5.1/6 (303 opinie)
3.5/6
wycieczkę zaliczam do udanych pomimo wymienionych uwag.
3.5/6
Nigdy dotychczas nie byłem w Grecji, Serbii i Macedonii, i czytając opinie wcześniejszych uczestników Klasycznej Hellady nabrałem przekonania, że to impreza szyta dla mnie na miarę. Rozczarowanie jednak przychodziło z każdym kolejnym dniem, a co do całej wycieczki to mam stosunek ambiwalentny. Może dlatego, że z natury jestem malkontentem, a może po prostu nie mam właściwego punktu odniesienia, bo z oferty Rainbow Tours S.A. skorzystałem po raz pierwszy. Niewątpliwą zaletą tej wyczerpującej podróży był wysokiej klasy autokar z wybitnie profesjonalnymi panami kierowcami, sympatycznymi i usłużnymi, i nawet liczba 74 uczestników nie przerażała, choć mniejszą grupę łatwiej byłoby zintegrować, a to w ogóle nie miało miejsca w działaniach naszej pilotki p. Anety. Na dworcu Zachodnim w W-wie pakowałem się do dwóch kolejnych, podstawianych autokarów, by w końcu znaleźć się w trzecim, ale... pierwsze koty za płoty. Dlaczego wyjazd tak wcześnie to nie rozumiem, bo w punkcie przesiadkowy w Woszczycach/Orzesze byliśmy już o 13:00. Zajazd Kasztelański chyba musi płacić niezły haracz, bo ceny są tam o ok. 50% wyższe niż w innych tego typu obiektach, więc lepiej wziąć ze sobą większy zapas kanapek na drogę i obowiązkowo termos z własną kawą. Trwająca ok. 24 godziny podróż do Grecji całkiem znośna, świetny hotel z basenem na początek i mimo wczesnoporannej pobudki następnego ranka (szok) udało się solidnie wypocząć. Pierwsze zaskoczenie - zmiana w kolejności realizacji programu. Długa droga do Delf z postojem w Termopilach, ale tu fajnie, i chyba jedyne miejsce na lunch zaoferowane przez pilotkę naprawdę godne polecenia. Muzeum i teren wykopalisk na miarę oczekiwań, choć potrzeba wiele wyobraźni, by odtworzyć sobie ten antyczny świat. Przewodnik anglojęzyczny mówił dość wyraźnie, więc tłumaczenia p. Anety dla mnie nie było konieczne, ale stwierdzam, ze zna język nie źle. Nader przyzwoity hotel, wbrew wcześniejszym opiniom, gdzie wdawszy się w rozmowę z właścicielem na temat greckich wyborów (20.09), fali uchodźców i Eurobasketu zyskałem sobie wiele sympatii i drobnych przywilejów, i poczułem się Europejczykiem pełną gębą. Następny dzień o wiele gorszy i zaskoczenie, bo do Olimpii jechaliśmy prawie pół dnia głównie wzdłuż malowniczej zatoki korynckiej, co jednak chyba większość uczestników przespała, a tam znów tylko "kupa kamieni". Oczywiście trudno nie zaliczyć tego punktu programu, ale Muzeum Archeologiczne to już nic specjalnie ciekawego, aczkolwiek 9€ zapłacić trzeba. Nie bardzo mogę zrozumieć logistykę tej wycieczki, bo z Peloponezu wracamy na kontynent do Aten, a dwa dni później jedziemy na Peloponez prawie tą samą trasą. W Atenach do których dojechaliśmy po zmroku strach wyjść w nocy na ulicę, ale proszę się nie sugerować, bo ja byłem sam, a ponoć nie taki diabeł straszny, choć spacerujących Greków raczej nie widać. Następnego wieczoru fakultatywny "Wieczór grecki" który mnie mocno rozczarował... 30 € wyrzucone w błoto za 1/2 butelki wina, szaszłyk i przystawki à la "bar szybkiej obsługi". Byłem pewien, że nauczę się tańczyć zorbę, zintegruję z grupą, a tymczasem serwowano nam stosunkowo niewiele greckiego folkloru, a bouzouki jak na lekarstwo, zaś nad wyraz dużo piosenek pod publikę w stylu "Oczy czarne" i "Czerwone wino". Całość dość tandetna, dlatego starszym proponuję zrezygnować, a dla młodych i lepiej zorientowanych polecam przedsięwzięcie we własnym zakresie, bo na Place w Atenach w co drugiej knajpie takie wieczory wychodzą ponoć za pół ceny, trzeba jedynie się wcześniej zorientować w necie. Po północy wracamy do hotelu, by następnego ranka o 6:30 zejść z bagażem na śniadanie (jedyne zgodne z ofertą biura) i już o 7:10 zapakować się do autokaru. Spóźniłem się 2 min i otrzymałem ostrą reprymendę. Koszmar!!! Normalnie wstaję do pracy ok. 6:30, ale przecież mam wakacje!!! Pierwszy przystanek przy Kanale Korynckim, potem antyczny Korynt, w moim odczuciu strata czasu. Jestem zmęczony i niewyspany, i rezygnuję z kolejnego punktu programu, jednak nie uprzedziłem na czas naszej pilotki i zwrotu za bilet wstępu 6€ nie otrzymałem, zaś od tej chwili byłem mądrzejszy. Króciutki pobyt w Nafplio i kurs na Mykeny, w których jesteśmy dosłownie kilkadziesiąt minut. Cieszę się, że na własne oczy zobaczyłem grób Agamemnona, ale dla mnie realizacja tego punktu programu to kolejna pomyłka. Tu trzeba być co najmniej jeden dzień z dobrym przewodnikiem, a pani Alicja o ile dobrze zrozumiałem - mówiąca po polsku Greczynka, w moim odczuciu do takich nie należy.... :( Na zakończenie przyjazd do Tolo i pełna satysfakcja.... Hotel Flisvos bardzo przyzwoity z oknami otwartymi na Zatokę Argolidzką, obsługa miła, życzliwa, a basen po drugie stronie ulicy w Hotel Flisvos Royal i Super Market (dość drogi), ale ze sprzedawcą Antonim, który wychował się w Polsce i w Grecji jest od 1987 roku, bezcenne! Pobyt wypoczynkowy oceniam na 6, szkoda tylko, że czwartego dnia nastąpiło załamanie pogody, poranna burza z rzęsistym deszczem, a potem już aura w kratkę, więc na plażowanie był to dzień stracony, ale za to warto było wybrać się do Nafplio. Aczkolwiek fakultatywny rejs na Hydrę i Spetses to kolejne naciąganie. Wyspy bez wątpienia godne są obejrzenia i wszystkim polecam, ale...zamiast wracać 3 godziny statkiem w świetle zachodzącego słońca przewieziono nas z powrotem do Tolo autokarem przez mało ciekawą okolicę. Meteory mnie rozczarowały, ale dlatego że miałem mylne o nich wyobrażenia. Pracownia ikon bizantyjskich to zwykłe wyłudzanie pieniędzy, choć pomysł z loterią pierwsza klasa, dlatego zostawiłem tam 2€. No i wreszcie Thessaloniki. Bardzo fajnie, czysto i miło. Fantastyczny, schludny bazar i pierwsza z polskojęzycznych przewodniczek mówiąca do rzeczy. Serbia - Miasteczko Diabła w moim odczuciu szkoda 5,5 €, przewodnik nawiedzony i chyba chory na umyśle, a na Belgrad zostało0 zbyt mało czasu. Nie byłem na rejsie Dunaj Sawa, a ponoć było warto, zwłaszcza że zostawiono nas w miejscu, gdzie można było tylko pójść do knajpy, a nie zwiedzać na własną rękę.
3.5/6
Wycieczka dość ciekawa jeżeli chodzi o program. Dobrym pomysłem jest zorganizowanie części pobytowej w środku wyjazdu, dzięki temu można odpocząć po zwiedzaniu i przygotować się na następne. Lokalni przewodnicy super - nie można się nudzić w czasie zwiedzania! Organizacja wycieczki dość dobra, obyło się bez opóźnień i długiego czekania. Grecja bardzo piękna (byłam pierwszy raz). Standard hoteli bardzo wysoki (oprócz hotelu w Serbii), czysto, z klimatyzacją i wifi. Oprócz zwiedzania znanych zabytków, mieliśmy okazję być w wytwórni ikon i pracowni ceramicznej.
3.5/6
To nasza kolejna wycieczka objazdowa i najgorsza. Zrezygnowaliśmy z wykupywania obiadokolacji i nie żałowaliśmy decyzji, tym bardziej, że obowiązkowe śniadania w każdym miejscu wyglądały tak samo tzn. ser żółty, wędlina przypominająca naszą Tyrolską i gotowane jajka. Warto przy każdej okazji zaopatrzyć się w warzywa i owoce. Program zwiedzania jest bardzo dobrze opracowany, ale jeżeli tylko chodzi o zwiedzanie Grecji i Serbii, bo godzinne wizyty w wytwórni ikon i pracowni ceramiki są zbędne i niepotrzebnie marnuje się na nie czas. Podróż była bardzo męcząca, ponieważ jechaliśmy autokarem z bardzo ciasno rozlokowanymi fotelami, a próba ich rozłożenia i rozsunięcia groziła zrobieniem krzywdy współpasażerom. Osoby powyżej 170cm nie mieściły się na miejscach przy oknie, bo musiałyby trzymać kolana w górze lub na przednich siedzeniach. Przerwy w trakcie jazdy Pilot robiła rzadziej, ale dłużej, co akurat było dobre, bo na wcześniejszych wycieczkach był problem z niepunktualnymi osobami, jednak okazało się to dużym problem dla osób, którym puchły nogi od zbyt długiej jazdy. Pierwszy hotel w okolicach Salonik miał najwyższy standard, ale nie można się było dostać do żadnego centrum ze sklepem, a w okolicy była tylko stacja benzynowa z bardzo ubogim asortymentem, przy ruchliwej drodze. Ostatni hotel w Grecji też miał być w okolicy Salonik, a okazało się, że znajduje się w okolicy innej miejscowości koło Salonik w szczerym polu, mieliśmy widok na kukurydzę. Tutaj niezbędne okazały się zakupione wcześniej zapasy jedzenia. Hotel w Atenach miał wysoki standard, ale basen na jego dachu jest jacuzzi. Wieczorne spacery po Atenach były spokojne i przyjemne, szybko znaleźliśmy knajpki/restauracje z niedrogim i smacznym jedzeniem. W Atenach warto przejechać się metrem do centrum lub Carrefoura, w którym jest najtańsza Metaxa. Tym bardziej, że piloci wycieczek robili wszystko, żebyśmy nie mieli możliwości zrobienia zakupów w dużych sklepach, a tylko tych, w których znają właścicieli. Tak samo wyglądały „sponsorowane” lunche. Piloci wywozili nas z centrów turystycznych miejscowości do dziwnych restauracji na obrzeżach z niesmacznym i drogim jedzeniem, gdzie była 1h na jedzenie, bo zmarnowaliśmy 1h na: wytwórnie ikon, robienie zdjęć w jednym miejscu, samodzielne zwiedzanie muzeów po wcześniejszym oprowadzeniu przez przewodników itp. Nie było nawet możliwości zmiany miejsca, bo albo obok nic nie było, albo było daleko, a 1h to za mało, żeby zjeść i wrócić na czas. Na wcześniejszych wycieczkach objazdowych piloci dawali nam czas wolny w większych miejscowościach, które i tak zwiedzaliśmy i każdy mógł zjeść gdzie chciał i co chciał. Hotel w Aghii Apostoli znajduje się bardzo blisko plaży, ma basen i bar. Barmanka nie lubiła Polaków i starała się ich nie obsługiwać, tym bardziej, że nie znała, ani angielskiego, ani niemieckiego, za to starsza pani, która sprzątała pokoje biegle mówiła po angielsku. Do centrum wioski rybackiej trzeba iść 20min. bardzo ruchliwą drogą bez pobocza, ale warto, bo jest tam dużo restauracji i knajpek, w których można zjeść smaczne, greckie dania, a także pizze. Hotel w Delfach był najbardziej klimatyczny, miało się wrażenie, że schodzi się do piwnicy, a tak naprawdę, była bardzo duża różnica w wysokości terenu.