4.8/6 (66 opinii)
4.0/6
W Albanii byliśmy pierwszy raz. Jechaliśmy z pozytywnym nastawieniem, chcąc w niej faktycznie odpocząć, jak sugeruje tytuł wycieczki. Niestety, program został rozpisany na tyle nieprecyzyjnie, że kilka rzeczy bardzo nas zaskoczyło i odpoczęliśmy dopiero po powrocie. Podróż do Tirany Planowaliśmy podróżować z lotniska w Warszawie, z którego do Tirany są do wyboru dwa loty: o 6 rano i 21:50. W opisie pierwszego dnia wycieczki jest napisane "Po przylocie spotkanie z pilotem i transfer na kolację i nocleg do hotelu Monte Carlo w miejscowości Vlora, w którym zakwaterowani będziemy przez cały czas wycieczki. (Trasa ok 150 km)". Wybraliśmy poranny lot, ponieważ samolot ląduje w Tiranie ok. 8 rano, formalności i wspomniany transfer do hotelu to ok. 3 godziny (delikatnie się przeciągnęło), ale ok. południa mogliśmy już rozpakować rzeczy i odświeżyć się po podróży w hotelowym pokoju. Chwileczkę... czy ktoś wspominał o kolacji? Kolacja w południe? Niezupełnie. Kolacja jest dopiero o 19, więc do tego czasu warto zadbać o własny prowiant, ewentualnie zjeść coś w jednej z okolicznych restauracji. Pierwszy dzień jest zatem dniem wolnym. O ile przyleci się rano. Podróżujący lotem wieczornym mieli niestety mniej szczęścia. Dotarli do hotelu w nocy i w ramach kolacji otrzymali kanapkę i wodę. Program wycieczki O intensywności programu trudno wypowiedzieć się jednoznacznie, ponieważ był on bardzo nierówny. Na pewno nie jest to wycieczka, podczas której spędza się całe dnie w autokarze, a mimo to kilka razy zdarzyło się, że dojeżdżaliśmy na miejsce i czas wolny zaplanowany był w taki sposób, że trzeba było wybierać: jedzenie albo zwiedzanie. Pilotka, Pani Karolina, za każdym razem informowała nas, gdzie można zjeść coś dobrego za przystępną cenę. To bardzo duży plus. Warto jednak brać pod uwagę fakt, że Albańczykom nigdzie się nie spieszy. W restauracji czekamy więc na wszystko, na co tylko się da: na to aż podejdzie do nas kelner i wręczy menu, na to aż przyjdzie przyjąć zamówienie, czekamy na sztućce, posiłek, a wreszcie na rachunek, który wcale nie tak łatwo uzyskać, bo często kelner obsługujący dany stolik po prostu znika (zdarzyło się to kilka razy w różnych lokalach, więc trudno to nazwać przypadkiem), a pozostali są tak zajęci, że trudno z nimi złapać choćby kontakt wzrokowy. Jak w każdej wycieczce organizowanej przez Rainbow, tak i tu znalazła się klauzula mówiąca o tym, że kolejność punktów programu może ulec zmianie. Liczyliśmy się z tym, program faktycznie odrobinę się zmienił i interesująca nas wycieczka na Korfu została przeniesiona na ostatni dzień. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że wyjazd z hotelu przewidziano na 6:40 a powrót po 22. Oznaczało to, że mogliśmy sami przekonać się jak wygląda "prowiant" na drogę. Sucha kanapka z plastrem wędliny, ogórka i liściem sałaty + półlitrowa butelka wody przynajmniej nie zajęły dużo miejsca w plecaku, natomiast trudno było to nazywać prowiantem. Po powrocie, który opóźnił się przez korki w mieście (tak, po 22 w niedzielę na ulicach jest ruch jak w stolicy w godzinach szczytu), czekała na nas kolacja, która prezentowała się znacznie lepiej niż nasz poranny "prowiant". Zbiórka następnego dnia rano została zaplanowana na 4:30, więc nie mieliśmy zbyt dużo czasu na sen, który i tak został przerwany, uwaga... fajerwerkami o 3:20. Fajerwerki w środku nocy to chyba jakiś tamtejszy zwyczaj, którego jako turyści nie byliśmy w stanie pojąć. Było je tam słychać niemal codziennie. Podobnie jak koncerty plenerowe, które kończyły się o północy. Warto o tym pamiętać, jeśli ktoś będzie zmęczony i zapragnie wcześniej położyć się spać. Okna są dość szczelne, ale dodatkowe stopery do uszu będą dobrym pomysłem. Jeśli chodzi o wycieczki fakultatywne, to zdecydowaliśmy się tylko na Korfu. Sam rejs promem – fantastyczny. Wyspa Korfu przepiękna, natomiast do programu wkradła się jedna nieścisłość. Czytamy „W programie Achillion – pałac cesarzowej Sisi, Mysia Wyspa”, a po drodze na Korfu p. Karolina informuje, że od 2019 roku pałac jest w remoncie i jest zamknięty dla zwiedzających więc nawet do niego nie pojedziemy. Pałac ma zostać otwarty po wakacjach… w 2024 roku. Teoretycznie można by wysunąć tutaj argument o niezgodności towaru z umową, ale ostatecznie nie jest jasno napisane, że pałac ten będziemy zwiedzać. Do września 2024 roku należy ten zapis traktować raczej jako „W programie OPOWIEŚĆ o pałacu cesarzowej Sisi”. Zakwaterowanie Dojście do hotelu Monte Carlo prowadzi stromą drogą, która może sprawić bardzo duże trudności osobom starszym, zdecydowanie zabrakło o tym informacji w opisie wycieczki. A stroma trasa oznacza w tym przypadku trasę do schodów, po których trzeba się dalej wspinać. Ponad 30-stopniowy upał sprawia, że warto dobrze się zastanowić, czy nie zapomniało się czegoś kupić w sklepie na dole… Pokoje w hotelu są dość specyficzne. Z jednej strony czyste, zadbane, regularnie sprzątane, a z drugiej spotykamy w nich takie ciekawostki jak brak zasłonki pod prysznicem, dzięki czemu biorąc prysznic mamy możliwość zalania całej łazienki. Nam to nie przeszkadzało, ale jeśli ktoś oczekuje 5-gwiazdkowego standardu, to przypominam, że jest to raczej budżetowa wycieczka, a cztery gwiazdki na hotelowych ręcznikach, to tylko element dekoracyjny. Pilot Pani Karolina, rezydentka, mieszkająca od 2016 roku w Albanii na pewno jest osobą bardzo sympatyczną, aczkolwiek momentami można było odnieść wrażenie, że w ramach pracy wykonuje niezbędne minimum, informując o pewnych rzeczach dopiero wtedy, gdy zacznie się o nie dopytywać. Nie mam o to pretensji, bo może to wynikać z kiepskich zarobków, a przecież p. Karolina nie ma obowiązku prowadzić tam działalności charytatywnej. W tym miejscu warto wspomnieć o możliwości zakupu oliwy z oliwek oraz rakii prosto z „fabryki”. Pani Karolina zbiera od uczestników po 12 euro za 1,5 l oliwy z oliwek (lub 6 euro za 0,5 l) i 5 euro za 0,5 l rakii. Ceny są jak najbardziej ok (przetestowałem na razie oliwę i jest wyśmienita). Jeśli ktoś planuje przywieźć je do Polski, to proszę pamiętać, że są one w plastikowych butelkach po wodzie mineralnej. Owszem, nie wzbudza to zaufania co do jakości i może kiepsko wyglądać jako produkt „na prezent”. Jeśli komuś zależy na szklanej butelce i etykiecie, to w podobnej cenie może kupić ww. produkty w okolicznym markecie (tak, można płacić kartą [warto wcześniej postarać się o konto wielowalutowe] żeby uniknąć dodatkowych prowizji). Wyżywienie Niektórzy narzekają, że monotonne, że codziennie jajka itd. itp. Cóż, jeśli codziennie je się tylko jajka, to faktycznie można uznać jedzenie za monotonne. Wybór był całkiem spory i przez 7 dni można było tak układać sobie posiłki, że za każdym razem dałoby się zjeść coś innego. Próbowaliśmy praktycznie wszystkiego i trudno się do czegoś przyczepić. Warzywa i owoce – przepyszne. Różnica w porównaniu do naszych „marketowych” – jak stąd do wieczności. Jedzenie uzupełniane na bieżąco przez bardzo sympatyczną obsługę. Transport Chodzi tu o transport autokarem, którym jeździliśmy na poszczególne wycieczki. Kierowca na medal. Do dziś zastanawiam się, jak udało mu się wjechać krętą i stromą drogą pod sam hotel od drugiej strony. Ten sam kierowca wiózł nas na lotnisko w drodze powrotnej. Byliśmy nawet parę minut przed czasem. Zero stresu. Pełen profesjonalizm. Uwagi dodatkowe Albania to kraj pełen sprzeczności. Są tam miejsca, w których na jednego mieszkańca przypada kilka kawiarni. Przesiadujący w nich Albańczycy do południa potrafią wypić kilka espresso, popijając je rakiją (lub odwrotnie). Są bardzo pomocni i mili dla turystów, bo doskonale zdają sobie sprawę, że ci chętniej będą wracać i zostawiać u nich pieniądze. 70% kraju jest górzysta, ale turystyka górska praktycznie nie istnieje, bo Albańczycy uważają, że skoro im nie chce się włazić na górę, to komu innemu będzie się chciało. Na plaży można spokojnie zostawić wszystkie swoje rzeczy na leżaku, pójść popływać, wrócić za godzinę, a wszystko będzie leżało na swoim miejscu. Poszczególne części plaży przyporządkowane są do danych hoteli. Na każdym odcinku jest osoba, która poinformuje do jakiego hotelu należą konkretne leżaki. Jest ich mnóstwo i raczej nie ma możliwości, żeby wszyscy się nie zmieścili. I na koniec informacja dla osób wrażliwych na los zwierząt. Niestety w Albanii jest sporo bezpańskich psów i kotów przedstawiających sobą obraz nędzy i rozpaczy. Region Albanii w którym byliśmy jest pod tym względem jakieś 30 lat za nami. Oczywiście można te zwierzęta dokarmiać i dawać im wody, do czego zachęcam, bo oprócz turystów raczej nikt się nimi nie przejmuje, ale nadal niewiele to zmienia i trzeba się liczyć z tym, że widoku wychudzonych zwierząt nie unikniemy.
4.0/6
Wakacje średnio udane , wycieczki objazdowe dobrze zorganizowane i dobrze prowadzone przez rezydenta Hotel to inna bajka słaba jakość obsługi
4.0/6
Jeśli wybierzesz ten wyjazd, nie licz na dobrą obsługę. W hotelu brakuje baru, restauracji, posiłki jada się w sali bez klimatyzacji. Nikt nie pomoże Ci w przyniesieniu bagażu, nie ma windy. Rezydentka "jest zmęczona" więc nie zobaczysz jej na oczy i nie dostaniesz podstawowych informacji, czyli radź sobie sam turysto. Jednocześnie dostaniesz przepiękne widoki, super plażę, wygodny i spokojny taras nad basenem. Miejsce gdzie można spędzić czas w miłej atmosferze, bez tłoku i hałasu. Wycieczki były OK i było to świetne urozmaicenie pobytu. Dodatkową "atrakcją" było podejście do hotelu z miasta i plaży, dla mnie na 3 postoje, najpierw kamienistą drogą potem 3 piętra schodów. Nie ukrywam, że narzekałam, ale jako budowanie kondycji godne polecenia. Podsumowując, jestem zadowolona z wyjazdu mimo tych niedogodności miejsce jest pełne uroku. Szkoda, że biuro nie uprzedziło o panujących tam warunkach, oszczędziłoby to wszystkim niemiłych niespodzianek.
4.0/6
Ciekawa wycieczka połączona z odpoczynkiem w przystępnej cenie.Jedyne co popsuło wycieczkę to pogoda ponieważ lało 3 dni.Hotel adekwatny do ceny,trafił mi się pokój z pięknym widokiem na całą Wlorę. wycieczki na objeździe dość słabe, nic ciekawego ale byłam, zobaczyłam.Chetnie wrócę do tego miasta typowo na wypoczynek, bardzo mili Albanczycy,wszędzie dość tanio,pyszne jedzenie w restauracjach.