5.3/6 (36 opinii)
4.0/6
Jeśli był bym na tego rodzaju imprezie pierwszy raz powiedziałbym dobrze. Miałem natomiast skalę porównawczą. Byłem bowiem wcześniej na wycieczce "Kenia i Tanzania z wypoczynkiem na Zanzibarze. Bylo tam dużo ciekawiej, mniej monotonnie a przede wszystkim o wiele ciekawsze miejsca noclegowe (loggie). Tutaj nocowaliśmy na skrajach parków (poza namiotami w Serengeti gdzie było super) tam przy wodopojach z mozliwością podglądania zwierząt
4.0/6
Pojechałam z córką z dość dużymi nadziejami. Liczyliśmy na maruderów przeprawiających się przez rzekę, ale niestety byłyśmy 2 tyg za późno. Zacznijmy od początku. Pierwsza nieprzyjemna niespodzianka pojawiła się tuż przed odlotem, czyli opóźnienie wylotu z Katowic o 1.5h. Nie jest to może tragedia, ale wylot planowy o 3 w nocy + dojazd do Katowic + opóźnienie porządnie nas wymęczyły. Lot Enterair do przyjemnych również nie należy. Małe samoloty, brak ekranów z filmami, muzyką itp., jedzenie i napoje płatne i wciskanie ludziom gadżetów z duty free, a międzylądowanie w Egipcie zamiast 50min trwało 2,5h. Spowodowało to nagrzanie samolotu, którego nie można było przez następne 1.5h schłodzić. Ale wylądowaliśmy szczęśliwie. I miało być już tylko lepiej. Podczas pierwszego safari tuż przy drodze widzieliśmy słonie, bawoły, małpy, żyrafy i impale. To niesamowite przeżycie mieć je wszystkie na wyciągnięcie ręki bez ogrodzenia jak w zoo. Nasi lokalni przewodnicy chcieli zakończyć safari 1h wcześniej, ale Pan Krzysztof stanowczo się temu sprzeciwił, więc zrobiliśmy w tył zwrot i dalej podziwialiśmy przyrodę. Żeby nie było tak dobrze, to w drodze do noclegu nasz Jeep odmówił posłuszeństwa - nagrzana podłoga i rozgrzane do czerwoności hamulce nie wróżyły nic dobrego. Pan Krzysztof - nasz przewodnik, to człowiek niezwykle zaradny i pasjonat dzikiej przyrody, mający ogromną wiedzę na temat Afryki -szybko ogarnął sytuację i upchnął nas w 2 pozostałe Jeepy, bylebyśmy dojechali bezpiecznie do noclegu, a zawodne auto kazał naprawić lub wymienić, wiedząc, że kolejne safari, to wjazd do krateru Ngorongoro. Jak nas następnego dnia zapewniano Jeep został naprawiony, lecz przy pierwszej lepszej górce znów to samo. Tym razem skończyło się na 4,5h postoju, gdyż nigdzie nie można było znaleźć zastępczego Jeepa (w końcu trwa sezon na safari). Ale w końcu przyjechał nasz wybawca i zaczęliśmy safari po Ngorongoro. Niesamowite miejsce - antylopy, lwy, małpy, gazele, nosorożce, bawoły, hipopotamy, słonie i mnóstwo ptactwa. Do pełni szczęścia i zaliczenia wielkiej piątki zabrakło nam tylko lamparta (i tak już do końca wycieczki). Nocleg w Serengeti to niesamowite przeżycie. Te wszystkie odgłosy hien i innych zwierząt... W nocy Masajowie jeszcze nas zamykali z zewnątrz, bo podobno lampart krążył blisko obozu. Na porannym safari mieliśmy szczęście zobaczyć stado lwów zjadających upolowanego bawoła i geparda wylegującego się na górce. Już do końca wycieczki mogliśmy obserwować zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Nocleg nad jeziorem Wiktorii, to czysta bajka. Podsumowując jedynym minusem tej wycieczki były Jeepy po stronie Tanzańskiej. Gdyby nie one, to wycieczka spokojnie byłaby jedną z najlepszych na jakiej byłyśmy,
3.5/6
Moim zdaniem trzeba nazwę (tytuł) wycieczki zmienić, bo nie ma nic wspólnego z programem.
3.0/6
Noclegi w Lake Manyara i Ngorogoro fatalne - zamiast lodge - pole namiotowe z półtora godzinnym dojazdem / strata czasu na safari. Jezioro Wiktoria - porażka-rzeczywistość ni jak ma się do opisu w katalogu - całodzienna jazda z dojazdem na dwie godziny przed zachodem słońca gdzie czekać na nas miał ptasi raj a było całkiem odwrotnie. Kierowcy też się nie popisali-wypatrywanie zwierząt było w naszej gestii