Opinie o Mozaika z Afrodytą

5.3/6 (110 opinii)

5.3/6
110 opinii
Intensywność programu
4.4
Pilot
5.7
Program wycieczki
5.1
Transport
5.1
Wyżywienie
5.4
Zakwaterowanie
5.4
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 4.5/6

    Ciekawa wyprawa ale bez "wow"

    Zawsze ciekawił mnie Cypr i bardzo chciałem tam pojechać. W końcu wspólnie z żoną zdecydowaliśmy się na objazdówkę oferowaną przez RAINBOW. Impreza nieżle zorganizowana, świetna pilotka świetny hotel i obsługa. Wszystkie obowiązkowe punkty zostały zrealizowane...../może nawet za dokładnie/ ponieważ powroty z objazdów dość często następowały w godzinach między 19-20-tą co w praktyce uniemożliwiało kożystanie z przyhotelowych basenów /bo były już zamknięte/ a do tego dochodziło jeszcze zmęczenie całodziennym zwiedzaniem i podróżą. Myślę, że powroty z wycieczek do hotelu powinny być najpóźniej do godziny 17-tej nawet kosztem mniej atrakcyjnych punktów programu. Ogólnie wycieczkę uważamy za udaną ale z pewnością też z tego wzgłędu, że udało nam się na własną rękę dotrzeć do Zamku Hillariona /ponoć nie było chętnych na tę wycieczkę fakultatywną/ bo widoki z niego naprawdę zapierają dech. Dla lubiących łagodne wspinaczki - gorąco polecam.

    Andrzej - 12.10.2018  | Termin pobytu: wrzesień 2018

    73/90 uznało opinię za pomocną

  • 4.5/6

    Bez rewelacji

    Objazdówka z dobrą pilotką, dobrym hotelem i nie męcząca. Jeśli chodzi o zabytki to tu raczej skromniej. Widokowo zadowala. Program wycieczki nadaje się do korekty. Hotel po stronie tureckiej, zwiedzanie głównie miejsc po stronie greckiej niepotrzebna strata czasu na przekraczanie granicy

    Maria - 01.10.2024

    1/1 uznało opinię za pomocną

  • 4.5/6

    Cypr - kraina słońca i wina

    Cypr zawsze kojarzył mi się jako miejsce elitarne, nieco z górnej półki, gdzie wakacje spędzają osoby z zasobniejszym portfelem. Wyjazdy na Cypr zwykle były sporo droższe niż choćby do Grecji. Przez długi czas Wyspa Afrodyty przeznaczona była dla kochających nic nierobienie „wakacjuszy”. O fanach objazdówek pomyślano dopiero od niedawna. Dobrze, że stało się to w czasie, gdy swobodnie można przemieszczać się po całej wyspie. Tym sposobem impreza Mozaika z Afrodytą daje pełny obraz Wyspy Miłości. Wycieczka oprowadza po większości najważniejszych miejsc, które będąc na Cyprze koniecznie należy zobaczyć. Jako, że Cypr dla mnie nigdy nie był jakimś podróżniczym priorytetem, program wycieczki wystarczająco zaprezentował, to co turysta powinien obejrzeć będąc tu po raz pierwszy. Nasz objazd rozpoczęliśmy od miejscowości Larnaka. Stąd pochodził jeden z najsławniejszych filozofów starożytnej Grecji, twórca stoicyzmu, Zenon z Kition. W XVIII-wiecznym kolonialnym budynku mieści się Muzeum Fundacji Pieridesa. Zapoczątkowane w 1839 roku za sprawą Dimitrosa Pieridesa zbiory, uważane są za najbogatszą prywatna kolekcję na Cyprze. Najstarsze niepaństwowe muzeum na wyspie zawiera starożytne, średniowieczne i współczesne eksponaty, gromadzone przez wspomnianą rodzinę Pierides. Kolekcja obejmuje około 2,5 tysiąca eksponatów, z których najstarsze pochodzą z czasów neolitu i datowane są na około 4000 lat p.n.e. Osobiście polecam wnikliwemu obejrzeniu dość intrygujący artefakt przedstawiający starożytnego astronautę. Współczesna nazwa miasta pochodzi od greckiego słowa larnaks, oznaczającego sarkofag służący do przechowywania doczesnych szczątków zmarłego. W stojącym w centrum kościele miał ponoć zostać pochowany św. Łazarz, który po wskrzeszeniu przez Jezusa trafił na Cypr, gdzie został założycielem a następnie biskupem miejscowej gminy chrześcijańskiej. Źródła pisane nie informują, kiedy na miejscu tym powstała pierwsza chrześcijańska świątynia. Istniejący współcześnie budynek został ufundowany przez cesarza Bizancjum Leona VI w wieku IX lub na początku X stulecia. W XV wieku, w nieokreślonych bliżej okolicznościach, doszło do znacznych zniszczeń świątyni, co sprawiło, że w II połowie stulecia była ona faktycznie ruiną. W 1570 budynek został zamieniony na meczet, jednak już w 1589 za sumę 3 tysięcy tureckich srebrnych monet wykupiła go wspólnota prawosławna i ponownie urządziła w nim cerkiew. W pierwszej kolejności rzuca się w oczy misternie rzeźbiony złocony barokowy ikonostas. Chrześcijanie obrządku wschodniego czczą tu relikwie św. Łazarza oraz św. Magdaleny. W znajdującej się pod ołtarzem krypcie mieszczą się kamienne sarkofagi. W jednym z nich znajduje się miejsce powtórnego pochówku św. Łazarza. Kościół Agios Lazaros jest bardzo ważnym, ale nie jedynym zabytkiem Larnaki. Miasto znajduje się bowiem na miejscu najstarszej osady ludzkiej w tym miejscu, starożytnego Kitionu, założonego według legendy przez Kitima - wnuka Noego. Z czasów antycznych zachowały się w Larnace resztki Akropolu z odkrytymi w latach 60-tych XX w. starymi grobami oraz pozostałości fortyfikacji mykeńskich. Na rogatkach Larnaki rozpościera się suchy w okresie letnich upałów zespół słonych jezior Aliki Orphani, Sorosa oraz Spiro. Włączone w zespół Natura 2000 są obszarem życia dla wielu gatunków unikatowej flory i fauny. W czasie zimy, gdy jeziora obfitują w wodę, miejsce to jest azylem dla wielu gatunków ptaków migrujących. Można zobaczyć tu m.in. wielkie stada flamingów, łabędzi i pelikanów. Tutejszy krajobraz urozmaica wybudowany w XIX wieku meczet Hala Sultan Tekke. Budowla jest jedną z najważniejszych islamskich świątyń na Cyprze. Usytuowana została w miejscu pochówku Umm Haram, która według legend była ciotką (ze strony ojca) samego Proroka Mahometa i zginęła w 649 roku podczas arabskiego najazdu na wyspę. Jak głoszą miejscowe opowieści podobno zabiła się w czasie oblężenia pobliskiej Larnaki spadając z muła. Jej grób oznaczony został trzema wielkimi głazami i z czasem stał się celem licznych pielgrzymek. Wkrótce potem powstała tu pierwsza świątynia. W swoim obecnym kształcie, wraz z przylegającym klasztorem meczet wzniesiony został w drugiej dekadzie XIX wieku. Serem całego kompleksu jest oczywiście mauzoleum z obdarzonym czcią grobem ciotki Mahometa. Całość zaś otoczona została malowniczymi ogrodami. Na trasie mojego przejazdu znalazło się Kiti. Według ludowej tradycji mieszkańcy starożytnego Kition uciekając przed najazdami arabskimi przenieśli się tutaj, budując kościół ku czci Najświętszej Marii Panny (Panagia). Jak głosi legenda, w trakcie jego tworzenia, na drugi dzień prac budowlanych okazało się iż w przeciągu nocy fundamenty kościoła przeniosły się w inne miejsce, gdzie kontynuowano budowę. Ludzie uwierzyli iż dokonała tego armia aniołów, stąd nazwa „Aggeloktisti” czyli „zbudowany przez anioły”. Krzyżowy układ kościoła z kopułą, wykonano w XI wieku na ruinach trójnawowej wczesnochrześcijańskiej bazyliki z V wieku. Na przestrzeni lat kościół był kilkakrotnie przebudowywany stąd jego obecna forma. Wnętrze kościoła Angeloktisti zdobią XII i XIV wieczne freski. Kopułę w absydzie zdobi wykonana w VI wieku mozaika „Panagia tis Aggelokristis”. Ukazuje Najświętszą Marię Pannę z Dzieciątkiem pomiędzy dwoma archaniołami Michałem i Gabrielem. Jest ona jednym z najbardziej znanych dzieł ściennych z początków świata chrześcijańskiego, który przetrwał do dnia dzisiejszego. Jest to kompozycja w stylu niespotykanym nigdzie indziej na Cyprze. W kościele zachowane są również ikony z różnych epok i stylów od XIII do XX wieku. Warto także spojrzeć na piękną ambonę, stworzoną jeszcze przed okresem schizmy wschodniej. Na zboczu wzgórza w dolinie rzeki Maroni znajduje się prehistoryczna osada Choirokitia. Podziwiać tu można dobrze zachowane neolityczne osiedle datowane na VI tysiąclecie p.n.e. Widzimy tu rekonstrukcję dawnych zabudowań wzniesionych z kamieni rzecznych połączonych z gliną. Ich owalny kształt ponoć miał ułatwiać lepszą cyrkulacje powietrza, co nie jest bez znaczenia w tutejszym klimacie. Czasami obok głównego tolosu znajdowały się pomieszczenia dodatkowe takie jak kuchnia czy warsztat. W domostwach zachowały się pozostałości neolitycznych grobów. Zmarłych grzebano pod podłogą w pozycji embrionalnej, a ich piersi przygniatano ciężkim kamieniem - jak się sądzi, robiono tak z obawy, aby zmarły nie powstał z grobu. W grobach kobiet odnaleziono ozdoby z muszli i kamienia. Uważa się, że co niektóre chaty pełniły funkcję pojedynczych pokoi z których niektóre zostały zgrupowane wokół otwartego dziedzińca tworząc jeden dom. Osadę założyli prawdopodobnie przybysze z Bliskiego Wschodu, najprawdopodobniej z Anatolii lub Lewantu. Wykopaliska odsłoniły na razie jedynie najstarszy fragment osady. Widoczne są tu pozostałości brukowanych ulic, murów obronnych oraz domostw. Ta najwcześniejsza znana kultura na Cyprze, składała się z dobrze zorganizowanego, rozwiniętego społeczeństwa zajmującego się głównie rolnictwem, pasterstwem oraz łowiectwem. Szacuje się, że w szczytowym okresie istnienia osady zamieszkiwało ją od 1500 do 2000 osób, co czyni Choirokitię jedną z największych znanych osad neolitycznych. Miejscowości nagle opustoszała z nieznanych powodów około 6000 p.n.e. i wydaje się, że pozostawała niezamieszkana przez około 1500 lat. Jako najważniejsza i najlepiej zachowana neolityczna osada we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, w 1984 roku wpisano ją na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Kolejna perłą na trasie był Limassol. Drugie co do wielkości miasto wyspy, poza walorami wakacyjnego kurortu, przyciąga zwiedzających wspaniałą atmosferą oraz ciekawymi zabytkami. Na terenie miasta znajduje się kilka interesujących muzeów oraz stanowisk archeologicznych o znaczeniu światowym. Wielowiekowe związki regionu z ziemią przypomina stara prasa do wyciskania oliwy. Ponoć tłoczone na zimno tutejsze płynne złoto jest najlepsze na wyspie. Historia miasta grzęźnie w mrokach dziejów. Prawdopodobnie pod nazwą Nemesos powstało w okolicach V wieku na przełomie ery rzymskiej i bizantyjskiej. Panowanie Bizancjum na Cyprze zakończyło się na początku XII wieku, kiedy to pogoda wymusiła na statkach angielskiego króla Ryszarda Lwie Serce zawinięcie do portu Limassol oraz zawarcie układu z tutejszym władcą. Ponieważ ten nie dotrzymał słowa, król angielski podbił jego ziemię zapewniając na Cyprze panowanie Anglikom. W miejscowym zamku odbył się też ślub króla z narzeczoną Berengarią z Nawarry , którą również w Limassol koronowano na królową Anglii. To jedyna królowa, którą koronowano poza Albionem i której noga nigdy nie postała na brytyjskiej ziemi. Najważniejszym zabytkiem miasta jest wspomniany zamek, którego początki sięgają X wieku. Został on wzniesiony w 1193 roku przez Gwidona z Lusignan w miejscu, gdzie wcześniej stała prawdopodobnie wczesnochrześcijańska bazylika. Główne zabudowania zamku zostały pobudowane w XIV w. w miejscu dawnych umocnień bizantyjskich. Kaplica, w której Ryszard Lwie Serce wziął ślub z Berengarią, nie zachowała się do naszych czasów. Zamek zajmowali Wenecjanie, Turcy, oraz Brytyjczycy którzy urządzili w nim swoją kwaterę wojskową. Podczas swej burzliwej historii zamek pełnił także role więzienia dla zakładników. Jego podziemne komory oraz parter przekształcono w więzienne cele, które pełniły swoje funkcje aż do 1950 roku. Obecnie w zamkowych piwnicach wystawione są rzeźby, pomniki i nagrobki. Na piętrze w małych salach przylegających do wielkiej sieni ulokowane są zbiory monet oraz liczne pamiątki z czasów bizantyjskich. Najciekawsze eksponaty, w tym zbroje i broń, znajdują się na drugim piętrze. W jednej z komnat podziwiać możemy starą zastawę stołową, która jak podkreślają tutejsi przewodnicy prawdopodobnie używana była podczas uroczystości weselnych Ryszarda i Berengarii. Najwyższy odcinek schodów wiedzie na blankowane mury, skąd rozciąga się piękny widok miasta. Obecny wygląd zamku zawdzięczamy tureckiej odbudowie z 1590 roku. Zamek znajduje się w centrum dawnej tureckiej dzielnicy, która dziś jest także jedną z atrakcji miasta, wypełniona restauracjami, kafejkami, sklepikami i starą architekturą. Dwa charakterystyczne punkty widoczne w panoramie to meczety, Dżami Dżedid i Dżami Kebir, przypominające, że dawniej była tu turecka dzielnica. Większość zabudowy starego centrum to dziś budynki pochodzące z czasów kolonialnych, niektóre dość widowiskowe, ale jednak nie robiące jakiegoś szczególnego wrażenia. Jako, że Limassol nierozerwalnie związane jest z morzem, w jednym ze sklepów podziwiamy pokaźną kolekcję darów pochodzących z morskich płycizn oraz głębin. Kupić, nie kupić… obejrzeć zawsze warto. Pośród gąbek, strzykw i sam Bóg wiedzieć raczy czego, osobiście najbardziej przypadło mi do gustu wypełnione rybami akwarium z szerzącą ostre zębiska szczęką rekina. Kilkuminutowy spacer prowadzi do pobliskiej mariny. Ładna zabudowa tworzy obecnie tutejsze centrum rozrywkowe z mnóstwem barów, kawiarni i nocnych klubów. Cumujące tutaj różnorakie jednostki pływające zaświadczają o morskim charakterze tego miejsca. Marina posiada 650 miejsc i jest pierwszą tego typu przystanią na Cyprze, która przyjmuje jednostki pływające powyżej 110 metrów długości. Okazałe jachty oraz lodzie pieszczą oczy przechodniów. Po inwazji tureckiej w 1974 roku, Limassol stał się głównym morskim oknem na świat południowej części wyspy. Pobliski port jest głównym miejscem przeładunkowym wyspy oraz punktem przypływania statków pasażerskich. Pochmurne niebo to widok dość nietypowy dla Cypru. Ponoć wyspa chwali się ponad 320 słonecznymi dniami w roku. Wiejąca znam morza orzeźwiająca bryza sprzyja zwiedzaniu nadmorskiej części Paphos. Pochodząca z XIII wieku twierdza zbudowana została przez Lusignanów. Miała strzec portu przed atakami Arabów. Budowlę umocnili Wenecjanie, zanim Turcy rozbudowali ją po 1571 roku i czasowo użytkowali jako magazyn soli. Z fortu rozciąga się piękny widok na okolicę. Tutejszy falochron zdobi intrygująca rzeźba gramolącej się z wody na skalisty brzeg kobiety. Zagubione lazury przeistoczyły się dziś w bury kolor, nadając morzu tak bardzo odmiennego charakteru. Czwarte pod względem wielkości miasto wyspy, może się pochwalić bardzo odległa historią. Zostało założone prawdopodobnie już na początku XIV w. p.n.e. Grupa oprowadzana jest po pozostałościach antycznego Nea Paphos, które w epoce hellenistycznej przybrało rangę stolicy wyspy. Główną atrakcją zwiedzanego stanowiska są doskonale zachowane starożytne mozaiki podłogowe, przypadkowo odkryte przez pewnego rolnika w czasie prac polowych. Datowane na okres między III-V wieku n. e., zdobiły najprawdopodobniej wille ówczesnych arystokratów. Wędrując po dzisiejszym parku archeologicznym łatwo wyobrazić sobie, stojące tu dawniej przepiękne wille miejscowych bogaczy. W trakcie zwiedzania spacerujemy po najbardziej reprezentacyjnym gmachu starożytnej miejscowości. Liczący 120 metrów długości i 80 metrów szerokości rozległy budynek należał do ówczesnego konsula. Ze względu na znajdującą się w pałacu mozaikę przedstawiającą walkę Tezeusza z Minotaurem domostwo zwane jest Willą Tezeusza. Poszczególne domy nazwano od mitycznych bohaterów, których przedstawiają mozaiki znajdujących się w poszczególnych willach. Najlepiej zachowane mozaiki o największej powierzchni znajdują się w Domu Dionizosa. Dostrzeżemy tu wykonane z wielkim kunsztem sceny z greckiej mitologii, polujące zwierzęta, a także motywy roślinne oraz geometryczne. Inne wspaniałe mozaiki podziwiać można w Domu Orfeusza czy w Domu Czterech Pór Roku. Posadzki zachwycają kolorem oraz licznymi, bogatymi detalami. Dziś uważane są za jedne z najpiękniejszych w krajach śródziemnomorskich. Zwiedzany park archeologiczny to szeroki wachlarz artefaktów z różnych epok od antyku po średniowiecze. Nad wszystkim góruje biała, całkiem współczesna latarnia morska. U jej podnóża ostał się dobrze zachowany odeon – używany przez Starożytnych do występów muzycznych i teatralnych. Stąd podziwiać można resztki rozpościerającej się agory, z pozostałościami dawnej kolumnady. Nasz spacer kończymy przy ruinach bizantyjskiej twierdzy Saranda Kolones. Nazwę tę tłumaczy się jako czterdzieści kolumn, a pochodzi ona od – jakże by inaczej – granitowych kolumn leżących na jej terenie. Co ciekawe, prawdopodobnie nie pochodzą one stąd, ale zostały tu przetransportowane z pobliskiej agory. Zamek wybudowano w VII wieku n.e. by chronił port przed atakami Arabów. Jego masywne mury nie oparły się jednak niszczycielskiej sile trzęsienia ziemi w 1222 roku. Pracami nad poznawaniem przeszłości Pafos od 1965 roku zajmuje się polska misja archeologiczna Uniwersytetu Warszawskiego a od niedana także Jagiellońskiego. Już podczas pierwszych dni wykopalisk na stanowiskach w południowo-zachodniej części Pafos odkryto marmurowe rzeźby Asklepiosa oraz czczonej w mieście Artemidy. Jednocześnie odkryto także skarb srebrnych monet z okresu Filipa Arridajosa i Aleksandra Wielkiego. Oprócz prac wykopaliskowych polska misji prowadzi prace rekonstrukcyjne i konserwatorskie na terenie Pafos. Czyżbyśmy odnaleźli drogę do mitycznego Hadesu ? Niczym bramą do innego świata, ponad ruchliwą drogą podziemne przejście prowadzi nas pod drzewko próśb oraz życzeń. Złamane serca zawieszając wstążeczki proszą tu o szczęście w miłości. Bardzo widowiskowa, żwirowo-kamienista plaża jest celem przyjazdu niemal wszystkich obieżyświatów, którzy akurat zawitali na Cypr. Wystarczyło przejechać tylko 20 kilometrów i niczym za sprawą jakichś czarów na nieboskłon powróciła piękna, słoneczna pogoda. Jesteśmy na słynnej plaży związanej z kultem miłości. Jak głoszą greckie mity, właśnie w tym miejscu miała wyłonić się z morskiej piany bogini piękna i urodzaju - Afrodyta. Ponoć kiedy zeszła na ląd, wszędzie, gdzie dotknęła ziemi swoimi delikatnymi stopami wyrastały piękne kwiaty. To właśnie ze względu na Afrodytę Cypr bardzo często nazywany bywa Wyspą Miłości. Petra Tou Romiou tj. Skała Rzymianina lub jak kto woli - Skała Afrodyty to jedna z najchętniej odwiedzanych atrakcji turystycznych Cypru. W pobliżu skały znajduje się także grota, w której rzekomo mityczna piękność miała zażywać kąpieli. Jak głoszą legendy, opłynięcie Skały Afrodyty przy blasku księżyca z osobą bliska sercu, zapewnia przybyszowi wieczną młodość i miłość, tak więc warto się tam wybrać, choćby z tego powodu. W trakcie naszej wędrówki dotarliśmy na teren stanowiska archeologicznego Kurion. Antyczne Curium to jedno z najstarszych miast na wyspie. Jego historia sięga mianowicie XII bądź nawet XIII w. p.n.e. Według „Odysei” Homera założył je Koureas - jeden z bohaterów, powracających z wojny trojańskiej. W trakcie swych burzliwych dziejów miasto przechodziło kolejno z rąk Perskich, do Macedońskich, Rzymskich i Bizantyjskich, w między czasie będąc ważnym węzłem handlowym, a także siedzibą biskupów chrześcijańskich. Świetność miasta brutalnie zakończyło silne trzęsienie ziemi, które w 365 roku n.e. zrównało z ziemią znaczną część budynków. Kurion nigdy się już nie podniósł z tej tragedii, a przez kolejne lata jedynie dogorywał, aby całkowicie popaść w ruinę. Ruiny miasta są jednym z najważniejszych i najbardziej rozległych stanowisk archeologicznych na Cyprze. Obejmują je trzy odrębne stanowiska archeologiczne. Leżą na terenie jednej z brytyjskich eksklaw na Cyprze – terenów wyłączonych spod panowania cypryjskiego, będących zamorskimi terytoriami Wielkiej Brytanii, służącymi w większości jako bazy wojskowe. Na mocy porozumień, zawartych z Brytyjczykami, tereny wykopalisk historycznych wyłączone są z kolei z terenów brytyjskich i są pod zarządem Cypru – Kourion jest więc taką „enklawą w eksklawie” . W trakcie zwiedzania pozostałości miasta, było mi dane zobaczyć tylko niewielką część tego sporego antycznego kompleksu. W ogromnej willi bogatego Rzymianina Eustoliusa podziwiać możemy luksusowe łaźnie oraz pięknie zachowane mozaiki podłogowe. Na jednym z do dziś widocznych napisów widnieje do dziś nie tracąca wartości sentencja „gościu, jeżeli przychodzisz z dobrymi zamiarami, wszystko co dobre przyciągniesz do siebie”. Pośród licznych pozostałości dawnego miasta na uwagę zasługuje grecko-rzymski teatr z II w. n.e. Zrekonstruowany współcześnie w stylu hellenistycznym, pierwotnie mieścił około 3 tysięcy widzów. Z widowni rozciąga się wspaniały widoki na cypryjskie wybrzeże. W trakcie zwiedzania podziwiać można wiele interesujących hellenistycznych oraz rzymskich obiektów, a także z czasów późniejszych bazylikę wraz z przylegającym do niej atrium. Zachował się tu także zarys mieszczącego 6 tysięcy widzów stadionu, oraz fragmenty akweduktu. Znajdziemy tu także pozostałości agory, świątyni Apollina oraz publicznych łaźni. Chęć poznania kolejnych atrakcji wyspy pcha nas w dalszą drogę. Szkoda, że nie można zostać tu na dłużej. Na południowo-zachodnich zboczach najwyższych na Cyprze gór Troodos ulokowały się najlepsze cypryjskie winnice. Malowniczo usytuowana miejscowość Omodos to niekwestionowana stolica tzw. Wiosek Winnych regionu Commandaria. Wizyta u jednego z producentów połączona z degustacją pozwala poznać smak tej najstarszej marki wina na świecie, istniejącej po czasy dzisiejsze. Na smaku tego trunku poznał się już Ryszard Lwie Serce pijąc je na własnym ślubie. Powstaje ono z podsuszanych na słońcu dwóch odmian miejscowej winorośli: białej xynistéri oraz czerwonej mávro. Wino jest fermentowane powoli, przez 2-3 miesiące, a następnie przynajmniej 2 lata dojrzewa w dębowych beczkach, przez co zyskuje jedyny i niepowtarzalny smak. Ma mocno herbaciany kolor. W smaku wina doszukać się można wyrazistych aromatów powideł śliwkowych, dżemu z wiśni, jeżynowego likieru, a także karmelu. W ustach sprawia wrażenie gęstego, słodkiego i lekko syropowego. Stanowi wyśmienity dodatek do ciast i deserów. Osobiście jak dla mnie za słodkie i zbyt ciężkie. Dla mnie o atrakcyjności wina decyduje jego wytrawność. Wystarczy mi zatem jedna degustacja na całe życie. Czy Commandaria przypadnie Wam do gustu oceńcie sobie sami. Poza tradycjami winiarskimi miejscowość słynie z klasztoru Timios Stavros – Świętego Krzyża. Legenda głosi, iż tu właśnie kilkakrotnie widziany był z daleka ogień. Gdy jednak przybywano na miejsce aby go ugasić, okazywało się, że nic nie płonie. Ponieważ sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie, zaczęto szukać źródła tego blasku i natrafiono na małą jaskinię, a w niej fragmenty krzyża. Odkrywcy zbudowali tu kapliczkę, a gdy wkrótce pojawili się mnisi, założyli przy niej około roku 1150 klasztor. W obecnym kształcie budowla pochodzi z XIX wieku, z wyraźnymi wpływami architektury renesansowej. Nad apsydą świątyni wznosi się dwupiętrowa wieża dzwonnicy. Dziedziniec klasztoru otoczony jest z trzech stron piętrowymi budynkami z arkadowymi krużgankami. W przeszłości w celach, do których wchodziło się z tych krużganków, mieszkali mnisi. W centralnej części klasztornych zabudowań wznosi się trzynawowa bazylika. Spośród wielu cennych elementów jej wyposażenia, w pierwszej kolejności odwiedzający podziwiają pozłacany, pięknie rzeźbiony drewniany ikonostas. W wielkim srebrnym relikwiarzu o kształcie krzyża przechowywana jest najcenniejsza relikwia jaką jest kawałek powrozu, którym według legendy przywiązany był do krzyża Jezus. Ofiarowała go klasztorowi św. Helena, matka cesarza bizantyjskiego Konstantyna. Drugą cenną relikwią jest wspomniana drzazga z chrystusowego krzyża. Inną relikwią znajdującą się w srebrnej puszce, jest czaszka, także według starych przekazów, apostoła Filipa. W klasztornym skarbcu zgromadzono stare ikony, psałterze, księgi w srebrnych lub miedzianych oprawach. W innych gablotach można obejrzeć stare, przepięknie haftowane ornaty, nakrycia głowy kapłanów i naczynia liturgiczne, zabytkowe lampy cerkiewne oraz różne detale. Po chwilach uduchowienia w zwiedzaniu klasztoru następuje czas profanum. Miejscowość odwiedzają setki turystów. Po wizycie w sanktuarium przybysze zainteresowani są zwykle kupnem słynnych tutejszych lefkaryjskich koronek, miejscowych słodyczy, czy też nabyciem na drogę świeżych fig, powlekanych orzeszków bądź też wybornego wina. W jednej z uliczek znajduje się też stale otwarte, z wolnym wstępem, muzeum winiarstwa. Można w nim obejrzeć średniowieczną, drewnianą tłocznię do winogron oraz niezliczone sprzęty, beczki, amfory oraz inne akcesoria i pojemniki używane do produkcji wina. Najbardziej odporni na zakupy od razu zasiadają w jednej z rozlokowanych wokół placu tawern bądź kafejek, aby w cieniu rozłożystych platanów napić się aromatycznej kawy czy też ochłodzić się przed dalszą drogą podawanym z brytyjska w pintach tutejszym piwem Keo (aż 3,5 euro !!! – niestety, takie są tu ceny). W Omodos, które na stałe zamieszkuje zaledwie 200 osób, życie toczy się bardzo spokojnie. Zgodnie ze zwyczajem miejscowych, wtapiam się w otoczenie i w spokoju delektuje się nic nie robieniem. Przemierzamy przecinające zachodnią część wyspy góry Troodos. To kraina pięknych krajobrazów, malowniczych górskich wiosek oraz ulokowanych w odludnych samotniach wielowiekowych bizantyjskich świątyń. Góry Troodos powstały w wyniku wypiętrzenia skał dna morskiego. Pasmo składa się przede wszystkim ze skał przeobrażonych pochodzenia wulkanicznego, jest największym na świecie skupiskiem ofiolitu tj. skał magmowych. Ponadto znajdują się tam także bogate złoża minerałów oraz rud metali. Cypr w dawnych czasach słynął z wydobycia miedzi. Było jej tu tak dużo, że właśnie od tej rudy wywodzi się nazwa wyspy. Początkowo miedź nazywano nawet metalem cypryjskim, a następnie przyjęła się łacińska nazwa cuprum. Krótki postój na tarasie widokowym obfituje przepięknymi panoramami na zajmujący 1/3 wyspy masyw górski. Niezwykły widok prezentują porastające okolicę cedry. W poprzednich epokach geologicznych drzewa te występowały powszechnie, zajmując bardzo duże połacie Eurazji. Obecnie ich zasięg jest bardzo izolowany i rośliny te występują wyłącznie w górach Azji, w północnej Afryce oraz właśnie na Cyprze. Cedry uważane są za symbol długowieczności i spokoju. Podobno obcując z tymi drzewami, człowiek przejmuje ich pozytywną energie. W średniowieczu Królestwo Cypru w dużej ilości trzebiło swoje zasoby leśne, eksportując cedrowe drewno na rynki muzułmańskie. Obecnie drzewa te są pod ścisła ochroną. Zainteresowani mogę wybrać się do Doliny Cedrów. Nigdzie indziej na wyspie w jednym miejscu nie rośnie aż tyle tych majestatycznych drzew. Przewodniki polecają Park Narodowy Stavros, w którym żyją objęte ochroną cypryjskie muflony (tego nie ma w programie). Wijące się serpentyny wymagają wzmożonej uwagi na drodze. Jak to dobrze, że nie musze samemu prowadzić pojazdu. Nie martwiąc się o wąską drogę oraz ogromne przepaście, skupiam się na podziwianiu widoków. W górach Troodos znajduje się 10 bizantyjskich kościołów wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Najsłynniejszym i najbogatszym z nich jest klasztor Kykkos. Jego patronką jest Dziewica Maria. Klasztor powstał z fundacji bizantyjskiego cesarza Aleksego I Komnenosa w 1092 roku. Według tradycji pierwszym mnichem, który zamieszkał na górze Kykkos, był pustelnik o imieniu Esaias (Izajasz). Pewnego dnia w okolicach jego pustelni polował bizantyjski zarządca Cypru. Zgubiwszy się w lesie, poprosił o pomoc mnicha, ale ten zbył go milczeniem. Zdenerwowany możnowładca naubliżał mu i ukarał go chłostą. Po powrocie do swojej rezydencji ciężko zapadł na zdrowiu. Wówczas zrozumiał, że został w ten sposób ukarany za swój haniebny czyn. Wkrótce wyzdrowiał i postanowił osobiście prosić duchownego o przebaczenie. Mnich przyjął przeprosiny i poprosił, aby przywiózł mu z Konstantynopola ikonę Maryi Dziewicy. Po wielu perypetiach ikona, napisana przez św. Łukasza, dotarła na Cypr. Od tamtej pory pozłacana Madonna trzymana jest w skrzyni z szylkretu i macicy perłowej i pokazywana tylko podczas ważnych uroczystości (m.in. 8 września). Ozdobiona srebrnym okładem ikona, stoi na czołowym miejscu ikonostasu. Charakterystyczne jest w niej to, że Maryja trzyma dzieciatko na prawym ramieniu. Patrzeć bezpośrednio na ten święty wizerunek nie można, pod groźba kary. Zresztą poza świętem maryjnym i tak jest to niemożliwe, gdyż cudowny wizerunek jest częściowo zakryty. We wnętrzu obowiązuje ponadto zakaz rejestracji foto-video. Misternie zdobiony, złocony ikonostas oraz przepiękne freski cieszą oczy przybyłych pielgrzymów. Biegnące wokół dziedzińców krużganki zdobią bogato złocone malowidła ścienne z przełomu XIII i XIV wieku. Dzisiejsza budowla utworzona na romańskich zgliszczach pochodzi dopiero z XIX wieku. W części jego zabudowań stworzono obecnie muzeum gromadzące zabytki wczesnochrześcijańskiej oraz prawosławnej sztuki sakralnej oraz zabytki okresu starożytności. Klasztor poza miejscem religijnego kultu ma także wielkie znaczenie dla historii cypryjskiej państwowości. Pierwszy prezydent Cypru, arcybiskup Makarios III, służył tu jako nowicjusz. Na górującym nad monastyrem wzgórzu Throni znajduje się mauzoleum arcybiskupa Makariosa III, który zgodnie ze swoim życzeniem został właśnie tu pochowany. Marmurowej płyty w małej grocie strzeże wojskowa straż honorowa. Kolejna odsłona, ciągnących się na około 120 km malowniczych gór Troodos. Szczyty tego wulkanicznego pasma raczej nie imponują wysokością. Najwyższa góra Cypru Olimp osiąga wysokość 1952 m n.p.m. Podziwiane podczas przejazdu przepiękne panoramy cieszą oczy. Widoczna z oddali odkrywkowa kopalnia miedzi przypomina o roli tego metalu w historii wyspy, od którego wywodzi swoją łacińską nazwę. Największym miastem i stolicą Cypru jest Nikozja. Przed nami okalające starówkę weneckie mury miejskie. Z czasów panowania Wenecji pochodzi zresztą największa ilość zabytków, które możemy współcześnie podziwiać w mieście. Stolica Cypru przez setki lat znajdowała się pod wpływem wielu narodów i imperiów. Każde z nich odcisnęło tu po sobie ślad. Jak na centrum administracyjne oraz najważniejszy ośrodek gospodarczy, Nikozja nie prezentuje się zbyt imponująco. Skromne centrum przypomina raczej miasto powiatowe niż stołeczną metropolię. Jak przystało na miasto z ponad 2-tysiącami lat historii, Nikozja posiada wiele interesujących miejsc. Starówka bogata jest w wybudowane w stylu weneckim kamieniczki. Odnowione XVIII-wieczne domy są przykładem tradycyjnej cypryjskiej architektury miejskiej. Wijące się wąskie uliczki okalają galerie sztuki, niewielkie sklepiki, urocze kawiarenki oraz tawerny. Szczególnie bogata w nie jest spacerowa dzielnica Laiki Geitonia. Nikozja właściwie nie wyróżniałaby się niczym szczególnym wśród innych cypryjskich miast, gdyby nie fakt, że od 1974 roku, przez sam jej środek przebiega linia graniczna. Odkąd upadł berliński mur, jest jedyną stolicą na świecie podzieloną na dwie strefy narodowe. Podział został wyznaczony przez tureckich najeźdźców, którzy po aneksji nieformalnie ustanowili część miasta stolicą Cypru Północnego. W rzeczywistości państwo to formalnie nie istnieje na mapach świata i nie jest uznawane przez społeczność międzynarodową. Północną część turecką i południową część grecką przedziela chroniona zasiekami specjalna strefa zdemilitaryzowana tzw. zielona linia, którą zarządza ONZ. Jest to strefa, do której wstęp z południa przez wiele lat był zabroniony. Dopiero w 2004 roku otwarte zostały przejścia graniczne, umożliwiające obywatelom Unii Europejskiej przeprawę na drugą stronę. Dzięki możliwości przejścia przez zieloną linię odgraniczającą zwaśnione narody, przenoszę się w świat orientu. Zwiedzany przeze naszą grupę Büyük Han wybudowano w 1572 roku jako karawansaraj ze stajniami i małym meczetem na dziedzińcu. Degradacja tej budowli nastąpiła w 1893 r., gdy stworzono tu główne więzienie Nikozji. Po przeprowadzeniu renowacji w Wielkim Zajeździe znalazły miejsce sklepy oraz kawiarnie. Przed nami dawna katedra św. Zofii, która od 1571 roku pełni rolę muzułmańskiej świątyni. Budowla uważana jest za największy i najpiękniejszy meczet w mieście, jednocześnie będąc najstarszym przykładem architektury gotyckiej na Cyprze. Budowa katedry rozpoczęła się w 1209 roku. Mimo iż już w 1326 roku budowla została konsekrowana, to jej budowa nadal trwała i nigdy nie została ukończona. Świadczą o tym m.in. wystające z fasady filary mające za zadanie wspierać nigdy nieukończone wieże dzwonnicze. W ich miejscu muzułmanie dobudowali później dwa minarety. Przez wiele lat ta gotycka świątynia była miejscem koronacji oraz pochówku królów Cypru z dynastii Lusignanów. Po tureckim najeździe nagrobki zostały wykorzystane jako podłoga i przykryte dywanami. Zachodni front katedry składa się z monumentalnego, potrójnego i bogato zdobionego dekoracją reliefową wejścia. Świątynia wybudowana została na planie krzyża. Jej wnętrze składa się z 3 naw oraz poprzecznego transeptu. Katedra stanęła na ruinach bizantyjskiej kościoła Hagia Sophia. Na przestrzeni czterech wieków wielokrotnie ulegała zniszczeniu w wyniku ataków obcych wojsk oraz trzęsień ziemi. Spowodowało to że pierwotna bogata dekoracja wnętrza uległa znacznemu zniszczeniu. O tym iż obecnie świątynia funkcjonuje jako meczet świadczy chociażby obecność mihrabu. Zarówno katedra jak i następnie meczet nosiły nazwę Agya Sofia. Dopiero w 1954 roku zmieniono nazwę na Selimiye, na cześć zdobywcy Cypru sułtana Selima II. W sąsiedztwie świątyni, znajduje się budynek pochodzącego z czasów Bizancjum kościoła św. Michała.W czasach brytyjskich wykorzystywano go jako magazyn zboża. Wewnątrz podziwiać można okazałe marmurowe i granitowe kolumny, świadczące o niegdysiejszej wielkości i okazałości budowli. Można tu również zobaczyć wiele należących do krzyżowców nagrobków. Spacerując po północnej części Nikozji natrafiamy na wybudowany w XVII wieku, karawnaseraj Kumarcilar. Tradycyjny czworoboczny budynek z dziedzińcem w środku, otoczony jest przez dwupiętrowe zabudowania z kilkudziesięcioma pokojami dla gości. Oto Budynek Sądu Najwyższego, wybudowany na fundamentach Pałacu Weneckiego. Podczas panowania brytyjskiego mieściły się tu budynki gubernatora. Sercem okupowanej przez Turków części Nikozji jest plac Sarayönü, oficjalnie zwanym placem Ataturka. To centralne miejsce północnej części miasta, z mieszczącymi się dookoła budynkami rządowymi, główną pocztą i siedzibami banków. Pośrodku placu stoi „kolumna wenecka”, przywieziona tu w 1550 r. z ruin antycznej Salaminy. Początkowo stała ona na dziedzińcu pobliskiego meczetu Sarayönü, dopiero w początkach XX w. przeniesiono ją w centralne miejsce placu. Spacerujemy po Salamanbahce. To jedno z pierwszych osiedli mieszkaniowych w Nikozji. Wybudowano je na początku XX wieku. W jego skład wchodzi 70 domów socjalnych dla mniej uposażonych obywateli. Choć nie zawiera może zbyt wielu wygód, można je nazwać miejscem spokojnym a nawet przytulnym. W stojącej przed nami kamienicy urodził się pierwszy prezydent Tureckiej Republiki Cypru, kraju którego tak naprawdę nigdzie nie ma na mapie. Orientalny styl zabudowy prezentuje kompleks Mevlevi Teke. To dawny klasztor przybyłych z Konyi członków muzułmańskiego zakonu tańczących Derwiszy. Obecnie mieści się tu muzeum sztuki tureckiej (oglądane z zewnątrz - nie ma tego w programie) . Główną część ekspozycji stanowią militaria. Można tu także obejrzeć meble, zastawy stołowe, a także zdobne wydania Koranu. W pobliskim mauzoleum, miejsce wiecznego spoczynku znaleźli fundatorzy klasztoru. Na granicy starówki usadowiła się XVI-wieczna Brama Kyreńska będąca jedną z trzech bram w obwarowaniach miejskich Nikozji z okresu weneckiego. Do tej pory zachowały się na niej tablica umieszczona nad wejściem oraz znak lwa świętego Marka. Za panowania Osmanów brama została odrestaurowana i otrzymała dodatkowe pomieszczenie nakryte kopułą. Zamontowano także na niej kamienną tablicę z wersetami z Koranu chwalącymi Mahometa jako otwierającego bramy. W 1878 roku podczas zajmowania Cypru przez Wielką Brytanię przez tę bramę do Nikozji zostali wpuszczeni żołnierze brytyjscy. Zburzyli oni części muru obronnego wokół bramy i wytyczyli drogi, by umożliwić transport samochodowy do i ze starego miasta. By upamiętnić to wydarzenie, na bramie wykuto rok budowy dróg – 1931 – oraz imię ówcześnie panującego króla Wielkie Brytanii Jerzego V. Współcześnie brama jest wolno stojącym budynkiem przy Inönü Meydani i jest siedzibą informacji turystycznej w północnej części Nikozji. Stojące nieopodal pozostałości muru weneckiego okalają starówkę na długości 4,5 kilometra. Mur posiada 11 bastionów, z czego po pięć znajduje się w części greckiej i tureckiej, a jeden w strefie neutralnej. Wiele osób twierdzi, że stolica Cypru jest o wiele ciekawsza w tureckiej części. A wszystko dlatego, że grecka część jest bardziej nowoczesna, zadbana i poukładana. Północna Nikozja to niezwykle kolorowy chaos, który sam w sobie stanowi atrakcję turystyczną. Wjeżdżamy w wąskie choć sięgające aż 160 km długości pasmo górskie Beşparmak zwane lepiej z grecka jako góry Pentadaktylos. Wyrastające z równiny Mesaoria Góry Pięciopalczaste niczym olbrzymi mur ciągną się wzdłuż całego północnego wybrzeża wyspy sięgając aż po kraniec półwyspu Karpas. Na szczytach gór zachowały się liczne bizantyjskie zamki oraz klasztory. Wśród gór z dala od zgiełku cywilizacji usadowiła się niewielka miejscowość Bellapais. Sama w sobie nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ruch tu niewielki, a życie toczy się leniwie. Na lenistwie miejscowi znają się chyba najlepiej. W samym centrum miejscowości rośnie bowiem drzewo lenistwa. W jego rozłożystym cieniu schowały się przytulne knajpki oraz sklepiki. Trudno dziś uwierzyć, że pierwotne dzieje tego miejsca nie były aż tak sielankowe. Na przełomie XI i XII wieku z najeżdżanej przez niewiernych Palestyny przesiedlili się tu bracia Augustianie za sprawą władającej Cyprem dynastii Lusignanów. Fundatorami klasztoru byli królowie Cypru Hugo III i Hugo IV. Założony przez nich klasztor św. Marii Górskiej, szybko zaczął opływać w bogactwo, powiększane przez wpływy z pielgrzymek do przechowywanych tu relikwii Krzyża Świętego. Bardzo szybko klasztor przeszedł w ręce Norbertanów. Mnisi przyjęli białe habity, co sprawiło, że miejsce to nazwano „Białym Opactwem”. Nazwa opactwa nie pochodzi jednak od bieli habitów, ale jest prawdopodobnie zniekształceniem francuskiego Abbaye de la paix - Opactwo Pokoju. Pierwszym obiektem wybudowanym w kompleksie klasztornym był kościół. W nim to przechowywano najcenniejsze relikwie. Po przejęciu władzy na Cyprze przez Turków klasztor przejął Cypryjski Kościół Prawosławny. Z tego okresu zachował się w świątyni zabytkowy ikonostas. W połowie XIV wieku do istniejących budynków dobudowano gotycki refektarz. Ilość przybywających do świętych relikwii pielgrzymów sprawiła, że braciszkowie nie zapomnieli o dobudowaniu pokaźnego skarbca. Dające latem chłód, przestronne piwnice za czasów świetności opactwa z pewnością przechowywały zapasy przedniego jadła oraz doskonałych trunków. Wszak zatrzymujący się tu nobliwi pielgrzymi, na odchodne chętnie pozostawiali hojne datki. Dzięki obsłudze pielgrzymów oraz sutym donacjom, opactwo w krótkim czasie stało się miejscem bajecznego bogactwa. Właśnie owe bogactwo stało się kuszącym celem dla Genueńczyków. W 1373 roku splądrowali oni cały skarbiec wspólnoty wraz z cennymi relikwiami. Wydarzenie to spowodowało upadek zarówno materialny, a zwłaszcza moralny mieszkających tu mnichów. Z niegdyś pobożnymi braciszkami stało się wtedy coś złego i zaczęli zażywać takich uciech, że siali straszliwe zgorszenie wśród okolicznej ludności. Nie wystarczało im nawet posiadanie kochanek. Po pewnym czasie przestali nawet przyjmować nowicjuszy, bowiem na nowe miejsca przyjmowano... jedynie dzieci zakonników!!! Zepsuciu kres położyło... zdobycie wyspy przez Turków. Po osmańskim podboju w 1571, mnisi zostali wypędzeni, a budynki oddano pod pieczę cypryjskiego kościoła prawosławnego, co jednak nie uchroniło kompleksu przed definitywnym popadnięciem w całkowitą ruinę. Prace remontowe w zniszczonym opactwie podjęto dopiero w latach 60-tych XX wieku. Dziś dawne opactwo oraz miejscowość Bellapais są wyjątkowo spokojnym, niezwykle fotogenicznym miejscem, którego przydomowe ogródki wypełniają bujnie rosnące dalie, cynie oraz gigantyczne okazy pacioreczników. Perłą Cypru Północnego jest Kyrenia. Miasto może się poszczycić historią sięgającą czasów końca wojny trojańskiej. Do miasta wchodzimy przez dawny turecki cmentarz. Zacienione drzewami stare nagrobki często służą jako miejsca wypoczynku. Miejscowość przypuszczalnie założyli przybyli z Peloponezu Achajowie. W II wieku p.n.e. wymieniona jest jako jedno z sześciu miast cypryjskich, które były darczyńcami dla wyroczni delfijskiej. Bliskość morza, żyzna gleba, strategiczne usytuowanie oraz dostatek wody pitnej stworzyły doskonałe warunki dla rozwoju miasta. Choć dziś powiewają tu tureckie flagi, jest to tylko skromny ułamek burzliwych losów miejscowości. Ważną rolę w znaczeniu miasta na przestrzeni dziejów odegrał zamek. Potężna cytadela datowana jest na przełom VI i VII w. n.e. Uważa się, że została zbudowana w okresie Bizancjum na wcześniejszych rzymskich murach, których początki sięgają mniej więcej 330 roku p.n.e. Głównym celem warowni była ochrona miasta przed arabskimi najazdami. W XIV w. zamek został zniszczony podczas walk genueńskich, a później przebudowany przez Wenecjan. To był czas, kiedy wojna przestała opierać się na walkach rycerzy i łuczników, a na szerszą skalę zaczęto stosować artylerię. Większość z tego, co można zobaczyć dzisiaj, to właśnie konstrukcje weneckie, dostosowane do nowych wymagań sztuki wojennej. Zbudowane na rogach okrągłe wieże z 1540 roku, okazały się odporniejsze na armatni ogień, niż kwadratowe. Wenecjanie zbudowali też liczne otwory strzelnicze na trzech poziomach, skąd ogień mógł być skierowany do atakujących z ziemi. Wewnątrz zamku zostały zbudowane długie podjazdy tak, aby można było armaty przetoczyć do otworów w ścianach. W części zamkowych pomieszczeń rozlokowało się muzeum wraku starożytnego żaglowca. W 1965 roku, podczas rekreacyjnego nurkowania, mieszkaniec Kyrenii natknął się w morzu na górę amfor. Zdając sobie sprawę z powagi znaleziska, powiadomił naukowców, którzy kilka lat później kierując się jego wskazówkami odnaleźli wrak antycznego okrętu. Pochodząca z czasów Aleksandra Macedońskiego jednostka przeleżała na dnie przeszło 2300 lat. Naukowcy uważają, że wydobyta jednostka jak na owe czasy była już leciwym statkiem, przed swoim zatonięciem wiele lat pływając po wodach Morza Śródziemnego. Trasa statku prowadząca pomiędzy greckimi wyspami , wybrzeżem Azji Mniejszej, a portem w Kyrenii, wykazuje bliskie stosunki miasta z innymi miastami we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Ciekawostką jest, iż wraz z zatopionym w wyniku sztormu wrakiem wydobyto 10 tysięcy ziaren migdałów. Dalsza część ekspozycji dotyczy czasów neolitu, początkujących tutejsze osadnictwo. Wiele interesujących artefaktów wyeksponowano w galerii znalezisk grobowych. Piękne dioramy prezentują jak żyło się tu w czasach prehistorycznych a także jak chowało się zmarłych. W czasie swego istnienia zamek służył Bizancjum, Krzyżowcom, Wenecjanom, Turkom oraz Brytyjczykom. W zamkowej wieży obejrzeć można ekspozycje strojów tutejszych włodarzy na przestrzeni dziejów. Zamek jest najbardziej kompletną twierdzą na wyspie. Rywalizuje z nim tylko cytadela w Famaguście. Warto zajrzeć do tutejszych podziemi. Prezentowane dioramy ukazują sposoby obrony twierdzy oraz jak żyli wewnątrz cytadeli jej obrońcy. W piwnicach mieściła się także izba tortur a także lochy, w których przetrzymywano więźniów. Straceńcy przetrzymywani byli w bardzo straszliwych warunkach, kończąc swe marne życie o głodzie i w poniżeniu. Z fortu rozciąga się wspaniały widok na malowniczo położoną Kyrenię, góry Beşparmak, a także poszarpane niewielkimi zatoczkami urokliwe wybrzeże. Roztaczający się z zamkowych murów widok na zatokę, w której usadowił się malowniczy port, uważany jest za jeden z piękniejszych w całym basenie Morza Śródziemnego. Na podkowiastym nabrzeżu znajdziemy niezliczone kawiarnie, bary, bistra, restauracje oraz sklepy. W cieniu parasoli przy orzeźwiającym napoju, degustując któryś ze specjałów lokalnej kuchni można podziwiać cumujące tu jachty oraz łodzie rybackie. Wyjście z portowej zony na promenadę daje nam możliwość podziwiania przepięknego lazuru oraz odcieni błękitów jakimi roztacza przechodnia ocierające się o przybrzeżna rafę Morze Lewantyńskie . Wyruszamy przez równinę przybrzeżną wzdłuż zwartego łańcucha niezbyt wysokich gór Pentadaktylos. Pasmo zostało nazwane Pięć Palców od miana najwyższej okolicznej góry. Z miejscem tym wiąże się legenda wspominająca postać wielkiego bizantyjskiego herosa Digenisa. Tradycja głosi, że chwycił się góry, aby wydostać się z morza, gdy przybył na Cypr w odsieczy przed najeźdźcami. Odciśnięte w ten sposób na skale pięć palców to pamiątka po owym mitycznym bohaterze. Bizantyński epos bohaterski powstały w latach pięćdziesiątych XI wieku i jest pierwszym w literaturze greckiej eposem powstałym po Iliadzie i Odysei Homera. Został osnuty na tle dziejów Bizancjum i prastarych tradycji ludowych sięgających świata starożytnego. Jednym z wyczynów Digenisa było także rzucenie skałą, w kierunku statków wroga. Miejsce, gdzie runął olbrzymi głaz nazywamy obecnie Skałą Afrodyty. Najwyższe wzniesienia Pentadaktylos nie przekraczają 1024 metrów. Zbudowane z warstw osadowych oraz magmowych pasmo ciągnie się przez około 160 kilometrów, schodząc od południa ku szerokiej nizinie Mesaoria. Ziemia ta to ojczyzna św. Barnaby, uważanego za jednego z pierwszych wyznawców chrześcijaństwa oraz założyciela niezależnego kościoła prawosławnego. Kościół i klasztor pw. św. Barnaby swe początki datują na VIII w. n.e. i uznawane są za najważniejsze budowle sakralne na Cyprze. Oryginalna budynki niestety nie przetrwały do naszych czasów. Jedyne rzeczy, które pozostały do dziś z tego kościoła to trzy absydy, pozostałości kamiennej drogi i kilka marmurowych filarów. Obecna zabudowa pochodzi z 1756 roku. Kościelna dzwonnica została zbudowana w 1958 roku dzięki sfinansowaniu jej przez trzech braci, którzy pracowali tutaj jako kapłani. Od 1992 roku istnieje tu muzeum ikon oraz archeologiczne. Na terenie starodawnej nekropolii podziwiać można zachowane miejsca pochówków. Znajdujący się tu niewielki kościółek, został zbudowany w miejscu starożytnego grobowca św. Barnaby, gdzie zostało znalezione jego ciało. W 45 roku Barnaba zaczął pracować z Pawłem z Tarsu szerząc chrześcijaństwo. Podczas jego drugiej wizyty na Cyprze w 75 roku został schwytany i uwięziony. Tej samej nocy był ukamienowany, a następnie spalony. Jego szczątki owinięte w bawełnianą szmatką wrzucono do morza, tak by nie dostały się w ręce jego zwolenników. Jego uczniom, pod osłoną nocy, udało się odnaleźć jego ciało i umieścić w sarkofagu, by następnie wprowadzić go do starożytnego grobowca pod drzewem chleba świętojańskiego na zachód od Salamis. Na jego piersi położono kopię Ewangelii św. Mateusza, napisanej jego własną ręką. Niestety, przez zawirowania dziejów, pamięć o położeniu jego ciała zostało zapomniane, dopóki Barnaba nie objawił się we śnie biskupowi Cypru, Anthemiosowi, w 478 roku. Legenda dotycząca odkrycia ciała Świętego Barnaby, jest przedstawiony na czterech freskach znajdujących się w niszy na prawo od drzwi wejściowych do kościoła św. Barnaby. Pierwsza scena to fresk przedstawiający św. Barnabę, który śni się biskupowi Cypru, Anthemiosowi. Druga scena przedstawia odkrycie szczątków Barnaby z ewangelią świętego Mateusza na jego klatce piersiowej. Trzeci fresk przedstawia Anthemiosa wraz z trzema księżmi, którzy przedstawiają ewangelię znalezioną w grobie bizantyjskiemu cesarzowi Zeno na dziedzińcu kościoła św. Stefana w Stambule. Wreszcie czwarty fresk przedstawia Zeno udzielającego cypryjskiej cerkwi prawosławnej niezależność i uprawnień cesarskich Anthemiosowi. Do podziemnej komory grobowca można dotrzeć po 14 wąskich stopniach. Okopcone ściany sprawiają wrażenie dość mrocznego miejsca. W czasach przed turecką okupacją grób był częstym celem prawosławnych pielgrzymek. Dalszy szlak naszej wycieczki prowadzi nas do Salaminy. Należące do kultury greckiej miasto w czasach swej świetności uważane było za najbardziej znaczące na wyspie. Jak głoszą legendy jego założycielem był grecki heros i bohater spod Troi – Teukros, który przybył na teren Cypru z Salaminy greckiej. Badania archeologiczne dowodzą, że miejsce to zamieszkiwano już w XII w. p.n.e. W V stuleciu p.n.e. Salamina stała się dominującym ośrodkiem na wyspie zostając stolicą związku miast cypryjskich. W doskonale zachowanym teatrze po dziś dzień odbywają się liczne spektakle oraz koncerty. Miasto było ważnym ośrodkiem kultu Zeusa. Świątynię ku jego czci wzniesiono zaraz po założeniu miasta. W I wieku n.e. Rzymianie wznieśli wspomniany teatr, łaźnie oraz służącą do utrzymania tężyzny fizycznej palestrę. Miasto posiadało także stadion. Pozostałości jego infrastruktury podziwiać możemy po dzień dzisiejszy. Na wyobraźnie zwiedzających wpływają dobrze zachowane pozostałości gimnazjonu. Spacerujący po ruinach turyści mogą spostrzec pośród lasu marmurowych kolumn rozproszone po obiekcie szatnie, magazyny, pomieszczenia rekreacyjne, oraz te wszystkie miejsca, które w dawnych czasach mogły służyć poprawie tężyzny fizycznej. Jak przystało na budynek użyteczności publicznej znaleźć tu także można publiczne toalety. Zwarte przy sobie 43 oczka służyły nie tylko celom fizjologicznym. W czasach starożytnych latryny pełniły bowiem także funkcję społeczną. W nich to wygłaszano poglądy, wymieniano najświeższe plotki, jak też dokonywano różnorakich interesów. Znajdujemy się w starożytnych termach. Tu chodzący w stroju Adama panowie raz to schładzali się, a innym razem rozgrzewali swoje ciała. Wizytówką starożytnego miasta są bezgłowe posągi. Na ich przykładzie można zaobserwować, że dawni producenci masowo wykonywali korpusy, doklejając do nich oddzielnie zamawiane głowy bądź nawet jedynie same twarze. Któż to mówił, że ogrzewanie podłogowe to wymysł naszych czasów. System hypocaustum stosowano przez Greków a następnie także Rzymian już od IV w. p.n.e. W centralnym pomieszczeniu pod posadzką ustawiony był piec, który ogrzewał powietrze. Posadzkę układano na szeregu słupkowatych podpórek wysokości ok. 80 cm. Przestrzeń między nimi tworzyła system kanałów wypełnianych gorącym powietrzem. Dodatkowo pomieszczenia były niekiedy ogrzewane przez kanały utworzone w ścianach wykonanych ze specjalnych pustaków. Pomieszczenia term pierwotnie były przyozdabiane marmurowymi rzeźbami, mozaikami oraz kolorowymi freskami, których niewielkie fragmenty ostały się do czasów obecnych. W I wieku w Salaminie żył apostoł święty Barnaba, który wraz ze św. Pawłem z Tarsu głosili w miejscowych synagogach słowo Boże. W VII wieku n.e. wskutek najazdów Arabów miasto zostało złupione i niemal wymazane z powierzchni ziemi. Salamina ciągle skrywa przed archeologami wiele tajemnic. Współcześnie udało się odkryć zaledwie niewielki fragment miasta. Obecnie jej ruiny są najcenniejszym obiektem archeologicznym na Cyprze i główną atrakcją północnej części wyspy. Pięknie położona nad samym morzem kusi cudownymi plażami. Któż nie oglądał komedii wojennej „Jak rozpętałem II wojnę światową”. W jednym z odcinków pechowy bohater Franek Dolas właśnie trafił na statek płynący do Famagusty. Jak pamiętamy tego cypryjskiego portu nie zobaczył, ale pamięć o tym miejscu pozostała odtąd w moim umyśle. Miejsce to do inwazji tureckiej w 1974 roku było uznawane za kurort o międzynarodowej renomie. Przybywająca tu z całego świata śmietanka towarzyska korzystała z uroków ciepłego morza, pięknych plaż , doskonałej infrastruktury oraz bujnego życia nocnego. Z chwilą wkroczenia armii tureckiej 14 sierpnia 1974 roku w ciągu dwóch dni wakacyjna sielanka runęła bezpowrotnie, przemieniając część Famagusty w straszące po dziś dzień ruiną upiorne miasto duchów. Symbolem tragicznego konfliktu stała się dzielnica Warosia. Po odzyskaniu przez Cypr niepodległości w 1960 roku Famagusta rozkwitła ekonomicznie i kulturalnie. Turystyka zaczęła odgrywać znaczącą rolę w rozwoju miasta. Nadmorska Warosia zapełniła się hotelami i miejscami rozrywkowymi, tworząc niegdyś osobne miasteczko turystyczne. W trakcie tureckiej inwazji Famagusty, miasto najechano czołgami oraz zbombardowano z powietrza, zabijając mnóstwo niewinnych mieszkańców a nawet turystów. W strachu przed naciągającymi wojskami tureckimi, wszyscy mieszkający w tej dzielnicy Famagusty ludzie, w pośpiechu opuścili swoje domy zostawiając cały dobytek. Opuścili i nigdy już do nich nie wrócili. Początkowo myślano, że taki stan nie utrzyma się długo, że prędko będą mogli wrócić do siebie, jednakże wszyscy bardzo się przeliczyli. Famagusta została pod turecka okupacją, a turystyczną dzielnicę Warosia tuż po zajęciu przez wojsko odgrodzono i tak pozostało do dziś. Dzielnica niezmiennie trwa w ciszy, zapomnieniu, oraz letargu, kryjąc w sobie smutną historię ludzi, którzy założyli, że swoje siedziby opuszczają tylko na chwilę. Zza płotu, strzeżonego przez turecką armię, ujrzeć można wciąż suszące się pranie, zapraszające klientów wystawione przy tawernach stoliki, salony samochodowe z czekającymi na kupców autami. Wzdłuż długiej plaży ciągną się dziesiątki opuszczonych hoteli, restauracji oraz sklepów. W strefie niczyjej między zwaśnionymi stronami, niczym upiór straszy opuszczone lotnisko, gdzie w hali na tablicy widnieją ponoć godziny odlotów samolotów. Wedle oficjalnych, choć niesprawdzonych informacji, wciąż są tam przedmioty pozostawione przez dawnych mieszkańców. Powodem, dla którego Warosia jest wciąż opustoszała jest brak porozumienia pomiędzy władzami północnej i południowej części. Jest kartą przetargową okupanta w negocjacjach, lecz z racji popadania tego miejsca w ogromną ruinę, coraz bardziej jednak bladą i mało przekonywującą. Przed nami wybudowany przez Wenecjan XVI-wieczny pierścień murów obronnych okalających najstarszą część miasta Famagusta. Do dnia dzisiejszego pozostało ich aż 3,5 km. Fosy między murami mogły być kiedyś napełniane wodą morską. Wysokie na 18 metrów kamienne obwarowania, wzmocnione tuzinem bastionów, paradoksalnie miały służyć właśnie do obrony przez obecnymi włodarzami tej części wyspy - Turkami. Na fasadach bastionów widać jeszcze płaskorzeźby weneckich lwów. Umocnienia zachowały się w doskonałym stanie – kiedy znajdzie się ukryte schody, można wędrować wzdłuż murów i wspinać się na bastiony. Prezentujące się przed nami mury zamkowe stały się sceną wydarzeń opisanych w dramacie Williama Shakespeare pt. „Otello”. Jak niesie wieść wicegubernator wyspy Cristoforo Moro miał ponoć zabić tu swą niewierną małżonkę. Historia ta zainspirowała Shakespeare do napisania jednej z jego najlepszych tragedii. Zamek w Famaguście został wzniesiony na początku XIV wieku przez władców Cypru z dynastii Lusignanów. Miał za zadanie chronić wejście do portu oraz osłaniać prowadzącą do miasta Bramę Morską. Z murów miejskich podziwiać można słynny port, do którego nie dopłynął nasz filmowy wojenny bohater – tułacz Franek Dolas. Dzięki połączeniom morskim z bogatymi miastami Bliskiego Wschodu oraz Italii, Famagusta szybko stała się znaczącym centrum handlowym w regionie. Za sprawą nie uznawania Cypru Północnego i nałożonego embarga handlowego dzieje się tu niewiele. Do portu zawijają zatem jedynie tureckie jednostki pływające. Współczesna Famagusta jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejsc na Cyprze Północnym. W samym mieście znaleźć można liczne ślady jego świetności. W XIII wieku uznawane było za jedno z najbogatszych miast we wschodniej części Morza Śródziemnego. Historia osadnictwa w tym miejscu datuje się od III wieku p.n.e. Dawna wioska rybacka zaczęła dynamicznie się rozwijać już w czasach rzymskich, po przeniesieniu się do Famagusty mieszkańców historycznej Salaminy, nękanych najazdami Arabów oraz licznymi trzęsieniami ziemi. Klucząc uliczkami w poszukiwaniu zabytków co rusz natkniemy się na atrakcyjną ofertę handlową z ogromnym wyborem „original copies”. Famagusta jest miastem, w którym spotykają się i mieszają ze sobą: chrześcijańska przeszłość oraz muzułmańska teraźniejszość. Symbolem tego procesu jest stojący w centrum miasta i od wieków prawie niezmieniony klejnot architektury gotyckiej - katedra św. Mikołaja. Na placu przed wejściem do świątyni od ponad 700 lat swe rozłożyste konary rozpościera figowiec sykomora. Drzewo to uważane jest ponoć za najstarsze na Cyprze. W swoim wieku jest mniej więcej rówieśnikiem katedry. Budowla została wzniesiona na przełomie XIII i XIV wieku. Jej pierwowzorem była słynna katedra Notre Dame we francuskim Reims. W świątyni koronowali się królowie Cypru uważający się także za tytularnych władców Jerozolimy. Po upadku Famagusty w 1571 roku kościół został przemianowany na meczet Lala Mustafa (dowódcy który zdobył dla Osmanów miasto). W ramach prac adaptacyjnych usunięto wszelkie posągi, zamalowano freski oraz zniszczono barwne witraże, z których ocalała jedynie rozeta nad portalem wejściowym. Puste wnętrze wyłożono dywanami, a umieszczone pod posadzką grobowce opróżniono. Porąbane ołtarze zastąpił mihrab. Dziś miejsce Pisma Świętego zajmuje Koran. Bez względu na czas, w każdej epoce skutki multi-kulti są takie same. Przed katedrą został stracony dowódca weneckiej obrony miasta – Marco Antonio Bragadin, który przez 10 miesięcy bohatersko bronił miasta. Jego niewielki 5-tysięczny garnizon przeciwstawiał się 200-tysięcznej tureckiej nawałnicy. W siedmiu szturmach Turcy stracili prawie 80 tys. żołnierzy. Gdy okazało się, że Wenecja nie przyśle odsieczy, dowodzący obroną skapitulował. Turcy nie dotrzymali warunków kapitulacji i wyrżnęli załogę, a dowódcę po obcięciu nosa i uszu żywcem obdarli ze skóry. Nawoływanie muezina z minaretu dobudowanego do murów dawnej katedry budzi u mnie upiorne skojarzenia z Armagedonem. Po wschodniej stronie placu Namik Kemala znajdują się pozostałości pałacu weneckiego gubernatora. Po przejęciu miasta w 1489 roku Wenecjanie zaczęli zastępować królujący tu wcześniej francuski gotyk, włoskim renesansem. Z przestronnych pałacowych wnętrz dziś pozostało niewiele. Na terenie dawnego pałacu zobaczyć możemy więzienną cele, w której za czasów imperium Otomańskiego przetrzymywany był turecki pisarz i działacz polityczny Namik Kemal. Wróćmy jeszcze do czasów Weneckich. W wyniku przeniesienia z Nikozji do Famagusty stolicy kraju, około 1550 roku, miasto coraz wyraźniej nabrało stołecznej maniery. Pojawiło się wtedy wiele budynków użyteczności publicznej oraz sakralnej. Po wypędzeniu chrześcijan z Jerozolimy, Famagusta była najbliższym miastem w drodze do Ziemi Świętej. Budowano zatem tutaj także wiele chrześcijańskich kościołów różnych obrządków. Jednym z nich był pochodzący z XIV wieku przyklasztorny kościół św. Franciszka. Obudowany wspornikami kościół św. Piotra i Pawła pochodzi z 1360 roku. Dziś jest meczetem Sinana Paszy. Ten smutny epizod sprawił jednak, że do naszych czasów jego zewnętrzna bryła zachowała się w niezmienionym stanie. W obrębie miejskich umocnień znajdują się także pozostałości wielu innych świątyń. W dawnym staromiejskim greckim kwartale w zadowalającym stanie zachował się należący do wspólnoty nestoriańskiej XIV wieczny kościół św. Jerzego Greckiego. Wygląd świątyni upodobniony jest do kościołów Krzyżowców w Palestynie i Syrii. Wykonana jest z kamiennych bloków całość, posiada w swym wnętrzu trzy nawy oraz trzy absydy. Zaglądając przez dziurkę od klucza zauważyć można zniszczony, niekompletny ikonostas. Po osmańskim zdobyciu miasta w 1571 roku kościół został przekształcony w stajnie dla wielbłądów, będąc dopuszczonym do wiernych jedynie jeden dzień w roku na świętego Jerzego. W 1905 roku administracja brytyjska przekazała kościół greckiemu kościołowi z przeznaczeniem na kościół parafialny. W Wielki Piątek 2014 po raz pierwszy odprawiono tu mszę od 1956 roku. Warto też nadmienić, że to pierwsza chrześcijańska świątynia, która w zdominowanej przez muzułmanów Famaguście, w czerwcu 2013 roku ponownie na dzwonnicy pozyskała dzwon. Famagusta posiadała jeszcze jedną świątynię pod wezwaniem św. Jerzego, dla odróżnienia od prawosławnej oznaczona przydomkiem Jerzego Łacinnika. Jest to jeden z najstarszych rzymskokatolickich kościołów w mieście, którego powstanie szacuje się na koniec XIII wieku. Kolejnym ciekawym zabytkiem są stojące obok siebie należące do Templariuszy oraz Joannitów, XIII- wieczne bliźniacze kościoły św. Jana oraz Szpitalników Świętego Jana. Pierwszy z nich należał pierwotnie do Templariuszy. Drugi zaś do zakonu Joannitów. Zakony te udzielały pomocy, zapewniając opiekę ubogim, chorym oraz rannym pielgrzymom, udającym się do Ziemi Świętej. Niestety, odkryłem ze smutkiem, że w jednym z nich mieści się pub. Mimo dokuczającego na zewnątrz upałów, stwierdziłem że w takich „okolicznościach przyrody” degustacja jakiegokolwiek napitku będzie nie koniecznie dobrym pomysłem. Cóż, wszystko zależy od punktu widzenia. Gdy dla jednych coś zdaje się być sacrum, inni robią z tego profanum. Pomiędzy ruinami kolejnych świątyń wypatrzeć można wybudowane w 1605 roku łaźnie Cafer Pash, używane obecnie jako restauracja. Wizytę w mieście kończę w kultowej cukierni Petek, słynącej z wyrobu ogromnej gamy wybornych lokalnych słodkości. Po przekroczeniu zielonej linii znowu jestem po greckiej stronie Cypru. Nadmorski kurort Protaras zachęca do spędzenia co nieco czasu na plaży. Pod wpływem chwili z turysty przemieniam się w wakacjusza. Wschodnie wybrzeże wyspy, gdzie mieści się kurort charakteryzuję się najwyższymi temperaturami w kraju. Ponoć jest tu ciepło i słonecznie przez 340 dni w roku. To doskonałe miejsce do wypoczynku dla tych, którzy preferują odpoczynek w spokojnej, pełnej relaksu atmosferze. Wakacyjny błogostan sprawia, że nagle zauważam inną, leniwą, bardziej pasywną, wakacyjną stronę pobytu na Cyprze. W końcu wiele osób przyjeżdża tu tylko po słońce, kąpiele w ciepłej wodzie oraz beztroskie wylegiwanie się na plaży, nie będąc nawet świadomym jakie bogactwo poznawcze oferuje Wyspa Afrodyty. Ciepła woda przyjemnie relaksuje zmysły. Połączenie kąpieli wodnej ze słoneczną daje murowaną opaleniznę. Usytuowany na piaszczystym wybrzeżu Zatoki Figowej kurort oferuje złociste plaże. Te które znajdują się w Protaras należą do najczystszych nam Morzem Śródziemnym. Wystarczy zanurkować, aby przekonać się samemu, że prestiż z posiadanej „błękitnej flagi” nie jest wyssany z palca. Warto też dodać, że wszystkie plaże kurortu Flamingo, Pernera oraz Fig Tree Bay są publiczne podobnie jak wszystkie inne na wyspie. Łóżka do opalania i parasole przeciwsłoneczne są do dyspozycji za opłatą. Zwolennicy opalaniu na kocu znajdą też miejsce dla siebie, nie będąc niepokojonym przez nagabujących. Także amatorzy sportów wodnych będą zadowoleni z oferty kurortu. Jet-ski, parasailing, nurkowanie, narty i rowery wodne to tylko niektóre z bogatej oferty aktywnego wypoczynku nad wodą. Płytka przybrzeżna woda zachęca do podwodnych eksploracji dna oraz poznawania życia morskiej flory i fauny. Żerujące tuż pod powierzchnią wody ławice małych rybek rzucają się zwabione wrzuconym przez plażowiczów chlebem. Duża przezroczystość wód przybrzeżnych, sprawia że baraszkując wśród niezbyt płochliwych rybek można poczuć się niczym wewnątrz olbrzymiego akwarium. Krzątające się na płyciźnie rybki, zdawać się mogą że grają w berka z przenikającymi wodną toń promieniami słonecznymi. Obok nowoczesnej, ciągnącej się wzdłuż morskiego brzegu strefy turystycznej, gdzie usytuowane są hotele, restauracje i dyskoteki, znajdziemy cudowne krajobrazy zachęcające do pieszych wędrówek. Smakosze znajdą tu szeroki wybór lokali gastronomicznych, począwszy od kuchni grecko-cypryjskich po meksykańską a nawet chińską. Ci, którzy chcą spróbować tradycyjnych dań, szczególnie mezze, powinni szukać małych, rodzinnych lokali. Wiele lokali, dla przyciągnięcia turystów, organizuje bezpłatne występy na żywo. Wystarczy tylko zamówić danie, aby podczas konsumpcji wsłuchiwać się do woli w brzmienie bouzuki. Pobyt w Protaras to dobry pomysł na kompletny reset po trudach zwiedzania malowanego słońcem Cypru – wyspy słońcem malowanej. Choć Wyspa Afrodyty nie zrobiła na mnie jakiegoś spektakularnego wrażenia i z mojej strony wielkich „WoW” raczej nie było, to cieszę się, ze udało mi się poznać kolejny kawałek „środziemnomorza”. Moja układanka dotycząca poznawania tej części świata stała się bardziej pełna. Cypr jak dla mnie jest nieco przydrogi i przereklamowany. Zasłyszane bądź zaczytane wcześniej opowieści, że to miejsce typu „exclusive” wydało mi się jakby nie adekwatne do zastanej sytuacji. Owszem warunki podróżowania oraz infrastruktura hotelowa nie jest tu zła… ale czy aż tak lepsza w porównaniu do bratniej Grecji… tego nie byłbym aż taki pewny. Zwiedzany Cypr południowy wydal mi się jakby bardziej sympatyczny, a mieszkańcy jakby bardziej otwarci na turystów i jakby szczęśliwsi. Cypr północny choć równie piękny i zachwycający… to z racji nałożonego embarga bardziej zacofany. Choć północna część dla mnie jako postronnego, niezaangażowanego w konflikt turysty wydała mi się równie interesująca, a ludzie jakby z pozoru tacy sami… gdzie nawet kobieta w burce należy do rzadkości… no i ceny w sklepach jakby bardziej przyjazne. Spotykani ludzie żyją swoimi problemami, na plan dalszy wypierając z umysłów myśl o tykającej cypryjskiej bombie. Z drugiej strony Cypr to cudowne, ciepłe morze, malownicze góry, wielokulturowa spuścizna minionych epok, wspaniałe zabytki, doskonała kuchnia, sympatyczni ludzie, …czyli wszystko to, co tworzy miłe wspomnienia po pobycie na Wyspie Afrodyty. Zainteresowanych obejrzeniem filmu o atrakcjach Cypru odsyłam do mojego kanału YouTube TravelfanPL

    Rafał TravelfanPL, Inowrocław - 11.12.2016  | Termin pobytu: kwiecień 2017

    128/177 uznało opinię za pomocną

  • 4.5/6

    Cypr nieznany

    Bardzo ciekawa objazdowa wycieczk po Cyprze. Program dobrze skomponowany- był czas na odpoczynek. Jako, ze wyspa nie jest zbyt duża, pokonywane odległości nie są męczące, a autokar był wygodny. Jedynie przy skale Arfodyty można by zrobić dłuższy postój- tam należy skorzystać z kąpieli- po zwiedzaniu Pafos jest to jak najbardziej wskazane! Zwiedzilismy dużo ciekawych miejsc- dla nas to pierwsza wyprawa na Cypr. Jest to miejsce pełne historycznych śladów- także tych sprzed kilku tysiecy lat przed nasza erą! Smutna jest historia podziału wyspy- i tego, ze mieszkańcy nie mogą swobodnie sie po niej poruszać... Najbardziej przygnębiające wrażenie sprawia Vorosha- opuszczona dzielnica Famagusty, którą mieszkańcy misieli opuścić w 1974 roku i przez kilkadziesiąt lat nie mieli możliwości nawet zajrzeć do swoich domów... Bylismy bardzo zadowoleni z hotelu Pia Bella w Kyrenii (pokój od strony ulicy jest nieco głośny, ale po zamknięciu okna dało sie spać): jedzienie bardzo dobre- świetne pieczywo przygotowywane na oczach gosci, obsługa miła , pokoje czyste, ręczniki zmieniane codziennie, duza ilość szamponów i balsamów w łazience. Podobno najlepiej zwiedzać Cypr wiosną, kiedy wszystko kwitnie... My bylismy w lipcu, bo tak akurat wypadło - jest rzeczywiscie gorąco, szczegónie w miastach. Wyjazd - mimo trudów- zaliczamy do bardzo udanych.

    Joanna, Wyry - 12.08.2019

    9/9 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem