mało czasu wolnego nie udało się nic zjeść, a pamiątki kupowaliśmy w biegu. Po pierwszym dniu zwiedzania zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Continental usytuowanym w miejscowości Targu Mures. Budynek stoi w samym centrum miasta, więc polecam wybrać się na jego zwiedzanie, tym bardziej, że jest co zobaczyć: nieopodal znajduje się m.in. twierdza, którą zwiedzać można do 21.00, a także okazały Pałac Kultury i wiele pięknych kościołów. Co do samego hotelu, to był to - pod względem wyposażenia i wyglądu pokojów - najsłabszy ze wszystkich hoteli, w jakich nocowaliśmy. Było jednak czysto i schludnie, a śniadanie dosyć różnorodne. Obiadokolacja, jak wszędzie w Rumunii była serwowana - dostaliśmy zupę - krzyżówkę ogórkowej i rosołu, a na drugie schab z buraczkami, które zostały na niemal każdym talerzu, były bowiem niesmaczne. Na deser ..... Dzień trzeci to zwiedzanie Sighisoary i Braszowa. Niestety, tego dnia padało, więc większość czasu przeznaczonego na zwiedzanie miasta, w którym narodził się Wład Palownik, spędziliśmy w położonym na wzgórzu kościółku. Sama Sighisoara nie zachwyca, mimo że jest tam kilka ładnych kamieniczek. Na jej przejście wystarcza zdecydowanie 20 minut, a czas wolny warto przeznaczyć na zaopatrzenie w lokalnym markecie. Jednym z najładniejszych miast, jakie mieliśmy okazję widzieć, był za to Braszów. Niestety, pogoda nas nie rozpieszczała i ciągle lało, dlatego nie udało się zobaczyć wszystkich atrakcji tego miasta i uwiecznić ich na fotografiach. Starówka Braszowa mieści się tuż przy wzgórzu Tampa, na które można wjechać kolejką. Niestety, zwiedzanie miasta zaplanowane jest na poniedziałek - jedyny dzień, kiedy wyciąg jest zamknięty! Po zwiedzaniu przejechaliśmy do hotelu Belvedere w miejscowości Predal, będącej "rumuńskim Zakopanem". Hotel położony jest najwyżej w całej Rumunii, ze względu na pogodę nie mieliśmy jednak okazji podziwiać uroków okolicy, gdyż za oknami widać było jedynie gęstą mgłę. Pilotka wielokrotnie przestrzegała nas przed niedźwiedziami, które widywane były w okolicach hotelu, jednak nikt z nas się na nie nie natknął. Tego dnia w hotelu nie było obiadokolacji, gdyż chętni pojechali do położonego nieopodal hotelu na kolację rumuńską. My nie skorzystaliśmy z tej opcji, więc zjedliśmy obiad w hotelowej restauracji. Jedzenie było smaczne i w przystępnych cenach. Pokoje, jak w poprzednich miastach, były ładne i czyste. W hotelu istniała możliwość skorzystania z salki fitness, sauny i niewielkiego jacuzzi, o czym nie wiedziała nawet sama pilotka, a co odkryliśmy po zapoznaniu się ze stroną internetową hotelu. Śniadanie w hotelu Predal nie różniło się w zasadzie od śniadań w poprzednich hotelach, niestety kolejka do stołów szwedzkich była niezwykle długa, więc ze względu na ustaloną godzinę wyjazdu trzeba było spieszyć się z jedzeniem. Kolejnego, 4 już dnia, mieliśmy w planach zwiedzanie zamku Bran oraz przejazd do Budapesztu. "Zamek Drakuli" mieścił się ok. godzinę drogi od Predal. Niestety, rozczarowanie przyszło gdy okazało się, że zamek zwiedzamy bez przewodnika, na własną rękę. Rzeczywiście, wewnątrz pomieszczenia były niskie i ciasne, a w pokojach w zasadzie ciągle to samo - kaflowe piece, meble stylizowane na czasy średniowiecza itp, jednak bez informacji od przewodnika niewiele wynosiło się po obejrzeniu tego budynku. Czas wolny przeznaczyliśmy na zakup pamiątek na mieszczącym się przy zamku targu. W Bukareszcie zwiedziliśmy Pałac Parlamentu. Przechodzi się tam przez bramki, więc wcześniej należy pozbyć się wszelkich metalowych rzeczy. Sam Pałac robi ogromne wrażenie swą monumentalnością i przepychem. Po ok. 1,5-godzinnym zwiedzaniu dowiedzieliśmy się, że zobaczyliśmy zaledwie...3% całości, co obrazuje ogrom tego budynku. Następnie przejechaliśmy na starówkę, gdzie w zasadzie odbyliśmy sprint po mieście. Fakt, że niewiele jest tam już do zobaczenia, gdyż na starówce mieści się więcej restauracji niż zabytków. Planowaliśmy wrócić do Bukaresztu taksówką, aby zobaczyć rozsypane po mieście, widziane podczas jazdy autokarem, piękne budowle, jednak zostaliśmy zakwaterowani w położonym na obrzeżach hotelu Phoenicia Express, a że na miejscu byliśmy dosyć późno, zwiedzanie miasta nocą było dosyć ryzykowne. Hotel Phoenicia, usytuowany jest dosyć niefortunnie, bo poza miastem, obok drogi wylotowej. Sąsiaduje z jednej strony z pobliskim cmentarzem, zaś po drugiej stronie drogi znajduje się mały sklepik, jednak siedzące na murku całe gromady Cyganów nie zachęcają do wybrania się w tamtą stronę. Pokoje hotelowe były tu najbardziej ekskluzywne ze wszystkich na naszej trasie, a zjeżdżając windą na sam dół można było skorzystać z sauny, wanny z hydromasażem i niewielkiego basenu. Niestety, jedzenie w tymże hotelu było chyba najsłabsze. Do obiadu podawano pakowane próżniowo bułki, które zresztą stanowiły jedyne pieczywo także podczas śniadań. Co ciekawe, podczas porannego posiłku można było zjeść także typowo obiadowe dania, czyli kurczaka czy makaron. W Phoenicii spędziliśmy dwie noce, także tę powrotną po wypoczynku w Bułgarii. Piątego dnia wyjechaliśmy w stronę Bułgarii. Po przekroczeniu granicy naszym oczom ukazały się brzydkie, szare, zaniedbane budynki. Pierwsze wrażenie nie było najlepsze, a na dodatek okazało się, że w tymże właśnie mieście - Ruse - mamy zaplanowane zwiedzanie. Nasi kierowcy wjechali w wąską uliczkę położoną niedaleko zaniedbanego nabrzeża, jednak u szczytu okazało się, że autokar się nie zmieści, na wstecznym musieliśmy więc powrócić do punktu wyjścia. Kiedy jednak wreszcie udało nam się dotrzeć do miejsca spotkania z naszym przewodnikiem i poszliśmy zwiedzać miasto, nasze rozczarowanie Bułgarią nie minęło. Ruse jest miastem, w którym nie ma do zobaczenia nic interesującego. Znam wiele mniejszych polskich miast, które mogą poszczycić się atrakcyjniejszą zabudową. Przewodnik poprowadził nas w głąb miasta, aby pokazać mauzoleum, do którego i tak nie weszliśmy. Po drodze nie zwracał uwagi na grupę i fakt, że za każdym razem ktoś nie zdążył przejść na światłach i potem musiał gonić resztę. Pod jednym z kościołów przewodnik oznajmił nam, że możemy tam wejść, ale w czasie wolnym na własną rękę, bo on jest już rozpoznawany i mogą być problemy z wejściem całą grupą. Co więcej, nie był w stanie wskazać konkretnego miejsca, w którym można skorzystać z toalety, zasugerował restauracje i pobliski hotel, więc część osób zdecydowała się na ten ostatni, wchodząc na tzw."pewniaka". W czasie wolnym poszliśmy na lody. Ceny w Bułgarii są bardzo niskie, więc za ok. 5 lewów mieliśmy aż sześć gałek pysznych lodów(cena za wagę, a nie za gałkę). Godzina czasu wolnego, podczas którego nie wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić, minęła na szczęście szybko, więc - nieco rozgoryczeni czasem straconym w Ruse - ruszyliśmy do miejsca noclegu, do Warny. Zakwaterowano nas w hotelu Cherno More. Pokoje były najmniejsze ze wszystkich dotychczasowych i akurat a naszej toalety co parę minut dochodziły dźwięki spuszczanej wody, co było dosyć irytujące, ale jako że i tak mało czasu spędzaliśmy w pokoju, nie prosiliśmy o zamianę. Plusem hotelu na pewno było to, że mieścił się przy głównym deptaku prowadzącym na plażę, mieliśmy więc blisko i do morza i do okolicznych restauracji. Przy samym hotelu były także dwie piekarnie, można więc było zaopatrzyć się w prowiant na drogę. Kupiliśmy też niedrogie bułgarskie alkohole, które można nabyć w niewielkich sklepikach w pobliżu hotelu. Warna nieco nas rozczarowała, okazało się bowiem, że nie ma żadnych znaczących zabytków i atrakcji (jedyna katedra pozamykana na cztery spusty). Pojechaliśmy na własną rękę taksówką do położonego ok.8km od Warny Euxinogrodu, gdzie mieliśmy zobaczyć pałacyk z przylegającymi do niego pięknymi ogrodami, jednak po dotarciu na miejsce okazało się, że zwiedzanie odbywa się tylko w grupach zorganizowanych po wcześniejszej rezerwacji. Wróciliśmy więc z kwitkiem. Cała szczęście zapłaciliśmy za taksówkę niewiele, bo zaledwie 7 lewów. Drugiego dnia wypoczynku część wycieczki wybrała się do oddalonego o 100km Nesebaru. My z tej opcji zrezygnowaliśmy, przekonani, że podróż zajmie kilka godzin a zwiedzanie potrwa chwilę. O dziwo jednak przejazd z powrotem poszedł szybko, grupa wyjechała o 8.30 a na miejscu była już o 16. Z moich rozmów z tymi, którzy byli wnioskuję, że warto wykupić ten fakultet, podobno Nessebar był najładniejszym z dotychczasowych miast zwiedzanych podczas wycieczki. W sobotę, po dwóch dniach wypoczynku w Warnie, przejechaliśmy na przepiękny przylądek Kaliakra. Niby same skały i morze, a jednak na wszystkich ten widok wywarł ogromne wrażenie. I znowu - jak już było miejsce ciekawe, to dostaliśmy zaledwie... 30min czasu wolnego! Biegiem robiliśmy zdjęcia i wracaliśmy do autokaru, nie udało się ani nic zjeść ani skorzystać z toalety. Ponadto, w tym miejscu pilotka nie wzięła "nasłuchów", więc część z nas nawet nie wiedziała, na którą ustalona jest zbiórka przy autokarze. Z tego też powodu spora grupa spóźniła się, wywołując irytację pozostałej części wycieczkowiczów. Ostatni tego dnia punkt wycieczki - Konstanca - stanowił apogeum absurdu. Tuż po wejściu do miasta pani pilot zapytała czy chcemy skorzystać z toalety, jako że na przylądku nie było na to czasu. Zgodnie krzyknęliśmy, że tak, po czym dowiedzieliśmy się od pilotki, że... w zasadzie zostało nam 20min zwiedzania (!), więc może wytrzymamy? Ostatecznie toaletę odhaczyliśmy, ale jeszcze przed zwiedzaniem byliśmy zniesmaczeni, że jedziemy wiele godzin i dowiadujemy się, że miasto będziemy zwiedzać tak krótko. I rzeczywiście, poza pięknym, lecz zaniedbanym kasynem położonym nad morzem, nic ciekawego w Konstancy nie zobaczyliśmy. Wspięliśmy się na minaret, ale widok nie poraził nas. Czas wolny spędziliśmy w jednej z restauracji, gdzie zjedliśmy miejscowy przysmak - papanasze (coś podobnego do naszych pączków, polane sosem owocowym i śmietaną). Na nocleg zawieziono nas do wspomnianego już hotelu Phoenicia w Bukareszcie. Ostatni dzień zwiedzania i przejazd do monastyru Cozia - w zasadzie nie ma za bardzo o czym pisać, mały kościółek i tyle. Na osłodę jednak trafił się Sybin - bardzo urokliwe miasteczko z piękną starówką. Niby nieduże, ale naprawdę ładne. Czasu wolnego starczyło i na ponowny spacer na własną rękę, obiad w restauracji a także zakup pamiątek i wizytę w supermarkecie. To był już koniec naszej wycieczki, czekał nas już tylko przejazd do Polski. Ogólnie podczas wycieczki zobaczyliśmy wiele pięknych miejsc, lecz było zbyt malo czasu wolnego na ich samodzielną "eksporację". Rumuńskie miasta są ładne, ale małe, więc trzeba nastawić się na to, że po kilku godzinach jazdy czeka nas niecała godzina zwiedzania. Wycieczkę polecam osobom, które dopiero zaczynają swoją podróż po Europie, gdyż po widokach jakie serwują Chorwacja, Grecja czy Włochy Rumunia i Bułgaria nie robią już takiego wrażenia.Żałuję, że nie zwiedzaliśmy tych państw w odwrotnej kolejności, wtedy na pewno zachwyciłabym się Rumunią i Bułgarią, tym bardziej, że dawne stereotypy nie mają już racji bytu.

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem