5.4/6 (1088 opinii)
4.0/6
Bardzo trafiony wybór. Mimo długiej trasy wyjazd nie był męczący. Plan ułożony bardzo dobrze..Podczas przejazdu Pani pilotka opowiadała historie o Maroku, puszczała marokańską muzykę i filmy więc nie było czasu na nudeę. Świetny kierowca, który przeszkody na drodze pokonywał bez problemu. Noclegi w urokliwych hotelach, ze świetną kuchnią. I te widoki..... Magia
4.0/6
Wycieczka udana pod każdym względem. Wcześniej byliśmy na Maroko - Cesarskie Miasta. Ta uzupełniła naszą wiedzę o tym niezwykle ciekawym kraju.Wycieczka ciekawa krajobrazowo. Wspaniałe widoki na marokańskie góry. Standard hoteli i wyżywienia adekwatny do ceny wycieczki. Plan zwiedzania nastawiony głównie na spokojne bez pośpiechu podziwianie piękna południa Maroka. Zachwycające widoki, możliwość przyjrzenia się życiu zwykłych Berberów,ich kultury, a także charakterystycznej architektury kazb i przepięknej przyrody
4.0/6
Trasa objazdu bardzo malownicza, ciekawy program, dobrze rozłożony w czasie. Największy minus to pilotka, która swoja pracę ograniczała do totalnego minimum.
4.0/6
0. Przede wszystkim ukłony dla pani przewodnik Sylwii. Bardzo duża wiedza i umiejętność zapanowania nad grupą. :) Także wielkie ukłony dla pana kierowcy i jego pomocnika. Na wielką pochwałę zasługuje też jakość autobusu. Bardzo czysty, nowy i wygodny. 1. Weźcie ze sobą obowiązkowo długą chustę by zasłonić twarz przed piaskiem. Nie będziecie wtedy musieli kupować tych na miejscu (wydatek ok. 30-40 zł za dosyć duży, ale raczej jednorazowy kawałek materiału). Jeśli już chcecie kupić taką chustę, to tych sprzedawców jest bez liku i nauczą Was wiązać turban. Warto jednak zadbać o to by końcówki takiej chusty były zabezpieczone, bo jeśli nie są, to chusta się pruje i to szybko. 2. Nie wiem skąd pojawia się pomysł przywożenia dzieciom cukierków, ale raczej uczulałbym ze strony biura by takie coś nie było robione. Efektem takiego zachowania są nieraz gromady natarczywych dzieci na zmianę proszących o cukierki i dirhamy. Jest to działanie kontrproduktywne do tego stopnia, że nawet dzieciak, który sobie rozmawiał ze mną po angielsku w Agadirze przez jakiś czas, rozmowę zakończył pytaniem o pieniądze. 3. Dirhamy można wywozić z Maroka. To co piszą na stronach internetowych nie jest prawdą. Warto sobie przygotować około 100 euro na osobę, przy czym najlepszą metodą wydaje się użycie karty Revolut w bankomacie w pierwszym hotelu (Oasis w Agadirze). Przy powrocie wymiana dirchamów na kwotę mniejszą niż 10 euro nie jest możliwa. Ceny w Maroko są zbliżone do tych w Polsce, nie jest tanio (obiad dla jednej osoby to wydatek w przedziale 30-40 zł, np. zestaw McRoyal w McDonald's w Agadirze kosztował 30 zł). 4. Plan wycieczki mógłby być nieco bardziej dopracowany. Często pojawiała się opinia, iż spędza się w autobusie nieco za dużo czasu. Są rzeczy, których ja nie do końca rozumiem, tzn. np. wizyta w kooperatywie szafranowej bez wizyty na polu krokusów czy wizyta w obszarze gdzie hodowane są aromatyczne róże w momencie gdy jest poza sezonem i są to zwykłe krzaki bez kwiatów. Są to raczej sezonowe atrakcje, więc nie jestem pewien czy ma to sens by ją oferować cały rok. A szafran czy produkty z róży sprzedawane są taniej w aptece berberyjskiej w Marakeszu. Z jednej strony są takie dwie nieatrakcyjne atrakcje, a z drugiej omija się ponoć inne... 5. Na pierwszych sukach w Taroudant polecam zaopatrzeć się w banany (10 dirchamów za kg) i w takie podpłomyki z posypką (1 dirham za sztukę). Ew. zabrać ze sobą trochę więcej suchego prowiantu z Polski. Pani przewodnik wspomina o tym by się zaopatrzyć, bo droga tego dnia jest dosyć długa. 6. W Marrakeszu niestety nie ma zwiedzania architektury. Jest jedno piękne muzeum, które nie wiadomo jak długo jeszcze będzie funkcjonować oraz piękne muzeum narodowe. Pewnie na Cesarskich Miastach jest tego więcej. 7. Hotele... Po pierwsze, na kolacjach nie podaje się napojów. Trzeba sobie za nie dodatkowo zapłacić. Co do samych hoteli - hotel Oasis w Agadirze na pierwszą kolację był dramatyczny. Zabrakło miejsc siedzących i sztućców. Obsługa kompletnie nie wyrabiała się z ilością gości. Jednak na drugi nocleg było już okej. Ale takie niewyrabianie się obsługi to dosyć normalna rzecz w Maroku. W 2 hotelach udało nam się napotkać na karalucha, a w hotelu w Warzazat, mimo niskiej temperatury generalnie, nie mieliśmy ciepłej wody (ponoć w niektórych pokojach była, a w niektórych trzeba było lać wodę dłuższy czas). Stan tych hoteli jest różnoraki, ale generalnie nie ma na co narzekać. 8. Polecam pamiętać o zabraniu ze sobą Stoperanu (a najlepiej Loperamidu). Antybiotyk Xifaxan był zbędny, ale też można mieć na zapas pudełko na wypadek zatrucia. Odkażanie alkoholem to mit (o czym zresztą wspomina pani przewodnik), a z uważaniem na jedzenie bywa różnie, bo zatrucie może wynikać nawet nie z samego spożycia czegoś.