Opinie o Kolory Pustynnych Miast

5.1/6 (204 opinie)

5.1/6
204 opinie
Intensywność programu
4.9
Pilot
4.9
Program wycieczki
5.3
Transport
5.0
Wyżywienie
4.4
Zakwaterowanie
4.6
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 6.0/6

    Wspaniałe Indie w pigułce

    W 2 tygodnie nie da się zwiedzić całego państwa, ale czas ten pozwala poznać zalety i wady Indii, kraju ponad 10 razy większego niż Polska, mającego oficjalnie ponad 1,2 mld ludzi. Piekne pałace, świątynie i twierdze a obok tego slumsy, krowy chodzące po ulicach, brud, smród i klaksony, bogactwo w otoczeniu strasznej biedy. Jadąc na ten wyjazd należy pamiętać, że hotele 3* w Indiach to nie 3* u nas, papier toaletowy to często luksus kosztujący dolara od malutkiej rolki cieniutkiego papieru, autobus niby jak u nas ale np. nie ma ogrzewania, telewizor to atrapa a klimatyzacja ma tylko jedną prędkość nawiewu. Jest za to wspaniały kierowca, który potrafi w kompletnie chaotycznym ruchu znaleźć drogę i nie przejechać pieszych czy świętych krów, jest młody i wesoły pomocnik kierowcy, który pilnuje podnóżka, pakuje bagaże do luków, roznosi wodę dla grupy i załatwia alkohol czy papierosy. Jest wspaniały pilot - szacunek - ogarniający i panujący nad 35 osobową grupą przypadkowych ludzi. Należy się z nim zgodzić w zupełności w temacie, że wyjazd ten jest dla ludzi, którzy DOJRZELI do Indii, na pewno nie dla śpiochów, bo wyjazdy praktycznie zawsze bardzo wcześnie rano z uwagi na dość długie przejazdy oraz stan dróg. Łączna trasa przez te kilkanaście dni to ponad 2500 km, pewne odcinki jedzie się z predkością średnią 30 km na godzinę, więc dzienny limit np. 270km to ponad 8 godzin jazdy+plus postoje. Nie jest to na pewno wyjazd dla pedantów, czyściochów i ludzi z problemami z chodzeniem - jest tego trochę. Na pewno nie jest to wyjazd dla osób wrażliwych na biedę, kochających zwierzęta czy lubiących dużo jeść i "mięsożerców", bo tego typu jedzenia nie ma tu w ogóle (o tym poniżej). Przed tego typu wyjazdem należy poczytać nieco, gdzie się jedzie i czego się można spodziewać na miejscu. Indie to kraj, gdzie praktycznie nie da się wszystkiego przewidzieć, każdy dzień czymś zaskakuje. Na przełomie grudnia i stycznia bardzo dobra pogoda na zwiedzanie - czyli raczej słonecznie i ciepło w dzień - było nawet 26 stopni, chłodne noce i poranki - nawet kilka stopni było na pustyni THAR. Należy pamiętać więc o różnego rodzaju ubraniach i ubieraniu się warstwowo. W Delhi było mgliście i smogowo, temperatury w dzień do 20-22 st,r ano 12-15. W Agrze w pierwszych dniach stycznia przez 2 dni była mocna mgła i chłodno tzn. w dzień do 15-16 st.

    PIOTR, Kraków - 04.01.2018  | Termin pobytu: styczeń 2018

    568/594 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    kolorowe Indie - święto Holi! ;)

    Indie odwiedziłam w marcu. Był to pierwszy raz, kiedy wybrałam się do tego kolorowego i pełnego sprzeczności kraju. Miałam już dość studiów i wyciągnęłam rodziców po sesji egzaminacyjnej na dwutygodniową przygodę - i nie żałuję. Teraz rozumiem dlaczego ludzie zakochują się w Indiach, jest to kraj zupełnie inny niż jakikolwiek na świecie, wyjątkowy, nieobliczalny, egzotyczny i z niesamowitym ''smakiem'' ( jedzonko w hotelach dobre, lecz często ostre). ;) Najciekawsza rzecz jaka nas spotkała na wycieczce to święto Holi i jego celebracja razem z Hindusami. Zorganizowano nam (białym) specjalną imprezę byśmy również mogli cieszyć się świętem radości i wiosny. Niektórzy uczestnicy wycieczki z początku obawiali się tego kolorowego szaleństwa, ale Holi okazało się całkowicie bezpieczne. Przyjechaliśmy do ciekawej rezydencji z pięknym ogrodem - duże stoły uginały się od smakołyków, a małe od proszków, którymi później się sypaliśmy. Do naszej dyspozycji były również baloniki z wodą, pistolety, każdy otrzymał swój oryginalny indyjski strój i gwizdek. Było głośno, leciały przeboje bollywoodu ;D A nasza ekipa, kiedy daliśmy się ponieść szaleństwu wyglądała jak banda z psychiatryka. Mi akurat nie jest daleko do dzieciństwa, ale po starszych turystach było widać prawdziwie dziecinną radość. :) Dla osób, które chciały ochłonąć było wyznaczone specjalne, zadaszone miejsce, tam w spokoju można było nabrać sił na kolejną dawkę atrakcji...i słusznie - bo był to dopiero początek. Na skraju ogrodu stała scena, a na niej rozpoczął się konkurs tańca. Dobraliśmy się w grupki nastu osób i każda ćwiczyła swój własny bollywoodzki układ. Z przyjemnością pochwalę się, że Rainbowki wygrały! Jako nagrodę dostaliśmy coś w stylu skrzyni posagowej i akurat ja miałam przyjemność zabrać ją do domu. Liderem grupy była Pani Beata - pilotka z ogromnym doświadczeniem, wiedzą i zakochana w Indiach. Na koniec święta Holi odbyło się jeszcze przeciąganie liny - naprawdę polecam wszystkim wybrać się w podróż po Indiach właśnie w czasie święta Holi, ponieważ przygotowania do niego rozpoczynają się już wiele dni przed samą pełnią księżyca. Indie stają się wtedy jeszcze bardziej wesołe, kolorowe i magiczne niż zazwyczaj. W najbliższym czasie planujemy z rodziną ponownie odwiedzić ten niesamowity kraj, ale tym razem wybierzemy się w okolice Goa. :) Tak więc święto Holi już opisałam, a był jeszcze jeden punkt tej wycieczki, który BARDZO miło wspominam, a mianowicie nocleg w namiotach na pustyni. I była to druga rzecz, której z początku się trochę obawialiśmy: czy będzie się gdzie umyć, czy będzie zimno, czy będą komary itd... Ośrodek na pustyni okazał się cywilizowany. Kiedy przyjechaliśmy tam na wielbłądach czekały na nas równiutko rozstawione namioty. Miałam szczęście, ponieważ dostałam jedynkę i nie musiałam męczyć się z chrapiącymi ludźmi. Odniosłam wrażenie, że pilotka Beata specjalnie wcisnęła mnie do namiotu obok siebie, a osoby ''niepewne'' dała na skraj pustyni. ;D W nocy i tak słyszeliśmy chrapanie, ale na fizjologię człowieka nie ma rozwiązania lepszego niż zatyczki do uszu. Więc przyszli drodzy klienci - zabierzcie je na ten nietypowy nocleg. :) Głośniejsze były jednak odgłosy pustyni np. hmm coś w rodzaju kojotów? :) W naszym ośrodku była woda (nie obawiajcie się więc brudu) i wspaniała kolacja z występami pod gwieździstym niebem. Powiem szczerze, że Rainbow stanął na wysokości zadania z doborem hoteli na tej wycieczce - są bajkowe i mają dobre jedzenie. Od Delhi każdego dnia było tylko coraz lepiej. Dziękuję Rainbowowi za tak świetny (wręcz przesycony atrakcjami) wyjazd, odpoczęłam, wybawiłam się i z nowymi siłami powróciłam do świata studiów w szarej Bydgoszczy. Nawiązałam również znajomości, ponieważ Hindusi są rozmowni, ciekawi innych kultur i zazwyczaj ciepło przyjmują turystów, czasem nawet bardzo więc odradzam pokazywania gołych nóg w mniejszych miejscowościach. Mimo że kobieta potrzebuje adoracji - tłum gapiów robiących Wam zdjęcia to już za dużo. :D Jednak...można poczuć się jak celebryta. :) Zachęcam do obejrzenia galerii zdjęciowej, nie ma w niej zabytków, ponieważ są one wszystkim znane, lecz są ludzie i szaleństwo z Holi. :)

    Paulina - 13.05.2016  | Termin pobytu: wrzesień 2016

    188/200 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Wspaniałe Indie

    Zdecydowanie jeden z najciekawszych programów w jakim uczestniczyłem. Doskonały stosunek jakości do ceny, każdy dzień od rana do wieczora wypełniony był atrakcjami. Indie to kraj wielu kontrastów, kultura jakiej nie ma nigdzie indziej, naród bogaty w tradycje i lokalne wierzenia, co sprawia że Indie na długo siedzą nam w głowie i myślimy o kolejnych wyjazdach do tego niesamowitego kraju. Ponadto trafiliśmy na niezapomniane święto Holi, a biuro dodatkowo zorganizowało je specjalnie dla nas. Dnia drugiego po przylocie zjedliśmy śniadanie i mieliśmy trochę czasu wolnego na prysznic i opoczynek po locie, który wcale nie był męczący. Jak na egzotykę leciało się krótko. Ciekawym punktem programu był grobowiec Humayuna - pierwowzór Taj Mahal. Budowla znajdowała się na dużym, zadbanym i zielonym terenie. W parku biegały jelonki i można było karmić wiewiórki. Fantastyczne, fotograficzne miejsce bez tłumów. Tego dnia wychodząc ze świątyni czekały na nas rikrze i udaliśmy się na wycieczkę po zatłoczonym i kolorowym Delhi. Znaleźć się bezpośrednio w ruchu ulicznym tętniącego życiem miasta, to były wrażenia. Przejechaliśmy obok zabytkowych budynków, świątyń, a także wjechaliśmy na ciasne uliczki bazaru, gdzie oglądaliśmy uliczny handel egzotycznymi owocami i rzemiosłem. Część produktów sprzedawana na bazarze przypominała przedmioty użytku codziennego z czasów naszych dziadków. Udaliśmy się do India Gate, gdzie mieliśmy czas wolny, następnie zwiedzaliśmy niesamowity meczet. We wszystkich punktach turystycznych zagadywali nas Hindusi, są bardzo pomocni i wspaniale mówią w języku angielskim. W tym kraju nie czuliśmy rzadnej bariery komunikacyjnej, ludzie prawie zawsze byli bardzo pomocni i uprzejmi, wielokrotnie chcieli robić sobie z nami zdjęcia. Dzięki ich śmiałości również mamy sporo pamiątek w naszej galerii. Każdego dnia był czas na przerwę obiadową, najczęściej na szybką zupę, a jeżeli nie zawsze można było kupić kaczori lub samosy w jakimś zaufanym, turystycznym miejscu. Jedzenie w Indiach dobre, ale ostre, zawsze do posiłków podany był kefir, który szybko łagodził smak. Trzeciego dnia pojechaliśmy do magicznej Mandawy, pięknego, starego miasteczka, w którym wszystkie budowle były malowane. Na wielu zabytkach zachowały się oryginalne freski i zdobienia, lekko wypłowiałe, ale robiące wrażenie. Udaliśmy się w długi i spokojny spacer po zabytkowej części miasteczka. Szliśmy ulicami usypanymi z piasku, co jakiś czas przejeżdżały między nami wozy z bawołami. Co chwilę wchodziliśmy do nowego, pomalowanego budynku. W tym miejscu opłacało się zrobić zakupy i kupić sprzedawane na ulicy szale, bardzo tanio - jakoś 2,5 dolara za sztukę. Sprzedawcy sami nas znajdą. Czwartego dnia zwiedzaliśmy Fort Junagarh, który powinien być wizytówką pustynnych miast. Fort był w prawdziwie piaskowych kolorach, wokół niego rozciągają się piękne ogrody. Budowla bogato zdobiona - dużo okienek, labirynt ścieżek, wykute rysunki, piękne mozaiki kształtów. Zwiedzanie fortu było długie i przyjemne. Później pojechaliśmy na obiad w pięknym, widokowym miejscu. Mieliśmy szwedzki stół i jedliśmy na tarasie ponad miastem. Najedzeni wsiedliśmy na wielbłądy i wyruszyliśmy karawaną na pustynię. Cała przejażdżka trwała około 1.15, nie była męcząca. Kto nie chciał wsiąść na wielbłąda, lub jazda się znudziła mógł jechać za karawaną ciągniętym przez wielbłądy wozem. Zdecydowanie jednak polecam skusić się na karawanę, jest bezpieczna. :) Dojechaliśmy do naszego ośrodka na pustyni i podziwialiśmy zachód słońca w towarzystwie ogniska, tańców, śpiewów i pysznej kolacji. Zakwaterowaliśmy się na tę noc w wygodnych namiotach, w których każdy miał duży materac i kołdrę. Warunki typowo hotelowe: normalna łazienka z ciepłą wodą, jednak warto odpuścić sobie mycie włosów żeby nie robić sobie problemów. W nocy nie było zimno, jakoś 18 stopni, więc warto wziąć bluzę. Dnia piątego obudziliśmy się żeby obejrzeć przepiękny wschód słońca na pustyni. Opuściliśmy nasz ośrodek i pojechaliśmy do świątyni szczurów. Biuro miało dla nas specjalne kapcie do ubrania, ale warto mieć swoje skarpetki (takie które można wyrzucić po wizycie u szczurków). Jeśli ktoś panicznie boi się gryzoni to lepiej nie wchodzić do środka świątyni tylko wejść na sam plac za bramą. Najwięcej szczurów, tak dużo że potrafią przebiec nam po stopie jest w środku głównego budynku. Zwierzątka są zwinne i sprawnie uciekają przed naszymi nogami, ale należy uważać, ponieważ nadepnięcie szczura przynosi pecha! Z kolei trzeba wypatrywać białych szczurów albinosów, bo one przynoszą szczęście na całe życie. Część osób z wycieczki widziała białego. Każdy tę świątynię wspominał wyjątkowo dobrze, ponieważ miała niezapomniany urok. Tego nie zobaczy się w innych krajach, to są prawdziwe Indie. Następnym punktem programu była wizyta w emporium, zazwyczaj niechętnie podchodzimy do takich atrakcji na wycieczkach ale w tym przypadku było inaczej. Wszyscy dobrze wspominamy wizyty w sklepach, ponieważ częstowali nas tam alkoholem i jedzeniem. My robiliśmy sobie ucztę, a pracownicy pokazywali nam swoje wyroby i pracę. Ceny naprawdę przystępne, Indie są jednym z najtańszych krajów. Szóstego dnia wycieczki byliśmy w pięknym hotelu z basenem w złotym mieście. Luźny, przyjemny dzień, ponieważ nie było jazdy autokarem, ale przejazdy w Indiach i tak nie są długie. Zwiedzaliśmy ogromny fort, który był takim miastem w mieście. Byliśmy na obiedzie na lokalnej pizzy, mieliśmy czas wolny w forcie na zakupy, a również przejechaliśmy się tam tuk tukami. Nimi także cała wycieczka wróciła do hotelu. Byliśmy na pięknym punkcie widokowym i zrobiliśmy zdjęcia na tle złotego miasta. Po powrocie do hotelu było trochę czasu na relaks w basenie i masaże, ponieważ do hotelu został zamówiony masażysta. Wieczorem kolacja z widokiem na fort i z tańcami eunuchów, którzy stanowią koloryt kraju. Zasypiając słyszeliśmy cykady... Dnia siódmego zwiedzaliśmy błękitne miasto. Spacerowaliśmy uliczkami, mieliśmy czas wolny na bazarze, udaliśmy się do fortu na wzgórzu. Z niego oglądaliśmy błękitne ściany i dachy tutejszych budowli. Nadprogramowo widzieliśmy świątynie. Często na wycieczce nasza pilotka Beata robiła nam miłe niespodzianki i dodawała do programu coś od siebie w miarę możliwości. Starała się żeby każdy uczestnik wycieczki był zadowolony, miała dużą widzę i odpowiadała na każde pytanie. Ósmego dnia mieliśmy jeep safari. Warto zabrać jakąś chustę lub bandamkę, ponieważ w powietrzu unosił się pył. Jechaliśmy czteroosobowymi jeepami i oglądaliśmy zwierzęta, najwięcej było antylop i pięknych pawi. Zajechaliśmy do wioski, mieliśmy tu degustację alkoholu i tutejszych przekąsek, weszliśmy do domu gospodarza żeby zobaczyć jak żyje ludność z dala od cywilizacji. Nie było prądu, ale kobiety miały dużo kosmetyków. Było to mile spędzone południe. Później zjedliśmy lunch i pojechaliśmy w dalszą drogę. Zwiedzaliśmy dżinijski zespół świątynny z połowy XV w, mieliśmy tutaj czas wolny na samodzielne chodzenie i zdjęcia. Kapłan odmówił za nas mantrę, a raczej ją wyśpiewał. Cały zespół świątynny był rzeźbiony i biały, nietypowa budowla. Poznaliśmy trochę tej religii, nie była to jedyna taka świątynia na wycieczce, ale zdecydowanie najciekawsza. Również nie było tłumów, wszędzie spokojnie się chodziło. Na wieczór dojechaliśmy do Wenecji, czyli Udajpuru. Hotel znajdował się nad samą wodą i kolację zjedliśmy na świeżym powietrzu w ogrodzie. Na wieczór należy zabrać coś na komary. Dziewiątego dnia zwiedzaliśmy pałac i piękną świątynie, zjedliśmy smaczny obiad z widokiem na wodę, przeszliśmy się wieloma mostami i krętymi uliczkami, widzieliśmy królewski resort gdzie kręcili reklamę w stylu Bollywood, bylismy na bazarze, a w muzeum sztuki folkowej oglądalismy zabawne przedstawienie z udziałem lalek. Dzień był zaplanowany od świtu do zmierzchu, bardzo przyjemny. Udajpur to moje ulubione Radżastańskie miasto w kolorach bieli i błękitu. Dziesiątego dnia wycieczki pojechaliśmy do Puszkaru, prawdziwie hipisowskiego miasta! Mieszka tu wiele białych hipisów, chodzących w szarawarach i z długimi dredami na głowie. Jest to także miasteczko kwiatów, ich zapach było czuć wszędzie. Najpierw oglądaliśmy jedną świątynię, trafiliśmy na ciekawe nabożeństwo ze śpiewami i tańcami kobiet. Następnie w innej świątyni oglądaliśmy Hindusów kąpiących się w oczyszczających wodach i obsypujących siebie kwiatami. Należy tam ściągnąć buty, a posadzka jest mocno rozgrzana i niezbędne są skarpetki. Dnia jedenastego zwiedzaliśmy bajkowy Jaipur. Wjechaliśmy do fortu Amber na słoniach. Zatrzymaliśmy się na dłużej przy Pałacu Wiatrów, który jest symbolem Radżastanu. Byliśmy na lokalnym targu, pojechaliśmy do emporium, w którym znowu czekał na nas królewski poczęstunek. Odwiedziliśmy również obserwatorium astronomiczne, bardzo ciekawe ale strasznie ciepłe miejsce. Polecam zabrać okulary przeciwsłoneczne, ponieważ promienie odbijają się od piaskowców i marmurów. Tego dnia była możliwość zakupu biżuterii z kamieni szlachetnych w dobrych dla nas cenach. Biuro oferowało również wycieczkę fakultatywną do Galty, naprawdę warto z niej skorzystać! Wyjechaliśmy do ciekawej świątyni małp, oglądaliśmy wiernych i małpy skaczące do wody i biegające radośnie po kompleksie. Spotkaliśmy Hindusa, który codziennie obecny jest w świątyni i występował nawet w telewizji. Podobno potrafi rozmawiać z małpami, chętnym z wycieczki dawał potrzymać lub pogłaskać małe małpki. Świetna rozrywka, wszystko było bezpieczne i pod kontrolą, nie należy jednak prowokować zwierzątek. Wycieczkę dodatkową bardzo miło wspominamy i polecamy wszystkim. Skoro widzieliśmy już świątynię szczurów wypada odwiedzić również świątynię małp. Nietypową atrakcją dnia dwunastego był zbiornik na wodę deszczową. Wbrew pozorom robił ciekawe wrażenie, to trzeba zobaczyć. Tego dnia wieczorem dojeżdżamy do Agry i mam możliwość wykupienia wycieczki do teatru na przedstawienie o Taj Mahal. Gorąco polecamy, jest to świetna historia miłosna w stylu bollywoodu! Aktorzy tańczą w pięknych, mieniących się strojach. Warto wybrać się do teatru, ponieważ poznajemy historię powstania Taj Mahal i jesteśmy już jakoś nastawieni na kolejny dzień. Dnia trzynastego zwiedzaliśmy przepiękny Taj Mahal - cud świata. Nie było tłumów, bardzo przyjemnie się tam chodziło. Mieliśmy bardzo dużo czasu wolnego, starczyło na zwiedzanie i zdjęcia. Odwiedziliśmy również monumentalny Czerwony Fort. Wieczorem zaczęliśmy szykować się już na święto Holi, które nadeszło kolejnego dnia. Biuro Rainbow wraz z lokalnym kontrahentem wspaniale wykazali się w zorganizowaniu nam obchodów święta Holi. Zamówiono dla nas stroje: spodnie, tunika z paskiem i czapka według rozmiarów. Każdy otrzymał swój zestaw, w którego skład wchodziło zaproszenie, gwizdek i kolorowe proszki. Wystrojeni pojechaliśmy do takiej rezydencji z ogrodem, w której odbywała się impreza. Bawiliśmy się z Białymi i Hindusami, zorganizowano dla nas konkursy z nagrodami, przeciąganie liny, naukę tańca Bollywood. Ponadro słuchając głośnej muzyki indyjskiej biegaliśmy i obrzucaliśmy się nawzajem proszkami, balonikami z wodą i strzelaliśmy z wodnych pistoletów. Był szwedzki stół i dużo jedzenia do wyboru, a również rum z colą. W zacienionym miejscu można było usiąść na krzesłach na tarasie widokowym i obserwować z zewnątrz cały galimatias nie brudząc się. Wszyscy bardzo miło wspominamy święto kolorów, bardzo dobrze że wyjechaliśmy na wycieczkę w tym terminie. Dziękujemy biuru za organizację.

    Mirka - 13.12.2016  | Termin pobytu: styczeń 2017

    135/141 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    fullmoon

    Niezwykła podróż. Mnóstwo kolorów, uśmiechniętych ludzi i pięknych świątyń. Duchowe, mistyczne przeżycie.

    Marta i Krzysiek - 19.03.2019

    10/10 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem