Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Bardzo sympatyczna pani pilotka .Pani Malgorzata to chyba jedyny pozytyw tej wycieczki.Co do hoteli to w sumie nie bylo zle, chociaz jedzenie takie sobie. Najwieksze minusy to ... ulozenie trasy.Bardzo dlugie przejazdy i naprawde srednio atrakcyjne przystanki.Kompletnie nie rozumiem jak mozna bylo napisac tyle pozytywnych opini. Reasumujac ; chcesz zza szyby autobusu podziwiac srednioatrakcyjne "Magiczne Południe " to wycieczka dla Ciebie 😕
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Przejazdy, podczas których jest mało zwiedzania albo miejsca są mało interesujące. Po zakwaterowaniu dobrym pomysłem byłoby oprowadzenie po danym mieście/miejscu (ewentualnie, tylko dla chętnych). 1-2 dni dłuższy pobyt zminimalizowałby długie przejazdy.
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Ogólnie mogła by to być bardzo fajna wycieczka, chociaż totalnie została zepsuta przez pilota.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Zaznaczę na początku, że z Rainbowem zjechaliśmy już pewnie ze 20 krajów i byliśmy na kilkunastu wycieczkach, więc nie jest to opinia rozczarowanego turysty, który miał pecha, albo źle wybrał sobie program. Co więcej, w tym samym roku byliśmy z Rainbowem w Norwegii i daliśmy tej wycieczce bardzo wysokie oceny. Tym razem jednak przeżyliśmy bardzo duże rozczarowanie. Program wycieczki na papierze i w ofercie brzmi ciekawie i zachęcająco, ale w rzeczywistości jest na żenująco niskim poziomie. W pierwszym dniu wycieczki lądujemy w Agadirze. Mamy tam tylko czas wolny - OK, to jest normą. Ale w Agadirze jesteśmy też w połowie przedostatniego dnia i w ostatnim dniu wycieczki. Na to miasto jednak organizatorzy nie przewidzieli w programie kompletnie nic. Od pilota usłyszeliśmy jedynie, że w zasadzie nic tam nie ma poza plażą, bo to nowe miasto i nie ma co zwiedzać. W efekcie wycieczka realnie skończyła się w dniu poprzednim, w południe w Marakeszu. Potem było już tylko oczekiwanie na powrót do Polski. Odwiedziny w punktach programu, które brzmiały bardzo obiecująco - czyli region uprawy szafranu, region uprawy róży damasceńskiej, wizyta w zielarni berberyjskiej - okazały się wizytami w lokalnym sklepie naciągaczy. Osobiście spodziewaliśmy się czegoś w rodzaju wizyty w jakimś muzeum czy wytwórni z dodatkową prelekcją, może interesującą opowieścią czy choćby filmem tematycznym. W rzeczywistości była to wizyta w sklepiku na peryferiach z opcją szybkiej toalety i wydania pieniędzy na stojące na półkach wyroby. Wręcz najgorsze wrażenie zrobiła na nas berberyjska zielarnia, której w tej postaci w ogóle nie powinno być w programie. Polegało to na tym, że w przez dobrą godzinę lokalni naciągacze, całą grupą wbijali do głów grupie jak cudowne mają do sprzedania produkty i jakich rabatów można się spodziewać. Kiedy w 2/3 tego żenującego widowiska próbowaliśmy wyjść, prowadzący nerwowo nakazywał nam pozostanie na miejscu, bo jeszcze nie skończył, a my nic nie kupiliśmy. Coś okropnego. Wyszliśmy mimo to. Bardzo źle dobrany program zwiedzania Marakeszu - poza wspomnianą zielarnią która zabrała środek dnia, dostaliśmy długi czas wolny wieczorem, po zapadnięciu zmroku na centralnym placu gdzie odbywają się poza intensywnym handlem, różne pokazy, występy, można próbować lokalnego ulicznego jedzenia. Nie zostaliśmy do tego odpowiednio przygotowani i nie opowiedziano nam o tym prawie nic, więc zderzenie z rzeczywistością było bardzo nieprzyjemnym szokiem. Czuliśmy się niepewnie, zestresowani, zagrożeni i skrajnie zagubieni. Po rozmowach z innymi uczestnikami, okazało się, że większość, podobnie jak my, po paru próbach spacerowania i uczestnictwa w tym, co się tam dzieje, zaszyła się w jakimś lokalu i przeczekała do zbiórki w bezpiecznej knajpce. Jeden z uczestników stracił telefon, bo być może zbyt mało rozważnie zajrzał w jakiś zaułek, w którym tubylcy nie byli zbyt mili. Nie chcę twierdzić, że to tubylcy mają być inni dla turystów, rozumiem, że tam tak może wyglądać życie społeczne, ale jak wspomniałem - powinniśmy być jakoś na to przygotowani, wprowadzeni, a moim skromnym zdaniem, to wieczorne obserwowanie życia mieszkańców Marakeszu powinno się odbywać w towarzystwie i pod opieką pilota. Bez niego można było tam pospacerować następnego dnia przed południem. To zresztą kolejna nieudana rzecz związana z Marakeszem. W dniu następnym w zasadzie widzieliśmy to samo, co dzień wcześniej - czyli centrum mediny i meczet Kutubija. Muzea dobrane bardzo mizernie - jako odwiedziny w prywatnym muzeum, kogoś kto sobie zwiózł ze świata trochę pamiątek, często o bardzo wątpliwej wartości. Zwyczajnie nie wierzę, że Marakesz i Maroko są aż tak paskudne i pozbawione ciekawych punktów do zwiedzenia i zobaczenia, jak pokazał nam to Rainbow. Był to jeden z absolutnie najgorszych programów jakie miałem okazję realizować z Rainbowem, i w tej formie, w jakiej go widzieliśmy, nie polecam go absolutnie nikomu. Organizatorzy zawiedli na całej linii i powinni moim zdaniem bardzo poważnie pochylić się nad tą ofertą aby zrewidować ten program, bo jest żenująco słaby.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Przewodnik skupiał się na handlu lewymi produktami. Długie nie potrzebne przerwy a w tym czasie przewodnik kręcił lody na własne konto.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka przereklamowana, bardzo długie przejazdy , niestety nie kończyły się w miejscach , które można by określić jako magiczne . Każdy dzień identyczny , zdecydowanie za mało atrakcji ,jak na tak długi objazd , po trzech dniach wycieczka staje się po prostu nudna . Z ponad 20 wycieczek w których braliśmy udział , ta była jedną z najgorszych.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Witam Wszystkich. Wczoraj wróciłem z Maroka. Zaznaczam, że z Raibow była to moja trzecia wycieczka i do tej pory było fajnie.... NIESTETY... !!!! Po przylocie do Agadiru było straszne zamieszanie z karteczkami, które trzeba wypełnić pokazując paszport.Trzeba tam wpisać swoje dane, adres, zawód, skąd i dokąd się przyleciało i w jakim celu oraz dobrze jest znać nazwe swojego hotelu. Po nerwach na lotnisku wsiedliśmy do autokaru do którego "wskoczył" jakiś na oko "15-latek" podający się za szefa rezydentów, który podał każdemu po karteczce z nazwą hotelu , telefonem itp informując nas, że w hotelu będzie na nas czekał ktoś z Rainbow , po czym zniknął. Wchodzimy do hotelu , oczywiście nikogo z Rainbow nie było.Zrobiło się zamieszanie z pokojami, ponieważ w każdym hotelu ponownie trzeba wypełnić podobną karteczkę przed zameldowanie jak na lotnisku.Były osoby starsze, nie znające języka i zrobiło się zamieszanie i nerwowo jak na lotnisku. Do dnia następnego nie pojawił się ani rezysent ani nasz Pilot. Nikt nie wiedział jakiesą plany na następny dzień , co z pieniędzmi, ile i kiedy i gdzie można wymienić itp... ZERO INFORMACJI !!! Następnego dnia pojawiła się Pani pilot, która albo udała albo rzeczywiście nie wiedziała co się działo dnia poprzedniego. Kiedy została poinformowana o całej sytuacji powiedziała, że według wiedzy jaką ona posiada na miejscu w hotelu ktoś był z pracownikóe Rainbow i nam pomagał. Informuje NIE BYŁO !!! TRZEBA SOBIE RADZIĆ SAMEMU !!!! Ponownie zrobiło się nerwowo, każdy chciał się poskarżyć i wyżalić , ale Panie pilot to nie interesowało zbytnio , jak to się mówi "olała nas wszystkich".Do końca wycieczki nie padło słowo przepraszam, a szkoda. Co do samej wycieczki.... program wygląda ładnie na papierze. Nie zrozumcie mnie żle, warto jechać dla widoków, dla klimatu, zobaczyć egzotyke, zobaczyć pustynie, palmy, ocean, coś wspaniałego. Z drugiej strony są brak organizacji, słaby program wycieczki .Jeśli ktoś jest wrażliwy na zapachy odradzam wyjazd.Trzeba uważać na hanlarzy, którzy mało co nie wicągną Cię do sklepu za rękaw. Niestety NAJWIĘKSZY MINUS obok programu do Pani pilot. Przykłady minusów programu i Pani pilot: - dzien pierwszy który opisałem - Pani pilot ma wiedzę o Maroku ale niezbyt się nią dzieli (trzeba się dużo pytać) - przez dobrą godzinę Pani pilot zachwalała jakie to wpaniałe właściwości ma olej arganowy (stwierdziła,ze może pomóc na wszystko, nawet na problemy po chemii po nowotworze). Nie twierdze, że olej nie pomoga ale opowiadanie o nim przez ponad godzine to lekka przesada.Oczywiście można było potem kupić wspomniany olej 100% u Pani pilot, który specjalnie dla niej robi jakiś dziadek w górach :-) Ludzie zapłacili cięzkie pieniądze , ja ten sam olej znalazłem w jedym ze sklepów za 1/3 wartości podanej przez Panią pilot. - Miejscowość Taliouine. Jeśli myślicie że zobaczycie uprawy szafranu jesteście w błedzie.Zostaniecie wysadzeni przed sklepem , gdzie poczęstują was herbatką i po raz kolejny bedziecie mogli zakupić coś, tym razem szafran.Sklep i nic więcej,tyle zobaczycie. - Skamieliny, samo ogładanie to jakieś 20-25 minut, potem jesteście zaprowadzeni do sklepu gdzie możecie kupić wyroby z kamieni, które za kilka dnia podobne można znależć na bazarze znacznie taniej - Region róży damasceńskiej , nie zatrzymaliśmy się nawet przy jednym krzewie tej wspaniałej roślny żeby ją zobaczyć, ale tu ci NIESPODZIANKA zajechaliśmy pod sklep gdzie mogliśmy kupić wyroby z tego kwiatu (mydła, wody perfumowane, kremy , itp). UWAGA: PANI PILOT TAK SIĘ ZAANGAŻOWAŁA, że za lady pomagał sama we własnej osobie sprzedawać właścicielowi sklepu. - zwiedzanie Marakeszu polegało na tym, że wieczorem poszliśmy na bazar gdzie mieliśmy dwie godziny na zakupy - zielarnia berberyjska.... jeśli myślicie , że zobaczycie jak się robi herbatki, zioła itp to jesteście w błędzie.Wizyta ta polegała na tym, ze przez 1,5 godziny właściciel czy też pracownik opwiadał łamaną polszczyzną o zaletach herbatek, mydełek , kremów, ziół, przypraw itp. Po prezentacji oczywiście szał zakupów.Ponownie można było zakupić różne produkty.Uwaga przykład: 100 gram curcumy kosztował tam 30 dirhamów (pieniądz marokański), ja w wolnym czasie na bazarze za tą samą kwotę kupiem 300 g ! Podsumowująć: Maroko to piękny kraj, gdzie śa pustynia, oazy, wspaniałe góry Atlas, fajni i "kolorowi" ludzie, jedzenie, roślinność to jest to :-) Niestety brak organizacji, słaby program, który wygląda ładnie tylko na papierze oraz Pani pilot-handlowiec zaniżają ocenę wycieczki,Czułem się jak na prezentacji handlowej garnków lub pościeli w Ciechocinku, a chyba nie tak powinno być gdy wydaję na urlop swoje ciężko zarobione pieniądze .Maroko- TAK , Maroko z Rainbow i Pania Martyną- Nie. Decyzja należy do Was. P.S. - jeśli już jedziecie do Maroka wezcie ze sobą słodycze, jakieś cukierki szklaki, długopisy,kredki dla dzieci. Dzieciaki bardzo się z tych drobiazgów ucieszą i pomimo słów Pani pilot ,że te dzieci mają wszystko zdarzyła się sytuacja, że dziecko poprosiło mnie o butelke wody.Gdy mu ją dałem, za sekunde pojawiły się inne i wyrywając sobie butelke z rąk piły :-( P.S.2 - uważajcie na kradzieże na bazarze w Marakeszu nawet w dzień P.S.3 - sytuacja nie związana z Rainbow - po powrocie do Warszawy o godziny 18.20 czekaliśmy na nasz bagaż na lotnisku do 21.30.Winę nie ponosi ani Rainbow anie linia lotnicza , z którą lecieliśmy czyli Enter Air , ale firma, która zajmuje się bagażami czyli LS AIRPORT SERVICES. Podobne problemy miało ok 5 samolotów obsługiwanych przez nich.Sprawdzcie jakimi liniami lecicie i czy obsługuje je LS AIRPORT SERVICES ,jeśli tak to włóżcie w bagaż podręczny coś do picia , jedzenia, leki itp bo bardzo prawdopodobne , że tyle samo czasu co w samolocie spędzicie w hali odbioru bagaży :-(
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Jeżeli chodzi o plusy tej wycieczki to fajne widoki, pustynne krajobrazy, domy z gliny inne od naszych . Wrażenie jakby było się w Stanach Zjednoczonych. Zresztą dużo filmów jest kręcone w Maroku i udają, że były kręcone w Stanach. Dla miłośników kinematografii w sam raz. Niestety to chyba wszystkie plusy tej wycieczki. Czytając komentarze zawsze chciałbym dowiedzieć się na co uważać podczas wycieczki, dlatego opisuję na co w mojej ocenie należy zwracać uwagę. Informacja na wstępie jakbyście jechali do Maroka weźcie z biura informację w jakim hotelu śpicie pierwszej nocy. Pan policjant na lotnisku zażądał tej informacji. Tłumaczyłem mu, że jadę z biurem podróży i jeszcze nie wiem. Miał to gdzieś. W Rzeszowie na lotnisku od przedstawiciela Rainbow otrzymałem kartkę z trzema numerami telefonów do pilotów /rezydentów. Dwa numery były polskie i jeden numer marokański. Próbowałem zadzwonić najpierw pod te polskie. Jeden wyłączony a w drugim odezwała się poczta głosowa. Już miałem dzwonić pod ten numer marokański, ale pan policjant w końcu mnie przepuścił. Przede mną w kolejce stała kobieta, która coś mu pokazywała w telefonie. Trwało to dosyć długo. Na innych stanowiskach ludzie przechodzili a ten jeden policjant się czepiał. W Maroku alkohol jest trudno dostępny. W lokalnych sklepikach go nie ma. Można kupić w marketach np. Carrefour, ale nie ma ich zbyt dużo po trasie. W zasadzie był tylko jeden na przeciwko drugiego hotelu w Ouarzazate. Jak ktoś nie może bez tego żyć to niech przywiezie z Polski lub kupi w strefie wolnocłowej. Podczas wycieczki jest dużo strat czasu w przybytkach naciągania turystów np. wizyta w sklepie z olejkami różanymi czy wizyta w zielarni berberyjskiej. Wizyta w zielarni przypominała sprzedaż cudownych garnków na pokazach w Polsce. Polegała na tym, że sprzedawca marokańczyk mówiący po polsku stał przed regałem z towarami i prezentował swoje towary np. cudowną maść na hemoroidy, czy przyprawy. Potem rozdali reklamówki i pytał kto chce kupić to czy tamto, przynosili towar, żeby kupujący włożył do otrzymanej reklamówki. Totalna strata czasu, tym bardziej, że te rzeczy są do kupienia na pobliskim targu. Marokańscy przewodnicy próbowali ciągle coś sprzedać. Na wielbłądach przed powrotem z pustyni, każdy z obsługujących wielbłądy dla swojej grupy rozłożył na kocu jakieś durnostójki po 100 dirchamów i próbował to wcisnąć. Pilotka powiedziała, że jak będzie robił zdjęcia, żeby dać mu 20 dirachamów napiwku. Dałem mu te 20 dirchamów i widać było, że nie jest zadowolony. Dla marokańczyków turysta to chodzący bankomat. Na targowiskach zawsze pilnujcie reszty. Oszukują nawet na małe kwoty. Jeśli nie jesteście pewni ceny przed zakupem pokazujcie kalkulatorek w telefonie, żeby wam wpisali cenę. Uczulam na to. Miałem z jednym handlarzem spięcie na targu w Marakeszu. Chciałem kupić loda na patyku. Cena takiego loda na stacji benzynowej to 15 dirchamów. Sprzedawca na pytanie how much wyjął banknot 20 dirchamów i nim pomachał. Dopytałem czy twenty skinął głową. Zgodziłem się. Dałem mu banknot 100 wydał mi 60 powiedziałem, że jeszcze 20. Wziął sobie 20 i dał mi 40 reszty. Pokazałem, żeby oddał mi moją stówę i nie kupuję. Zawołał jakiegoś młodszego mówiącego po angielsku i sprawa się wyjaśniła. Przy zapytaniu o cenę Pan machnął mi banknotem 20 dirchamów dwa razy, co niby miało znaczyć, że cena to 40. Powiedziałem, że nie biorę za tyle to zgniótł w ręku banknot 100 dirchamów, który mu dałem i rzucił mi jak psu coś wrzeszcząc w ich języku. Był to mój 6 wyjazd na objazdówkę poza Europę, nie raz odstępowałem od zakupu, ale takich akcji nie miałem nigdzie. Innego zapytałem ile kosztuje kilogram bananów zaczął mi odważać. Jak przyszło do płacenia powiedział cenę w ich języku. Pokazałem kalkulatorek i wpisał cenę 300 dirchamów czyli ok 120 zł. Jak odszedłem tylko się zaśmiał. Ceny w maju 2025 na targowisku w Agadirze: banany 13 dirchamów , pomarańcze 6 dirchamów, miód pomarańczowy w słoiku trochę większym niż słoik dżemu 20 dirchamów. Ja niestety dałem 40, co więcej zapłaciłem banknotem 50 i zamiast otrzymać 10 dirchamów reszty otrzymałem 5. Schowałem szybko do kieszeni i dopiero później się połapałem przy kolejnych zakupach. Innych monet w kieszeni nie miałem, bo oddałem kierowcy na napiwek. Chodząc później po targu na jednym straganie były podane ceny i zobaczyłem, że słoik miodu tej wielkości kosztuje 20 dirchamów. Olejek arganowy w Carrefour w Ouarzazate 200 dirchamów za 250 ml.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Nie zdecydowałabym się na wyjazd drugi raz. Większość wycieczki spędzona w autokarze, program nudny, hotele fatalne, jedzenie tragedia. Jedyna sensowna atrakcja - wyjazd na Saharę, płatna dodatkowo 50 Euro. przewodniczka miła i pomocna, ale czasami nas wprowadzała w błąd. Dobre godziny przylotu i odlotu, sprawna organizacja lotniskowa.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Widoki i krajobrazy piękne, kraj cudowny. Gorzej z organizacją, kompetencją pilota oraz rezydentów w Maroku.