Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
5.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Zbiórkę na lotnisku w Warszawie mamy już o 3:45 (czyli dwie godziny przed planowanym odlotem). Lecimy liniami Enter Air. Nasz przelot do Salalah trwa ok. 6,5 godziny. Na miejscu zapoznajemy się z naszą pilotką – Martą i ruszamy do hotelu w Salalah. Następnego dnia ruszamy na zwiedzanie Salalah. Najpierw podziwiamy piękny meczet Sułtana Kabusa. Po zwiedzeniu meczetu pojechaliśmy do sklepu z daktylami, orzechami, przyprawami i innymi produktami, gdzie była możliwość zrobienia zakupów. Następnie zatrzymaliśmy się na zdjęcia przy pałacu Al Hosn (letniej rezydencji sułtana). Dalej podjechaliśmy na orientalny, barwny bazar Souq Al Haffah,na którym można kupić autentyczne produkty ziemi omańskiej, m.in. kadzidła, olejek z kadzidłowca, perfumy, biżuterię ze złota i srebra. Kolejnym miejscem, do którego zajechaliśmy było Muzeum Ziemi Kadzidła. Podczas jego zwiedzania zapoznaliśmy się z dziejami Omanu jako potęgi morskiej na Szlaku Kadzidlanym. Przy muzeum mogliśmy też zobaczyć rosnące tam drzewa kadzidłowca, z którego żywicy wyrabia się kadzidło. Potem podjechaliśmy do straganów owocowo-warzywnych, gdzie mieliśmy okazję degustować małe kwaskowe banany i papaję. Na koniec pojechaliśmy jeszcze do znanego z urokliwych krajobrazów zakątka Omanu - plaży Muqsil. Kolejnego dnia ruszyliśmy na zwiedzanie okolic Salalah. Najpierw zatrzymaliśmy się na zdjęcia przy plaży w Taqah. Potem podjechaliśmy do centrum tego miasta i zwiedziliśmy zabytkowy, tradycyjny dom omański – Koofan Heritage House. Tylko z zewnątrz zerknęliśmy na pobliski zamek, fort i meczet. Zajrzeliśmy też na miejscowy muzułmański cmentarz. Dalej podjechaliśmy jeszcze na punkt widokowy, ż którego roztaczały się piękne widoki na plażę, miasto, morze i nadmorskie klify. Następnie pojechaliśmy do Mirbatu. Zatrzymaliśmy się tam najpierw przy porcie rybackim i zajrzeliśmy na miejscowy targ rybny. Następnie podjechaliśmy do miejscowego zamku i zwiedziliśmy znajdujące się w nim obecnie muzeum prezentujące tradycje regionu. Z tarasu twierdzy mogliśmy podziwiać widok na błękitny Ocean Indyjski z jednej strony i góry z drugiej. Dalej pojechaliśmy do wioski Khor Rori. Tam zwiedziliśmy ruiny starożytnego miasta Sumhuram – jednego z największych portów na Szlaku Kadzidlanym. Na koniec pojechaliśmy jeszcze na krótki spacer do Ain Razat - zaskakującego lazurową wodą i bujną zielenią koryta jednej z omańskich rzek okresowych. Nieopodal widzieliśmy też jaskinię, do której dotarliśmy kamiennymi schodami. Z tego miejsca roztaczają się ładne widoki na sadzawki, kanały oraz ogród z kolorowymi kwiatami. Potem wróciliśmy jeszcze do hotelu, aby odebrać pozostawione tam główne bagaże i pojechaliśmy na lotnisko. Stamtąd omańskimi liniami Salam Air polecieliśmy do stolicy Omanu – Maskatu (lot trwał nieco ponad godzinę). Następnego dnia ruszyliśmy na zwiedzanie Maskatu. Najpierw podjechaliśmy pod Wielki Meczet Sułtana Kabusa – centrum religijne Omanu i jedną z najpiękniejszych tego typu budowli na świecie. Po zwiedzeniu meczetu pojechaliśmy zobaczyć imponujący gmach Opery Królewskiej, łączący w sobie nowoczesność z tradycyjną architekturą Omanu i przypominający pałac. Potem podjechaliśmy pod targ rybny i trochę po nim pospacerowaliśmy, a dalej ruszyliśmy malowniczym bulwarem ciągnącym się wzdłuż wybrzeża na pieszy spacer po starej części Maskatu. Dotarliśmy do orientalnego bazaru Souq Muttrah - najlepszego miejsca na zakup wyrobów omańskiego rzemiosła, pamiątek, przypraw, srebrnej i złotej biżuterii. Jest to największe i najstarsze targowisko w Omanie. Po czasie wolnym na bazarze pojechaliśmy do muzeum etnograficznego Bait Al-Zubair z prywatnymi zbiorami bogatej omańskiej rodziny. Na koniec udaliśmy się do dzielnicy rządowej, w której poza gmachami ministerstw i Muzeum Narodowego zobaczyliśmy przede wszystkim pałac Qasr Al-Alam – reprezentacyjną siedzibę sułtana. Spacerując dalej pieszo minęliśmy jeszcze zabytkowy meczet Al Khor, a po obejściu pałacu otworzył się przed nami urokliwy widok na głęboką zatokę strzeżoną przez dwie masywne twierdze Dżalali i Mirani. Potem wróciliśmy do hotelu. Chętni mogli tego dnia skorzystać jeszcze z wycieczki fakultatywnej (w cenie 55 USD) w postaci rejsu wzdłuż wybrzeża Maskatu. Ja się na nią zdecydowałem. Z mariny Bandar Al Rowdha wyruszyliśmy w rejs drewnianym statkiem. Płynęliśmy wzdłuż wybrzeża, widzieliśmy od strony morza część budowli, które widzieliśmy od strony lądu, ale i nowe, których nie widzieliśmy wcześniej. Mogliśmy też oglądać różne ciekawe formacje skalne. Punktem kulminacyjnym trwającego ok. 2 godziny rejsu była obserwacja pięknego zachodu słońca. Kolejnego dnia najpierw dotarliśmy do miejsca nazywanego Bimmah Sinkhole. Jest to głęboki lej krasowy wypełniony piękną turkusową wodą z oceanu. Potem pojechaliśmy do Wadi Al-Shab – ujścia rzeki płynącej głębokim wąwozem. Jest to jedno z najbardziej spektakularnych wadi w Omanie. Na miejscu mieliśmy ok 3 godziny na trekking w tym miejscu łączącym w sobie surowość suchych skał z bogatą roślinnością. Następnie dojechaliśmy autokarem do miasta Sur. Zatrzymaliśmy się nad urokliwą zatoką i trochę tam pospacerowaliśmy. Dalej pieszo przeszliśmy jeszcze do manufaktury drewnianych statków typu dhow i ją zwiedziliśmy wraz ze znajdującym się tam niewielkim muzeum morskim. Następnego dnia pierwszy postój mieliśmy przy torze wyścigowym wielbłądów, gdzie udało nam się zobaczyć trenujące biegi wielbłądy. Potem zatrzymaliśmy się w Birkat al-Mauz, typowej omańskiej wiosce, której stara część zabudowana jest domami z gliny i cegły suszonej na słońcu. Po wspięciu się na górę do ruin mogliśmy podziwiać ładne widoki gór, palm i wieżyczek. Następnie dojechaliśmy do miejsca, w którym przesiedliśmy się do samochodów terenowych, aby wyruszyć nimi na wycieczkę fakultatywną (kosztowała 100 USD) do Wielkiego Kanionu Omanu. Po dojechaniu do Wielkiego Kanionu Omanu (jednego z najgłębszych na świecie) mieliśmy czas wolny na spacer wzdłuż krawędzi kanionu. Po spacerze mieliśmy poczęstunek (wliczony w cenę wycieczki). Potem samochodami terenowymi ruszyliśmy w drogę do Nizwy. Zwiedzanie tego miasta zaczęliśmy od jednego z największych w Omanie fortów, z którego rozpościera się rozległy widok na miasto położone wśród bujnej zieleni oazy. Potem ruszyliśmy na krótki spacer po starówce. Dotarliśmy też na miejski bazar, na którym można kupić lokalne produkty od warzyw i świeżych ryb po rękodzieło, tekstylia i wyroby złotnicze. Następnego dnia na początek podjechaliśmy do twierdzy Dżabrin, z bogatymi zdobieniami i pragmatyczną konstrukcją budowli. Ze szczytu twierdzy roztaczają się ładne widoki na okolice. Po jej zwiedzeniu pojechaliśmy dalej do miasta Bahla, w którym obejrzeliśmy (tylko z zewnątrz) monumentalny fort wpisany na listę UNESCO. Dalej ruszyliśmy do zabytkowej górskiej miejscowości Al-Hamra. Tam zatrzymaliśmy się najpierw na punkcie widokowym, z którego roztaczały się ładne widoki na miasto. Potem pieszo zeszliśmy na dół. Przeszliśmy przez zieloną oazę z palmami daktylowymi i drzewami mango. Po minięciu oazy dotarliśmy do starej części miasta z opuszczonymi, popadającymi w ruinę domami z gliny. Następnie podjechaliśmy w pobliże jaskini Al-Huta. Ostatni odcinek do niej prowadzący pokonaliśmy meleksami. Potem zwiedziliśmy jaskinię idąc wytyczoną w niej pętlą. Po drodze podziwialiśmy różne ciekawe formacje skalne. Po powrocie meleksami do części administracyjnej zwiedziliśmy jeszcze mieszczące się tam niewielkie muzeum geologiczne. Potem mieliśmy jeszcze postój przy hipermarkecie „LuLu” na ewentualne zakupy, a dalej pojechaliśmy już na lotnisko. Stamtąd samolotem linii Salam Air polecieliśmy z powrotem do Salalah. Ostatniego dnia mieliśmy już czas wolny. O wyznaczonej godzinie pojechaliśmy na lotnisku, a stamtąd odlecieliśmy samolotem do Polski. Lot (nawiasem mówiąc opóźniony) trwał tym razem aż 7,5 godziny.
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Miesiąc Luty przed Ramadanem w Omanie jest godny polecenia: ciepełko pewne 29 stopni u nas sami wiecie, miło I spokojne, Omanczycy egzystują bez stresowo, spokój kierowcy, pilotów ich I naszych tylko pozazdrościć a w trakcie zwiedzana nam również się udziela i odpoczywamy bajcznie. Pozdrawiam Andrzej
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Ogolnie polecam. Pilot - Pan Wojciech - super - wiedza i organizacja. Koszt fakultetu do Kanionu mocno przesadzony - co stwierdzili wszyscy uczestnicy - powino byc o polowe taniej.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Byliśmy w grudniu, temperatura ok.26 st., woda w basenach chłodna. Piękne krajobrazy, bajkowe. Dobre hotele na objeździe. Jak ktoś lubi alkohol to w sklepach nie ma, a w hotelach albo nie ma , albo bardzo... drogi. Wszędzie zapach kadzidła i drogich arabskich perfum. Piękne puste plaże. Wielbłądy. Mało zagospodarowany czas.
3.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Program na stronie internetowej- rewelacyjny. W ofercie również super. Natomiast real - inny. Pierwsza część wycieczki Salalah i okolice realizowana w grupie 44 osób. Pełny autokar turystów z dwóch różnych programów sprzedawanych przez rainbow. Raczej nudny i realizowany na siłę żeby jakoś minęło 3 dni. Pozostała część- Maskat i okolice ciekawsza. Grupa nieliczna, bardziej nastawiona na wycieczki objazdowe. Co umożliwiło pilotce realizować w miarę sprawnie program...bez przestojów i czekania na spóźnialskich. Niektóre obiekty w miarę ciekawe, niektóre mocno marketingowe.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Kraj na pewno ciekawy. Jeszcze mało popularny kierunek wśród turystów. Nie ma korków. Ludzie są uprzejmi i życzliwi. Przelot lokalnymi liniami lotniczymi to ciekawe przeżycie np. widok ogromnej ilości bagaży, czy próba przesadzenia samotnie podróżujących kobiet. Do tego ciepło, czysto, piękne puste plaże. Kierunek akurat na polską zimę. Południe jest zupełnie inne niż północ. Dobrze, że wycieczka obejmuje oba te miejsca.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Oman polecam -kraj piękny i fascynujący naprawdę wart tego, aby go zobaczyć.Niewątpliwym plusem tej wycieczki jest przelot do Maskatu,dzięki temu nie trzeba pokonywać 1000 km autobusem.Niestety ,podróż busem po przylocie do Maskatu była koszmarna- w busie w ogóle nie było półek, ani podłokietników więc bagaże musiały leżeć na podłodze,przy nogach,ale 2 osoby musiały siedzieć na wystającym kole[co właśnie mi przypadło w udziale[ i wtedy gdzie trzymać bagaż ,kiedy kolana ma się pod brodą???Nie mówiąc o komforcie podróży!Co ciekawe na lotnisku w Maskacie w krótką drogę do hotelu zabrał nas bus z połkami i podłokietnikami,a podróż trwała 25 min,,anie cały dzień.Kolejny minus dotyczy dnia w Maskacie-dostaliśmy 45 min na bazar i obiad,aby wrócić do hotelu ,a tego dnia nie było obiadokolacji-pani powiedziała,że możemy tam wrócić taksówką.chciała szybko zakończy pracę?Byłam na wielu objazdach z Rainbow,ale tak niekomfortowo jeszcze nie podróżowałam.Hotele o bardzo wysokim poziomie ,dobrze wyposażone w czajnik,kawę ,herbatę.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
'W 7 dni...' odbyło się pierwszy raz właśnie z nami (na oko głównie dlatego, że skasowano wycieczki do Ameryki Środkowej - i trzeba było na szybko zorganizować inny wyjazd przy mocno ograniczonych opcjach wyboru). No nie jest to ani wybitna wyprawa, ani intensywna. Jeśli ktoś widział Iran, Uzbekistan, Jordanię, Maroko, Tunezję - to tu już nic ciekawszego nie znajdzie, może poza czystością, nic w pamięci nie zostanie jako "wow". Super Pilotka Marta się starała, ale nie da się rzeczywistości odmienić (i może nie warto na siłę próbować). ALE KLUCZOWA KWESTIA... program, jego zmiany zupełnie irracjonalne i pod hasłem 'KANIONU nie zobaczycie'... położyły podejście do wycieczki wielu osób już na starcie: (i) pierwszy dzień odpoczywamy (no ok, nawet fajnie, choć czemu w tym dniu nie pokazać nam drzwi pałacu i zupełnie pustego meczetu by było odhaczone...), (ii) kolejne dwa dni jeździmy po okolicach salali i do hotelu wracamy na 14tą (a pilotka coś od siebie jeszcze wrzucała, żeby było co robić; po co aż 2 dni, kiedy w 1 by się dało... a nawet na pustynię nie pojechaliśmy i nie pojechalibyśmy, gdybyśmy po wycieczce w czasie pobytu nie wykupili wycieczki fakultatywnej za 140 USD) - dzięki temu jeździliśmy nie sami a z drugą grupą, która zwiedzała tylko okolice salali, no i niby ok, ale..., (iii) sprytna zmiana planu skutkuje tym, że Muskat mamy zwiedzać w piątek - wiadomo, do muzeum i meczetu nie wejdziemy w piątek, więc Muskat zamiast w 1 dzień robimy w 1,5 - przy czym znów do hotelu wracamy na 15tą max z czasem na bazarze ofc - jednocześnie nie było jednak fakultetu Muskat by night, miała być wycieczka łodzią po zatoce - nie odbyła się (pogoda), (iv) jak już z Muskatu ruszamy na wschód mamy opóźnienie, ale zwiedzamy ciekawostki naturalne (lej, wadi) - no ok, przy wadi mieliśmy lekkie wrażenie że próbuje się nas jak najszybciej zachęcić do powrotu i jazdy dalej do Sur (gdzie nie było nic) - no ale część grupy nie dała się i radośnie przeszła spory kawałek doliny z lokalnym przewodnikiem, było fajnie, trochę się zmęczyliśmy przynajmniej, (v) Sur z rana (zupełnie bez sensu, zwiedzamy fabrykę łodzi i tyle i wracamy na zachód nie skręcając po drodze na pustynię a szkoda bo blisko byliśmy..., (vi) wcześniejsze opóźnienia - czyli efektywnie Muskat - sprawiają, że NIE DA SIĘ (co nam powiedziano pierwszego dnia) odwiedzić i Kanionu i Nizwy (UNESCO) - po lekkich 'wymianach przemyśleń' pół grupy ma zorganizowaną wyprawę do kanionu, a pół odwiedza Nizwę - ja byłam w kanionie - tam jeszcze panowie w jeepach próbowali jak najszybciej zakończyć naszą przygodę pokazując nam fragmencik kanionu z którego nijak nie było widać jego ogromu..., zorientowaliśmy się mając własną mapę w tel. i zjeżdżając w dół (że już niby wracaliśmy...) - to lekkiej wymianie zdań - wróciliśmy i zawieźli nas w fajne miejsce widokowe, gdzie można było się chwilkę przejść - ubezpieczenie bez sensu - drogi asfaltowe, co tam jest niebezpieczne?, aby zobaczyć Nizwę, przeszłam się wieczorem na stare miasto - 3,5 km z hotelu w 1 stronę; (vii) jaskinia, forty - ok, choć znów w Bahli jakoś tak dano czas na zdjęcia z zewnątrz, a okazało się, że spokojnie można było zajrzeć do fajnego środka - tylko trzeba było nabrać tempa, by samemu sobie ogarnąć zwiedzanie. Jednym słowem - dla własnej wygody Raibow postanowiło popsuć nam nerwy... szkoda. Hotele na objeździe super - poza Muskatem (rozregulowane ogrzewanie - u mnie zimno, spałam w dresach, z problemami z ciepłą wodą, pomieszczenia lekko zatęchnięte a okien nie dało się otworzyć).
1.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
dla mnie była to "japońska" wycieczka - wyjście z autobusu na 15-20 min., zrobienie zdjęć i jedziemy dalej. W Salalah wycieczki trwały średnio od 9 do 15,30, przywożono nas do hotelu i do 19 (czyli kolacji) czas wolny. Czas wolny czyli co? leżenie na basenie? Po przelocie do Maskat było trochę lepiej, więcej zwiedzania. Podczas całego pobytu brakowało nam przerwy na jakieś posiłki, obiady. Nie wiem jak to się stało, że nie miałyśmy wykupionych kolacji, ale nie miałyśmy też możliwości kupienia czegokolwiek w sklepie w ciągu dnia. Tylko 2 razy zatrzymaliśmy się w dużym centrum handlowym na kilkanaście minut. To była moja pierwsza wycieczka z R. i ostatnia.