Opinie o Poznaj nieznane

5.0/6 (381 opinii)

5.0/6
381 opinii
Intensywność programu
4.6
Pilot
5.3
Program wycieczki
5.3
Transport
5.3
Wyżywienie
4.3
Zakwaterowanie
4.3
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 6.0/6

    Super wycieczka

    Połączenie piękna natury z socjalizacją, wszystko na spokojnie lecz intensywnie w pełnej harmonii. Najlepszy czas ma Albanie, jeszcze dziko bez nadmiernego tłoku ale w wysokim standardzie. Albańczycy sympatyczni, nie nauczeni jeszcze dojenia turystów. Nie chciało mi się szukać innych wycieczek ale wbrew moim niskim oczekiwaniom to był strzał w 10. Pełen relaks w otoczeniu cudownego krajobrazu. Polecam.

    Beata, Syców - 04.07.2024  | Termin pobytu: czerwiec 2024

    3/3 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Albania

    To, co jako pierwsze zaskoczyło to konkretny upał. Porównywalny do krajów tropikalnych, który czasem stanowił nielada wyzwanie, jeśli wziąć pod uwagę rozliczne, też pod górkę w południe wędrówki. Albania oszałamia pięknym krajobrazami, które urzekną tak miłośników plaż, co szczytów. Intensywność objazdu przeciętna. Przewodniczka p. Paula niezwykle profesjonalna.

    AGATA MARIA, WŁOCŁAWEK - 09.06.2022

    16/18 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Wiele barw Albanii

    Przełęcz Llogara, 1500 m n.p.m. Z góry schodzi stado ponad tysiąca kóz. Długowłose, brązowe, starsze i ledwo dorastające, wyszukują najlepszą drogę przez skalisty żlebik. Kopyta odbijają się od kamieni, brzęczą dzwonki na szyjach. Zwierzęta skutecznie kradną naszą uwagę na punkcie widokowym. A przecież jest na co patrzeć. Daleko pod nami Morze Jońskie, wyżej serpentyny drogi, którą tu wjechaliśmy. Z tej wysokości wygląda nawet nie jak wstążka, ale jak nitka. Nasz kierowca, Beni, jest cudotwórcą. Nie tylko dlatego, że tu wjechał. Przede wszystkim dlatego, że czujemy się z nim bezpiecznie, a jazda krętą, niezbyt szeroką drogą przez zbocze góry to nie powód do strachu, ale kolejna przyjemność podczas naszej trwającej siódmy dzień wycieczki do Albanii. ** Wybrałyśmy się tutaj z mamą i ciotką, żeby poznać kraj niezmieniony jeszcze przez masową turystykę. Chciałyśmy zobaczyć jak najwięcej, a ponieważ to nasza pierwsza wizyta na Bałkanach, zdecydowałyśmy się na wycieczkę zorganizowaną, licząc, że przewodnik podpowie, pokaże i wyjaśni, co trzeba. Lepiej trafić nie mogłyśmy, co okazało się już pierwszego dnia zwiedzania. Plac Matki Teresy z Kalkuty w centrum Tirany, pierwszy punkt programu. Pani Anna, pilotka Rainbow, zaczyna opowiadać o kraju. Widać, że zna świetnie historię Albanii, jest też doskonałą przewodniczką po teraźniejszości. Podczas tego i kolejnych dni dowiadujemy się: jak randkują Albańczycy, ile zarabiają, gdzie kupują mieszkania, jakiej muzyki słuchają i jakie książki czytają, gdzie jeżdżą na wakacje, jakie religie wyznają, co myślą o polityce, jakie mają kontakty z sąsiednimi krajami i właściwie dlaczego na swój kraj – przez cały świat nazywany Albanią – mówią Shqipëria (Kraj Orła). Pani Ania przytacza doświadczenia swoich albańskich znajomych, wyjaśnia, prostuje stereotypy i daje rzetelną wiedzę. Pięknie opowiada. Mówi mądrze, a przy tym prostym, ale bardzo obrazowym językiem. Postaci historyczne i współczesne ożywają w jej opowieściach. Po kilku dniach będziemy mieć wrażenie, że znamy Albanię od podszewki. Na razie przechodzimy pod piramidę Envera Hodży. Wiedza o czasach dyktatury jest niezbędna do zrozumienia teraźniejszości Albanii. Bardzo polecam przygotowanie się do podróży: internet, filmy na YouTube, artykuły. My czytałyśmy rewelacyjną, poruszającą i świetnie napisaną książkę reporterską Małgorzaty Rejmer „Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii”. Daje wiele informacji, pozwala lepiej wczuć się w to, co przeżywali Albańczycy za czasów Hodży. Próbkę tego mamy podczas zwiedzania stolicy. W centrum miasta widzimy małe, rodzinne bunkry, jakimi owładnięty paranoją dyktator kazał zabudować kraj. Dla siebie zbudował olbrzymi schron przeciwatomowy na uboczu Tirany, przy górze Dajti. Zorganizowana jest w nim wystawa poświęcona czasom albańskiego komunizmu, zgromadzone są pamiątki po Hodży. Zwiedzanie zajmuje ponad godzinę i pozwala zrozumieć, czemu Enver Hodża zajął pierwsze miejsce w „plebiscycie” na najgorszych (po Stalinie i Hitlerze) dyktatorów XX wieku, zorganizowanym przez jeden z zachodnich portali historycznych. Na koniec wycieczki pochylamy się przed miejscem pamięci tysięcy Albańczyków, którzy zginęli „na nieludzkiej ziemi”, w obozach pracy w górskich kamieniołomach na północy kraju. Wychodzimy na powierzchnię i wracamy do innego świata, do współczesnej Albanii. Współczesnej, ale przecież bardzo zakorzenionej w tradycji. Bo na przykład w kawiarniach – jak choćby tych w Kruji, mieście bohatera narodowego Skanderbega – siedzą sami mężczyźni. Kobiety najpewniej pracują wtedy w domu. Taki sam podział odkrywamy w niewielkim, ale doskonale wyposażonym Muzeum Etnograficznym w Kruji. Widzimy osobne pokoje dla mężczyzn i dla kobiet (a w nich ekspozycje m.in. bogato dekorowanych strojów ślubnych). Nad pokojem dla panów znajduje się niewielki, wyłożony miękkimi tkaninami stryszek. Pani Ania wyjaśnia, że stamtąd kobiety obserwowały, czy ich mężom i synom nie potrzeba czegoś do picia albo jedzenia… i potajemnie przysłuchiwały się rozmowom. Czy zwyczaj picia kawy w męskim gronie oznacza, że dzisiaj kobiety nie powinny wybierać się do tradycyjnych kawiarni? Absolutnie nie. Już drugiego dnia, w Durres (po zwiedzeniu ruin rzymskiego amfiteatru) idziemy na kawę do lokalu przy jednej z uliczek. Właściciel, starszy pan, miło rozmawia ze mną po włosku. Przychodzą do niego klienci, mężczyźni w różnym wieku, odnoszą się do nas, trzech turystek, neutralnie i z szacunkiem, jak do każdego gościa. Żegnamy się w końcu życzliwym „Arrivederci”. Zawsze podczas podróży próbuję nawet w tak drobny sposób włączyć się w codzienne życie mieszkańców. Drugiego dnia czeka nas jeszcze wizyta w najpiękniejszym według naszej trójki miejscu na trasie wycieczki – Beracie, „mieście tysiąca okien”, wpisanym na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Zaczynamy od spaceru przez dzielnicę muzułmańską. Kręte kamienne uliczki, białe domki o kształcie kwadratów, widok na rzekę – już to wystarczy, żeby się zachwycić. Ale potem wjeżdżamy na górę, do kamiennej twierdzy. Twierdza jest zamieszkała! Wewnątrz murów obronnych toczy się zwyczajne życie. Domki jeszcze bielsze niż wcześniej (o ile to możliwe), brukowane uliczki wiodące w gorę i w dół pod różnymi kątami (czasem przemknie po nich kot), na dachach domów ogródki i miejsca do odpoczynku. Kable przebiegające nad ulicami wskazują, że mieszkańcy korzystają z internetu. A jednocześnie żyją w zabytkowych kamiennych domach, widzą dookoła góry, a w dole rzekę Osum (powtałą z łez dziewczyny, jak głosi legenda przytoczona przez naszą przewodniczkę), tak, jak widzieli je ich przodkowie przed setkami lat. W Beracie, w twierdzy, znajduje się też robiące wrażenie Muzeum Ikon. Nie jest czynną cerkwią, więc Pani Ania mogła opowiedzieć o wystroju świątyń prawosławnych i pokazać niedostępne normalnie miejsce ołtarzowe za carskimi wrotami. Warto spojrzeć na ikony napisane przez patrona muzeum, Mistrza Onufrego. Niezwykła czerwień strojów postaci ma od XVI wieku niezmiennie żywy odcień. Naukowcy do dziś nie potrafią odkryć, jakiemu składnikowi barwnik stosowany przez Onufrego zawdzięcza taką trwałość. W Beracie spotykamy zaledwie kilkoro mieszkańców. Starsza pani pozdrawia nas z tarasu na dachu domu i daje prezent – zrzuca w siatce kilkanaście świeżo zerwanych fig. Podczas całej siedmiodniowej wycieczki czujemy życzliwość i szacunek Albańczyków. To też wynika z ich tradycji. Sprawą honoru było tu zawsze godne traktowanie gości – a turyści są gośćmi w Kraju Orła. To czuć choćby w hotelach na trasie – apartamenty, również te skromniejsze, są idealnie czyste, właściciele dbają, żeby niczego nam nie brakowało. Czyste są łazienki w restauracjach, na stacjach benzynowych. Posiłki w miejscach rekomendowanych przez naszą pilotkę – pyszne! A ja, choć zawsze w czasie podróży pieniądze i dokumenty noszę schowane blisko ciała, tutaj czuję się bezpiecznie i swobodnie chodzę z torebką. ** W czasie wycieczki zwiedziliśmy jeszcze wiele fantastycznych miejsc, m.in.: Gjirokastrę, również wpisaną na listę UNESCO, Błękitne Oko – jedno ze źródeł rzeki Bistricy, gdzie czuć magię i moc natury, stanowisko archeologiczne Butrint z zabytkami hellenistycznymi, rzymskimi i średniowiecznymi, Sarandę – kurort, który pewnie nie różni się od innych kurortów świata, ale w którym można zobaczyć, jak Albańczycy bawią się wieczorami… i jak na promenadzie młodzi wypatrują przyszłego męża lub żony. Mieliśmy okazję wziąć udział w albańskim wieczorze folklorystycznym (fakultatywnie), kapać się w naturalnych termach pod gołym niebem (gorące źródła siarkowe koło Permetu), a w Gjirokastrze podglądać tradycyjne albańskie wesele zorganizowane w naszym hotelu (oczywiście nie było go w programie wycieczki; to miły bonus od losu, podobnie jak poczęstunek od rodziców panny młodej). Pani Ania przez cały czas służyła nie tylko wiedzą, ale też pomocą w każdej sytuacji: była świetnie zorganizowana, planowała czas co do minuty, wyprzedzała większość naszych pytań (w co się ubrać na dany dzień, co wziąć ze sobą na zwiedzanie, jakich lokalnych potraw spróbować itp.), a na te, które zadawaliśmy, odpowiadała z wiedzą, humorem i wielką uprzejmością. Towarzyszyła nam aż do momentu odprawy na lotnisku w Tiranie, zawsze gotowa pomóc, zgodnie z maksymą „Jest pytanie – jest działanie”. To przede wszystkim jej opieka sprawiła, że wycieczka była tak udana – i że choć była to pierwsza nasza wyprawa na Bałkany, to pewnie nie ostatnia. Beni, kierowca, zapewnił nam całkowite poczucie bezpieczeństwa na wszystkich – również bardzo krętych – drogach, a jako wyjątkowo sympatyczny człowiek był też po prostu miłym towarzyszem podróży. Zdobył nasze serca, kiedy złapał nasze bagaże – po jednej dość ciężkiej walizie do ręki – i z lekkością przeniósł je do oddalonego o kilka metrów autokaru. Dwa spośród hoteli miały wysoki standard, dwa były skromne, ale wygodne i czyste. Nie mieliśmy żadnej sytuacji awaryjnej, żadnych opóźnień, nie zauważyłyśmy żadnych niedogodności. Plan wycieczki całkowicie odpowiedział na nasze potrzeby – poznania Albanii pięknej przyrodniczo, o bogatej historii i tak prawdziwej, jak to możliwe.

    Małgorzata, 26-804 - 11.09.2019

    153/160 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Poznaj nieznane Piotr Z

    W lipcu, od 10 do 17, uczestniczyłem w wycieczce objazdowej Poznaj nieznane, z której jestem bardzo zadowolony, Wycieczka pozwala poznać wiele atrakcji tego małego kraju: ciekawe obiekty z listy Unesco, piękne krajobrazy i trochę historii.

    Piotr, DĄBROWA GÓRNICZA - 30.07.2019

    6/7 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem