Opinie o Magiczne Południe

5.4/6 (1179 opinii)
5.4/6
1179 opinii
Intensywność programu
4.8
Pilot
5.5
Program wycieczki
5.5
Transport
5.7
Wyżywienie
4.8
Zakwaterowanie
4.9
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 6.0/6

    Afryka piękna i dzika - z wizytą w kraju Maghrebu

    Magiczne Południe to nie tylko nazwa wycieczki proponowanej przez Rainbow Tours. To również najprawdziwsze w świecie określenie tego wspaniałego kraju jakim jest Maroko. Do państwa północnej Afryki wybrałam się wraz z córką na początku września 2021 roku. Miałyśmy już dość stagnacji wynikającej z sytuacji epidemiologicznej i postanowiłyśmy udać się w jakieś niezapomniane miejsce. Za namową córki padło na Maroko. Długo myślałyśmy między Cesarskimi Miastami a Magicznym Południem. Ostatecznie zdecydowałyśmy się na tą drugą opcję. Skusiło nas widmo tej dzikszej strony Afryki. Trafiłyśmy w dziesiątke! Zaczerpnęłyśmy więc podstawowych informacji o tym kraju, zaopatrzyłyśmy się w aparaty fotograficzne i wyruszyłyśmy w magiczną podróż. Magiczną i zaskakującą, otóż zobaczyłyśmy zdecydowanie więcej niż początkowo sądziłyśmy, że zobaczymy. Przed wyjazdem miałyśmy inne postrzeganie tego kraju. Na miejscu przekonałyśmy się o tym jak bardzo wielokulturowym i wspaniałym miejscem jest Maroko. Dzięki tej wycieczce objazdowej miałyśmy okazje wykąpać się w Oceanie Atlantyckim, spróbować tradycyjnych omletów berberyjskich, podziwiać zachód słońca na Saharze oraz potargować się na słynnym placu Jemma el Fna. Przede wszystkim jednak miałyśmy okazje na własne oczy zobaczyć jak niesamowity i majestatyczny jest krajobraz Maroka. W jednej chwili można znaleźć się wśród palm daktylowych po to by poźniej leżeć na pustynnym piasku a następnie podziwiać góry Atlasu z przełęczy Tizi-n-Tichka. Zdecydowanie polecamy tę wycieczkę! Tylko uprzedzam, Maroko uzależnia. Ledwo wrócicie a ponownie będziecie chcieli tam wrócić!

    Ewelina, Gdańsk - 11.10.2021

    9/10 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    "Niczego nie żałuję, niczego nie chciałbym zmienić. I nadal nie mam dosyć."

    Magia barw, niesamowitych zapachów, a także orientalnych smaków, której nie da się opisać, ani zapisać na zdjęciach - tam trzeba być i trzeba to poczuć. Niesamowite krajobrazy, majestatyczne gory Atlas, tajemnicze kazby, magiczna Sahara, hipnotyzujący Marrakesz... Zachęcam wszystkich niezdecydowanych bo Maroko to bardzo aromatyczny kierunek.

    Grzegorz - 27.03.2018  | Termin pobytu: marzec 2018

    32/33 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Magiczne Południe - Magiczne Maroko - Magiczna Wycieczka

    Magiczne Południe odwiedziłem po raz pierwszy, na wycieczkę zdecydowaliśmy się w styczniu. Na początku obawialiśmy się pogody, w końcu Maroko jest krajem górzystym i jeździ się tu także na narty. Przed wykupieniem wyjazdu szukaliśmy z narzeczoną opinii osób, które również wybrały się w podróż po tym malowniczym kraju zimą, jednak konkretów zabrakło. Pisząc tę opinię chciałem zachęcić wszystkich niepewnych do tej wspaniałej zimowej przygody w Maroku, ponieważ kontrast ośnieżonych szczytów Atlasu Wysokiego z temperaturą 26 stopni na równinach jest niesamowity. Tylko tą porą roku można strzelić sobie fotkę na tle śniegu w krótkich spodenkach. ;D Pierwszego dnia po przylocie mieliśmy sporo czasu wolnego, było cieplutko, wskoczyliśmy w stroje kąpielowe i wykąpałem się w Atlantyku. :) Nie mogłem przegapić okazji żeby ''wytaplać się w morzu'' zimą. Temperatura wody była porównywalna z tą w naszym Bałtyku, ale latem... ;p Hotel był uroczy, miał biało - niebieskie budynki i ogrody, w których zimą kwitły kolorowe kwiaty. Oczywiście standardowo jak każdy na tej wycieczce miał basen. I tutaj widać dużą różnicę porównując hotele na tej wycieczce, a na cesarskich miastach - nocowaliśmy w prawdziwych rezydencjach z dużymi pokojami i rozległymi basenami. Zdarzały się hotele, które miały ich parę. :) Marokańczyk jednak do wody o tej porze roku nie wskoczy - ''jak to tak? Przecież jest zima!''. Po kąpieli w Atlantyku wybraliśmy się do McDonalda, można tam poczynić ciekawe obserwacje społeczne. Na wypasioną kolację hotelową w marokańskim stylu wróciliśmy niestety z pełnymi brzuszkami. :p Drugiego dnia zwiedziliśmy Taroudant i przepiękne ogrody pałacu Salam, w których poczęstowano nas zielono-miętową herbatą (tradycyjną marokańską). Robiliśmy zdjęcia kwiatom bananowców i żółwiom, które leniwie spławiały się w fontannach. Następnie wyruszliśmy do Taliouine, gdzie trafiliśmy na kolejną degustację - tym razem herbatki szafranowej. Również do oporu, ile kto chce, jak dolewka w KFC ;D Przepyszna i aromatyczna, w tamtym miejscu szafran było można naprawdę tanio kupić. Wieczór był już rześki, w Maroku zimą poranki i wieczory bywają chłodniejsze (naście stopni) dlatego warto zabrać coś do narzucenia na ramiona. :) W dzień zaś jest 26 stopni więc warto zabrać również krótkie spodenki, a jeśli długie to jakieś przewiewne - na pewno nie jeansy. Dnia trzeciego wyjechaliśmy w stronę miejscowości Agdz, po drodze mijaliśmy kozy na drzewach. Powoli zza szyb autokaru zaczęła wyłaniać nam się olbrzymia oaza, która ciągnęła się kilometrami. W intensywnie zielonym miejscu zatrzymaliśmy się na dłuższy spacer po oazie. Biegaliśmy wesoło z aparatem po całym gaju palmowym, co jakiś czas doznawaliśmy mini burzy piaskowej kiedy usłaną piaskiem ścieżką przeszedł osiołek. Następnie zwiedziliśmy kazbę i ksar, to było moje pierwsze zetknięcie z tak nietypowym i egzotycznym budownictwem. Kiedy weszliśmy na najwyższe piętro naszym oczom ukazał się widok świata zbudowanego z piasku mieniącego się w słońcu, niesamowite wrażenie. :) Złocista kraina, a w oddali oazy, gaje palmowe i... osiołki. ;) Czwartego dnia podróży oglądaliśmy bardziej swojskie klimaty - urocze berberyjskie wioski, wesołe dzieci w brudnych ubrankach biegające za nami i naszymi długopisami, mężczyznę który jechał na osiołku do młyna. Posłuchaliśmy opowieści naszej pilotki o małżeństwach i życiu rodzinnym w Maroku i poznaliśmy zwyczaje różnych ludów zamieszkujących ziemie tego kraju. W drodze do Erfoud zrobiliśmy wiele przystanków widokowych na mieniące się od minerałów góry i kupno daktyli w plecionych koszyczkach. Na każdym przystanku można było tanio kupić (lub znaleźć samemu) kwarce i ametysty. Raj dla chemików i geologów. ;D Zimą Maroko nie jest tak oblegane turystycznie jak latem, to dobra pora na zakupy, ponieważ ceny spadają o 7/8. Tego dnia warto było skorzystać z fakultetu na Saharę. Wyposażeni w turbany, które dostaliśmy przy hotelu wsiedliśmy do jeepów i ruruszyliśmy na pustynię. Kierowca dał mi nawet poprowadzić po niedużych wydmach. Kiedy teren stał się niemożliwy do pokonania samochodem przesiedliśmy się na ekologiczny środek transportu jakim są wielbłądy. Wdrapywaliśmy się na ogromne wydmy karawaną, lecz samą końcówkę na szczyt musieliśmy pokonać o własnych siłach. Było stromo, a nogi zatapiały się w rozgrzanym słońcem piasku, ale udało się. Część grupy usiadła wygodnie na kocykach i oczekiwała na zachód słońca, a my z narzeczoną turlaliśmy się po wydmach i obrzucaliśmy piaskiem jak w jednej wielkiej piaskownicy. :p Myśleliśmy, że na pustyni może być chłodno po zachodzie słońca, więc zabraliśmy ze sobą bluzy, ale nie ubraliśmy ich ani na chwilkę. Bez obaw, jest ciepło, nie trzeba żadnych kurtek, rękawiczek i czapek - nawet nie wiał wiatr. :) Również nie ma się co obawiać wielbłądów, siedzi się w miarę nisko, a już na pewno wygodnie, a zwierzęta prowadzone są przez przewodników, którzy chętnie będą pstrykać nam fotki. Polecam tę wycieczkę fakultatywną wszystkim, uważam że była to największa atrakcja wyjazdu. Dzień piąty kręcił się wokół róży damasceńskiej więc minął nam pachnąco. Mieliśmy okazję zakupu i posłuchania o całej procedurze wytwarzania kosmetyków z róży. Tego dnia można było kupić tanie pamiątki dla najbliższych. Następnie zmierzaliśmy w kierunku filmowego Quarzazate, każdego dnia oderwanie od jazdy autokarem stanowił również obiad. Zatrzymywaliśmy się na niego naprawdę w oryginalnych, marokańskich restauracjach, za śmieszne pieniądze zamawialiśmy tajiny i sok świeżo wyciskany z pomarańczy. Dnia 6 zwiedzaliśmy najbardziej filmowy ksar Maroka - Ait Benhaddou, a naszym przewodnikiem tego dnia był aktor, który prowadził osiołka Kalesi w Grze o Tron. Facet był przeszczęśliwy, kiedy pozował z nami do zdjęć. ;) Mimo wysokiej temperatury warto wejść na samą górę ksaru - roztacza się z niego piękny widok na rzekę. Popołudnie i wieczór spędziliśmy na tętniącym życiem placu w Marakeszu. Wiedzieliśmy artystów, zwierzęta, pachnące garkuchnie, opowiadaczy bajek i typy spod ciemnej gwiazdy sprzedające napój korzenny. Warto go kupić i przetestować jego magiczne działanie... :) Następnego dnia zwiedzaliśmy Marakesz, oglądaliśmy meczet, miejskie uliczki, wizytowaliśmy w zielarni berberyjskiej, w której można było przetestować i kupić kosmetyki i leki na wszyyystko. :) Wypoczęliśmy w ogrodach Majorelle, dużo ciekawszych niż pierwszego dnia wycieczki, mieliśmy okazję obejrzeć potężne rośliny i drzewa z różnych zakątków świata. Tego dnia nasza pilotka zrobiła nam również nadprogramowe niespodzianki i zabrała do paru ciekawych miejsc. Ostatniego dnia wycieczki nadszedł czas na pożegnanie z Marokiem. Mam nadzieję, że niedługie i tego lata znowu będziemy mogli odwiedzić ten kraj - tym razem nie południe, ale środek. ;)

    Mateusz - 30.05.2016  | Termin pobytu: czerwiec 2016

    26/26 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Wrażenia z Maroka.

    Bardzo polecam wycieczkę. Udałam się tam w grudniu 2029 roku. Pogoda była jak dla mnie odpwowodnia na zwiedzanie - około 20 stopni w południe. Chłodniejsze poranki i wieczory więc warto zabrać coś cieplejszego. Hotele też nie posiadały ogrzewania, a zdarzało się że klimatyzacja nie działa. Było to moje pierwsze zetknięcie z Afryką które na długo pozostanie w mojej pamięci. Czułam się jakbym przeniosła się w czasie o dwa tysiące lat. Urzekła mnie prostota życia tubylców oraz niesamowite widoki. Wycieczka nie skupia się na miastach, a raczej na małych osadach i widokach natury. Jak dla mnie osoby uwielbiającej robić zdjęcia to był wręcz raj. Uważam że w tej półce cenowej jest tam jak najbardziej warto jechać. Z pewnością wybiorę się jeszcze na Cerarskie Mista żeby kontynuować poznawanie Maroka.

    Cubana - 27.02.2020

    10/10 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem