5.4/6 (242 opinie)
6.0/6
Wyjazd godny polecenia - wspaniała (mała) grupa i przewodniczka p. Marta. Program nie był bardzo napięty, można było pozwiedzać i odpocząć. Pogoda - piękne gorące słońce. Hotele z nie za wysokim standardem, ale do przeżycia. Jedzenie w Gambii bardzo pikantne, ale smaczne.
6.0/6
Przyjemne ciepło. Wokół uśmiechnięci ludzie. Czy to muzułmanie czy chrześcijanie, żyją razem w symbiozie. Do pewnych niedoróbek technicznych można się przyzwyczaić. Podstawowe rzeczy były, jedzenie dobre- nikt nie zachorował, a to chyba najważniejsze. Beata Chrobak
6.0/6
Wyjazd do Gambii i Senegalu to wyjątkowe przeżycie - Afryka surowa, prawdziwa. Wrażenia i obrazy pozwalają później poukładać trochę w głowie. Zwolnić i zastanowić się. Cudowny ocean i przyroda. Wisienką na torcie jest spacer z lwami, safari i pływanie rzekami. Objazd pozwala też na bezpośredni kontakt z mieszkańcami, którzy są przyjaźnie nastawieni do turystów. Mieliśmy przyjemność podróżowania z fantastycznymi pilotami. Olek Fira i Sutay Drammeh perfekcyjnie zorganizowali nasz objazd. Pilotowali, ale też dbali o każdy szczegół, włącznie z tortem urodzinowym dla jednego z uczestników. Wychodzili na przeciw naszym oczekiwaniom, pomysłom jednocześnie dbając o nasze bezpieczeństwo. Towarzyszyli nam bez przerwy. Olek doskonale przygotowany merytorycznie do wyjazdu cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania dotycząc obu krajów. Polecamy objazd, mocne wrażenia i świetnie przygotowany wyjazd. Olek, Sutay z Wami na koniec świata:)
6.0/6
Kolejna podróż do Afryki z Rainbow. Po Kenii i Tanzanii przyszła kolej na "uśmiechnięte zachodnie wybrzeże Afryki". Wycieczka dla wszystkich osób, zarówno młodszych jak i starszych bo intensywność jest bardzo spokojna, tak bym to delikatnie ujął. Ale po kolei. Dzień 1: czyli praktycznie cały dzień w samolocie Enter Air (akurat w naszym terminie lot z międzylądowaniem w Madrycie). Wieczorem przylot do Banjul, przejazd do hotelu Laico Atlantic, zakwaterowanie na które trzeba przeznaczyć dużo cierpliwości dla osób, które nie miały styczności z "czarną Afryką". Tutaj stres, pośpiech i tego typu pojęcia nie istnieją. Dzień 2: WOLNY w programie. Dla leniuchów bardzo fajny hotel, prywatna plaża nad Oceanem, basen, jacuzzi, bilard, jest gdzie wypoczać nie wychodząc z hotelu. Ale nie każdy leci do Afryki leżakować prawda? My poszliśmy do pozwiedzać centrum Banjul, z Albert Market włącznie - jakieś 10 min pieszo od naszego hotelu, potem Kachikally czyli park z krokodylami, w którym możemy je dotykać głaskać itd. oraz park małpek. Są oczywiście inne atrakcje - poszukajcie i coś wybierzecie dla siebie na pewno. Koszt całego przejazdu taxówką to 800 Dalasi. Super dzień samemu bardzo łatwo tutaj zorganizować - ludzie są przyjaźnie nastawieni, chętni pomóc czy nawet poprowadzić za darmo! Dzień 3: Zwiedzanie Banjul z wycieczką, Łuk, który leży 15min pieszo od Laico, czy Albert Market możecie już zobaczyć sami w 1wszym dniu. Po południu przejazd (niedługi) do świętego lasu Makasutu. Przejazd chwiejącą się łódką (ok 30min) i spacer po lesie. My z wróżb Marabouta nie korzystaliśmy, wiec nie napiszę jak tam u niego jest. Genaralnie Makasutu to super miejsce! Dzień 4: Wykwaterowanie z hotelu i przejazd do portu, gdzie rzeczy dalej jadą busem, a my wsiadamy na statek i 3h płyniemy na wyspę Kunta Kinteh. Podczas rejsu dostępne zimno piwko i napoje. Jul Brew - pyszne gambijskie piwko, porównywalne nieco do naszego Heinekena :) Na wyspie w sumie mamy czas wolny - ok 40min. Wysepka malutka, ale bardzo nam sie podobaly baobaby czy same pozostalosci fortu. Nastepnie płyniemy do Albredy, zwiedzamy na muzeum niewolnictwa i idziemy kilka minut do wsi Juffureh, skąd pochodzi Kunta Kinteh. Spotykamy się z rodziną Kunta. Później jedziemy na granicę z Senegalem i wieczorem meldujemy się w nowym hotelu w miejscowości Toubacouta, położonej ok. 30min drogi od Parku Fathala. Dzień 5: Po śniadaniu ruszamu do Parku Fathala. Zaczynamy od spaceru z lwami, który po prostu jest NIESAMOWITY !!! Ekstra przeżycie i nawet dla samego spotkania z tymi kociakami warto tu przyjechać!! Spacer trwa około godzinki, zdjęć mnóstwo. Następnie safari w tym parku, dla nas średnio udane, ponieważ była bardzo wysoka trawa, i udało się spotkać jedynie zebry i żyrafy z dość daleka (udało się pstryknąć dość fajne zdjęcie obiektywem 400mm). Obiad na własny koszt w Parku - pizza bardzo dobra. Wracamy do hotelu. Znowu dość sporo czasu wolnego, więc my wybieramy się na spacer po wiosce poobserwować codzienne życie tubylców. Nad wieczorem rejs na wyspę ptaków i baobabów - tutaj lekki niewypał, łodka nabierała wody, na wyspę ptaków, którą opływamy dookoła, docieramy za szybko i ptaków tak naprawdę było kilka, a wyspa baobabów - raczej nic specjalnego, poza jednym drzewem kapokowym - wieeeeelkim! Reszta bez WOW. Dzień 6: Tu praktycznie cały dzień spędzamy w busie jadąc w kierunku południowego Senegalu. Dojeżdżamy do Barra, gdzie jesteśmy świadkami niezwykłej przeprawy promowej do Banjul - na promie jest wszystko! dosłownie! samochody, ludzie, zwierzęta, sprzęt rtv, agd itd. itp. Samo przepłynięcie przez rzekę trwa około 30min. Do Cap Skirring dojeżdżamy wieczorem i jeszcze chętni wyjeżdżają na koncert w restauracji. Pomimo zmęczenia, było bardzo sympatycznie. Dzień 7: Dzień do godz. 15 wolny. My z racji braku słońca (tak sami się zdziwiliśmy, że nie było upału) poszliśmy tylko zobaczyć plaże i ocean położone w pobliżu hotelu - około 500m a potem ok. 2km do centrum, zwiedziliśmy wioskę, wypiliśmy piwko i poraz pierwszy posmakowaliśmy orzeszków ziemnych, które dostaliśmy gratis do piwka - SKOSZTUJCIE są jakieś inne ;) lepsze! Po południu kolejny rejs - wyspa Ehidje, na której główną atrakcją jest wielkie drzewo kapokowe oraz smakowanie ostryg. Dzień 8: Powrót do Laico Atlantic w Banjul - około 14 w hotelu, a 17 wyjazd na lotnisku. Brak wolnych pokoi, więc przepakowujemy się w recepcji i spędzamy czas nad basenem. Nocny przelot i rano meldujemy się w Warszawie. CO ZABRAĆ? Hmm USD albo Euro to przede wszystkim. Przejściówki do kontaktów typu angielskiego. Coś na komary, bo istnieją w sumie chyba tylko w Banjul. Coś na głowę, na skórę zabezpieczające przed słońcem oraz przede wszystkim dobry humor! Jeśli macie to weźcie żółtą książeczkę szczepień, niby wymagane nie jest szczepienie przeciw żółtej febrze, a jednak przy jednym z przejść był problem..