Opinie klientów o Smok w dżungli

5.1 /6
49 
opinii
Intensywność programu
4.5
Pilot
5.2
Program wycieczki
5.1
Transport
5.0
Wyżywienie
4.8
Zakwaterowanie
5.2
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.0/6

HANNA TERESA, --- 01.02.2024
Termin pobytu: styczeń 2024

smok w dzungli

ogólnie bardzo udany obiazd - szczególnie w Kambodży . pozostaje jednak do dopracowania dzien w Sajgonie . zdaniem wielu uczestników zbyt wczesne wykwaterowanie z hotelu . krotkie zwiedzanie , lunch a potem prawie 2 godziny oczekiwania na transfer na lotnisko . zupełnie niepotrzebnie zmarnowany czas .

5.0/6

widziały gały 12.03.2016

Między motocyklami, a bawołami

Wietnam przywitał nas ukropem i wilgocią, Sajgon nieokiełznaną rzeką motocykli. Widok miliona skuterów, które jadą po ulicach, po chodnikach, na czerwonym świetle, pod prąd, wymijają na trzeciego jest tak elektryzujący, że człowiek zastanawia się czy nie jest na zlocie miłośników motorynek. Przejście na drugą stronę ulicy w tej powodzi jest czynem bohaterskim! Chodniki wbrew nazwie nie są do chodzenia. One służą do ich ZASTAWIANIA - samochodami, motocyklami, piaskiem, materiałami budowlanymi, śmieciami, stolikami, krzesełkami, uliczną garkuchnią, kwiatami i pomyjami. Większość Wietnamczyków ma na ustach i nosie maseczki, bo wierzą, że to uchroni ich przed rakiem. Ubierają się z naszego punktu widzenia raczej ciepło, a gdy wieje „diabelski wiatr” od Chin i temperatura spada z 40 stopni C do 20 dzwonią z zimna zębami. Sajgon tętni, huczy, trąbi, ogłusza, a mimo to ma dobrą energię. Rano w parku - gimnastyka. Panie tańczą przy ckliwej muzyce, panowie, ćwiczą tai-chi i sztuki walki, tańczą z szablami lub grają w badminton. Oszałamiające są bazary, gdzie piętrzą się tony towarów w jaskrawych kolorach, a zewsząd dochodzą zapachy śmierdzących ryb, czy duszących kwiatów. Mnóstwo stoisk z pieczonymi pająkami, ptaszkami, żabami, czarnymi jajkami, niesamowitymi rybami, owocami morza, znanymi i nieznanymi warzywami i owocami. W sektorze mięsnym sprzedawczynie siedzą na ladzie lub ziemi razem z towarem, coś zajadają i plotkują z sąsiadkami. Faceci śpią na motocyklach, a dzieciaki, jak to dzieciaki biegają tam i z powrotem. Rano składa się bogom ofiary z intencją, by zapewniły dobry zarobek. Nierzadko widzi się pracujących staruszków, którzy powinni być już dawno na emeryturze… Pracują też dzieci , nawet te bardzo małe …. Poruszaliśmy się po drogach międzynarodowych i ze względu na ich stan oraz przepisy jechaliśmy z zawrotną prędkością 30-40 km na godzinę. Z jednej strony mijały nas wszechobecne motocykle załadowane krzesłami, drzwiami, lustrami, stołami, czy drzewkami, a z drugiej majestatyczne bawoły ciągnące swą bryczkę. Wieczorem w mieście Can Tho, gdy od razu zapadły ciemności, nad zatłoczonymi ulicami rozświetliły się kolorowe neony, a było ich tyle, że od razu mieliśmy skojarzenie z Las Vegas. Ponieważ byliśmy w okresie przed Chińskim Nowym Rokiem wszyscy dekorowali swe domy, sklepy i ulice. Na ulicach toczyły się próby przed noworocznymi występami tańców chińskiego smoka, czy muzyki na bębnach. Miło było oderwać się od klaksonów i złapać spokojny oddech w świątyniach buddyjskich, gdzie panuje cisza, kontemplacja, słychać modlitwy, dzwonią na wietrze dzwoneczki, palą się kadzidełka… W świątyniach lub przed nimi leżą dary w postaci kwiatów, słodyczy, pieniędzy, czy pieczonych prosiaków. Wytchnienie i kontakt z naturą dostarczały nam również przejażdżki łódkami po lesie mangrowym, w którym mieszkają ptaki, rosną lotosy i drzewa zanurzone w wodzie. Egzotycznym widokiem były pływające wioski i zatłoczony targ na wodzie. Prawdziwe emocje wywołała jednak wizyta w jednym z Cudów Świata – Angor Wat w Kambodży. W tym kompleksie świątynnym wybudowanym w XII wieku przez potęgę khmerską znajdują się kamienne skarby. Są fantastyczne ! Następnie Bajon i sanktuarium Ta Prohm. To właśnie tu dżungla pochłonęła przez wieki królewskie budowle. Gigantyczne korzenie drzewa o niewinnej nazwie „puchowiec” wciskają się we wszystkie szpary i rozsadzają ogromne kamienne mury. Wizyta w tym miejscu to na pewno wielki nasz zachwyt i lekcja pokory przed naturą. Przez cały czas wycieczki odkrywaliśmy inny świat i co chwilę czymś byliśmy zaskakiwani. W pewnej świątyni pokazaliśmy młodej mniszce buddyjskiej zdjęcie renesansowych zabytków z Polski. Mniszce bardzo się podobały i spytała: „Te domy to wasze ?”. Następnego dnia inna Wietnamka przy tym samym zdjęciu wykrzyknęła „Ale nowoczesne !”. Inny świat, ot co.

4.5/6

Rafał, Chomecice 01.02.2024
Termin pobytu: styczeń 2024

Wspaniałe wrażenia

Wycieczka bardzo ciekawa poznaliśmy ekscytujące życie Azji ale też nieznane historie zwłaszcza cywilizacji Khmerskiej z przed tysiąca lat. Dzięki wspaniałemu prowadzeniu wycieczki przez panią Klaudię z Rainbow nasze przeżycia były jeszcze bardziej niezapomniane. Dziękujemy P.S. Duża uwaga co do rezydentki pani Adriany. Zero wsparcia tylko ogromna łaska i oczywiście chęć sprzedania wycieczek. My sobie poradziliśmy współczuje tylko ludziom bez znajomości języka przy takiej rezydentce to dla nich ogromny stres.

4.5/6

PIOTR, GLIWICE 18.02.2015

trochę lata w lutym

Ogólne wrażenia z wycieczki są pozytywne, nie zmienia to faktu że pod rozwagę Biura oraz potencjalnych turystów można poddać kilka propozycji zmian. Po przylocie do Sajgonu Pilotka podała nieco za mało informacji, co można zrobić z wolnym popołudniem i gdzie warto pójść. W pierwszym dniu można to jednak wybaczyć, bo większość była zmęczona i wolała odpocząć niż zwiedzać. Jednak w kolejnych dniach brakowało informacji, co można i warto dodatkowo zwiedzić w czasie wolnym (poza bazarem, który odwiedzony kolejny raz męczył- a pisze to kobieta, która nie ma awersji do zakupów). Na rejs po delcie Mekongu można było popłynąć dużo wcześniej i zobaczyć poranny targ, a nie ograniczać go do przypłynięcia do wysepek, na których można zrobić zakupy w lokalnych wytwórniach cukierków palmowych i innych podobnych cudów. Na plus Biura należy dodać, że wycieczka do tunelów Cu Chi, która miała być fakultatywna została objęta programem i jest atrakcyjna. Bardzo męczący przejazd autokarem do Chau Doc, ale na to nie bardzo można nic poradzić, co najwyżej pomyśleć o wynajęciu nieco nowszego autokaru z tapicerowanymi siedzeniami (a nie takimi do których się przyklejamy po kilku godzinach jazdy) i nieco lepiej działająca klimatyzacją. Bardzo dobry pomysł z transferem do Kambodży stateczkiem. Podróż nim jest dużo mniej męcząca niż podróż autokarowa a widoki całkiem ciekawe. Miło spędzony czas w Phnom Penh i dobry program zwiedzania i już nieco mniej męczący przejazd do Siem Reap. Trochę szkoda, że zwiedzanie przepięknego Angkoru zaczyna się tak późno skoro jest czynny od 5.30. Gdyby zacząć wcześniej to można by go oglądać przy mniejszym tłumie i w niższej temperaturze. Można by się tez pokusić o obejrzenie wschodu słońca nad Angkor Wat. Rozumiem, że część wycieczki pewnie protestowałaby przeciwko wczesnemu wstawaniu, ale przecież wystarczy powiedzieć o takiej możliwości grupie i zasugerować, że kto chce może pojechać tuk-tukiem na miejsce, pozwiedzać samodzielnie i o określonej porze w umówionym miejscu zostanie "podjęty" przez resztę wycieczki. Mam żal do Pilotki, że pewne informacje podawała za późno i nie dało się już takich atrakcji zorganizować lub tez nie podawała ich wcale i można się było o nich dowiedzieć przypadkiem w rozmowie od lokalnego przewodnika. Wycieczka fakultatywna w Angkorze do Kbal Spean bardzo miła, spacer wśród tropikalnej roślinności super. Jednak znów uwaga do Pilotki, że nie poinformowała chętnych, że nie jest to łagodne przejście po płaskim terenie ale miejscami wspinaczka wymagająca kondycji. Większość grupy doskonale sobie z tym radziła ale było kilka osób z problemami zdrowotnymi, które się tym zmęczyły i miały mieszane uczucia i żal mi było na nich patrzeć (tym bardziej, że gdyby w trakcie trasy któraś z osób zaniemogła to byłby spory problem). Jednak wycieczka godna polecenia, a tzw. "twierdza kobiet" to prawdziwe arcydzieło :) Ogólnie jest to ciekawa, niezbyt forsowna wycieczka godna polecenia. Gdybym miała cos sugerować, to zmienić kolejność zwiedzania i darować sobie Sajgon na początku (ewentualnie być w nim tylko jeden dzień), potem odbyć cały program, odpocząć w Mui Ne i po transferze do Sajgonu zwiedzić resztę. To pozwoliłoby na skrócenie forsownego powrotu do Polski o dodatkowe 5-6 godzin transferu z Mui Ne do Sajgonu. Może warto żeby Biuro się nad tym zastanowiło.
1891013
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem