5.1/6 (204 opinie)
5.0/6
Indie są ekstremalne. Ekstremalne piękno zabytków, kolorów, zjawisk, bogactwa historii jak też ekstremalne zachowania ludzi i ekstremalnie różne (niż w Europie) podejście do higieny. Wszystko to ekstremalnie warte zobaczenia, dotknięcia, poczucia ...
5.0/6
Jeśli drogi wycieczkowiczu byłeś już w Europie , Maroku , Egipcie , Dubaju , Tajlandii , Wietnamie , Meksyku oraz ilus tam innych krajach....czas na Indie. Ja osobiście nie zakochałem się w tym kraju , ale i go nie znienawidziłem. Spodziewałem się tego wszystkiego , dokładnie przestudiowałem opinie wszelakie , także zamieszczane tutaj , i zaskoczenia nie było , no może poza Galtą gdzie brud przekraczał normy dopuszczalne nawet jak na standarty Indyjskie.Jak widzę wycieczka ta jako fakultet już w programie jesiennym 2018 nie występuje i dobrze. Wszystkie opisy wcześniejsze oddają klimat , więc w zasadzie nie ma specjalnie czego dodawać.Dzieci żebrzące na ulicach łąpią za serce .
5.0/6
Wszystko w porzadku , ale sa pewne uwagi. Za malo wolnego czasu i za malo snu. Poza tym jedzenie w niektorych hotelach dosc slabe . Rowniez brak informacji w ktorym hotelu [adres] gdzie spedzimy piersza noc.
5.0/6
Bardzo fajna wycieczka - godna polecenia. Do Indii dotarliśmy liniami tureckimi (Turkish Airlines) z przesiadką w Stambule. Na szczęście nie musieliśmy długo czekać na samolot w stolicy Turcji. Warunki na pokładzie naprawdę bardzo dobre. Na miejscu udało nam się zwiedzić wiele fantastycznych miejsc (większych i mniejszych miejscowości). Czasami pobudki były bardzo wczesne. Hotele stosunkowo dobre: 3 i 4*. Jeden tylko - w Jaipurze, był dyplomatycznie mówiąc bardzo skromny (Niektórych uczestników wycieczki nawet tam okradziono!). Jeden nocleg był na pustyni (wraz z kolacją i wieczorkiem folklorystycznym) - jak dla mnie zbędna atrakcja, chociaż na pewno ciekawe przeżycie (spanie w dwuosobowych namiotach) - chociażby ze względu na toaletę. Niezbędne okazały się latarki. Wyżywienie bardzo dobre jak na warunki indyjskie - głównie lokalna kuchnia (bufet), ale niezbyt pikantna (dostosowana do warunków europejskich). Śniadania były bardzo wcześnie, a obiadokolacje bardzo późno, na szczęście w trakcie dnia zatrzymywaliśmy się na dodatkowo płatne lunche, które były dobre, obfite i z umiarkowanymi cenami. Mieliśmy świetnego pilota (panią Beatę Rzepecką). Wykazywała się niezwykłymi umiejętnościami logistycznymi, miał wysoką kulturę osobistą i posiadała dużą wiedzę o Indiach. Dzięki niej udało nam się zobaczyć wszystko co było zaplonowane, a nawet więcej i to bez zbędnego pośpiechu. Zupełną pomyłką byli lokalni przewodnicy, którzy praktycznie nic nie robili (oprócz brania pieniędzy),a czasami nawet przyczyniali się do opóźniania wycieczki. Gdyby nie nasza pilotka... nie wiem jakby to wszystko wyglądało. W trakcie imprezy były też organizowane niezbyt drogie za to ciekawe wycieczki fakultatywne do: Galty (świątynia małp - rewelacja, bo jest ona wykuta w skałach); teatru w Agrze (świetny, bo można poznać kulturę Indii) i do Matury (miejsce narodzin Kriszny i spotkanie z polskimi krisznowcami). Nasza grupa liczyła 28 osób i poza 2 panami-maruderami, którzy siedzieli z tyłu autokaru, ludzie byli naprawdę sympatyczni (praktycznie z całego kraju). Autobus skromny-klimatyzowany, za to z profesjonalną obsługą kierowcy i jego pomocnika (wielokrotnie jego działania były potrzebne podczas wymiany kół, ponieważ kilka razy złapaliśmy po prostu gumę). W trakcie imprezy była okazja pojeździć na wielbłądach, jeepami i na słoniach, a także zafundowano nam przejazd rikszą rowerową i tuk tukiem - wszystkie przeżycia niezapomniane. Ponadto w trakcie zwiedzania mieliśmy wizyty w lokalnych emporiach - dywanów, tkanin, miniatur, biżuterii, itp. - ciekawe, ale ceny bardzo wysokie, czasami (ale nie zawsze) było to po prostu nieopłacalne. Oczywiście zakupy można robić na ulicy, okazji jest wiele, ale trzeba się targować. Godne polecenia (w kwestii zakupów) są produkty niedostępnej w Polsce firmy Himalaya (leki na bazie ziół). Niestety trzeba pamiętać, że hindusi mają wiele rzeczy w sklepach, ale często w pojedynczych sztukach, egzemplarzach - nawet cukierki kupuje się na sztuki. Warto zainwestować też w indyjskie przyprawy czy herbaty. Ja byłem w lutym i pogoda była świetna (ok. 30 stopni). W sumie to pełne dwa tygodnie, ale proszę mi wierzyć, że czas mija bardzo szybko. Ostatnią wielką atrakcją jest powrót do domu i odprawa na lotnisku w Delhi (nie psuję niespodzianki, więc nie wyjaśnię dlaczego będą musieli Państwo być na lotnisku na 3 h przed odlotem...).