4.7/6 (114 opinie)
4.0/6
Hotel reprezentuje standardowe bałkańskie podejście, czyli solidne 30% wysiłku - jako tako, byle by było. Także standardowo w tym rejonie gwiazdki hotelu są trochę naciągane, czyli niby 4 gwiazdki, ale zależy na jaki pokój się trafi, to będą raczej 3*, co najwyżej takie 3,5, więc np. łazienka jest czysta, ale trochę grzyba w rogu pod prysznicem raczej się trafi. Ogólnie pokoje w bungalowach całkiem sensowne, klima działa, czasem trzeba poczekać na ciepłą wodę i to nawet czasem kilka minut, ale jak już się pojawi to rzeczywiście gorąca, więc nie jest to problemem. WiFi pojawia się i znika, częściej znika i nawet jak się połączy to chodzi jakby nie chciało, więc nie ma co na nie liczyć. Oczywiście WiFi działa bez zarzutu tylko przy recepcji. Głównym gwoździem programu jest wyżywienie. Full Board Plus brzmi całkiem kusząco, bo przecież to nie HB, jest więcej posiłków, ale realizacja w tym hotelu jest rodem z PRLu. Na dzień dobry dostaje się perforowane arkusze A4 z karteczkami na posiłki i napoje. Śniadanie to jedyny normalny posiłek - bufet z wyborem bardziej 3* niż 4*, ale jest kilka rzeczy na ciepło, są warzywa, ser żółty, ser biały, jakaś jedna wędlina, miód, dżem, serek topiony i coś na słodko - mocno wybredne osoby mogą mieć problem, ale generalnie jest całkiem spoko. Co najważniejsze - do śniadania są wliczone napoje! ŚNIADANIE TO JEDYNY POSIŁEK DO KTÓREGO NAPOJE SĄ W CENIE! Poza śniadaniem ma się tylko 2 karteczki DRINK na dzień na osobę, które oczywiście schodzą do obiadu i kolacji, więc cokolwiek więcej trzeba albo mieć swoje albo kupować na barze. Tuż przy hotelu jest fajny lokalny sklepik, więc można się zaopatrzyć w piwka, napoje i przekąski, chociaż mocniejszy alkohol jest trochę droższy niż w Polsce, więc warto wziąć ze sobą jakąś flaszkę. W sklepie można płacić kartą i euro, wydają tylko w denarach po całkiem sensownym kursie, więc też jest to opcja na pozyskanie lokalnej waluty. Obiad i kolacja to już zupełnie inna bajka niż śniadanie. Na każdy dzień jest karteczka z wyborem dań na obiad i kolację, którą trzeba oddać w recepcji przy okazji śniadania. Do wyboru zawsze zupa lub sałatka - zupa smakuje jak z torebki i pewnie taka jest, sałatka to jakieś warzywka, np. kapusta, kawałek pomidora, plaster ogórka i oliwka, najczęściej nieprzyprawione, więc koniecznie trzeba użyć zestawu przypraw na stole sól/pieprz/oliwa/ocet. Na drugie danie są zawsze 2 rzeczy do wyboru, więc tutaj wybredni mogą mieć problem. Na karteczkach opisy są po angielsku, ale w zestawie powitalnym z Rainbow są opisy po polsku. Deser to zawsze owoce (np. winogrona, brzoskwinia, śliwki, nektaryna, arbuz) lub coś innego (ciasto, baklawa, lody, jakieś inny lokalny deser) - ogólnie wszystkie desery są mocno słodkie i można dostać cukrzycy od samego patrzenia na nie. Oba posiłki są serwowane, czyli dostaje się wydzieloną porcję - osoby z większym apetytem mogą się nie najeść. Z tego co słyszałam, to posiłki są dokładnie te same na każdy dzień tygodnia. Basen i plaża bez problemu. Leżaki plastikowe, parasole są, chociaż nie zawsze rozstawione, wtedy trzeba poprosić kogoś z obsługi o rozłożenie parasola. Plaża żwirowa, ale tylko na brzegu, czyli jak się przeżyje kilka kamyczków na start, to jakiś metr od brzegu jest już mięciutki piaseczek - można dać radę bez butów do pływania. Brak jakichkolwiek atrakcji w samym hotelu, więc dzieci mogą się nudzić. Pani rezydentka bardzo fajna i pomocna. Jedyne o co można się przyczepić, to że na początku po prostu rzucili nas do hotelu na pastwę pań z recepcji, które mówiły tylko po angielsku, a z wczasowiczów niestety nie wszyscy, więc były problemy z komunikacją. Miło by było gdyby chwilę z nami została przy zameldowaniu i służyła jako tłumacz. Podsumowując, system działania hotelu i posiłków jest trochę szokiem na początku, ale można się przyzwyczaić. Szału nie ma, ale dla mało wybrednych jest dość sensownie, że można tu przyjechać, chociaż warto się zastanowić czy warto na dłużej niż tydzień. Na pewno ja po tygodniu miałam dość i się cieszyłam, że nie jestem na dłużej.
4.0/6
Hotel nie zasługuje na 4 gwiazdki, chociaż właściciele i personel przemili i przeuroczy. Cztery gwiazdki nie polegają na tym, by klient upominał się o pewne rzeczy (dostając je potem), lecz by personel uprzedzał oczywiste oczekiwania. Na wejściu do pokoju brak ręcznika, brudne szuflady i pokryte brudem półki, w szafie tylko po 4 wieszaki na osobę. Choć nie zgłaszaliśmy, że będziemy z dzieckiem - na przejściu między łóżkiem a łazienką stała przeszkoda w postaci niemowlęcego łóżeczka. Lodówka stała na drodze do balkonu, a przedłużacz umożliwiłby właściwe jej umieszczenie. Przez 3 dni nie zmieniano ręczników, choć na dworze były potworne upały. Faktura i kolor pościeli przypominały szarą socjalistyczną rzeczywistość (szara, wypłowiała, flanela). Jedzenie - zadowalało tylko śniadanie, a pozostałe posiłki to wybór najmniej tłustego spośród wszystkiego tłustego. W ośrodku brakowało miejsca, gdzie można posiedzieć bez zamawiania posiłku lub napoju, ew. ławeczek przy plaży dla podziwiania pięknych widoków (pokój mieliśmy od strony parkingu). Niemniej polecamy ten pięknie usytuowany ośrodek młodym ludziom jako skansen socjalistycznych czasów. Nam te czasy źle się kojarzą, bo chcieliśmy z nich wyróść i zdezorientowały nas te 4 gwiazdki. W poprzednim roku byliśmy w pobliskim hotelu GRANIT, który tych gwiazdek był wart, ale nie miał tak atrakcyjnego położenia. Przy hotelu MIZO cudowne było źródełko z wodą głębinową, które ratowało nas przy wysokich temperaturach. Będziemy go wspominać.
4.0/6
Hotel świetnie usytuowany, tuż przy plaży. Posiłki wymagają poprawienia co do sposobu przyrządzania ( brak przypraw i odpowiedniej obróbki dobrych jakościowo produktów). Obsługa nie jest zainteresowana polskimi turystami ( wolą turystów z Nederlandów- napiwki).
4.0/6
Hotel położony tuż nad jeziorem i najbliżej miasta ze wszystkich oferowanych hoteli. Mizo to nazwisko właściciela hotelu i jego dwóch synów. Pan Mizo jest zawsze obecny i dogląda wszystkiego osobiście. Hotel to dość rozległy kompleks rozłożony na sporym terenie i przypomina wioskę turystyczną. Oprócz budynku głównego ma kilkanaście domków piętrowych pod wynajem i kilka budynków jedno piętrowych, które wyglądają jak osobne domki drewniane. Jest basen,własna plaża z bezpłatnym serwisem plażowym dla wczasowiczów i rodzaj mola z pomostem,gdzie przebywanie jest płatne. Hotel ma restaurację i bar. Pokoje w sam raz nie duże i nie za małe z klimą w cenie. Każdy pokój ma swój taras ze stolikiem i krzesełkami. W pokojach łazienka z kabiną prysznicową,suszarką do włosów,zestawem kosmetyków typu szampon,mydełko. Na ścianach wiszą telewizory ale bez TV Polonii. Dla wczasowiczów przeznaczona jest osobna jadalnia do obiadu i kolacji. Tam funkcjonuje zestaw kartkowy,tzn. każdy dostaje na tydzień już zapisany zestaw obiadowy i kolacji i musi wybrać z dwóch propozycji jeden zestaw. Drugie kartki są z drinkami czyli napoje alkoholowe i bezalkoholowe tak do posiłków , jak i poza nimi. Można o każdej porze iść do baru i zamówić sobie coś do picia na te kartki. Ma to swoich zwolenników jak i przeciwników. Każdy musi ocenić sam co mu pasuje. Obsługa normalna,bez uwag,ale widać,że bardziej przychylni są np.Holendrom niż Polakom. Zdarzyło się,że czekałem 15 minut zanim podszedł kelner,mimo,że od razu mnie zauważyli,to jednak woleli obsługiwać tych,którzy płacili gotówką za posiłek,bo byli to goście z zewnątrz.To nie było fajne. Plaża własna,z kamykami,dośc brudna i mało zadbana. Z koszy wyłaziły śmieci i nikt tym się nie przejmował.Ale oni tam tak mają i trzeba brać na to poprawkę. Do miasta 15,20 minut spacerkiem i wychodzi się tuż przy promenadzie,na której toczy się jak wszędzie ,nocne życie miasta. Wieczory i ranki chłodne. W basenie zimna woda ,a w jeziorze powiedziałbym ,że rześka.Hotel posiada wszystko co potrzebna do wypoczynku na 7 dni. 14 dni to zbyt długo i można się zanudzić. W hotelu nie ma animacji wieczornych. Wyżywienie przypomina wersję all i nikt głodny nie chodzi. W całej Macedonii najpierw podaje się zupę,potem surówkę,za nią danie główne i na końcu deser. Można zjeść w Mizo coś miejscowego,jak i pospolitego,bo wybór z przygotowanych dań zawsze należy do nas. Śniadanie obfite,syte składające się z kilku, powiedzmy ,dań.Przez siedem dni zawsze jadłem coś innego,bo nie brałem wszystkiego na raz. Na terenie całego kompleksu działa bezpłatne wi-fi. Kod dostępu jest na recepcji. Ogólnie podobało mi się i polecam ten hotel.